RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Flesh of Steel Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 19:21, 30 Lis 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Jasne Mistrzu, że próbuję być sprytny. Gdybym miał więcej czasu to przeprowadziłbym dokładniejsze crash testy (na fragmentach pancerza, na czymś, co lepiej imituje ciało itd.) Wtedy powinienem uzyskać bardziej szczegółowe dane.
Na razie wystarczy mi w przybliżeniu jak bardzo można skrzywdzić tą bronią i czy dobrze się zachowuje w walce (wyważenie, giętkość itd).

Jak na razie zastrzeżeń ani sugestii nie ma, jeśli coś się pojawi to dam znać. Pchnijmy fabułę naprzód Wink.

Podsumowanie moich "zakupów", żeby wszystko było w jednym miejscu:

2x Irontalon
4 magazynki amunicji rozpryskowej
6 magazynków man stopperów
2 magazynki do Maulera ( z tego co pamiętam, mam na stanie jeszcze 3, razem daje to 5)
Red dot do Maulera (rozumiem, że montaż i ewentualną regulację zbrojmistrz załatwia od ręki?)
3x frag grenade
3x photon flash
photo visor
K'Nar Warblade



Ostatnio zmieniony przez el_imperatorro dnia Pon 19:30, 30 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:28, 30 Lis 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





El - tak własne jest. Wyniki testów we wstawce fabularnej.

Sambor - wybór należny do ciebie, ale uczciwie uprzedzam ze chłopak jest wybitnie "non combat NPC".
I nie musisz się kamuflować ze swoją przynależnością do kościoła. Skalał nalezy do firmy górniczej a nie AdMech. Oni roszczą sobie do niej prawo, jako leżącej blisko Lathes. No i jest to najbliższe miejsce z siłami zbrojnymi które ogą was ewentualnie wesprzeć. Animozje miedzy Minisotrum a AdMech mają raczej przeciwny wektor. To bardziej fanatyczni kościelni podejrzewają ich o herezję.

Co do możliwej przykrywki, to macie kilka opcji:
1. Udawać najemników szukających pracy
2. Udawać handlowców chcących kupić rude lub podpisać kontrakt na transport (w imieniu właściciela statku).
3. Jak pośrednio sugerował zbrojmistrz, udawać jakiś wojowniczy kult "walczący ze złem" czy innych pielgrzymujących pogromców zła.
4. Zawsze możecie wymyślić coś nowego Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 9:38, 02 Gru 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Wydaje mi się, że 1) albo 3) jest dla nas. Na Handlowców to my nie wyglądamy - jesteśmy obwieszeni bronią jak choinka świąteczna Razz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:03, 02 Gru 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Zdecydowanie opcje 1/3, ewentualnie jakieś twórcze połączenie. Krucjata do wynajęcia za odpowiednią opłatą Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 0:49, 03 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





OK. mam już zarys waszych poczynań. niestety aktualizacja nie wcześniej niż w piątek. Rozmowa Constantina z protegowanym będzie na końcu, do rozwinięcia przez Sambora.


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Czw 0:51, 03 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:28, 05 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Corolis, 17 aprilis 831.M41, godz. 03.10

Broń zagrzmiała jak gwardyjski Bazyliszek wywalając w celu trzy potężne dziury. Niestety, ku wielkiemu zawodowi Kary, z dala od środka tarczy i krążącego wokół niego czerwonego punktu.

- Jeszcze trochę w dół i na lewo. – Oświadczył rzeczowo brodacz, wyłuskując jej z ręki ukochanego Maulera. Sięgnął po narzędzia i mamrocząc cichą modlitwę zaczął manipulować przy zamocowanym do broni laserze. – Ich Duchy muszą zespolić się w jedność, aby kula trafiała tam, gdzie wskaże czerwony punkt. To delikatna robota panienko. – Dodał jeszcze nim powrócił do modlitwy. Jego uwagi nie mącił w tej chwili ponętny biust, pochylającej się nad stołem dziewczyny, ani dobiegający z sąsiedniego boksu miarowy trzask lasera.
El – masz zainstalowany red dot na Maulerze, ale nie dostałeś więcej magazynków, tylko dwa pudełka amunicji po 12 szt. Magazynków magazynier nie miał.

