 |
|
 |
Wysłany: Sob 0:39, 06 Gru 2008 |
|
|
Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Idąc po wierzchowce do stajni, Bjorn doszedł do wniosku, że na nic się zda w lesie, i lepiej zrobi, jak zostanie w mieście, doglądając interesów i dowiedzieć się co nieco o całej tej aferze. Krasnolud odłączył się od grupy jeszcze przed stajniami, skręcając w stronę portów. Był wczesny ranek, ludzie jeszcze spali lub chodzili sennym krokiem po zaśmieconych ulicach. Co jakiś czas mijał ich patrol redańskiej milicji, uzbrojonej w pałki oraz krótkie miecze, i szeleszczących obijającą się o uda kolczugą.
Gdy Dann jako ostatni wszedł do stajni, zaraz za nim, z bocznych uliczek wyszło dwóch nieprzyjemnie wyglądających typków. Koniuszy, który akurat zrzucał owies koniom, widząc co się święci, rzucił się do ucieczki przednim wejściem. Zaraz za nim do stodoły weszło dwóch kolejnych nieprzyjemnie wyglądających typków. Wszyscy ubrani byli w szare togi, przepasane czarnymi pasami. Chrzęst, jaki wydawali podczas chodu, wskazywał niechybnie na zbroje łuskową ukrytą pod ubraniami. Krótkie miecze, przypasane przy prawym boku, były gotowe do użycia, lecz wycelowane w trójkę lekkie kusze stanowiły większe zagrożenie. Jeden z tych, co weszli pierwsi, zaraz za najemnikiem Roderickiem, zaczął mówić opanowanym głosem.
- Podatek od noszenia broni, mości panowie. Opór nie ma sensu. Trzydzieści dukatów i możecie spadać, bez waszych sianochrupów, oczywiście.
Tutaj macie zarys planu budynku, gdzie:
- czerwone X to typki w szarych togach
- żółty X to ten, który do was mówił
- czerwony kwadrat to Myszomir
- czarny kwadrat to Dann
- niebieski kwadrat to Berengar
- w każdym boksie widzicie jakiegoś konia
- od waszej pozycji do boksa jest jakiś metr, góra półtora metra do ściany działowej boksa (wysokiej na metr)
- najbliżsi was stoją pięć metrów od
- drugi koniec jest 25 metrów od wejścia
 |
|
Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Sob 0:42, 06 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
Wysłany: Nie 12:54, 07 Gru 2008 |
|
|
Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Berengar szybko odwrócił się, i układając ręce w Znak Aard, powala na ziemie dwóch bandytów z tyłu. Zaraz potem odskoczył do jednego z boksów, upadając na stertę siana. Myszomir i Dann, widząc co się dzieje, również odskakują na boki. Kiedy jeszcze byli w powietrzu, usłyszeli za sobą stuk uderzających bełtów w drewno, dosłownie o palec od nogi uzdrowiciela.
Zaraz po miękkim lądowaniu wiedźmin wstał, podniósł specjalnie upuszczony miecz, i pędem pobiegł w stronę przeładowujących kuszników. Myszomir cicho sklinał, a najemnik nie marnując czasu, wstając szybko podbiegł do podnoszących się napastników. Ten, który do nich mówił na początku, dostał potężny cios z pięści w twarz, co skutecznie powaliło go na ziemię. Drugi rzucił się na Danna, obalając obu na brudną stajenną posadzkę.
W tym czasie Berengar niesamowicie szybko dobiegł do pozostałej na nogach dwójki i zdzielił jednego z nich płaską powierzchnią miecza w głowę, co spowodowało upadek nieprzytomnego ciała na ziemię, drugiego zaś próbował podciąć kopniakiem w kolano. Ten, zobaczywszy z kim zadarli, podniósł ręce do góry i zaczął krzyczeć:
- Panie, darujcie! Nie zabijajcie!
Z tyłu było słychać, jak ciężki drewniany kij spada z dużą prędkością w czyjś łeb. Zaraz potem głos Rodericka.
