Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Piraci napierali coraz szybciej, i szybciej. W końcu dopłynęli na odległość strzału z kuszy. Najemnik nie mógł już wytrzymać i wystrzelił. Trafił trochę obok śmiejącego się szyderczo pirata. Odpowiedziały mu trzy strzały; gdyby nie pomoc wiedźmina, Dann miałby pocisk prosto w splocie słonecznym.
Bjorn wystrzelił ze swojej ciężkiej kuszy, trafiając w lewą stronę masztu wroga. Bełt przeleciał na wylot, zostawiając jednak języki ognia na płótnie. Zaraz jednak ogień został ugaszony przez dwóch piratów stojących na bocianim gnieździe, większym niż normalnie. Obok przerwy w barierce był wyciąg, do wciągania wiader z wodą.
- Marynarze! Szykować się! Bosaki w dłoń! - krzyczał kapitan, a sam rzucił się do skrzyni za sobą wyciągając swój zdobiony klejnotami rapier. Tymczasem Niepozorny kapłan modlił się dalej. Modlił się gorliwie i długo, wyprawiając jakieś obrzędy. Na początku stanowił szyderstwa, lecz... gdy na jego medalionie pojawiło się odbite światło słoneczne, prości żeglarze uznali to za magie i przestali się już śmiać. Odbijane światło rosło z każdą chwilą.
Myszomir, trzymający w prawej dłoni swoją niezastąpioną, drewnianą lagę, a w drugiej bosak, stał na pokładzie trochę sparaliżowany strachem: ze spokojnej wioski stał się nagle awanturnikiem w dodatku wcielonym do wywiadu jednego z potężniejszych krajów! Adrenalina szybko krążyła mu po żyłach, lecz mimo tego stał niemal na dziobie statku, próbując odwlec czas walki. Kątem oka zauważył, jak znajomy mężczyzna w ciężkich butach wyszedł na zewnątrz. On również się skupił ale stał w miejscu, coś mamrocząc pod nosem.
Bjorn załadował ponownie kusze, podparł ją o deski robiące za balustradę bocianiego gniazda, podpalił wcześniej przygotowany bełt i wystrzelił znów w stronę żaglu. Pocisk ponownie przebił na wylot płótno i poleciał dalej, jednak tym razem ogień bardziej rozgościł się na żaglu niż poprzednio. Zanim pożar został ugaszony, strawił już około dwa metry kwadratowe płótna. Wręcemocny zaklnął pod nosem.
Nie tak to miało wyglądać...
Na pokład statku handlowego spadły butelki, z których zaczęło się nagle strasznie dymić. Dym był smolisty i uniemożliwiał jakiekolwiek oddanie pewnego strzału. Nim krasnolud ponownie załadował ciężką kuszę, obłoki dymu również i jemu przeszkodziły w precyzyjnym celowaniu.
Gdy dym się rozwiał, po wschodniej stronie statku piraci już szykowali się do abordażu. Było ich trzydziestu, uzbrojeni w bosaki, harpuny, kordelasy. Kilku miało siatkę. Do łapania niewolników.
Pierwsza kotwiczka nie zahaczyła się o redański statek, druga jednak dosięgła celu.
***
Nikifor uznał, że dość już się modlił. Wstał, i machnął ręką w stronę wrogiego statku. Niespodziewanie z jego palców wystrzelił krótki piorun, uderzając w najbliższego pirata, który wybuchnął przy uderzeniu. Morale marynarzy wzrosło, podnosiły się też pierwsze okrzyki bojowe.
- Wszyscy szykować się do bitwy! na lewą burtę! - krzyknął kapitan.
Wszelkie pomysły odparcia ataku/usytuowania obrony mile widziane |
|