 |
|
 |
Wysłany: Wto 19:38, 02 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, dystrykt Hertog, 19 julius 831.M41, godz. 20.50
Furgon skręcił w ulicę, przy której wznosił się namierzony przez techadeptów Magistratum habitat, siedzący za kierownicą regulator zwolnił, a potem zjechał na pobocze parkując pomiędzy wielkim odrapanym kontenerem na śmieci i zdezelowaną półciężarówką o wybitej bocznej szybie i wygiętej rurze wydechowej. Malcolm przecisnął się do kabiny kierowcy, wyjrzał na zewnątrz przez przyciemnione szyby samochodu. Za jego plecami szczęknęły odbezpieczane Ravagery stróżów prawa.
- To ten budynek po lewej, sir - odezwał się zza pleców N'Gore Farell.
Malcolm nic nie odpowiedział w pierwszej chwili, spoglądając na pogrążony w półmroku wielki kształt habitatu, wciśniętego pomiędzy dwa inne robotnicze mrówkowce. Cybernetyczny wzrok Metallicanina przesunął się po nieforemnej budowli, połączonej z sąsiednimi blokami za pomocą prowizorycznych pomostów, drabinek sznurowych i metalowych platform.
- Spory ruch na ulicach - zauważył agent dostrzegając licznie krążących po chodnikach ludzi, wchodzących gromadnie do otwartych nocnych klubów lub opuszczających je w stanie wskazującym na postępujące upojenie alkoholem. Pomimo nocnego cyklu wszędzie wokół paliły się kolorowe neony, a stojący przed wejściami do lokali naganiacze wypełniali ciasnotę wąskich uliczek swymi donośnymi okrzykami.
- To Hertog, sir - odpowiedział Farell tonem takim, jakby jego stwierdzenie wszystko wyjaśniało - Ta dzielnica żyje całą dobę.
- Dobra - zdecydował N'Gore - Nie możemy rezygnować z akcji ze względu na świadków, musimy ją w zamian przyśpieszyć. Wchodzimy do środka biegiem, najbliższym wejściem. Farell, zostań w samochodzie. Kiedy dam ci sygnał przez radio, zadzwonisz na numer komunikatora Joshui. Dzwoń, dopóki nie namierzycie dokładnej lokalizacji, a wtedy musicie ją nam natychmiast podać, jasne?
- Tak jest, sir - skinął głową funkcjonariusz.
- Starszy regulatorze Utor - Malcolm odwrócił się w stronę dowódcy sekcji prewencji, niskiego funkcjonariusza w dokładnie dopiętym pancerzu osobistym - Ruszamy w ciasnym szyku, standardowa osłona. W razie zagrożenia możecie strzelać, ale pamiętajcie, że zależy mi na kilku osobach zdatnych do przesłuchania.
- Tak jest, sir - potwierdził podoficer Magistratum.
- Skoro wszystko jasne, ruszamy - powiedział N'Gore wyciągając z kabury swój pistolet.
Otwarte błyskawicznie tylne drzwi furgonu trzasnęły metalicznie i pierwsi regulatorzy wyskoczyli na chodnik pędząc co sił w nogach w kierunku wejścia do habitatu. Malcolm i Domingo runęli w stronę budynku w ślad za nimi, z automatami w rękach, ścigani pierwszymi okrzykami zdumienia i przestrachu najbliższych przechodniów.
- Farell, teraz! - rzucił do komunikatora N'Gore wpadając na niskie schodki prowadzące ku otwartym szeroko drzwiom habitatu - Dzwoń!
Na parterze budynku znajdowała się grupka przypalających papierosy młodych ludzi w wyzywających strojach, stojących w kącie korytarza. Ich śmiechy urwały się w ułamku chwili na widok opancerzonych stróżów prawa, wszyscy runęli płasko na brzuchy osłaniając głowy ramionami.