- Dzięki, Myszomirze. Chyba sobie tyłek obtłukłem...
Wszyscy przeciwnicy są rozbrojeni, dwóch leży nieprzytomnych na ziemi. |
|
|
|
|
Wysłany: Nie 17:59, 07 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Zgadzam się z Dannem, ograbić ich do szczętu, puścić precz na golasa! Jeszcze im po drodze straż miejska wsypie bizunem za obrazę moralności, gwarantuję! A Myszomir chętnie jak najszybciej upłynni swoją część łupu, zawsze u niego kiepsko z groszem bywało, teraz zaś ma szansę się odkuć (dzięki Ci Melitele za towarzystwo tak wprawnych rębajłów). Trzeba jak najszybciej spłacić krasnoluda!
Ale wpierw niech Dann i Berengar ich pociągną za języki, bo coś tutaj Myszomirowi śmierdzi. W Novigradzie taka napaść za dnia w stołecznych stajniach to jednak rzadkość, mało który łotrzyk się na to waży, bo stróży prawa sporo się na ulicach kręci. Co więcej, zwykły łotrzyk chcący obłupić z sakiewek podróżnych nie wyglądałby jak najemny żołdak, a ci tak właśnie wyglądają! Kusze, miecze, noszone pod wierzchnim okryciem zbroje! Może obcinanie palców coś by tu wyjaśniło? (oczywiście Myszomir brzydzi się tak barbarzyńską przemocą, więc niech palce obcinają Dann z Berengarem, młodzian popilnuje wtedy reszty). |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 0:00, 08 Gru 2008 |
|
|
Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- O rzesz ty... - Dann uderzył go w twarz kolczą rękawicą - Pies powinien znać swoje miejsce!
- Czekaj, spróbujemy po mojemu. - Berengar skrzyżował ręce układając Znak Aksji i wymierzając go na przywódce szajki.
Po zakończeniu rytuału, wiedźmin ponawia pytanie.
- Kto was nasłał?
- Pies cię chędożył! - odpowiedział szef.
- No to co, plan B? - podpowiedział Myszomir.
- Dawaj łapę, no... - najemnik przez chwile się mocował z przestraszonym, lecz trzymającym się twardo bandytą, aż w końcu udało mu się przytrzymać jego dłoń. Berengar przysiadł ze sztyletem w dłoni, chwycił jeden palec i spojrzał pytająco na właściciela ręki.
- Dobra, powiem wam (ostrzegawcze syki jego kompanów szybko ucichły, widząc Danna Rodericka groźnie spoglądającego na nich spode łba). Nasłał nas kanclerz. Mieliśmy was tylko przestraszyć, żebyście uciekali z miasta i nigdy nie wrócili. Więcej nie wiemy... przysięgam! - ostatnie słowo niemal wykrzyczał, czując, jak wiedźmin lekko nacina mu palec sztyletem. Ciemna kropelka krwi wolno opadła na posadzkę.
Z tyłu rozległy się kroki ciężkich buciorów, a następnie szczęk wydobywanej broni.
- Stać, w imieniu prawa!
Było ich sześciu, wszyscy w uniformach novigradzkiej milicji: purpurowe szaty były na wierzchu nieco pordzewiałych zbroi kolczugowych, na głowach mieli kaptury kolcze, a uzbrojeni byli w krótkie miecze. Na piersiach dumnie widniał herb Novigradu, nieco brudny srebrny orzeł w polu czerwonym (czyżby analogia do polskiego?).
Zaskoczona trójka nie poruszyła się, zgodnie z rozkazem.
- Co wy mi tu za burdy wszczynacie? Co to ma znaczyć?! Porachunki wyrównujcie za miastem, nie w miejskich stajniach! Rozwiązać ich i wynocha mi stąd! Albo pozwiedzacie nasze nowe lochy! |
|
Ostatnio zmieniony przez Dobro dnia Pon 0:02, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|