Lyra, która wraz z koleżanką i usłużnym zbrojmistrzem wybrała się na pokładową strzelnicę z coraz większym uznaniem myślała o swej nowej broni. Hellgun faktycznie pożerał ogniwa jak smok, a od osłony soczewek aż bił żar, ale broń sprawiała się doskonale. Mimo obciążenia działała sprawnie, a o jej mocy dobitnie mówiła podziurawiona na wylot stalowa tarcza, wisząca 30 metrów przed Sepheryjką.

Kobieta oddała jeszcze krótką, mierzoną serię i oparła kolbę broni o biodro, uważający, aby nie dotknąć rozgrzanej osłony lufy. Trzy nowe otwory oderwały głowę stalowej sylwetki, która z łomotem uderzyła o pokład, sygnalizując koniec ćwiczeń strzeleckich.

***

Kilka godzin później, wracająca z porannej modlitwy Lyra usłyszała dziwne dźwięki dochodzące z sali treningowej. Przez uchylone drzwi zauważyła, jak młodsza koleżanka masakruje jednego z manekinów do walki wręcz swoim egzotycznym ostrzem, testując najwyraźniej jego skuteczność, szybkość i wyważenie.

Przyjemnie było popatrzeć na dziewczynę, która z gracją tańczyła wokół „przeciwnika”. Sepheryjka z pewnym rozbawieniem zauważyła kilku młodych marynarzy, którzy podzielali jej zdanie, obserwując scenę, ukryci za przeciwległymi drzwiami. Z ich gestów można było łatwo wywnioskować, że bardziej od umiejętności zainteresowały ich ponętne kształty i pełne gracji ruchy Kary, podkreślone przez obcisłe spodnie i luźną koszulkę, przylegająca ściśle do spoconego ciała agentki.
- Tak właśnie rodzi się kolejna pokładowa plotka – pomyślała Lyra, z uśmiechem ruszając korytarzem.

K'Nar Warblade musi zadawać obrażenia zbliżone do miecza i nieźle przebijać pancerz. Wydaje się też być bardzo szybkie, zwłaszcza w szybkich cięciach z ramienia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:17, 05 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Corolis, 17 aprilis 831.M41, godz. 06.15

Constantine z trudem dotarł do swojej komnaty, niosąc cały wyniesiony z magazyny arsenał. Był blady i ledwo żywy z bólu i wyczerpania. Z wdzięcznością wsparł się na ramieniu nowicjusza, który z entuzjazmem rzucił się na pomoc w drzwiach. Młody Mercutio pożerał wzrokiem fantastyczne skarby, jakie pryncypał wtaszczył do pomieszczenia i pieczołowicie ułożył na stoliku, nim z cichym jękiem opadł na łóżko i zasnął bez słowa.

Młody Orbelliański kleryk zamarł na chwile, zaskoczony całą sytuacją. Srogi zwykle opiekun nie wyglądał dobrze i nie towarzyszyła mu, jak to się działo dotychczas, medyczna servo-czaszka. Niepokój chłopaka osłabł nieco, gdy usłyszał równy oddech śpiącego kleryka. Nie wiedząc co ma czynić, oddał się modlitwie, spoglądając to na śpiącego Constantina, to na zajmujący cały stolik arsenał.

***

Droga ze zbrojowni nie zajęłaby Constantinowi ponad trzech godzin, gdyby nie przerwało jej pilne wezwanie głównego Medicusa okrętowego. Komnata medyczna, do której go wezwano znajdowała się na tym samym pokładzie, co sala odpraw którą niedawno opuścił. Gdy kleryk dotarł na miejsce, z niemałym zdziwieniem ujrzał zebrany tam zespół okrętowych medyceuszy w czerwonych szatach i zakapturzonych psioników-uzdrowicieli, wspartych na metalowych kosturach, zwieńczonych symbolem dwóch węży oplatających oko. Wszyscy oni stali wokół stołu operacyjnego, zaopatrzonego w solidne metalowe klamry i oszałamiającą ilośc mechanicznych ramion, zwieńczonych igłami, dozownikami i dyszami.

