Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Asteroida TS-471/6 C, Kanały pod Habitatem C-IV, 27 aprilis 831.M41, godz. 17:03
- No to by było na tyle, jeśli chodzi o infiltrację. – Stwierdziła kwaśno Kara, wymieniając magazynki w obu pistoletach. W korytarzu odbijało się jeszcze dalekie echo kanonady.
- I trzeba coś zrobić ze światłem. Nie ma sensu używać Photo visora, jeśli wy używacie latarki. Którą przy okazji widać z kilometra – dodała, nie zmieniając tonu.
Klecha nie ma gogli – odparowała Lyra, opierając ciężki karabin na przedramieniu i sięgając po własny noktowizor. – Ale w tej chwili nic na to nie poradzimy. Pójdę pierwsza, ty ostatnia, a Constantine między nami. I lepiej niech zabezpieczy broń, bo nie chcę by potykając się strzelił mi w plecy. – Dodała jeszcze, znacząco patrząc na dymiący rewolwer duchownego.
Ten powstrzymał się od komentarza, ostentacyjnie zabezpieczając broń. Spojrzał w stronę dopalającego się już serwitora, którego płonące koła obracały się nadal, napędzane ukrytym gdzieś wewnątrz motorem.
Agenci szybko ustalili szyk i ruszyli w dalsza drogę, ignorując wrak. Poruszali się gęsiego, wzdłuż lewej ściany tunelu. Pierwsza Lyra z ciężkim laserem w dłoniach, za nią, na wyciągnięcie ręki Constantine. Pochód zamykała lustrująca wszelkie zakamarki Kara, która w obu dłoniach trzymała gotowe do strzału pistolety.
Ze względu na wpół ślepego w tej sytuacji duchownego tempo marszu nie było zbyt szybkie. Tunel lekko opadał, nabierając coraz wyraźniejszych cech górniczego wyrobiska, wzmocnionego ceramitem, betonowymi podporami i stalą. Kilkakrotnie przestępowali nad wynurzającymi się ze ścian rurami i przewodami, biegnącymi do głównej magistrali na przeciwległej ścianie. Były one zwykle umieszczone w płytkich kanałach, lub przykryte ukośnymi rampami. Tempo marszu odmierzały fluorescencyjne tabliczki, umieszczone na ścianach co kilkanaście metrów, lecz informacje na nich zawarte były dla całej trójki tajemnicą.
Musieli przejść już dobre pół kilometra, gdy Lyra zarządziła postój. Znaleźli się na rozwidleniu w kształcie litery „Y”. Lewa odnoga była wyraźnie węższa, ale widać w niej było delikatna, żółtawą poświatę. Główny korytarz biegł w prawo, tak jak większość śladów na podłodze, włączając równoległe odciski kół serwitora. Jego ciemność była niezmącona, całkiem jak panująca cisza. Nie było słychać nawet szumu cieczy, płynących w opatulonych grubą izolacją rurach. Tabliczkę umieszczoną pomiędzy obydwoma korytarzami pokrywały święcące symbole mechanicznego kodu i zawieszony na lewo od niej pas pergaminu, którego nie sposób było odczytać bez źródła światła. |
|