Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Asteroida TS-471/6 C, Habitatu C-IV, 27 aprilis 831.M41, godz. 15:20
Kara szybko schowała elektrokartę, gestem przywołując szefową komórki.
Lyra rzuciła okiem na trwające na ulicy zamieszanie. Ganger zaskoczył funkcjonariuszy, raniąc zabójcę w nogę pierwszym strzałem, ale ściągnął na siebie huraganowy ogień całej trójki.
- Którędy? – Spytała wprost Lyra. Nie chcąc tracić czasu na dyskusje. Należało wykorzystać fakt, że ci na ulicy byli zajęci sobą.
- Przemkniemy bokiem, a potem pryskamy miedzy budynki.
Sepheryjka tylko skinęła głową.
Agentki wyskoczyły na ulicę i pomknęły nisko pochylone przy samej ścianie budynku. Na środku ulicy ciągle stała przerażona kobieta piszcząc przeraźliwie i trzęsąc się przy każdym strzale. Lyra przeskoczyła kulącego się za kubłem na śmieci górnika i rzuciła okiem za siebie.
Gangster właśnie wpakował ostatnią kulę w głowę jednego z Funkcjonariuszy, powalając go na ziemię. Teraz kulił się w klatce, próbując panicznie załadować rewolwer. Trafiony upuściła broń. Krew obficie płynęła spod przebitego hełmu, ale ruszał się, gdy kolega ciągnął go za narożnik budynku. ostatni z funkcjonariusz jedną ręką strzelał na oślep z automatu, drugą próbując ściągnąć z pleców granatnik. Nagle, lecąca gdzieś z piętra butelka rozbiła się na jego hełmie.
Lyra przyspieszyła kroku, na rogu ulicy równając się z koleżanką. W tym momencie za nimi wzmogła się kanonada. Na miejsce dotarł kolejny patrol. Z okien leciały na funkcjonariuszy butelki, kamienie i inne śmieci. Któryś z nowo przybyłych spanikował. Prostytutka ucichła, gdy górna część jej ciała znikła w krwawym rozbłysku. Nogi w kabaretkach zadrgały spazmatycznie i znieruchomiały na środku ulicy.
***
Constantine nadstawił ucha, słysząc w pobliżu kolejną kanonadę. Jednak echo zniekształcało dźwięk, nie pozwalając ustalić jego źródła. Natomiast wydało mu się, że słyszy tupot ciężkich butów, więc natychmiast wsunął się do pobliskiej klatki schodowej. Po chwili jego kryjówkę minął czteroosobowy patrol w barwach korporacji. Prowadził go człowiek w pancernym płaszczu i odkrytą, łysą głową. Jego potylicę i skronie zdobiły wytatuowane płomienie.
Funkcjonariusze rozglądali się nerwowo, ale niezbyt dokładnie. Ich uwagę zaprzątały próby ustalenia przez radio, kto, z kim i gdzie walczy. Szybko skręcili w prawo i znikli za rogiem. |
|