Główny Medyceusz Heronimos Sato nie wdawał się w niepotrzebne dyskusje.
- Jesteśmy zmuszeni przyspieszyć pana rekonwalescencję, bez względu na krótkoterminowe efekty takiego zabiegu. – Oświadczył krótko. - Proszę się rozebrać i wykonywać ściśle nasze polecenia. To nie powinno potrwać długo. Nie będę kłamał i nie powiem, że to nie będzie bolało – dodał z lekką nutą ironii.

„Niedługo” oznaczało dwie godziny, podczas których kombinacja medycyny i mocy psioników zmusiła ciało Constantina do nadludzkiego wysiłku regeneracji. Obezwładniony lekami i balansując na granicy świadomości, kapłan czuł jak w nienaturalnie szybkim tempie jego kości zrastają się a mięśnie odnawiać się w gwałtownych spazmach. Jego pobladłą jeszcze bardziej, niemal przeźroczystą skórę, pokrywały kropelki potu, a ze ściśniętego gardła wydobywał się urywany, nieludzki jęk.

Potężne mięśnie duchownego zadrżały spazmatycznie pod dotykiem dłoni, które wsączyły w jego ciało kolejną falę uzdrawiającej mocy. Mocy, która niosła odrodzenie i ból, potężniejszy niż jakiekolwiek leki. Ból przekraczający wręcz granice pojmowania.
Niestety, poza całkowita regeneracją ciała, Constantine zyskał też 4 pkt obłędu. Nawet potęga jego wiary ( i WP 47) okazała się niewystarczająca
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 19:45, 05 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Corolis, 17 aprilis 831.M41, godz. 15.31

Wielogodzinny sen i ciepły posiłek, jaki czekał na niego po przebudzeniu, pozwoliły Constantinowi dojść do siebie, po szokowej „kuracji”. Czuł, że jego ciało, mimo że osłabione jak po długim wysiłku, odzyskało pełnię zdrowia. Zaraz o przebudzeniu zapędził swego podopiecznego do roboty, aby zająć czymś zarówno jego, jak i swoje myśli. Czekała ich ciężka rozmowa.

***

Mercutio Tenkar spoglądał w stronę swego mistrza z nabożnym szacunkiem, próbując skoncentrować wzrok na demonstrowanej mu broni, a nie surowej twarzy ojca Constantine oraz szpecącej jego czaszkę metalowej płytce.

- To jest laserowy pistolet Mark VI, wzorzec Archaos - tłumaczył suchym tonem kapłan, wprawnie wyciągając z broni naładowaną do pełna baterię - Ma sześciokątny slot zasilający, bardzo nietypowy, dlatego czasami bywają kłopoty ze zdobyciem akumulatorów. Na szczęście na Corolisie mają ich kilkaset na stanie. Wiem, że nigdy nie strzelałeś z lasera, ale nie mamy zbyt wiele czasu na naukę.

Mercutio przełknął głośno ślinę i pokiwał gorliwie głową, chcąc z wszelkich sił upewnić swego mentora w zamiarze jak najszybszego opanowania trudnej sztuki posługiwania się laserem.

- Zechciej wybaczyć mą bezczelność, ojcze... ale czy musimy się czegoś obawiać? - zapytał słabym głosem młodzieniec, przerażony własną odwagą - Czy szykujemy się do walki?

- My jesteśmy w stanie ciągłej wojny, synu - odpowiedział Constantine wkładając baterię z powrotem do pistoletu, a potem rzucając go znienacka w ręce Tenkara. Nowicjusz złapał zręcznie broń, chociaż wprawne oko duchownego podpowiedziało mu, że chłopak nie za bardzo wiedział jak otrzymanego właśnie Archeosa trzymać - W każdej chwili Bóg-Imperator może nas wezwać do czynu, toteż zawsze musimy pozostawać czujni!

