LethosSkagss |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 02 Gru 2009 |
Posty: 39 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Valhalli Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Po wypowiedzi Favira zawitała wśród was pewna konsternacja. Nie wiedzieliście, czy macie mu współczuć, czy udawać, że wszystko jest w porządku. Tak, czy inaczej ciszę przerwał w końcu TyrSon odpowiadając na prośbę Agnes.
- Z całą pewnością będzie dużo okazji na tego typu rozmowy podczas żeglugi. Teraz powinniśmy skupić się na zdobyciu łodzi. Nie słyszałeś może Munro czy ktoś chce sprzedać snekkar? To najodpowiedniejszy dla nas okręt.
- Snekkar powiadasz.- mówi krasnolud zamyślając się.- Jeden z miejscowych wpadł niedawno na rafę. W jego posiadaniu był snekkar właśnie. Wyremontował go, ale nie chce już na nim pływać. Pamiętam, o swoim długu. Jutro będziesz miał okręt. Do tego czasu możecie się zatrzymać na górze w jednym z pokojów. Teraz wybaczcie. Pójdę załatwić ten statek.- dodał opróżniając kufel.
Krasnolud wydał swoim parobkom kilka poleceń i wyszedł z pomieszczenia na ulicę. Przez chwilę widzieliście brudną posadzkę z gliny w porannym słońcu.
- Znasz tutaj jakieś warte odwiedzenia miejsca?- zapytaj Amavet wojownika, gdy już opróżnił swój kufel.- Chyba nie będziemy tutaj siedzieć cały dzień jak jacyś pijacy? Widziałem kilka obiecujących szprotek, jeśli wiesz co mam na myśli.- dodał z lubieżnym uśmieszkiem.
- Ty jak zwykle tylko o jednym.- prychnęła z rezygnacją Agnes.
- Ja o jednym? Ależ moja droga. Miałem na myśli nie tylko możliwość, ekhem, bliższego poznania kilku panien.
- Akurat. Przestań mydlić mi oczy. Widziałam jak wpatrywałeś się w córkę kowala. Wpadła ci w oko, prawda lubieżniku?- ostatnie słowa powiedziała uśmiechając się.
- Córka kowala? Radzę uważać. Jeśli dobrze pamiętam pomagała ojcu w wykuwaniu mieczy od najmłodszych lat. Potrafi przywalić, nie ma co. Pamiętam jak kiedyś nakryłem ją w zatoczce kiedy się kąpała. Ech, było na co popatrzeć.- rozmarzył się TyrSon- Niestety nie przypuszczałem wtedy, że ma cios niczym młot jej ojca opadający na kowadło. Przez dwa dni mogłem jeść tylko zupę rybną.
- Wracając do pytania Agnes.- przerwał wam Stomir- Zauważyłem, że czcisz nieznanych mi bogów. Mało kto na wyspach oddaje im cześć. Jak to możliwe?
- Widzisz Stomirze jestem tak zwanym starowiercą. Zanim pod wpływem wierzeń z Kontynentu powstał tak silny kult Freyji nasi przodkowie oddawali cześć całemu panteonowi. Starowiercy to znikoma grupa. Od wielu lat nie spotkałem innych starowierców.
- No dobrze TyrSon, ale mógłbyś jednakowoż powiedzieć co warto tutaj obejrzeć? Nie uśmiecha mi się siedzieć tutaj cały dzień, chyba, że mamy ten dzień poświęcić na poznawanie miejscowej kultury alkoholowej.
- Jeśli szukacie wrażeń możemy pójść na arenę. Zawsze coś tam się działo, o ile dobrze pamiętam. Z tym, że walki odbywają się dopiero o zmierzchu. No cóż, tak było gdy opuszczałem port. Jeśli macie jakiś defekt na orężu można udać się do kowala. Niektórzy zapewne nie potrzebują takiego powodu.- dodaje złośliwie patrząc na Amaveta.
- No wiesz? Jak możesz mi zarzucać jakieś niecne zamiary, przecież mnie znasz.