- Mamy sygnał zwrotny, sir! - w eterze rozległ się okrzyk Farella - W górę tą klatką, w której jesteście! Trzecie piętro, mieszkanie jedenaście! |
|
Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 19:39, 02 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Wysłany: Wto 20:25, 02 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, doki Tarantini, 19 julius 831.M41, godz. 20.55
Mordeci Haveloc dociągnął paski swej naramiennej kabury i przeniósł pytające spojrzenie na proktora Vriggo, stojącego na zewnętrznej platformie startowej na jednym z lądowisk towarowych Doków Tarantini.
- Będą za parę minut, sir - odpowiedział z pewnością siebie oficer Magistratum - Przed chwilą rozmawiałem z pilotem. Musieli po drodze siąść przy prefekturze, żeby zabrać oddział prewencyjny.
Przysłuchujący się rozmowie Dekares wzruszył ramionami, zadarł głowę w górę przyglądając się zasnutym chemicznymi wyziewami przestworzom Sibellusa. Wszędzie wokół siebie dostrzegał wystrzeliwujące wysoko w górę olbrzymie kształty Wież, migoczące miriadami światełek w gęstniejącym mroku nocy. Pomiędzy iglicami Kopca poruszały się tysiące innych świetlnych punkcików, będących światłami pozycyjnymi aerodyn lub płomieniami wylotowymi potężnych napędów wahadłowców orbitalnych. Stolica sektora tętniła życiem pomimo późnej pory, bo ogromne kosmoporty pracowały na okrągło, całą dobę i przez cały rok z wyjątkiem kilku najważniejszych świąt imperialnych.
- Podałem kontroli lotów trasę tranzytu między Kodannon i Radbound, sir - dodał Vriggo - Aerodyny są nieoznakowane, ale posiadają transpondery Magistratum. Kazałem pilotom je wyłączyć, więc może się zdarzyć, że ktoś was wywoła po drodze i nakaże identyfikację.
- Będziemy się tym martwili później - odpowiedział Mordeci - Co z pojazdami i tajniakami na miejscu?
- Obydwa wozy będą czekały na lądowisku Dezzo RR-18, sir - wyjaśnił Vriggo - To zaledwie pięć minut drogi na piechotę od Dezzo RR-21. Przed lądowiskiem, na którym stoi wahadłowiec kapitana Stiringa jest sześciu nieumundurowanych wywiadowców. Dowodzi nimi proktor Ariete, jego numer komunikatora znajduje się na tej kartce - Vriggo podał Mordeciemu złożony wpół arkusik papieru.
- Dodatkowe wyposażenie? - zapytał Barabosa odrywając w końcu wzrok od wypełnionej mrowiem światełek przestrzeni powietrznej Sibellusa.
- Dwa pancerze osobiste, hełmy z noktowizorami i skrzynka granatów fotonowych, sir - odpowiedział natychmiast proktor - Na pokładzie jednej z aerodyn jest również techadept drugiej klasy i kilku serwitorów, zgodnie z panów rekwizycją.
- Poinformowałem regulatora Cardiera o konsekwencjach zaniedbania obowiązku natychmiastowego powiadomienia mnie o dodatkowych danych na temat kapitana Stiringa - odezwał się chłodnym tonem Haveloc - Jeśli kogitator Mortensena wygeneruje jakikolwiek raport, muszę jak najszybciej znaleźć się w jego posiadaniu. Natychmiast po uzyskaniu wydruku proszę kogitator wyłączyć i nie uruchamiać ponownie do odwołania.
Mordeci nie widział potrzeby, by informować proktora Vriggo o wprowadzonych do pamięci urządzeniach inkwizycyjnych kodach dostępu, które umożliwiały bardzo ograniczonemu na co dzień Duchowi Maszyny dostęp do ściśle tajnych informacji. Wyłączenie urządzenia oznaczało jednoczesne zerwanie połączenia z serwerami Ordo, dzięki czemu nikt niepowołany nie mógł już z niego skorzystać.
- Regulator Cardier jest odpowiedzialnym i kompetentnym funkcjonariuszem, sir - odpowiedział natychmiast proktor Vriggo - Niemniej jednak osobiście przypilnuję jego pracy. Proszę mi wierzyć, jego egzekucja nie będzie konieczna.
