Bors |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 665 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Pokład Stella Felix, 20 aprilis 831.M41, godz. 13.35
Nim dotarli do windy, statek zadrżał kilkakrotnie, po czym klaksony ostrzegawcze zawyły ponownie i Stella Felix zawirował przez chwilę, rzucając ludźmi o ściany. Metal zatrzeszczał ostrzegawczo a kilka nitów z upiornym wizgiem wystrzeliło ze ścian. Po dłuższej chwili generatory grawitacji z wyciem skompensowały gwałtowne przyspieszenie.
- Alarm abordażowy! Zamykać grodzie! Wszyscy zdolni do noszenia broni, stawić się w zbrojowniach! –Grzmiał mechaniczny głos na wszystkich pokładach. Słychać było tupot stóp i trzask zamków.
***
Constantine wygrzebał się z resztek stolika, na który rzuciło go w chwilę po klaksonie. Usłyszał cichy gong i kilkoma susami dopadł drzwi windy, nim się otworzyły. Na ścianie zobaczył spływające powoli strumyczki krwi, a następnie dwie, wycelowane w siebie lufy…
- Spokój! – Krzyk klęczącej na podłodze Uthy spowodował, że broń trzymana przez dwie opancerzone kobiety opadła, choć z ich twarzy nie zniknął wyraz napięcia i determinacji. Obie były ubrane w podniszczone pancerze osobiste, ozdobione pieczęciami czystości i kilkoma amuletami ochronnymi.
Ruda klęczała nad postacią w błękitnej szacie z kapturem, na którą naciągnięto pancerną kamizelkę. Jej ręce plamiły smugi krwi.
- Niech wielebny wsiada! – Ponagliła szefowa ochrony. – Nie mamy czasu! Dziewczyny, opanujcie się nieco! – Dodała z naganą w głosie.
Ruda też była ciężko opancerzona a z ramienia zwisał jej krótkonosy automat. Pomagała zatamować krwotok z nosa siedzącej na podłodze krótkowłosej dziewczyny, w której Constantine rozpoznał młodą astropatkę. Jej twarz była ściągnięta w grymasie bólu, a fioletowe oczy, szeroko otwarte. Nim duchowny zdążył się odezwać, winda zahamowała ponownie, wpuszczając zdyszaną Karę i Lyrę. Obie w pełnym oporządzeniu.
- Co się dzieje? – Zabrzmiało niemal chóralne pytanie agentów, gdy kabina drgnęła ponownie.
- Mamy intruza w sekcji 44-1. – Oświadczyła zwięźle Utha. – Trzeba się go pozbyć.
- Przebijamy się przez silny sztorm. – Stwierdziła rzeczowo astropatka, podnosząc się z podłogi. Jej głos brzmiał przy zatkanym nosie dość zabawnie, ale nikt nawet się nie uśmiechnął. – Silne uderzenie przeciążyło pola w czasie miejscowego spadku mocy i COŚ się przedarło. Na razie jest słabe i zdezorientowane. Trzeba to znaleźć i zniszczyć nim urośnie w siłę. To nasza jedyna szansa. Dla tego tu jestem. Pomogę wam to wytropić.
- Kapitan liczy, że macie doświadczenie z podobnymi przypadkami. – Dodała Utha z nutką powątpiewania w głosie. - Dlatego was wezwał. Idziemy zapolować. Druga grupa, pod dowództwem Volkovej ma ewakuować ludzi i zablokować sekcję. Na dole mają na nas czekać moje dziewczyny. Jakieś rady, polecenia, sugestie?
Sugeruję modlitwę. – Stwierdził bez namysłu Constantine, rozpoczynając od Litanii Protekcji a kończąc Litanię Wypędzenia. Pobłogosławił też wszystkich obecnych i ich broń, co nawet rudowłosa wojowniczka przyjęła z wdzięcznością.
Nim drzwi ponownie się otworzyły ustalono, z niechętną aprobata rudej, że dowództwo nad grupą przejmują agenci Świętego Oficjum. Należy za wszelką cenę chronić astropatkę i możliwie ograniczyć straty wśród załogi i urządzeń pokładowych.
Nim dotarli do sekcji 44 dołączyły do grupy jeszcze dwie kobiety w pancerzach i kilka członkiń załogi, uzbrojonych w broń palną, łańcuchowe ostrza i palnik, służący za improwizowany miotacz ognia.
Ostatni zakręt korytarza i byli u celu. Pilnowane przez kilka uzbrojonych kobiet drzwi z symbolem "XLIV - 1". |
|