Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
[Mir] Icenholm, tymczasowy sztab Ordo Hereticus, 332.880.M41, noc
Mir szedł znanymi mu już korytarzami z posępną miną. Przez całą drogę walczył z chęcią zdzielenia w czaszkę prowadzącego go akolity, powstrzymywał się jednak przed takim wybrykiem wiedząc, że przewodnik nie był w niczym winny jego frustracji. Śledczy Sand najwyraźniej lubił zabawiać się swoimi podopiecznymi i Mir miał dziwne przeczucie, że męcząca noc miała na dobre zapaść mu w pamięć. Nie wiedział, czy Sand zmienił po godzinie zdanie na temat losu Fedridańczyka czy też z premedytacją nie dawał mu odpocząć poddając gwardzistę swoistej próbie.
Pierwszy powód do zdziwienia dał Mirowi punkt docelowy podróży, przewodnik minął bowiem wejście do korytarza, w którym znajdował się gabinet Sanda i zszedł klatką schodową dwa piętra niżej, do jaskrawo oświetlonego holu o zimnych białych kafelkach na posadzce i ścianach. W rozległym pomieszczeniu stało mnóstwo polowych łóżek oraz aparatury, która swymi kształtami nic Mirowi nie mówiła, budziła natomiast rosnący niepokój z powodu rozmaitych kabli, czujników i wysięgników górujących nad łóżkami, nad wyraz często zakończonych igłami.
Rzędy prycz, idealnie zaścielonych i czyściutkich, były puste, całe zresztą pomieszczenie sprawiało wrażenie opustoszałego – dopiero za ustawionym w jego tyle parawanem Mir i jego przewodnik wpadli na trójkę ludzi. Jednym z nich okazał się śledczy Sand, ubrany w zwykłą skórzaną kurtkę zupełnie w opinii Mira nie pasującą do piastowanej przez niego funkcji. Dwaj inni mężczyźni mieli na sobie powłóczyste ciemnoczerwone szaty oznaczone regularnie powtarzającym się wzrorem w postaci kół zębatych. Fedridańczyk poczuł mimowolny dreszcz uświadamiając sobie, że patrzy na mitycznych dla niego techkapłanów, ludzi dobrowolnie przeistaczających swe ciała w metalowe hybrydy. Na rodzimej planecie Mira techkapłani stanowili zamkniętą kastę ukrywającą się we własnych ścianach, zazwyczaj w obrębie generatorów termicznych stanowiących rdzeń każdej liczącej się fedridańskiej społeczności. Na co dzień nikt ich nie widywał, toteż ludzka wyobraźnia tworzyła szaleńcze mity, w których techkapłani jawili się bez mała obcym gatunkiem rozumnego życia, a nie istotami posiadającymi ten sam kod genetyczny, co fedridańscy koloniści.
- W samą porę – powiedział na widok Mira Sand, przerywając ściszoną rozmowę z adeptami – Mam nadzieję, że nie spałeś. Rozbierz się do naga i połóż na tym stole.
Śledczy wskazał urękawicznionym palcem stojący za parawanem metalowy stół o lekarskim blacie. |
|