- Tak, mistrzu - odparł śpiesznie Mercutio.

- Ten pistolet należy od teraz do ciebie - oznajmił Constantine, w duchu nieco rozbawiony zaskoczoną miną podopiecznego - Dbaj o niego jak o siebie samego, szanuj jego Ducha Maszyny i módl się za poprawne działanie, a nigdy cię nie zawiedzie.

- Tak jest, mistrzu - nowicjusz pochylił jeszcze niżej głowę, głęboko poruszony darem mentora. Ściskany kurczowo pistolet jawił mu się niebywałym cudem, wręcz zesłanym przez samego Imperatora.

Constantine sięgnął do kieszeni swych szat, wyciągnął z nich cztery mniejsze przedmioty oraz cienki rulonik gęsto zadrukowanego papieru.

- Tutaj masz zapasowe akumulatory, synu - powiedział nieco łagodniejszym tonem, ujęty gorączkowym blaskiem płonącym w oczach nowicjusza - Każdy z nich wystarczy na oddanie trzydziestu strzałów, więc nie musisz się zbytnio martwić o zapas amunicji. A to jest instrukcja obsługi, zapoznaj się z nią uważnie, zwłaszcza z wykazem stosownych modlitw. Są znacznie ważniejsze niż okresowa konserwacja czy wymiana zużytych podzespołów, nigdy o tym nie zapominaj.

- Nie zapomnę, mistrzu - obiecał Mercutio Tenkar, ściskając z całych sił swojego własnego Archeosa i powtarzając sobie w myślach, że przeżył właśnie najpiękniejszą chwilę swego życia. Młodzieniec nie wiedział, ze to nie koniec oszałamiających niespodzianek, jakie czekały go, tego wyjątkowego dnia.

- A teraz wysłuchaj mnie uważnie synu – głos kapłana stwardniał na powrót – i nie przerywaj...

W twoje ręce Sambor - rozegraj to jak uważasz za stosowne. niech chłopak wie, co go czeka.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:36, 05 Gru 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Wygląda na to, ze moja nowa zabaweczka nie tylko ładnie wygląda ale i potrafi zrobić krzywdę. A do tego można ją spokojnie ukryć pod płaszczem. To lubię Wink
Jeśli Kara zobaczy podglądających ją marynarzy, to zdecydowanie się zdenerwuje. Nie dając nic po sobie poznać, ze słodkim uśmiechem na ustach, zaprosi jednego z nich na "mały sparring" po czym spuści mu solidny łomot. Jeśli następnie nie nabiorą rozumu, to dostaną wszyscy po kolei. To powinno poprawić jej humor do końca dnia.
Czekam na rozwój fabuły Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 0:09, 06 Gru 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





"Po raz kolejny wzywa mnie służba naszemu Panu. Jednak tam, gdzie ja się udaję, ty iść nie możesz. Dlatego też postarałem się, aby wysłano cię do najlepszego klasztoru, gdzie będziesz doskonalił swe umiejętności, by tym lepiej służyć Złotemu Tronowi. Nie będę ukrywał, że trafisz tam za sprawą wstawiennictwa u mych przełożonych. Swoim nowym panom służył będziesz z pokorą i oddaniem, albowiem na tych dwu cnotach, zbudowane jest Imperium. Gdy przyjdzie odpowiedni czas i poczynisz znaczące postępy w swych naukach, zgłoszę się po ciebie. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz." - w tym momencie Constantine przerwał, uważnie obserwując reakcję chłopaka.

Tak jak wspominałem wcześniej, załatwiam młodemu miejsce w jakimś odpowiednim klasztorze. Pałeczka w rękach mistrza gry Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:42, 08 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Corolis, 17 aprilis 831.M41, godz. 15.35

Młody Orbellianin wyglądał przez chwilę, jak rażony gromem. Myślał, że przyjdzie mu służyć surowemu kapłanowi, tymczasem miał opuścić swego mentora tak, jak opuścił swój rodzinny świat w drodze ku nieznanemu. Strach i niedowierzanie walczyły w jego duszy ze słowami kapłana i surowym, klasztornym wychowaniem.

