Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Berengar ciął mieczem na oślep.
Uścisk na nodze zelżał, choć jeszcze wiedźmin czuł, że trzyma go lepka macka, nie dająca mu się podnieść.
Ciął jeszcze raz, uwalniając się od uścisku, i byłskawicznie wstając na obie nogi.
Teraz Kot osiągnął pełnie działania: Berengar widział całe pomieszczenie wylotowe kanału jak pole za dnia, gdy słońce świeci przez bezchmurne niebo na plażę.
Zeugul stał w kącie, kłapiąc gębą, przypominającą deskę z wystającymi nożami. Wiedźmin zauważył w ostatnim momencie, jak lepka maź wylatuje z paszczy potwora prosto w jego stronę. Szybko odkoczył w prawo, upadając pewnie na bark.
Przetoczył się w tył i wstał, trzymając miecz przed sobą.
***
W tawernie panował smród smażonych ryb i przypalonej kaszy, pomieszanej z wonią morskiej soli, potu marynarzy i wymiocin.
Standardowa portowa tawerna.
W alkierzu po prawej stronie, za zasłonami, Myszmir słyszał, jak kilku marynarzy śpiewa sprośną piosenkę ku chwale ich kapitana.
Podszedł tam zostawiając towarzyszy pijących powoli piwo z drewnianych kufli.
Nawiasem mówiąc, to piwo było lepsze, niż w przydrożnych karczmach w Redanii.
Wchodząc do bocznego pomieszczenia, uzdrowiciel ujrzał grupkę marynarzy bawiących się przy stole z kartami, oraz ich kapitana (sądząc po stroju), zabawiającego się z prostytutką.
Cierpliwie czekając, aż kapitan skończy swoje sprawy, Myszomir przysłuchiwał się rozmowie jego podwładnych.
Wyglądało na to, że jutro wypływają do Redanii.
Po dwudziestu minutach do alkierza wtoczył się Bjorn, bez skrupułów dołączając się do żeglarzy, pijąc z nimi na równi piwo i wykrzykując piosenki o brzydkiej tematyce na temat kobiet lekkich obyczajów. Dann tylko stał w przejściu, czekając na zwade i pilnują swojego pracodawcę przed przykrymi niespodziankami.
- Słyszałem, że płyniecie panie do Redanii? - zagaił uzdrowiciel do starszego już żeglarza.
- Ano racja.
- Może przygarniecie czterech pasażerów? Zapłacimy uczciwie.
- Pomożecie wnieść towar, to płyniecie... beeeek - Myszomir miał wrażenie, że kapitan go obrzyga, ale na szczęście treści żołądkowe wilka morskiego wróciły z powrotem do czeluści jego brzucha.
- Jutro... zawitajcie na pokład "Luz Marija"... o świcie.
Dla was ta część przygody już się skończyła. Tylko Berengar dokończy walkę i można uznać ten epizod za ukończony. Dzięki Keth, że wytrwałeś do końca Prosiłbym o jakies sugestię, rady lub komentarze odnoście scenariusza (który był w 100% autorski, co zresztą widać), bo będą to dla mnie niezłe wskazówki. Wal szczerze, krytyka działa na mnie kontruktywnie
Jeżeli znajdą się chętni, będzie kontynuacja, która, no nie będę tego ukrywał, będzie ciekawsza i bardziej wciągająca - ale to najwcześniej po zakończeniu CP2020.
Jednak MG na forum ma trudne zadanie... |
|