Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Tymczasowy sztab Ordo Hereticus, Icenholm, 332.815.M41, noc
Prowadzony przez milczącego akolitę Verner dotarł po kilku minutach do podziemnego garażu budowli, oświetlonego jaskrawymi elektrycznymi lampami. Niski pomruk generatorów prądu tonął w gwarze głosów, warkocie samochodowych silników i metalicznym poszczękiwaniu ekwipunku. Garaż pełen był ludzi, w przeważającej mierze szturmowców Inkwizycji w czarnych karapaksach i hełmach z opuszczonymi wizjerami, towarzyszyli im jednak lżej opancerzeni mężczyźni i kobiety w cywilnych strojach, rozmaicie uzbrojeni, ale wszyscy bez wyjątku wyposażeni w jaskrawoczerwone opaski na obu ramionach. Śledczy Sand stał przy jednej z ośmiokołowych ciężarówek, otoczony kręgiem słuchających go ludzi. Na grupę składało się trzech szturmowców z dystynkcjami sierżantów na karapaksach, czterech mężczyzn wyglądających mimo cywilnego ubioru na byłych wojskowych oraz dwie młode kobiety, śliczne, ale i groźne z wyglądu, bo obwieszone pasami z bronią.
Sand dostrzegł nadchodzącego Vernera, bo zakończył tę ewidentną odprawę i ruchem ręki odesłał swych słuchaczy do samochodów. Na odchodne musiał im widać rzucić jakiś żart, bo wszyscy się roześmiali, co w przypadku ciężko opancerzonych szturmowców wyglądało nieco groteskowo.
- Brat Verner – śledczy kiwnął klerykowi na powitanie głową – Niezbadane są wyroki Pana. Wystarczyła godzina modłów w naszej kaplicy i proszę, Bog-Imperator w swej niezmierzonej łaskawości zsyła okazję, byś się mógł wykazać wiarą i lojalnością wobec Tronu.
Sand przerwał na chwilę, bo podszedł do niego jakiś mężczyzna – chyba mężczyzna – w powłóczystym stroju techkapłana. Śledczy ujął podany mu chromowaną mechaniczną kończyną elektronotes, spojrzał na ekran urządzenia, pokiwał z zadowoleniem głową. Verner stał zbyt daleko od przełożonego, by dostrzec wyraźniej ekran notesu, dałby sobie jednak rękę uciąć, że przez ułamek chwili ujrzał jakiś rozmazany przekaz wizualny, mało czytelny i ustawicznie podskakujący.
Sand oddał elektronotes adeptowi i przeniósł spojrzenie na czekającego w milczeniu Vernera.
- Zawsze pod bronią, to dobrze – śledczy skwitował tą uwagę pistolet kleryka tkwiący w kaburze na jego biodrze – Wiara to nasza największa broń, ale słowami trudno kogoś zabić, trzeba się wspierać ołowiem. Jedziemy na małą wycieczkę, więc uznałem, że zabiorę cię ze sobą. Od tej chwili trzymasz się dwa kroki za mną, nic nie mówisz i wykonujesz bez dyskusji każde polecenie. Rozumiemy się? |
|