Mordeci otworzył usta chcąc coś odrzec, ale w tej samej chwili nad głowami mężczyzn pojawiły się opadające szybko kształty dwóch ciężkich aerodyn w ciemnych matowych barwach.
- Już są, sir - uśmiechnął się z zadowoleniem Vriggo. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 1:16, 03 Mar 2010 |
|
|
Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Malcolm pędził przez korytarz na czele grupy. Kciukiem lewej ręki przesunęła bezpiecznik Orthlanka z pozycji SAFE, drugą przytrzymał na głowie hełm. Gdy kończył wstępną modlitwę uwolnił zebraną moc, która niczym impuls radaru przenikała budynek, ujawniając każdą żywą istotę. Hełm tłumił blask tatuaży, lecz mimo to błękitna poświata zatańczyła na przeźroczystej osłonie twarzy.
Gdy ujrzał półrzeczywiste sylwetki mieszkańców, dosięgła go niewesoła refleksja. Oto trzeci już raz pędził przez habitat na czele Regulatorów w stronę podejżanego. Każdy poprzedni już nie żył, lecz śledztwo szło nadal do przodu, niczym upiorna sztafeta zagłady. – Oby tym razem podejrzany przeżył choć przesłuchanie – pomyślał gorzko, po raz kolejny skręcając na schodach. Wytężał swe mechaniczne i nadnaturalne zmysły, starając się objąć trzecie piętro, ze szczególnym uwzględnieniem apartamentu XI.
Jak łatwo się domyślić działamy (jeśli można tak powiedzieć) rutynowo. Używam inwokacji i mocy skanującej, namierzam pokój, sprawdzam ilu ludzi tam jest i gdzie i stosownie do tego wydam rozkazy regulatorom. Przeciwnik nie powiniem mieć zbyt wiele czasu na reakcję. Dobrze że to trzeci piętro. To znaczy, że poniżej minuty będziemy pod drzwiami. Jak będzie już wiadomo, co wykryłem, podejmiemy dalsze działania. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 1:48, 03 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, dystrykt Hertog, 19 julius 831.M41, godz. 20.51
Pędzący w górę schodów Malcolm wpatrzony był w kolejne stopnie, ale jego nadnaturalne zmysły dostrzegały przebywających wewnątrz habitatu mieszkańców: kręcących się w ciasnych ścianach niewielkich klitek, kładących się do łóżek, jedzących mizerne posiłki kupione za robotnicze kupony żywnościowe. Większość z nich nie miała pojęcia o wspinających się w górę klatki schodowej regulatorach, chociaż niektórzy czuli dziwne ukłucie niepokoju w chwili, kiedy mentalna sonda Malcolma omiatała ich proste umysły.
- Widzę trzecie piętro - rzucił w eter N'Gore, niejako mimochodem rejestrując zdenerwowanie i niepokój regulatorów, których wiara i lojalność wobec zwierzchników zostały wystawione na ciężką próbę w obliczu psionika, nawet jeśli należał on do grupy mentatów sankcjonowanych przez Imperium - Gdzie jest mieszkanie jedenaste?
- Tam, sir! - proktor Utor wskazał dłonią w stronę lewej odnogi korytarza - W tamtym kierunku!
Paxton wyprzedził N'Gore, wyskoczył jako pierwszy na korytarz trzeciego piętra, przykucnął za rogiem mierząc wzdłuż ściany ze swojego automatu.
- Korytarz czysty! - zameldował.
- Widzę - potwierdził Malcolm - Mieszkanie jest puste, brak jakichkolwiek sygnatur życia.
Dwaj regulatorzy zajęli pozycje po obu stronach plastikowych drzwi, pozbawionych oznakowań innych niż prosta metalowa tabliczka z numerem. Gdzieś dalej w głębi korytarza skrzypnęły inne drzwi, ktoś wyszedł na zewnątrz, po czym wycofał się z jękiem przerażenia za próg napotykając wzrokiem na uzbrojone sylwetki w pancerzach osobistych.
