Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Lordsholm, Portica District, dzień 1, 09.37 czasu lokalnego
Uchylone nieznacznie drzwi sieni wychodziły na szeroką kompozytową drogę oddzielającą pas portowych kamienic od skraju kompleksu magazynowego. Spoglądając ostrożnie na zewnątrz Lucien i Gregor dostrzegli oddalone o trzydzieści metrów ogrodzenie z metalowej siatki, wysokie na trzy metry i zwieńczone zwojami drutu kolczastego. Rozciągający się za ogrodzeniem rozległy plac, dochodzący ponad sto pięćdziesiąt metrów dalej do pierwszych dwupiętrowych hal, był sceną ożywionej, aczkolwiek wyraźnie kiepsko zorganizowanej operacji logistycznej buntowników.
Około dwudziestu ciężkich samochodów ciężarowych, w większości opatrzonych wojskowymi insygniami, stało pośród ryku pracujących na jałowym biegu silników z opuszczonymi klapami, a gromady rozebranych do pasa, spoconych i dyszących ciężko rebeliantów uwijały się wszędzie wkoło ładując na paki ciężkie metalowe skrzynie z imperialnymi emblematami na bokach.
- Rabują wojskowy ekwipunek przeznaczony do wysyłki poza system – stwierdził Burzowy Strażnik opuszczając nieco lufę boltera i przybliżając się ostrożnie do progu kamienicy. Systemy celownicze jego hełmu nanosiły na wizjery dziesiątki sygnatur klasyfikujących najbliższe cele i zaznaczających usytuowanie broni mogącej stanowić największe zagrożenie. Dwa czerwone romby wyświetlone po prawej stronie pola widzenia Marine zwróciły natychmiast uwagę Gregora, zakonnik otaksował wzrokiem dwa obłożone workami z piaskiem stanowiska Hotchkersów strzegące szeroko otwartej bramy wjazdowej kompleksu.
- Dwa cekaemy, odległość siedemdziesiąt sześć i osiemdziesiąt dwa metry – rzucił w eter Strażnik – Ograniczone pole ostrzału, jesteśmy w ich ślepej strefie. Będą potrzebowali około dziesięciu do dwudziestu sekund na przestawienie broni po nawiązaniu kontaktu.
- Widzę – potwierdził krótko Ultramarine licząc jednocześnie szybko pracujących na placu buntowników – Około dwustu celów żywych, pojazdów dwadzieścia plus. Prawdopodobnie zabezpieczyli już sporą część magazynów. Chwila... widzę jeńców!
Apotekariusz pochylił się do przodu dostrzegając dwieście metrów dalej grupkę kilkunastu mężczyzn w mundurach SOP, wyganianych ciosami kolb i ukłuciami bagnetów ze środka jednej z magazynowych hal. Pilnujący ich buntownicy nie szczędzili truchtającym ze złożonymi na karkach rękami jeńców razów i kopniaków, plując na nich i zrywając z uniformów imperialne naszywki.
- Krew Guillimana – syknął Lucien dostrzegając rampę, w kierunku której pędzeni byli żołnierze. Sąsiadujący z nią dok załadunkowy schodził na głębokość dwóch metrów, umożliwiając bezpośredni załadunek ciężarówek za pomocą wózków transportowych. Wzmocniony autozmysłami wzrok apotekariusza zauważył kilkadziesiąt nieruchomych ludzkich ciał spiętrzonych jedne na drugich w doku od strony rampy – Rozstrzeliwują ich grupami, na tamtej rampie. Stąd te nieregularne odstępy między strzelaninami.
- Mówi Skold – w eterze rozległ się basowy głos Kosmicznego Wilka – Zalecana asysta?
Lucien nie odpowiedział w pierwszej chwili, chociaż doskonale rozumiał ukryte znaczenie tego pytania. Zarówno Ultramarines jak i Synowie Russa darzyli wielką estymą swych mniejszych braci broni, nie okazując wobec nich swej wyższości i nie traktując sprzymierzeńców w przedmiotowy sposób charakterystyczny dla niektórych bardziej ksenofobicznych i egalitarnych zakonów. Wieść o egzekucjach na lojalistycznych żołnierzach poruszyła obu Marines, budząc natychmiast ich złość i żądzę odwetu.
- Egzekucja za około minutę – oszacował półgłosem Gregor, przyglądając się błyskawicznie sytuacji przy rampie – Najpierw pozbawią ich ekwipunku i kamizelek. Bracia, dołączcie.
Zaledwie piętnaście sekund później pozostali czterej Astartes już stali w sieni kamienicy za plecami Luciena i Gregora, z przygotowaną do strzału bronią. Skold wciąż nosił hełm na magnetycznym zaczepie na udzie, toteż przecisnął się w wąskiej przestrzeni obok apotekariusza spoglądając na pełen ożywionego ruchu dziedziniec i węsząc na poły w zwierzęcy sposób, który budził pewien starannie skrywany dyskomfort Burzowego Strażnika.
- Silny zapach paliwa, nie tylko z samochodowych zbiorników – powiedział Wilk analizując niewiarygodnie czułym zmysłem powonienia mieszaninę mnóstwa zapachów przenikających powietrze w okolicy magazynów – Pewnie w kanistrach, załadowane na paki... czuję remteks, czuję dynamitium... zbyt duża odległość, żeby określić precyzyjną lokalizację, ale na pewno gdzieś na tych ciężarówkach...
- Do egzekucji około czterdziestu sekund – wtrącił Gregor, który wciąż nie spuszczał wzroku z prowadzonych na śmierć jeńców. Lordsholmscy żołnierze zdążyli się już zorientować, jaki czekał ich los, bo dwóch z nich rzuciło się znienacka do skazanej na nieuniknioną porażkę ucieczki, odpychając od siebie oprawców i gnając na złamanie karku w stronę zbyt odległego ogrodzenia. Kilka laserów trzasnęło sucho niemal w tej samej sekundzie i rubinowe promienie zbiły obu uciekinierów z nóg – Dwóch nie żyje, zostało dziewięciu.
- Sepheran, Octavius, Skold, na pierwsze piętro! – rzucił w eter Lucien formułując w myślach ostatnie punktu planu działania – Ubezpieczacie nas ostrzałem według uznania do zmiany rozkazu! Preferowany cel to ciężarówki, zalecana detonacja ładunku! Elias i Gregor ze mną! Elias, gniazda cekaemów, eksterminacja obsługi! Gregor, biegiem przez ogrodzenie, potem tryb zniszcz i zabij! Jeśli to możliwe, ochrona tamtych jeńców! Następne rozkazy na bieżąco! Odwaga i honor!
- Imperator strzeże! – w komunikatorach rozległ się zgodny pomruk niskich basowych głosów. W ciemnej sieni zawrzało, trzy potężne pancerne sylwety popędziły w górę pobliskich schodów kierując się na pierwsze piętro i w stronę najbliższych okien oferujących panoramiczny podgląd na plac przed magazynami. Trzej pozostali Marines zastygli w bezruchu gotowi na sygnał opuścić wnętrze kamienicy i wypaść na ulicę rozpoczynając atak. |
|