Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Lordsholm, Magistria District, dzień 1, 12.07 czasu lokalnego
Podróż przez zalane wodą podziemia przypominała Lucienowi wędrówkę poprzez ciemność absolutną, ponieważ panujący w tunelu mrok nie pozwalał dostrzec jakichkolwiek szczegółów otoczenia. Pracujące na najwyższych poziomach czułości autozmysły pozwalały Marines poruszać się w tej smolistej zupie bez ryzykowa zawadzenia elementami pancerzy o wystające fragmenty ścian i sklepienia, ale gdyby nie odczyty lokalizatora położenia towarzyszy, apotekariusz byłby przekonany, że przebywa w mroku sam. Dno kanału było grząskie od nagromadzonego tam przez dziesięciolecia szlamu, a od wstrząsanego eksplozjami sklepienia odpadały ustawicznie kawałki skruszonych wibracją gruntu cegieł, ale Astartes parli do przodu z niezmienną szybkością, krok za krokiem zbliżając się do celu pośredniego swej wędrówki – niewielkiej przepompowni ścieków usytuowanej około kilometra od Bramy Aquili, na obszarze dzielnicy mieszkalnej rozgraniczającej brzeg Fabricii i mury właściwej części Magistrii. Schematyczne plany miejskie wgrane do bloku pamięci hełmu Ultramarine dowodziły tego, że obydwa tunele ściekowe przebiegały pod oczyszczalnią, toteż dowódca Kill-Teamu zamierzał wykorzystać przemysłowy budyneczek do konsolidacji sił, a następnie naziemnego szturmu w stronę Bramy Aquili po uprzednim nawiązaniu kontaktu z dowódcą sił broniących rządowego dystryktu.
Przejaśniający się mrok był pierwszym dowodem na to, że sekcja Luciena dotarła do celu, chociaż intensywność owego przejaśnienia z miejsca wzbudziła w apotekariuszu złe przeczucia. Marine zakładał, że budynek oczyszczalni wciąż będzie stał w mniej lub bardziej nienaruszonym stanie, kiedy jednak spojrzał w górę prowadzącego na powierzchnię szybu, od razu zrozumiał, że ponad drżącą od wstrząsów taflą wody znajduje się odkryte niebo. Odbijając się silnie od mulistego dna apotekariusz wyskoczył w górę łapiąc pancernymi rękawicami za wystające z boków szybu metalowe klamry i wbijając swe buty w ceglane ściany w poszukiwaniu oparcia. Jego osłonięta hełmem głowa uniosła się pośród cichego plusku ponad powierzchnię wody i wzrok zakonnika omiótł znajdujące się kilka metrów wyżej krawędzie szybu oraz przesłonięte dymami pożarów blade przestworza Avalosu.
Huk dobiegający z góry był ogłuszający i filtry akustyczne hełmu włączyły się automatycznie ekranując zdecydowaną większość kanonady, by umożliwić właścicielowi pancerza standardową komunikację radiową.
- Jedynka do dwójki – rzucił w eter Lucien próbując nawiązać łączność z Octaviusem – Potwierdźcie swój status.
Ikonka w rogu lewego wizjera hełmu wciąż pulsowała bursztynowym kolorem sygnalizując błąd: wewnętrzny komunikator Octaviusa znajdował się poza zasięgiem sieci taktycznej. Apotekariusz ponowił swe wezwanie jeszcze dwa razy, ale nie doczekał się odpowiedzi. Ponad krawędzią szybu mignęły mu biegnące w szaleńczym pędzie ludzkie sylwetki, zaraz potem świst spadających moździerzowych pocisków przeszedł w serię stłumionych wybuchów, ponad którymi poniosły się potępieńcze wrzaski rannych. Do wnętrza szybu wpadł deszcz grud ziemi i kawałków budulca, większe kawałki zabębniły metalicznie w hełm apotekariusza. Lucien pojął, że ma niewiele czasu, natężenie artyleryjskiej kanonady dowodziło bowiem wyraźnie tego, że sekcja znalazła się w strefie intensywnych działań bojowych, a przypadkowy wielkokalibrowy pocisk wpadający do wnętrza szybu mógł w tak ciasnej przestrzeni śmiertelnie zagrozić nawet noszącym pancerze wspomagane Astartes.
- Młot do lojalistów, Młot do lojalistów! – zaakcentował starannie swe słowa przełączając się na częstotliwość otrzymaną od Sybilli – Kod Victris Stratos Occulum 12-7. Major Guttersloh? Odbiór!
W komunikatorze panowała przez chwilę cisza, potem rozległ się w nim czyjś zdumiony i pełen podejrzliwości męski głos. W tle rozmowy Lucien wychwycił słuchem charakterystyczny trzask laserów i huk armatnich wystrzałów.
- Mówi Guttersloh. Potwierdzam poprawność kodu, ale ostrzegam, ta częstotliwość nie jest w stu procentach bezpieczna. Kto mówi?
- Tożsamość chwilowo utajniona. Jesteśmy blisko. Dystans do Aquili w przybliżeniu jeden klik. Chcemy dokonać pieszego transferu za Orła, początek operacji za dwie minuty. Potrzebujemy ognia osłonowego oraz otwarcia Orła na czas niezbędny do przejścia. Czy rozumiesz? Potwierdź.
- Sir, kod jest poprawny, ale nie mogę autoryzować takich rozkazów! – w ton majora wdarła się nuta autentycznej paniki – Otwarcie Orła stwarza krytyczne zagrożenie dla integralności linii obrony! Jesteśmy ustawicznie atakowani... chwilę... sir, mam brak potwierdzenia wizualnego od obserwatorów na murach! Na dystansie jednego kliku od linii obrony jest otwarta przestrzeń! Brak kontaktu wzrokowego z sojuszniczymi jednostkami! Zidentyfikujcie się albo uznam ten przekaz za dywersję! |
|