Constantine odniósł wrażenie, że chłopak rozpłacze się, przytłoczony ta nową wiadomością, lecz z satysfakcją zauważył, że powściągnął uczucia. Jego palce zacisnęły się kurczowo na otrzymanej broni, jak gdyby miała mu dodać sił w drodze ku nieznanemu.
- Rozumiem mistrzu. – Głos Tenkara był nieco drżący, lecz jednocześnie brzmiała w nim żarliwość, podjętej decyzji. - Stanie się jak rozkażesz wielebny ojcze. Będę się kształcił, aby być godnym stanąć u twego boku, gdy nadejdzie czas.

- Dobrze powiedziane chłopcze. – Kapłan pozwolił sobie na uśmiech, zadowolony że nie popełnił błędu, przyjmując młodzieńca pod swoje skrzydła. – A teraz bież się za studiowanie instrukcji. Chcę żebyś znał litanię niechybnego strzału i litanię niezawodności nim się pożegnamy. A nie masz wiele czasu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:25, 08 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Corolis, 18 aprilis 831.M41, godz. 23.41

- Członkowie Sekcji Amosis, zgłosić się do hangaru IV! Członkowie Sekcji Amosis, zgłosić się do Hangaru IV! – Zagrzmiał zupełnie niepotrzebnie metaliczny głos ze ściennego głośnika.

Trójka agentów stała w jednej z potężnych wind zmierzających w stronę pokładowego hangaru nr. IV. Atmosfera była nieco nerwowa, mimo że poza nimi nie było wewnątrz nikogo… lub może właśnie dla tego. Prócz poległych towarzyszy brakowało też Raviona, którego powaliła niemoc uniemożliwiająca mu udział w misji.

Gdy ostatnio widzieli psionika, leżał w polu tłumiącym, jakie podnieśli nad nim pokładowi astropaci, pracując wraz z licznym zespołem medyceuszy. Obawiali się, że osłabiony umysł mentata może stać się furtką dla bytów osnowy, lub innych niepokojących zjawisk. Podróż na Scintille dawała mu największe szanse na właściwą opiekę, lecz jednocześnie niosła zagrożenie przebywania w immaterium pod ochroną nadwyrężonego przez sztorm pola Gellera. Właśnie na wypadek, gdyby zarówno pole tłumiące, jak i generator Gellera nie wystarczyły, pomieszczenia nie opuszczał dwóch niepokojących, ciężko opancerzonych strażników. Jeden uzbrojony w automatyczną strzelbę, a drugi w miotacz ognia. Obie bronie pokrywały pieczęcie czystości i modlitwy wyryte w metalu. Ravion był przydatnym agentem, ale kapitan nie miał zamiaru ryzykować losów całej załogi dla jego ocalenia.

Winda z ciężkim zgrzytem niosła ich w stronę niewielkiej pinasy, jaką wysłał po pasażerów kapitan Stella Felix. Lyra nadal nieco przytłoczona odpowiedzialnością, oraz niemałym bagażem, mimowolnie gładziła kieszeń, w której ukryła inkwizycyjną rozetę.
Constantine, który już zawczasu przekazał opiekę nad młodym Mercutio Tenkarem pokładowemu kapelanowi, modlił się cicho, przesuwając w dłoniach różaniec. Drugą rękę opierał na automatycznej strzelbie.
- Faktycznie, wygląda jak jakiś legendarny łowca potworów. Iscie pomnikowa poza – pomyślała z rozbawieniem patrząca na niego Kara, która kucała przy swoim wypchanym plecaku, dociągając jakieś luźne pasy. Sama była obwieszona bronią, lecz nie rzucała się ona w oczy tak, jak potężna strzelba kleryka, ostentacyjnie przecinający jego potężną pierś bandolier i równie subtelny rewolwer na pasie. Obrazu dopełniała metalowa płytka, lśniąca teraz w świetle lampy jaśniej niż różaniec w jego dłoni.

