Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
- O ile się nie mylę, a mylę się bardzo rzadko, to jest tu taka górnicza knajpa – powiedziała wolno Lyra – W tamtej uliczce. Chodźmy, popytamy miejscowych. Za chwilę kończy się trzecia zmiana, więc ludzie z płuczki pewnie właśnie kończą robotę.
Wysiedli z samochodu, cudzoziemiec schował do kieszeni swej kurtki kluczyki. Lyra obserwowała go nadal kątem oka i mogłaby przysiąc, że facet nosił pod ubraniem broń, wypychającą mu w ledwie zauważalny sposób odzienie. Fakt ten nieco ją podniósł na duchu, bo mogła teraz założyć, że w razie kłopotów nie będzie go miała ustawicznie na plecach i że gość przynajmniej po części zatroszczy się o siebie. Obcy intrygował ją zresztą coraz bardziej, zwłaszcza jego nietypowa, ostro akcentowana wymowa, w którą chwilami wplatał śmiesznie brzmiące słowa pochodzące z jego macierzystego świata. Różnice pomiędzy jej dialektem, a mową cudzoziemca były nieznaczne, ale zauważalne w trakcie dłuższej konwersacji, toteż dziewczyna miała skrytą nadzieję, że obcoświatowiec nie zamierzał ukrywać swego pochodzenia przed miejscowymi. Kilka zdań natychmiast udowodniłoby każdemu jej rodakowi, że facet nie urodził się na Sepheris Secundus.
Ale w tej chwili nie stanowiło to żadnego problemu.
Pokonali plac szybkim krokiem, chcąc jak najszybciej odgrodzić się drzwiami knajpy od lodowatej śnieżnej nocy. Lokal był pełny, ale większość znajdujących się w środku ludzi zignorowała nowych gości poświęciwszy im zaledwie przelotne spojrzenia. Lyra zmarszczyła czoło dostrzegając przy stolikach sporo opasek w barwach oznaczających przynależność do prywatnych armii baronów. W zasadzie mogła się tego spodziewać – największe skupiska buntowników już zostały spacyfikowane, ale w strefie graniczącej z Gorgonidą wciąż przebywały liczne grupy paramilitarne podlegające lokalnym możnowładcom, mające w razie konieczności stłumić w zarodku kolejne rozruchy. Imperialna Gwardia podobno zwinęła już swoje manatki i oczekiwała w obozie przy Icenholmie na transport orbitalny – wojskowi najwyraźniej uznali, że ich robota została skończona.
- Dwa piwa – powiedziała Lyra przechylając się nad kontuarem w taki sposób, aby przypadkiem nie odsłonić schowanego pod kurtką pistoletu. Źle się czuła z nielegalną bronią i bez opaski łowczyni w knajpie pełnej prywatnych żołnierzy, ale jak dotąd żaden z nich nie zwrócił na nią uwagi.
Barman napełnił trunkiem dwa poszczerbione kufle, przesunął je wzdłuż blatu w stronę dziewczyny.
- Szukam kogoś – oświadczyła cicho Lyra, wpatrując się w oczy barmana z wyćwiczonym przed lustrem dziewczęcym uśmiechem. Chwyt zadziałał, zresztą działa prawie zawsze.
- I dobrze trafiłaś, maleńka – uśmiechnął się szeroko barman, prezentując liczne braki w uzębieniu – Mam już swoje lata, ale żadna nie może powiedzieć, że jej nie wygodziłem. |
|