Freeks |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2009 |
Posty: 679 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław/Świdnica |
|
|
 |
 |
 |
|
Dek, nie mamy jego dokładnego adresu, więc mysle, ze bardziej cicha akcja by była bardziej wskazana, niż rozmach holywoodu.
Proponuję zajechać cywilnie na miejsce, kilku tajniaków (przebranych za przechodni, żebraków, czy kogokolwiek, ale pod bronią) niech ma pojazd na muszce, czy ktoś sie zbliżą. Jakieś aparaty też by były im pomocne, by mogli nam podesłać ewentualna fotografię zainteresowanych środkiem transportu.
My (lub inni funkcjonariusze) moglibyśmy udawać krawężniki z Magistratum. Przypieprzyć się do zamazanej homologacji, czy krzywego lusterka pojazdu, przepytać dozorce parkingu kto jest właścicielem skimera, gdzie polazł. Jak nie wie - niech sprawdzi raport, wpisy, kamery i to try miga. Dodatkowo, można (jeśli się da) obluzować coś w pojeździe tak, by nie wystartował. Jeśli się nie da zaminować dyszę wylotową silnika jednego małym ładunkiem. Tak by nie rozerwało pojazdu, ale napęd poszedł w drzazgi.
Jak kierownik "parkingu" powie co gdzie i jak, to zapuścić sie w tamta okolice i popytać ludzi. Zwykła dochodzeniówka najpierw. Czy pójdziemy szukać go sami zależy czy chcemy go szybko, czy cicho. Inni funkcjonariusze tez mogli by pójść szukać kapitana, ale to już by zwróciło uwagę.
Do tego jakaś aerodyna uzbrojona w pobliskim lotnisku i furgon z oddziałem szturmowym gdzieś na tyłach, wszystko pod radiem.
razem
-jedna aerodyna
-dwa furgony - jeden dla nas i tajniaków, jeden dla szturmowców
-3-5 tajniaków do pilnowania samolotu kapitana
-opcjonalnie do sześciu dwójek rozpytujących
-opcjonalnie przypieprzający się krawężnicy na lotnisku (zamiast nas, by ludzie nie skojarzyli - ale wole sam się zając)
-tech-adept, zestaw kluczy francuskich, mała mina
-odznaki magistratum dla Mordiego i deka. Jeśli nie załatwią na czas dla nas, to weźmie się oryginalna proktora jakiegoś i kogoś jeszcze. sam widok otworzy kilka ust, a nawet jeśli kontrola wykryje fałsz, to mamy mocniejsze tokeny.
Co do życiorysu - postawiłbym pracujący kogitator w obstawie jednego funkcjonariusza. Spisze jego dane, imię, nazwisko, numer odznaki i powiem, by po wydrukowaniu tego jak najszybciej przekazał nam wiadomość droga radiowa. Jeśli tego nie uczyni, zostanie posadzony o herezje i stracony. Nawet jeżeli ktoś miał by go napaść i odebrać dokument to i tak on poniesie konsekwencje, o czym go uprzedzę. Podejdę tez do Cerro, by za pewien czas (domyślnie, kiedy kogitator powinien skończyć prace) sprawdził, czy młody się wywiązał. Podam jego dane. Jeśli będą jakieś zakłamania w duchu maszyny, przeinaczony raport, niedostarczony pomimo wydruku, lub rzekomy napad, to niech potraktuje go jako heretyka.
Dzięki temu uzyskamy raport bez zbędnej zwłoki, broniony do ostatniej kropli krwi lub jedną wtyczkę na miejscu. |
|