Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Bjorn załadował kuszę i patrzał co chwilę do góry, próbując wypatrzeć wroga. Tymczasem pierwszy jeździec minął właśnie najemnika. Zanim zorientował się, przejechał jeszcze cztery metry, po czym zawrócił wierzchowca. Dwóch kolejnych jeźdźców wyjechało zza winkla, i widząc twarz pierwszego, również skierowali głowy na przypartą do muru grupkę ludzi (i krasnoluda... no, mutanta też).
- Tu jesteście, zdrajcy. Zaraz zobaczycie, co to znaczy wyspiarski miecz!
Ulica była za wąska, żeby rozpędzić się koniem, więc wszyscy zaczęli zsiadać z koni. Wtedy nadjechał czwarty napastnik, w biegu zsiadający z konia.
Sarez wyciągnął swój kordelas i stanął w pozycji obronnej.
Bjorn wypatrzył, jak na dachu po drugiej stronie ulicy wystaje kawałek głowy. Nie wahając się, strzelił tam z kuszy.
Podnoszącemu się łucznikowi bełt wystrzelony przez krasnoluda przeciął policzek, zostawiając krwawy ślad od ust do niemal ucha.
Dann Roderick spokojnie patrzył, jak agresorzy wyciągnęli pałasze, typową broń dla jeźdźców... ale Temerii! Używana po tym, jak złamie się kopia podczas szarży...
Przeciwnicy stoją od was jakieś sześć metrów i zaczynają się zbliżać. Na górze wiecie, że jest jeden rozwścieczony przez krasnoluda łucznik, ale może ich być więcej |
|