Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Myszomir skończył obwiązywać paskiem materiału krwawiącą rękę jakiegoś majtka, łudząc się w duchu nadzieją, że w ranę nie wda się infekcja i życząc klnącemu ile wlezie marynarzowi rychłego powrotu do zdrowia. Jego bystremu wzrokowi, błądzącemu cały czas po śliskim od posoki pokładzie żaglowca, nie uszła rozmowa toczona przez wiedźmina i anonimowego pasażera.
Uzdrowiciel zarzucił torbę na ramię, wstał z kucek i ruszył w kierunku Berengera, starając się przy tym nie nadepnąć na żadnego trupa ani nie poślizgnąć się w kałuży krzepnącej krwi. Wszędzie wokół panował zwyczajowy marynarski ferwor: niektórzy członkowie załogi wyrzucali za burtę zwłoki piratów i swoich towarzyszy, wszystkie wpierw bez skrupułów ograbiwszy, inni porządkowali pokład z porzuconego ekwipunku lub pięli się na reje, by poprawić takielunek z zamiarem podjęcia dalszej podróży.
- ...musi być blisko – usłyszał ostatnie słowa obcego, z oblicza dziwnie kojarzącego się z potępianym publicznie procederem mieszania krwi między różnymi rasami.
- Kto musi być blisko? – wycedził przez zęby Myszomir – Dijkstra? A ty kto, nowy oglądacz w kwestii naszej przydatności? Zaliczyliśmy kolejny egzamin, tym razem zamiast jednego pachołka kładąc trupem tuzin marynarzy? Berenger, co to za gość? |
|