- No właśnie dlatego. –odpowiedziała Agnes uprzedzając TyrSona.
- Proponuję chwilowo po prostu się przejść. Potem zdecydujemy co zrobić dalej.- rzucił Stomir.
Do tej pory cichy Favir poruszył się i zwrócił do Stomira.
- Z tego co pamiętam masz ze sobą sporo ziół. Mógłbyś mi ich użyczyć? Zaparzę sobie odpowiedni wywar, który pozwoli mi przetrwać podróż.
- Z przyjemnością ci pomogę. Znam się na medykamentach.
- No dobrze. TyrSonie, który pokój możemy zając?
- Zapytajcie jednego z parobków. Z pewnością wam pomogą. Postaramy się wrócić na kolację. Wy w tym czasie nie przeszkadzajcie sobie i w spokoju zajmijcie się produkcją tych waszych dekoktów.
Gdy już wstaliście od stołu Stomir i Favir udali się śladami jednego z zapytanych o pokój parobków, podczas gdy Agnes i Amavet w towarzystwie TyrSona opuścili karczmę i ruszyli na spacer po okolicy.
Słońce zdążyło już wstać i zawitało na nieboskłonie, oświetlając pokryte strzechą dachy. Słyszycie rytmiczne uderzanie młota o kowadło, gwar rozmów, krzyk mew, szum morskich fal. Powietrze wypełnia woń soli, ryb, siana, palącego się świerku i setek innych zapachów. Z radością oddychacie nadmorskim powietrzem. Mijają was postawni mężczyźni, bawiące się dzieci i miejscowe kobiety, którym nie brak uroku. Na sam ich widok Amavet nie mógł powstrzymać uśmiechu na swej twarzy.
- No dobrze. To ty i Agnes idźcie gdzie chcecie, a ja postaram się nawiązać nowe znajomości.- rzucił łowca nagród na chwilę przed wyruszeniem jedną z ulic.
- Jak myślisz? Będziemy tu mieli skandal?- zapytała elfka, gdy człowiek zniknął w tłumie.
- Heh, któż może to wiedzieć?- odparł TyrSon wzruszając ramionami.- To gdzie pójdziemy?
- Wiesz gdzie można tutaj zapolować? Jeśli mamy tyle wolnego czasu to nie chcę marnować go na siedzenie w miejscu.
- Chodź za mną. Znam dobre miejsce.
"Może uda się coś upolować zanim będzie trzeba wrócić." pomyślała Agnes podążając za przyjacielem.
Pokój był spowity cieniem. Umeblowany można rzec przyzwoicie, stolik, przy nim kilka krzeseł, kredens na ubrania, szafka nocna i dwa łóżka usytuowane blisko okna, które było obecnie zasłonięte zieloną tkaniną. Gdy tylko Favir odsłonił okno pomieszczenie wypełniło światło. Nie zwlekając Stomir wysypał na blat szafki nocnej zawartość swoich sakiewek, tak, że już po chwili mogliście przystąpić do wybierania odpowiednich ziół. Znajdujący się w pomieszczeniu piecyk idealnie nadawał się do podgrzania wody, po którą został oddelegowany parobek.
- Rozumiem, że mamy przede wszystkim uwarzyć dla ciebie dość lekarstwa przyjacielu?- zagadał kapłan wybierając kilka pęczków ziół.
- Lekarstwa, ładnie to ująłeś. Tak, przede wszystkim to. Nie zwracaj jednak na mnie zbytniej uwagi. Uwarzę też inne mikstury, jeśli to nie będzie ci przeszkadzać.- odpowiedział elf przygotowując wszystko do delikatnego procesu, jakim jest warzenie eliksirów.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Elf otworzył je i przyjął od stojącego w nich chłopca kociołek pełen czystej wody. Powąchał ją i z ulgą stwierdził, że nie jest to woda morska.
- To zabierajmy się do roboty.- zaproponował kapłan rozpalając ogień.
- Po tu jesteśmy.- zauważył Favir stawiając kociołek nad ogniem. |
|