Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Ostatni pirat przeskoczył na swój statek razem z bełtem wystającym w nodze. To Bjorn chciał ustrzelić kapitana, ale opamiętał się, gdy przypomniał sobie z jaką łatwością magiczny piorun Nikifora rozproszył się wokół niego. Splunął na dolny pokład i zaczął wyjmowanie bełta z masztu.
Dann Roderick usiadł na przesiąkniętych krwią deskach. Odbity sztych jednego z napastników przejechał mu lekko po nodze, robiąc minimalne zadrapanie, a piekło jak cholera.
- Nawet nie zauważyłem, jak mnie drasnął... a jeszcze ta cholerna, wszechobecna, zasrana sól morska...
Parę metrów dalej nieprzytomny wróżbita leżał na wznak. Wyglądał na martwego, przyglądając się dłużej, można było dostrzec kilka kropel krwi.
Myszomir również zmęczony i rozdygotany adrenaliną rozlewającą się po całym ciele próbował opanować drżenie rąk. Po raz pierwszy w życiu zabił człowieka (a przynajmniej tak mu się wydawało, zza pleców pirata nie widział, jak najemnik dobija go mieczem). Zaraz obok nich przysiadł się wkurzony wiedźmin. Mokre ubranie ciężko się ściągało.
***
Wrogi okręt malał wraz z pokonywaną odległością, by w końcu być małą kropką na horyzoncie i zniknąć. Na statku panowała niemal grobowa cisza. Gdy piraci opuszczali statek, nikt się nie odzywał; nikt nie odniósł zwycięstwa. Piraci mieli zbyt duże straty, a marynarze... marynarze byli w ogóle załamani. Ponoć kapitan zapłacił haracz miejscowemu hersztowi. Tak im przynajmniej tłumaczył dając skromniejsze sakiewki. Gdyby nie drużyna, cały statek byłby już tylko kolejnym wrakiem spoczywającym na wiecznym morzu.
Bosman podszedł do grupki agentów Redanii.
- Panowie... Trzeba nam kapitana. Nie godzi mi się objąć dowództwa nad statkiem, mimo żem jest najstarszy stopniem. Umiecie dowodzić statkiem, panie? - zwrócił się w stronę Danna Roderica.
Co reszta na to? Bjorn, ty siedzisz w bocianim gnieździe, nie słyszałeś całej rozmowy. |
|