Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Lordsholm, Portica District, dzień 1, 07.46 czasu lokalnego
Wystrzeliwane z dachu Chimery pociski Sepherana siały istne spustoszenie w szeregach buntowników. Amunicja do ciężkiego boltera potrafiła zniszczyć lekko opancerzony pojazd, zaś w przypadku pozbawionych kamizelek ludzi stanowiła broń absolutną. Wyposażone w rakietowy napęd pociski uzyskiwały w chwili odpalenia tak ogromną prędkość wylotową, że trafiając odległych o niecałe dwieście metrów napastników przebijały ich ciała na wylot jeszcze przed uaktywnieniem detonatorów. Biegnący w pierwszym szeregu ludzie padali na ziemię z wyrwanymi w torsach dziurami wielkości męskiej pięści, ci za ich plecami zaś konali rozrywani na strzępy wybuchami boltowych ładunków. Pierwsza seria, oddana z ogłuszającym hukiem i pośród metalicznego szczęku odbijających się od dachu transportera łusek, zabiła blisko dwudziestu buntowników, a wielu innych zwijało się z bólu pociętych szrapnelami. Krwawy Anioł złamał w jednej chwili pewność siebie grupy rebeliantów nacierającej na broniony przez niego odcinek, buntownicy zwolnili nieco tempo natarcia szukając osłony pomiędzy stertami gruzu i śląc w stronę imperialnej barykady wystrzeliwane z przestarzałych karabinów kule.
Octavius i Gregor oddali dwupociskowe strzały z przyłożonych do ramion bolterów, zabijając każdym boltem po jednym rebeliancie. Jakiś trafiony w czaszkę buntownik runął pod nogi innych jako bezgłowy trup obryzgując swych towarzyszy strugami gorącej krwi, kilku innych potknęło się o zwłoki i padło pod nogi napierających z tyłu rebeliantów. Wychyleni zza barykady Marines stanowili wyraźne cele, toteż w ich stronę posypały się karabinowe pociski. Jedna z kul ugodziła Octaviusa w lewy naramiennik, inna odbiła się z przeciągłym jękiem od napierśnika zrywając po drodze jedną z noszonych dumnie przez Ultramarine pieczęci czystości. Skold wrzasnął chrapliwie na całe gardło, a emitujące te dźwięk hełmowe wzmacniacze ryknęły tak donośnie, że najbliżsi Wilka żołnierze zesztywnieli ze strachu, jeden zaś zemdlał spadając z parapetu barykady. Bolter zakonnika zaciął się po wystrzeleniu drugiego pocisku, budząc dziką furię syna Russa. Nacierający na fortyfikacje buntownicy ginęli jeden po drugim od laserowych promieni, ale tempo ich ataku nie słabło, a ostrzał ze strony Kosmicznych Marines nie wywarł na rebeliantach takiego wrażenia jak kanonada Krwawego Anioła.
Pochylony nad porucznikiem Lucien ustawicznie monitorował ikony sygnalizujące kondycję wszystkich członków zespołu, wszystkie pulsowały jednak zieloną barwą dowodząc pełnej integralności ich pancerzy.
- Gdzie jest inkwizytor Kalistradi? – powiedział apotekariusz podnosząc głos na tyle, by przebić się przez huk wystrzałów, na tyle jednak cicho zarazem, by nieszczęsnego oficera nie ogłuszyć.
Mężczyzna zrobił wielkie oczy i wzruszył ramionami, oglądając się szybko na swoich towarzyszy.
- Nigdy nie widzieliśmy żadnego inkwizytora, sir! – wyrzucił z siebie czyniąc bezwolnie na piersi znak Orła – Przynajmniej nie ja, a wy?!
Pozostali dwaj oficerowie pokręcili przecząco głowami, niemo dając do zrozumienia, że nie mają pojęcia, o czym apotekariusz mówi.
- Według moich informacji w obrębie tej fortyfikacji przebywa imperialny inkwizytor – warknął nieco ostrzej Lucien, lustrując jednocześnie wzrokiem postępy nacierających buntowników. Rebelianci byli już niecałe sto metrów od linii umocnień, strzelając w biegu z karabinów i ciskając pierwsze granaty, które rozrywały się nieszkodliwie na zaścielonym trupami przedpolu. Coraz więcej żołnierzy ginęło od ich kul, osuwając się w dół barykady lub nieruchomiejąc na niej w nienaturalnych pozach.
- Twierdzicie, że moje informacje są fałszywe? – dokończył Ultramarine spoglądając z powrotem na porucznika. Stojący obok niego Elias włączył swoją energetyczną rękawicę, na masywnej obudowie broni pojawiły się skaczące z trzaskiem niebieskie łuki wyładowań, które z miejsca przyciągnęły do siebie pełen fascynacji wzrok żołnierzy.
- Sir, ja nic na ten temat nie wiem, przysięgam na Złoty Tron! – oświadczył porucznik powtarzając natychmiast znak Orła – Nikt z nas nie widział tutaj żadnego inkwizytora, ani dzisiaj ani nigdy wcześniej! |
|