Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Cholera, ale jak wyjść... tylko nie przez kanał! - krasnolud niemal wrzeszczał ze zdenerwowania.
- Spokojnie - były rycerz uspokajał kupca. - Damy radę. Zrobimy tak: my się przebierzemy w stroje tych tu, i pójdziemy obsługiwać. Może nas nie wykryją. Wcześniej oczywiście wypytamy co i jak.
- W tym czasie Bjorn skoczysz do wieszcza i przylecisz tu z powrotem...
- ... byle nie przez kanały...
- ... wejściem bocznym, obstawionym przez nas, oczywiście - dokończył czarownik.
Po upływie dwóch kwadransów wszystko było gotowe. Wszyscy przyglądali się nowym strojom: Myszomir przebrany był za służącego, podającego do stołu. Czerwona liberia z herbem Novigradu wręcz pasowała do twarzy uzdrowiciela.
Berengar, Dann Roderic i Jahim von Sarez przebrali się za strażników. Mandrick przebrał się za kuchtę.
- Wyglądam w tym jak idiota... - mruknął wiedźmin.
- Lepiej być idiotą w stroju strażnika niźli bez głowy w stroju wiedźmaka - odparł Jahim.
- Dobra, nieważne - przerwał Myszomir. - Teraz każdy do zajęć. Ja tu zostaję razem z pomocnikiem kuchennym, Berengar i Dannie - idźcie do głównego holu, a pan Sarez...
- ...ja odprowadzę pana Bjorna - dokończył.
****
Przejście przez wejście dla służby nie było szczególnie trudne. Wystarczyło zmienić sennego wartownika. Gorzej było potem, ponieważ trzabyło przejść przez bramę główną. Tam stało pięciu strażników i dowódca.
- Ten nas na pewno pozna. Cholera, jest źle - mruknął w stronę krasnoluda.
Bjorn zaśmiał się z własnej głupoty. Nieopodal stała dwukółka, przeznaczona do codziennych dostał małych artykułów, jak przyprawy czy egzotyczne owoce. Przecież można się było przebrać za dostawców i wejść do pałacu! O ile by się udało...
Sarez zgodził się na ryzykowny plan kupca.
- Szybciej, na jednej nodze! - poganiał Bjorna, który udając przerażenie manewrował na placyku małą przyczepką. Gwardziści stojący przy bramie odrazu zauważyli co się dzieje. Jednak gdy nowy 'dostawca' dostał kopniaka (z pełną satysfakcją), uśmiechneli się i nie tracąc możliwości zabawy również przeganiali 'pachołka'. Na szczęście nie zauważyli szybko znikającego we wnętrzu sieni przybranego strażnika.
Po kilku chwilach, z obolałym tyłkiem, krasnolud był już za murami pałacu.
****
Berengar i Dann stanęli w hollu. Nikogo tam nie było, i przez bardzo długi okres czasu nikt nie przechodził. Pusto jak po zarazie.
****
Do kuchni wpadł ochmistrz. Widząc przebierańców zapytał zdziwionym głosem:
- Kim jesteście? Gdzie ci idioci co mieli obiad robić? Co to ma znaczyć?
****
Bjorn pobiegł do banku, sprawdzić jak stoją akcje. Kiedy (po niemal półgodzinie) wychodził, podszedł do niego dziwny stary mężczyzna, z siwą brodą i wąsami wystającymi z purpurowego kaptura. Stanął na Wręcemocnym w odległości pół metra.
- Szukałeś... mnie? - spytał nieznajomy, patrząc w dół na kupca, sięgającego mu do piersi. |
|