Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Tak, święta nieźle dały się we znaki... ;p
Rozumiem przez wypowiedź Kertha, że wrócił po dwóch 'przebranych' strażników, opowiedział im co zaszło.
Jahim von Sarez rozprostował kręgi szyjne.
- Dobra. Skoro tak sprawa stoi, to wasz dalszy udział w tej całej zabawie jest niepotrzebny.
Skołowana co nieco drużyna spojrzała po sobie.
- Już nie musicie się martwić jak z stąd wyjść - Mandrick podrapał się po głowie. - Wiedźmin. Wiejski cyrulik. Najemnik. Chciwy kupiec. Stary, szalony wróżbita. Świetnie. Mimo, iż mamy duże miasto, wasze pojawienie się tutaj strasznie skomplikowało sprawy. - Dann już chciał chwytać za miecz, lecz szpieg uspokoił go ruchem ręki. - Spokojnie. Chciałem przez to powiedzieć, że stanowicie niezłą zgraję, która z pewnością chciałaby co nieco zarobić, huh? Dobra, pogadamy o tym później. Na nas już czas!
Dijkstra zawsze wiedział, co się święci. Jahim i Mandrick były niezłymi kombinatorami, zaufanymi ludźmi i przede wszystkim.... specjalistami w swojej branży. Śledzenie Berengara nie było tak trudne, jakby się wydawało. Owszem, zdarzały się wpadki, jak przypadkowe zaklęcia maskujące powodujące drgania wiedźmińskiego medalionu. Potem zesłane wizje na upadłego kapłana, który straciwszy wieś i wyznawców, dla swojego starego bóstwa, całkowicie się załamał. Nasłanie mu magicznego snu było jednoczesnym przyjęciem go do zespołu. Zniszczony psychicznie uwierzyłby w każdą wizję, jaka mu naszła. Niespodziewanymi gośćmi całego przedstawienia byli jednak krasnoludzki kupiec, wygnany z domu szlachcic i uczeń medyka z prowincji. Szybko okazało się, że razem tworzą silny zespół. Podrobiona próba napadu, mimik, mistyfikacja o porwaniu króla, przez jakiegoś kanclerza... Skuteczni w działaniu, i o to chodziło.
Dijkstra podszedł do okna w jednej z komnat pałacu i spojrzał na zachód słońca, które już chowało się za murami miasta. Zanim nastały ciemności, arcyszpieg Redanii, urzędujący obecnie w wolnym mieście Novigrad (wolnym tylko z nazwy - pomyślał), dopił kielich wykwintnego wina i uśmiechnął się pod nosem, długo jeszcze patrząc na nocne życie w mieście.
Tydzień po wydarzeniach w zamku. Tawerna "Galopujący Osioł".
Do pięciu mężczyzn popijających piwo przy stole podszedł typek w szarym ubraniu. Położył na stole srebrną monetę z nominałem Redanii. Stojąc jeszcze chwilke w milczeniu, znudzonym ruchem zgarnął monetę do sakiewki i pstryknął palcami. To był znak, że osoba jest posłańcem Dijkstry.
- Krótko i na temat. Jest dla was robota. Od czasu próby w zamku minął tydzień, czas wysłać was na prawdziwą akcję. Jeżeli oczywiście jesteście zainteresowani. Jeżeli nie, to już mnie tu nie ma i nigdy więcej nie spotkacie agenta Redanii.
Chwila milczenia nie trwała długo, gdyż wtyczka, nie czekając na odpowiedź, kontynuowała.
- Duże zarobki. Gwarancja bezpiecznego powrotu. Misja rozpoznawcza. Trasport statkiem. |
|