Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Asteroida TS-471/6 C, Habitatu C-IV, 27 aprilis 831.M41, godz. 15:50
Dziewczynka rzuciła za siebie spłoszone spojrzenie i pobiegła w stronę ciemnego wejścia krzycząc. – Mama! Mama już idziemy!
Constantine zobaczył jak przemknęła krótkim korytarzem i znikła w mroku ryjącym schody. Budynek sprawiał wyjątkowo odstręczające wrażenie. Wybite, załatane kartonem okna, tynk, odsłaniający płatami prefabrykowane płyty nośne. Próżno było szukać tabliczki z adresem.
Duchowny szybko wyszeptał do radia adres ostatniego budynku, na których zauważył tabliczkę i ruszył za dziewczynką. W prawej ręce ściskał dobyty rewolwer. Lufa strzelby obijała mu się o udo. Lewą ręką sięgnął do torby i namacał latarkę. Przy okazji zauważył, że paski torby były poluzowane a w środku brakowało racji żywnościowych, które zabrał z kanałów. W tej chwili zaprzątały go jednak inne sprawy. Kończąc litanię protekcji stanął na trzech wyszczerbionych stopniach prowadzących do wnętrza. Trzymając rękę z daleka od ciała wcisnął włącznik i omiótł jasnym promieniem wnętrze korytarza, powodując kilka zaskoczonych okrzyków.
Trafiony białym promieniem prosto w twarz, czający się przy drzwiach osiłek zbrojny w kawał rury zaklął szpetnie, zasłaniając oczy. Nieco dalej w korytarzu czaiło się dwóch obszarpańców. Jeden uzbrojony w ciężki łom, a drugi, ściskający w dłoniach długi i prymitywny samopał.
- Strzelaj! Strzelaj! – zabrzmiał czyjś głos w ciemności.
Duchowny miał przewagę zaskoczenia, lecz musiał ją dobrze wykorzystać.
Constantine ma pierwszeństwo ze względu na zaskoczenie. Niestety dalej nie będzie już różowo. Wynik rzutów na inicjatywę to 1 dla Constantina, 6, 3 i 4 dla bandytów. To znaczy ze po pierwszej turze duchowny będzie działał, jako ostatni. Chyba ze zdecyduje się przerzucić korzystając z FP. Pierwszy bandyta (ten przy drzwiach jest najszybszy, ale oślepiony będzie miał jeszcze przez chwilę minusy do trafienia swoją gazrurką)
Czekam na deklarację
***
Lyre zaskoczył kolejny komunikat od duchownego. Miała tylko nadzieję że on nie wpakuje się w jakieś tarapaty.
Korzystając z zamieszania agentki pobiegły schodami, licząc na dotarcie do jakiegoś tylnego wyjścia. Niestety, zarówno wąskie okna, przypominające otwory strzelnicze, jak i jedyne wejście znajdowały się od frontu.
Kara w krótkich, ale treściwych słowach wyraziła, co myśli o budowniczych tej pułapki na szczury i ruszyła z powrotem w stronę wejścia.
Na ulicy panował śmiertelny wręcz spokój i brak ruchu. Po lewej cichły odgłosy pościgu. Szybki rzut oka na prawo, przekonał agentki, że reszta patrolu ruszyła w dalsza drogę.
Nie chcąc dalej kusić losu kobiety ruszyły szybko, ale ostrożnie, w stronę, z której nadszedł patrol. Co jakiś czas zatrzymywały się, alby sprawdzić kierunek i ewentualne zagrożenia, lecz ulice zdawały się wyludnione. Ledwie kilka razy mignęła im z daleka jakaś sylwetka. Z daleka słychać było jakieś strzały i pojedyncze krzyki. Raz skryły się w zaułku, słysząc gdzieś niedaleko pojazd, pędzący na sygnale, lecz musiał jechać inną ulica.
- To tu. - Stwierdziła w końcu Kara, stając pod tabliczką z napisem „16N nr. 43 kl. IV”. W tej samej chwili usłyszała głos Constantina, który nadał jej kolejny adres. Oddalony o kilka bloków, jak przypominała sobie z mapy. Środek małego osiedla.
- Chyba sobie żartujesz… - zaczęła, lecz usłyszała jak Constantne rozpoczyna litanię protekcji, nim przerwał nadawanie.
- Chyba nasz wielebny wpakował się w jakieś kłopoty. – Rzuciła krótko do szefowej komórki. Jej słowa podkreślił padający gdzieś w pobliżu strzał. Nad wszystkim unosił się miarowy łopot wentylatora, tłoczącego do habitatu powietrze. |
|