Malcolm odczekał, aż pozostali funkcjonariusze zabezpieczą korytarz i podejście do mieszkania numer jedenaście, po czym podszedł z opuszczoną wzdłuż uda bronią pod drzwi.
- Powtarzam, mieszkanie jest puste - powiedział z takim przekonaniem w głosie, że słysząc jego słowa Paxton bez zbędnej dyskusji opuścił własną broń. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 2:10, 03 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, doki Tarantini, 19 julius 831.M41, godz. 20.59
Dekares Barabosa zatrzasnął pas bezpieczeństwa swego fotela, po czym kiwnął głową w stronę drugiego pilota aerodyny. Noszący lotniczy kask z emblematami Magistratum mężczyzna podał agentowi Ordo komunikator pracujący na częstotliwości całego mobilnego zespołu interwencyjnego.
- Uwaga, wszyscy - rzucił w eter Dekares - Mówi agent Barabosa. Prowadzimy akcję specjalną na mocy upoważnienia komendanta Schostera. Naszym celem jest niewielka grupa przestępców o ogromnej wartości dla imperialnych władz. Bez względu na okoliczności musimy dokonać aresztowania, martwi w niczym nam nie pomogą.
Dekares urwał na chwilę, ponieważ aerodyna zmieniła kurs skręcając pod ostrym kątem w bok, odczekał, aż maszyna ponownie wyrówna lot.
- Nasz cel to kapitan Wolnej Floty oraz dwaj jego oficerowie - kontynuował odprawę - Ich środek transportu przebywa w tej chwili na platformie zewnętrznej Dezzo RR-21 w Wieży Radbound. Liczę się z ewentualnością fizycznej eliminacji załogi wahadłowca, ale oficerowie muszą zostać aresztowani żywcem. Proszę o potwierdzenie tego priorytetu.
- Tu proktor Lester z oddziału prewencji, sir - w eterze odezwał się głos dowódcy drużyny regulatorów lecącej drugą aerodyną - Potwierdzam wytyczne. Posiadamy wizual celu?
- Niestety nie, proktorze Lester - odpowiedział z nutką rozczarowania Dekares - Będziemy musieli dokonać identyfikacji poprzez improwizację, ale proszę się nie obawiać, my pokorni słudzy Imperatora potrafimy to doskonale.
- Imperator strzeże - odpowiedział oficer Magistratum - Jesteśmy do pańskich rozkazów, sir.
Dekares wychylił się ze swego fotela i spojrzał ponad ramieniem pierwszego pilota za przednią szybę kokpitu. Przed jego oczami przesuwała się oszałamiająca swymi rozmiarami panorama Kopca, migocząca milionami światełek niczym rozgwieżdżone niebo.
- ETA dwadzieścia i pół minuty, sir - zameldował drugi pilot. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 2:23, 03 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, dystrykt Hertog, 19 julius 831.M41, godz. 20.51
Proktor Utor przywołał do siebie ruchem ręki funkcjonariusza, który oprócz Ravagera miał zawieszoną na plecach śrutową strzelbę ciężkiego kalibru, pokazał mu palcem zawiasy drzwi. Regulator postąpił krok do przodu, ale Malcolm wstrzymał go gwałtownym ruchem w połowie drogi do drzwi.
- Żadnych zauważalnych uszkodzeń - polecił spoglądając na Utora znaczącym wzrokiem - Chcę się dostać do środka w dyskretny sposób. Jeśli szczęście nam dopisze, być może będziemy mogli wykorzystać to mieszkanie dla celów późniejszej zasadzki.
- Rozumiem, sir - skinął głową proktor, przywołując dłonią innego regulatora. Ten oparł swój karabin o ścianę korytarza i sięgnął do pasa zdejmując z metalowego uchwytu niewielkie urządzenie o kilkunastu skomplikowanych próbnikach różnego rozmiaru i kształtu.
- To łamacz zamków, sir - wyjaśnił Utor - Funkcjonariusz Reno potrafi nim otworzyć każde drzwi, ale jeśli nie ma pozostawić śladów, może to potrwać do kilku minut.
- Raczej nigdzie się teraz nie wybieramy - zauważył cierpko Paxton, wsadzając Orthlanka do kabury i przystawiając jedną dłoń do prawego ucha - Słyszycie sygnał?
- Tak - kiwnął w odpowiedzi głową N'Gore. Zza drzwi mieszkania dobiegał ściszony sygnał komunikatora, zgłaszającego gotowość do odebrania połączenia.
Psionik podniósł dłoń do swego modułu łączności, zmienił częstotliwość.
- Farell, tu N'Gore - powiedział - Jesteśmy na miejscu, możesz przestać dzwonić.
- Tak jest, sir - padła natychmiastowa odpowiedź - Mam do pana dołączyć?
- Jeśli nie masz niczego innego do roboty, poproszę - uśmiechnął się pod nosem Malcolm, cofając dłoń od komunikatora i spoglądając z metalicznym poszczękiwaniem implantów w stronę klęczącego przed drzwiami regulatora.
Regulator Reno mruknął coś pod nosem z wyraźną nutą zadowolenia, po czym cofnął wsadzony w zamek próbnik od drzwi i podniósł się z klęczek.
- Gotowe, sir - oznajmił wieszając łamacz przy pasie i ujmując ponownie swój karabin - Drzwi zostały odblokowane. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 2:40, 03 Mar 2010 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Kodannon, dystrykt Hertog, 19 julius 831.M41, godz. 20.52
Dirk Farell wyskoczył z tylnej części furgonu, opuszczając na twarz nieprzeźroczystą osłonę hełmu i łapiąc przewieszony przez ramię karabin. Regulaminy sił porządkowych Magistratum zalecały mundurowym funkcjonariuszom zachowanie anonimowości podczas działań ulicznych, po części dla ich własnego bezpieczeństwa poza służbą, po części zaś ze względów psychologicznych - przeciętny imperialny obywatel czuł się bez wątpienia zastraszony samym widokiem opancerzonego regulatora o zakrytej osłoną hełmu twarzy.
Na ulicy przy habitacie momentalnie się wyludniło, co szczerze Farella rozbawiło. Regulator nigdy nie potrafił wyzbyć się podziwu dla mrówek, które dosłownie wyczuwały obecność w swym pobliżu mundurowych i które potrafiły zniknąć w ułamku chwili, kiedy tylko regulatorzy wychodzili na ulice.
- Mieszkanie otwarte - w eterze zatrzeszczał głos proktora Utora - Oswald, Wright, zabezpieczyć oba końce korytarza.
- Co t...
Nagły huk osadził zmierzającego w stronę habitatu Farella w miejscu. Półmrok sztucznej nocy przeistoczył się znienacka w oślepiająco jaskrawy dzień. Kilkadziesiąt metrów trzeciego piętra budynku eksplodowało sięgając żarłocznymi językami płomieni w kierunku habitatów położonych po drugiej stronie ulicy, w dół posypał się deszcz kompozytowych odłamków.
Farell przypadł do popękanych płytek chodnikowych, ogłuszony dźwiękiem wybuchu, przyciskając jedną ręką hełm, w który bębniły spadające z ogromną siłą kawałki gruzu. Płonące szczątki konstrukcji demolowały okolicę uderzając z trzaskiem w zaparkowane wzdłuż ulicy samochody, w oknach większości sąsiednich budynków wypadły szyby zaścielając dywanem błyszczących odłamków nawierzchnię jezdni.
- Boże-Imperatorze... - jęknął regulator przekręcając w bok głowę i spoglądając w górę na ogromną wyrwę ziejącą w zewnętrznej ścianie habitatu na wysokości trzeciego piętra.
Słuchawki hełmu trzeszczały sucho, wypełnione radiowymi szumami, ale ponad tym szumem Farell słyszał coraz głośniejsze krzyki przerażenia i cierpienia dobiegające z wszystkich stron ulicy. |
|
|
|
|