Winda zadrżała i stanęła z donośnym zgrzytem otwierając podwójne drzwi. W ich uszy uderzył hałas krzątających się ludzi i serwitorów, toczących się beczek z paliwem i pracujących turbin. W ogromnym pomieszczeniu stały dwa znajome kształty promów i przyczajony w głębi, tuż przy wrotach niewielki kształt pinasy. Maleńkiej jednostki, mogącej pomieścić góra 6 osób, złożonej głównie z potężnych gondoli silnikowych i zbiorników paliwa. Jej kształt wyraźnie sugerował, że nie nadaje się ona do lotów atmosferycznych.


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Wto 16:35, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:28, 08 Gru 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Pokład Stella Felix, 18 aprilis 831.M41, godz. 23.50

Pilotem pinasy okazała się niemłoda i małomówna kobieta, o bladej cerze i krótkich, białych włosach. Wzrok przyciągał długi, złoty kolczyk z jaskrawozielonym kamieniem zwisający z jej lewego ucha. Podobny kamień zdobił kolbę dziwacznego pistoletu, przewieszonego przez pierś. Całą trójkę agentów zaniepokoił nieco czerwony kombinezon próżniowy, w jaki była ubrana. Zapytana, czy grozi im dekompresja zdecydowanie zaprzeczyła, ale uwadze pasażerów nie umknęło, że również hełm miała cały czas w zasięgu ręki. Z bliska ich środek transportu zdawał się mocno wysłużony, ale bez problemu opuścił pokład hangarowy Corolis.

Podróż okazała się najkrótszą, jaką zdążyło im się odbyć w kosmosie. Lyra, obserwując wyłaniający się zza sylwetki Corolis kształt, po raz nie wiedzieć który zastanawiała się, jak okręty odnajdują się w tej bezkresnej przestrzeni. Miejsce spotkania nie znajdowało się przecież w pobliżu żadnej planety czy innego ciała niebieskiego.

Wszyscy agenci z zainteresowaniem przypatrywali się jednostce, która stanie się ich nową bazą wypadową. Stella Felix wydawała się niewielka nawet w porównaniu z inkwizycyjnym kurierem. Musiała mierzyć sobie mniej niż kilometr, z czego większość stanowiły pękate ładownie. Dziób jednostki wieńczył galion w kształcie biuściastej kobiety o rozpostartych skrzydłach. Za nim znajdowały się trzy niewielkie wieże artyleryjskie, długa ładownia i nadbudówka z wysuniętym do przodu mostkiem i potężnymi antenami. Sekcja silnikowa była krępa i silnie rozbudowana, znamionując znaczną jak na tak niewielki okręt moc. Szpeciła ją osmolona blizna, obejmująca znaczną część radiatora lewej dyszy. Wyglądało to na bezpośrednie trafienie potężną bronią energetyczną.

Gdy pinasa znalazła się kilkaset metrów od statku, uruchomiono światła pozycyjne, a w tylnej części nadbudówki ożyły światła naprowadzające hangaru. W tym słabym świetle, można było dostrzec inne ślady trafień i pospiesznych napraw, pokrywające znaczną część kadłuba. Zwłaszcza w okolicy maszynowni i wież artyleryjskich. Okręt był już niemłody i niejedno musiał przejść. Mimo to sprawiał solidne, niema sympatyczne wrażenie. Gdy mijali wrota hangaru, z rozbawieniem zauważyli płaskorzeźby nagich kobiet umieszczone po obu ich bokach.

Pinasa opadła z wyciem silników na pokład, a kierująca nią kobieta sięgnęła do rzędów migających przełączników.
- Nie wstawajcie, zanim nie wyłączę turbin i nie wyrównam ciśnienia – rzuciła nie odwracając nawet głowy. Silniki przycichły i coś z łomotem uderzyło w bok pojazdu. Potem nastąpiło kilka dziwnych dźwięków spod podłogi.

