Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Asteroida TS-471/6 C, Kanały pod Habitatem C-IV, 27 aprilis 831.M41, godz. 16:54
Pojawienie się serwitora wzbudziło pewną konsternację. Kara z pewnym żalem wsunęła ostrze K’Nar do pochwy. Spojrzała na duchownego, ale ten tylko wzruszył ramionami. Nie wiedział zbyt wiele o mechanicznych sługach Boga-Maszyny.
- Trzeba go rozwalić i iść dalej. – rzuciła w słuchawkę. – Rozwalić czaszkę, albo inaczej wybebeszyć i będzie spokój. Nie chcemy żeby ktoś o nas wiedział.
- Jeśli go zniszczymy, to ktoś pofatyguje się sprawdzić czemu nie wrócił. Choć pewnie nie prędko.
- To co robimy?
- Pewnie jest zafiksowany na swoich zadaniach. Jak go nie zaczepimy może w ogól nie zarejestrować naszej obecności. W razie czego… rozwalamy.
- Dobra, to ruszajmy bo czas goni.
Cała trójka powoli zaczęła przemieszczać się pod ścianą, za plecami zajętego swoimi zadaniami konstruktu. Silne reflektory remontowego serwitora ułatwiały poruszanie się w tunelu bez własnego źródła światła. Wszyscy troje byli skontrowani na jego sylwetce. Kara trzymała dłoń na kaburze, Lyra nie wypuszczała pistoletu z dłoni a Constantine nie spuszczał go z celownika strzelby, choć nieco obawiał się czy śrut będzie w stanie spenetrować obudowę.
Z bliska serwitor wyglądal na jeszcze solidniejszego. Wyraźnie został zaprojektowany do poruszania się tunelami i kanałami. Obudowa wyglądała na szczelna i pokrytą jakimś antykorozantem. „Tułów” był ruchomy i najwyraźniej mógł się teleskopowo wysuwać, co maszyna zaprezentowała w czasie pracy, wydłużając go o dobrą stopę. Nie było widać głowy, a jedynie kilka ruchomych wysięgników zaopatrzonych, w co najmniej 3 pary urządzeń optycznych i dwa reflektory. Kilka mechanicznych macek bez przerwy pracowało nad skrzynką, lub sięgało na platformę po narzędzia i części.
Kara i Constantine, jako pierwsi minęli robota i nieco odetchnęli z ulgą, przemieszczając się w strone nieprzeniknionej ciemności tunelu. Nieco zbyt wcześnie.
Kiedy Lyra znajdowała się dokładnie na wysokości pracującego serwitora, ten najwyraźniej zakończył naprawę. Zamknął obudowę skrzynki trzaskiem, zmniejszył natężenie światła i zaczął się obracać stronę z której przyszli. Lyra desperackim skokiem rzuciła się zapleczy maszyny, lecz nieco zbyt wolno. Jedno z oczu złowiło ruch na samej krawędzi pola widzenia. Wszystkie o czy i dwa potężne reflektory zwróciły się w jej strony, na sekundę lub dwie zatrzymując ją w pół kroku. Odruchowo zasłoniła oczy. Nim agentka zdążyła zareagować zapadła całkowita ciemność, w której przed oczami widziała jedynie białe plamy.
Kara i Constantine również zostali zaskoczeni przez wydarzenia. W ciemności usłyszeli bardziej niż zobaczyli zbliżającego się do nich w ciemności serwitora. Pędził z dużą prędkością. W ciemności lekko jaśniały barwne plamki soczewek. Prócz szumu silników i chrzęstu kamyków po kołami dało się słyszeć dziwny dźwięk – modulowane piski i trzaski jak z uszkodzonego radia.
Kara momentalnie skojarzyła fakty. To był tajemny, numeryczny język, którym porozumiewają się słudzy Omnissiaha. Serwitor próbował się z kimś skontaktować. |
|