Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Lordsholm, Magistria District, dzień 1, 12.31 czasu lokalnego
Major Guttersloh przełknął ślinę na widok skaczącego w górę na słupach ognia Eliasa, przysłonił twarz dłonią chroniąc oczy przed uderzeniem gorącego powietrza. Przez urzeczonych tym obrazem żołnierzy przebiegł głośny pomruk, który ucichł niczym ucięty nożem, kiedy Lucien uderzył w swe pancerne rękawice.
- Jeśli ci żołnierze nie są absolutnie niezbędni na pierwszej linii frontu, sugeruję dla nich nowy przydział – powiedział ostro apotekariusz, z niepokojem obserwując opadające coraz niżej na resorach transportery, ewidentnie nieprzystosowane do przewozy w pełni opancerzonych i obciążonych dodatkowym ekwipunkiem Astartes – Stacje oczyszczania ścieków, obie. Tunele prowadzące pod murami są zalane ściekami, ale drożne, zdesperowany nieprzyjaciel może wykorzystać specjalistyczne jednostki do skrytej infiltracji. Zalecam obstawienie obu zbiorników odpływowych. Mają radia?
- Tak, sir – potrząsnął głową major, odzyskując w końcu pewność siebie i opanowując z wielkim trudem wciąż błyszczącą w jego oczach euforię – To oddziały straży pałacowej, mają priorytet w dostępie do wyposażenia. Po radiu na drużynę.
- Sprawnym? – odezwał się Burzowy Strażnik, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą pośród niskiego pomruku serwomechanizmów.
- Eee... słucham, sir? – zakłopotany Guttersloh przeniósł spojrzenie na Gregora, najwyraźniej nie rozumiejąc ukrytej w słowach Marine kpiny.
- Wierzę, że tutejsze elitarne jednostki posiadają sprawne wyposażenie, bracie Gregorze – uciął konwersację w zarodku Lucien – Majorze, ponawiam wniosek o zachowanie w całkowitej tajemnicy naszego spotkania. Pańscy podwładni muszą ze względów taktycznych trzymać języki do odwołania za zębami.
- Tak jest, sir! Gwarantuję pełną dyskrecję! – Guttersloh przeszył swych podkomendnych lodowatym wzrokiem, w którym aż kipiała groźba najcięższych konsekwencji dla gadatliwych nieszczęśników – Zatwierdzam przydział tych drużyn do ochrony oczyszczalni, sir. Zgodnie z sugestią powrócę na linię obrony, sir! Czym mogę jeszcze służyć tak znamienitym sojusznikom?
- Pełny raport taktyczny dotyczący obrony Magistrii – zażądał Lucien – Skrócony raport przedstawiający przebieg wydarzeń w mieście od chwili wybuchu buntu.
- To... to naturalnie długie sprawozdanie, sir – odpowiedział natychmiast Guttersloh – Oczywiście służę pełnymi informacjami, ale w obliczu naglącego wyjazdu...
- Rozumiem, majorze – kiwnął opancerzoną głową Lucien – Od czegoś mamy przecież radia. Dysponuje pan komunikatorem we własnym wozie?
- Oczywiście, sir – odpowiedział oficer spoglądając znacząco w kierunku stojącej na jałowym biegu terenówki.
- W takim razie poproszę o względnie bezpieczną częstotliwość, szyfratory w moim systemie łączności pozwolą zmniejszyć ryzyko podsłuchu ze strony niepożądanych osób.
Wprowadziwszy impulsem myślowym podane mu przez Guttersloha ustawienia modułu łączności apotekariusz podniósł prawą rękawicę dając tym niemym gestem do zrozumienia, że spotkanie dobiegło końca. Major wyprostował się sprężyście, zasalutował swemu rozmówcy i ruszył na złamanie karku w stronę samochodu terenowego. Ponagleni przez niego żołnierze popędzili wśród szczęku metalowych elementów wyposażenia ulicami wiodącymu ku oczyszczalniom. Lucien wsiadł do pierwszego w szyku transportera opierając rękawicę o kokpit pojazdu opodal głowy śmiertelnie przerażonego kierowcy i spoglądając na niego z góry gorzejącymi czerwoną poświatą wizjerami hełmu.
- Do Wieży Echa, łaskawcze – polecił apotekariusz postukując wielkimi pancernymi palcami w metal pojazdu – I nie oszczędzaj silnika.
Piśnięcie komunikatora utonęło w ryku ruszającego ociężale transportera, ale Lucien wyczuł nadchodzące połączenie dzięki sprzęgowi neuralnemu pancerza. Ustawiając w ułamku sekundy myślą filtrowanie hałasu wozu Ultramarine przeskoczył na zasugerowany przez dowódcę obrony Magistrii kanał.
- Majorze Guttersloh, zamieniam się w słuch. |
|