Constantine zdawał się drzemać na swoim miejscu, ale obie dziewczyny wierciły się niespokojnie. Jak na komendę odwróciły głowy, gdy od strony tylnej rampy zabrzmiał głośny trzask i syk. Drzwi grodzi otworzyły się na oścież, wpuszczając do środka specyficzny zapach filtrowanego powietrza z dziwną, słodkawa nutą. Pilot skończyła manipulować przełącznikami, odpięła pasy i wszła bez słowa. Na zewnątrz zabrzmiały zwielokrotnione echem kroki i przyciszona rozmowa.

Lyra, świadoma że na niej spoczywa odpowiedzialność dowódcy wstała z miejsca jako pierwsza. Położyła dłoń na ramieniu Constantina, który natychmiast otworzył oczy i bez zbędnego gadania zaczął się wyswobadzać z pasów. Po przeciwnej stronie kabiny to samo robiła Kara. Opuszczając pokład pinasy, swe bagaże i długą broń pozostawili wewnątrz.

Hangar zdawał się przestronny, lecz niewielka pinasa i uzbrojony prom przypominający wojskową Valkyrię wypełniały większą jego część. Wychodząc z cienia gondoli napędowej agenci usłyszeli ciche chrząkniecie i sympatyczny, męski głos.

- Assalam! Witam na pokładzie „Szczęśliwej Gwiazdy”. – oświadczył z ciepłym uśmiechem krępy mężczyzna, o starannie przystrzyżonej brodzie stojący pomiędzy dwiema kobietami niecodziennej urody. – Nazywam się Jihad Darwiche i jestem kapitanem tej piękności. – Dodał z niekłamaną dumą.

Kapitan Darwiche sprawiał wrażenie szczerego i sympatycznego człowieka. Jego skóra była śniada, a czaszka zupełnie łysa, co kompensowała gęsta, kruczoczarna broda. Ubrany był elegancko, lecz bez nadmiernej ostentacji, jak to mieli w zwyczaju wolni kupcy. To, co przyciągało wzrok, to rząd lśniących nad lewą brwią szlachetnych kamieni i wiszący przy pasie długi pistolet i krótkie, zakrzywione ostrze. Oba bogato zdobione i ewidentnie obcego pochodzenia. Obie towarzyszace mu kobiety były bardzo szczupłe, piękne i przynajmniej o głowę wyższe od swego dowódcy. Stojąca po jego lewej stronie łysa murzynka miała czoło przysłonięte błękitną szarfą i obserwowała nowoprzybyłych z niekrytym zainteresowaniem. Druga, rudowłosa i zielonooka, mimowolnie opierała obie dłonie na broni, obserwując czujnie każdy ich ruch.


Ostatnio zmieniony przez Bors dnia Wto 21:30, 08 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:02, 08 Gru 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Kara zmierzyła wzrokiem załogę Szczęśliwej Gwiazdy. Ani łysy mężczyzna, ani towarzyszące mu kobiety nie wzbudzili jej zaufania. Ostentacyjnie oparła dłonie na rękojeściach spoczywających w kaburach Irontalonów.

Ja im nie ufam, siostro. - szepnęła, nachylając się w stronę Lyry - Im mniej wiedzą tym lepiej.

Kara nie jest specem od PR. Gadanie zostawię innym. Nie wiem, co Ordo powiedziało załodze. Może lepiej zacznijmy grać? Niech ojciec Constantine walnie jakieś przemówienie a my będziemy stać i groźnie wyglądać Smile
W wolnej chwili uważniej przyjrzę się broni kupca. Może Kara zacznie kolekcjonować bronie xenos? Taki pulse rifle byłby nie od rzeczy Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:51, 09 Gru 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Kara może spróbować kolekcjonować broń xenos. Ciekawe jak szybko skończy z wytatuowanym znakiem pokutnym na czole i wszczepionymi dozownikami narkotyków arco-flagellacyjnych Wink
Przemówienie skrobnę jutro wieczorem.
Zobacz profil autora
Flesh of Steel
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin