RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Wto 9:49, 02 Cze 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Nie ma tu Stasis Fieldów? Wink jeśli nie, to zarówno Holstec, jak i burak-heretyk idą na stos. Nie ma co ryzykować. Co do nuncjusza - moja postać, przy obecnym stanie jej wiedzy nie ma za bardzo o co go pytać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 11:20, 02 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.15

Pozostawiony samemu sobie w opustoszałej komnacie Mir Salvarro oderwał wzrok od ociekającej strugami deszczu szyby, odwrócił się plecami do burzowej mrocznej panoramy rozciągającej się na zewnątrz prefektury. Chociaż wstał drugi dzień pobytu w Sheaf, Fedridańczyk nie mógł się oprzeć wrażeniu, że noc ciągle jeszcze się nie skończyła, bo burzowe chmury skutecznie odcinały promienie słońca pogrążając miasto w buroszarej mdłej poświacie.

Legat podszedł do swojego fotela, usiadł w nim, przejrzał raz jeszcze listę nazwisk dostarczoną chwilę wcześniej przez komendanta Martensa. Tymczasowy dowódca orbellańskiego Magistratum tak dalece przejął się swą funkcją pomocniczą u boku przedstawiciela Świętego Oficjum, że na nadziei na zdobycie przychylności legata miotał się pomiędzy swymi podwładnymi wydzierając im ledwie ukończone raporty i donosząc je skucesywnie znamienitemu gościowi.

Spośród dziesięciu wyszczególnionych na liście osób uwagę Mira zwróciły trzy. Naczelny skryba Pollart. Naczelny archiwista Cullan. Wicedyrektor Flynt. Oczywiście autorem bluźnierczych zwojów mógł być równie dobrze Maisquin jak i Vesper i koncepcja taka doskonale pasowała do ogólnikowych na razie rezultatów dochodzenia, ale Fedridańczyk nie zamierzał pozostawiać za sobą otwartych wątków. Skala popełnionych w Sheaf zbrodni i majaczący dopiero gdzieś na granicy świadomości zarys wielkiej konspiracji sugerowały istnienie dobrze zorganizowanej i licznej grupy kultystów. Wiedząc o tym Mir zamierzał aresztować prewencyjnie wszystkie osoby, na które padłby chociaż cień podejrzenia o przyłożenie ręki do powstania heretyckich zapisków. Dwaj pierwsi z trójki wytypowanej przez Fedridańczyka znajdowali się prawdopodobnie tuż pod jego bokiem: Pollart w gmachu Administratum, Cullan w prefekturze. Flynt stanowił zagadkę i spoglądając na jego nazwisko na liście Mir poczuł lekką frustrację, że nikt z sekcji śledczej nie zainteresował się jeszcze zgłaszanym przecież enigmatycznie zaginięciem wicedyrektora. Frustracja na towarzyszy przerodziła się szybko w złość na siebie samego – jak mógł przeoczyć tak potencjalnie istotny wątek?

- Wejść! – rzucił krótko słysząc stuknięcie w drzwi. Zgodnie z jego przewidywaniami w progu stanął komendant Martens, dźwigający następne skoroszyty – Doskonale, że pana widzę. Co tam mamy?

- Raport na temat stanu garnizonu, sire – odpowiedział Martens prężąc się z wyrazem zadowolenia na twarzy – Wszystko dokładnie wedle życzenia, sam sprawdziłem poprawność danych. Jest też meldunek służb kwatermistrzowskich na temat stanu żywności i leków.

- Wykaz cudzoziemców wizytujących Orbell Quill w ciągu ostatnich dwóch lat?

- Też, sire, proszę bardzo! – Martens położył zgromadzone materiały na blacie biurka i odstąpił od mebla czekając na dalsze polecenia.

- Mam dla pana specjalne zadanie, komendancie – oznajmił Mir splatając dłonie – Proszę w dyskretny sposób internować naczelnego skrybę Administratum oraz naczelnego archiwistę Magistratum. W ciągu następnej godziny mają znaleźć się w kazamatach, w osobnych celach. Czy to zrozumiałe?

- Tak, sire... czy oni są heretykami? – wybąkał Martens, porażony widać konsekwencjami bliskiej służbowej współpracy z kultystą mogącym piastować funkcję naczelnego archiwisty.

- Zostaną internowani dla własnego bezpieczeństwa – skłamał gładko Mir – Całą akcję proszę przeprowadzić z troską o głęboką dyskrecję.

- Ależ oczywiście, legacie!

- W porządku, pokładam w panu pełne zaufanie. Dodatkowo poproszę o pewne teczki personalne, na pewno prowadzicie tu rejestr kadrowy. Chciałbym poznać lepiej ludzi, z którymi przyszło mi w tak ciężkich czasach współpracować.

- Jakie teczki legat sobie życzy?

- Pańską na początek – Mir zachował kamienną twarz, chociaż rozbawiła go głęboka bladość twarzy komendanta – A także Dregsa i wicedyrektora Flynta. Proszę je jak najszybciej do mnie dostarczyć. Może pan odejść.

Kiedy za Martensem zamknęły się drzwi pokoju, Fedridańczyk sięgnął po wykaz obcoświatowców wizytujących Orbell Quill w przeciągu ostatnich dwóch lat. Jego podejrzliwość wzbudzona opasłością skoroszytu przeszła w czarną rozpacz po jego otwarciu. Materiały podzielone zostały na dwa bloki, rok 831 i 830. Legat zauważył, że cudzoziemcy bywali w Sheaf sporadycznie, jedynie w okresie sprzedaży plonów, ale liczba wizyt szła wówczas w setki, jeśli nie tysiące osób. Mir przerzucił kilka pierwszych kartek, zapisanych po brzegi malutkimi ciągami literek zawierającymi personalia przybyszów i nazwy statków oraz daty ich pobytu na orbicie planety. Analiza tego tomiszcza mogła zająć kilka dni wprawnemu sawantowi, w przypadku legata zaś oznaczała dobry tydzień ślęczenia nad skoroszytem i znojnego analizowania jego zawartości.

Głuchy grzmot wstrząsnął ciemnymi przestworzami, odbił się echem od murów Twierdzy, Mir rzucił okiem w stronę pancernego okna, skrzywił usta na widok strug deszczu. Nie miał pojęcia, w jaki sposób orbellańska gleba mogła wchłonąć tyle deszczówki, a sam widok krwistej aury przyprawiał go o ciarki – dałby wiele, by znaleźć się teraz w jakimś słonecznym miejscu, z dala od burzowych chmur, najlepiej na rozgrzanym promieniami piasku, na morskiej plaży. Na Tron Terry, dwa tygodnie urlopu dobrze by mi zrobiły, pomyślał cierpko, westchnął, a potem zaczął studiować raport kwatermistrzowski.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:26, 02 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.15

Girwan spojrzał znacząco na Constantine, potem przeniósł wzrok na twarz Maisquina.

- Arcybiskup był miłośnikiem militariów? – powtórzył Scintillijczyk – Zapewne posiadał zatem spory zbiór broni? Gdzie można go znaleźć?

Maisquin pokręcił przecząco głową, wzruszył ramionami.

- Jego Świątobliwość lubił broń, ale jej nie kolekcjonował – odpowiedział nuncjusz – Od zawsze miał przy sobie laserowy pistolet, pamiątkę z wojennych czasów, trzymał go w szufladze, razem ze starym gwardyjskim nożem szturmowym, który dostał od kogoś lata temu w prezencie. To wszystko.

- Zadziwiająco niewiele – cmoknął rozczarowany Girwan – Wręcz nieprawdopodobne jak na rzekomego militarystę.

- Och, arcybiskup dużo ćwiczył z bronią, wyznawał doktryny nurtu Drususa-Wojownika, ale podczas treningów posługiwał się bronią pożyczaną od fratrów ze świeckiej milicji lub od regulatorów. Był to zresztą ogromny zaszczyt i powód do dumy dla tych, którzy mogli swój oręż oddać na chwilę w czcigodne ręce Jego Świętobliwości.

- Pomińmy na chwilę temat prywatnego arsenału Dularka – odezwał się Sylwan – Mówiłeś przed chwilą, że arcybiskup ściągnął na Orbell Quill obcoświatowych kleryków mających zastąpić skostniałych i nie dość efektywnych miejscowych duchownych. Kto taki został w efekcie tego zabiegu tutaj sprowadzony, a kto odsunięty od władzy?

- Cała kadra zwierzchnia – odpowiedział nieco niepewnie Maisquin – Ja, Vesper i Oatmow... chociaż Oatmow nie trafił tu z rekomendacji Jego Świątobliwości, został przysłany przez malfiański Synod. No i arcybiskup we własnej osobie.

- Zwierzchnik Kościoła, nuncjusz i dwóch diakonów, wszyscy nie będący rodowitymi Orbellanami – skomentował Sylwan – Nie zdziwiłbym się, gdyby to kogoś z miejscowych bardzo wkurzyło.

- Zasady delegowania i awansowania dostojników kościelnych leżą w wyłącznej kompetencji Synodu – odpowiedział nieco ostrym tonem Maisquin – Żaden imperialny duchowny nie ma moralnego prawa do ich kwestionowania, świadczyłoby to o jego pysze, a pycha jest ciężkim grzechem. Możecie mi wierzyć, że żaden orbellański kleryk nie poczuł się tymi przesunięciami dotknięty.

- Masz prawo do własnej opinii – uśmiechnął się cynicznie Sylwan – Kto zatem na tej personalnej roszadzie stracił?

- Wydaje mi się, że ojcowie Miholl i Vasan – odparł nuncjusz marszcząc czoło – Gdyby nie Vesper i Oatmow, to oni piastowaliby teraz funkcje diakonów.

- A arcybiskupstwo i tiara nuncjusza? – zapytał Constantine.

- Przypuszczam, że w opinii malfiańskiego Synodu nie było tutaj osób dość kompetentnych, by zasiąść na tak wysokich stanowiskach. Poprzedni arcybiskup, Sal Rocher, zmarł w roku 823 po ciężkiej chorobie, a nuncjusz Ine Molton w roku 826, śmiercią naturalną, miał sto trzy lata. Obaj byli rodzonymi Orbellanami, wybitnymi synami Kościoła wielce zasłużonymi dla tego świata.

W celi zapadła chwila milczenia, akolici analizowali w milczeniu słowa więźnia, ten zaś przyglądał im się z błyskiem nadziei w oczach.

- Odpocznij, nuncjuszu – odezwał się w końcu Constantine – Niech bolesna lekcja z dzisiejszego poranka pozwoli ci wyciągnąć odpowiednie wnioski. Wciąż ciąży na tobie podejrzenie o niekompetencję i tolerowanie herezji, o ile nie aktywny udział w konspiracji. Nie, zamilknij... nie zarzucaj nas próżnymi i nic nie wnoszącymi do dochodzenia zapewnieniami o swej niewinności. Dopuściłeś się ciężkich zaniedbań, których konsekwencje ponosi teraz nieszczęsny lud tej ziemi. Niebawem tutaj wrócimy, by zadać ci następne pytania, bądź zatem gotów do szybkiego udzielania na nie odpowiedzi. Niechaj łaska Złotego Tronu cię oświeci i wskaże jedynie słuszną ścieżkę ku zbawieniu duszy.

Ciężkie metalowe drzwi celi zatrzasnęły się z upiornym hukiem, wypełniając echem ciasne korytarze kazamatów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:19, 02 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Nóż szturmowy w biurku? Chyba wiemy juz, czym zabiot abp. Wygląda na to, ze zbrodnia nie była wczesniej przygotowana. skąd w takim razie zamachowiec dowiedział się o przejściu? A może grzebał w gabinecie abp, został przyłapany i zabił "przy okazji"...
W śledztwie nam to póki co nie pomaga...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:57, 02 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.45

Rozparty w krześle Mir Salvarro wysłuchał sprawozdania uczestników sekcji zwłok, potem zaś relacji śledczych przesłuchujących nuncjusza Maisquina, kiwając głową i notując sobie coś co chwila ołówkiem na okładce jednego z rozrzuconych po blacie biurka skoroszytów. Kiedy Constantine skończył już mówić i zajął się nalewaniem do szklanki schłodzonej wody mineralnej, legat skrzyżował ramiona na piersiach i przesunął uważnym wzrokiem po zatroskanych twarzach swych towarzyszy.

- Wpierw coś dla waszej informacji – powiedział – Martens dostarczył mi listę dziesięciu osób posługujących się płynnie wysokim gotykiem. Osiem z nich należy do ludzi już nie żyjących lub zaginionych, dwaj pozostali zostaną lada chwila aresztowani i wtrąceni do lochów. Chodzi o naczelnego skrybę Administratum i naczelnego archiwistę Magistratum. Nie mamy przeciwko nim żadnych konkretnych dowodów, jedynie poszlaki opierające się na znajomości tego języka. Constantine, oddaję ich do twojej dyspozycji, ale wolałbym, byś nie zaczynał przesłuchania od tortur.

Duchowny skinął niemo głową dając do zrozumienia, że przyjął polecenie legata do wiadomości.

- W opinii Martensa szczątkowym wysokim gotykiem posługuje się równiez spora część niższych rangą kleryków z katedry – dodał Fedridańczyk – Constantine, rozważ zasadność ich ewentualnego aresztowania, bo nie wiem, na ile znajomość liturgicznego wysokiego gotyku może się wiązać ze zdolnością do napisania tych klątw na laleczce. Co w twojej opinii należy zrobić ze zwłokami Vespera?

- Spalić! – wtrącił natychmiast Ravion, unosząc się nieznacznie na krześle – Dowiedliśmy, że był heretykiem pozostającym od bliżej nieokreślonego czasu w kontakcie z plugawym artefaktem. Kremacja jest jedynym prewencyjnym rozwiązaniem w takiej sytuacji!

- Popieram – kiwnął głową Constantine – Zalecam też zniszczenie tego pistoletu, jak najszybsze. Nie sposób określić jego zdolności korodowania ludzkiej psychiki, ale uważam, że jest ekstremalnie niebezpieczny.

Znaczące spojrzenie kleryka spoczęło na ogryzającej paznokcie Karze. Dziewczyna z miejsca zrozumiała sens niewypowiedzianych słów.

- Prawie wcale go nie dotykałam! – parsknęła zabójczyni – Co się tak gapisz? Patrzysz, czy mi trzecie oko nie wyłazi?

- Hm, Vesper nie miał widomych objawów skazy – mruknęła Lyra – To może oznaczać, że nie był skażony Chaosem... albo nie potrafiliśmy tego odkryć. Fakt posiadania skażonego przedmiotu i próba ucieczki tak czy owak czynią go winnym, ale co dalej? Ten pistolet pobłogosławił rzekomo sam arcybiskup? Więc albo wtedy nie był jeszcze skażony Chaosem albo to nie było do końca błogosławieństwo – Sepheryjka zawiesiła na chwilę głos – Ale jeśli założymy nieprawdopodobną wersję... i jeśli to Jego Świątobliwość naznaczył piętnem tę broń, po co miałby później wzywać Święte Oficjum? Zdajecie sobie sprawę z ewentualnych tego implikacji?

- Ja myślę, że tutaj chodziło właśnie o Dularka – odezwała się Kara, która po swym nagłym wybuchu ucichła ponownie, nadal gryząc paznokcie i najwyraźniej gorączkowo nad czymś rozmyślając – Pamiętacie teczkę Dularka? Vesper miał na ramieniu gwardyjski tatuaż, ze 115 Regimentu IG Vaxanide. W papierach stało, że Dulark służył w tym regimencie podczas walk na Tranchu, to tam przecież poznał mistrza Zerbe. Tak sobie myślę, że wtedy właśnie Vesper mógł mieć kontakt z heretykami, podczas walk z tym całym Ułudnym Kręgiem. W ten sposób przywlókłby skażenie na Orbell Quill. I musielibyśmy sprawdzić, czy na tym świecie są jeszcze jacyś inni gwardziści z tamtej jednostki. Jeśli tak, mogę iść w zakład o flaszkę najlepszej wódki, że są wśród nich kultyści.

- Nie śpieszmy się z wyciąganiem pochopnych wniosków – zastrzegł się Girwan postukując palcami dłoni w blat stołu – Inaczej mistrz Zerbe jeszcze nam łby pourywa.

Większość akolitów z miejsca pojęła znaczenie słów Scintillijczyka, bo wszyscy wiedzieli o prawdopodobnej przyjaźni łączącej przed laty Antona Zerbe i Eduarda Dularka, ale na Karze ostrzeżenie DeVayne nie zrobiło większego wrażenia.

- Jeśli się nie dowiemy, o co tutaj chodzi, to nam urwie łby za niekompetencję – dziewczyna skrzywiła swe ładne usta w bardzo nieładnym grymasie – Mając taki wybór wolę sprawdzić wszystkie tropy do końca.

- Co sugerujesz, Kara? – chrząknął Mir. Zabójczyni oderwała spojrzenie od Girwana, przeniosła je na lidera sekcji.

- To tylko robocza hipoteza – zastrzegła natychmiast obronnym tonem – Dulark dowiedział się o kulcie... albo był jego członkiem – akolitka urwała na chwilę, zerknęła ostrożnie w stronę Constantine spodziewając się wybuchu jego wściekłego oporu, ale ku swemu zdziwieniu ujrzała jedynie kamienne oblicze i uważne spojrzenie – Z pewnych względów musiał zginąć. Jeśli nie był kultystą, mogli go zabić, bo wiedział zbyt wiele. Jeśli był czcicielem Chaosu... mogło dojść do różnicy poglądów i został usunięty. Kult poczuł się silniejszy, zaczęły się mordy z udziałem demonów, zniknięcia ludzi. Potem pojawiliśmy się my.

- Chciałbym wam przypomnieć list arcybiskupa do mistrza Zerbe, ten dostarczony nam do oględzin na Corolisie – ku zdumieniu Kary jej koncepcję zaatakował nie Constantine, tylko wysławiający się lodowatym tonem Ravion – W świetle treści tego listu trudno podejrzewać zamordowanego tak brutalnie kapłana o przynależność do spisku. Nie potwierdzają tego również moje badania psioniczne w krypcie balsamistów, gdzie wyczułem oprócz do tej chwili niewyjaśnionej obecności psionicznej echa zaskoczenia i poczucia zdrady, ściśle przyporządkowane ciału arcybiskupa.

- Zaraz – przerwał Fedridańczyk przekrzywiając w bok głowę – Właśnie, ta psioniczna sygnatura, o której wspominałeś... czy to mógł być Vesper? Czy on na pewno nie był psionikiem?

- Być może – pokiwał z niezdecydowaniem głową Ravion - Fizyczna sekcja niczego nie dowiodła.

- A robiłeś skan psioniczny zwłok? – nie ustępował legat.

- Nie! – zaprzeczył zdecydowanym tonem jaźniomanta – To wysoce ryzykowne, nie śmiałbym wystawić się na takie niebezpieczeństwo.

W pokoju zapadła na chwilę cisza, przerwana znaczącym chrząknięciem Sepheryjki.

- Ja bym się raczej skłaniała ku wersji Raviona – powiedziała Lyra – Dulark nie był zamieszany w spisek, raczej odkrył coś, czego nie powinien był wiedzieć... albo od początku był na celowniku jako głowa orbellańskiego Kościoła. Musiałby być najgłupszym kultystą wszechświata, jeśli słałby do Ordo donosy na siebie samego. Chłopcy z tego regimentu faktycznie są podejrzani, ale nie z definicji winny, nie każdy musi być winny. Trzeba będzie podpytać Dregsa i Martensa o ich karierę wojskową, przebieg służby, takie tam.

- Martens dostarczy mi lada chwila swoją teczkę personalną, a także tę Dregsa i wicedyrektora Administratum Flynt – oznajmił Mir – Zakładam, że zawierają te właśnie informacje.

- A czym jest ten Ułudny Krąg? – spytała Lyra spoglądając w stronę Constantine, jakby spodziewając się, że duchowny dysponuje szeroką wiedzą na temat heretyckich kultów – Wyznawcy Boga Krwi? Możemy to jakoś sprawdzić?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:01, 02 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Moi drodzy, powyższy update stanowi pierwszą część fabularnej kompilacji zawierającej Wasze wnioski, sugestie i komentarze poczynione w trybie taktycznym na stronach 64-66. Musiałem przerwać w połowie jego pisanie, bo czas już najwyższy zabierać się z pracy do domu, ale wieczorem z domowego kompa zarzucę drugą częścią, stanowiącą ciąg dalszy wymiany zdań bohaterów. Naturalnie możecie w międzyczasie pisać kolejne posty, te dwie części oparte są wyłącznie na dotychczas zadeklarowanych poglądach i opiniach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:44, 02 Cze 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Jak zapalony militarysta może nie mieć zbiorów?
Dla mnie każdy obcokrajowiec na wyższym stanowisku jest podejżany.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:20, 02 Cze 2009
Raphael
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Holy Terra
Płeć: Mężczyzna





Jedyny sensowny trop to na razie chyba dwóch dostojników wladających wysokim gotykiem, tylko nie pamiętam- przypomnijcie mi- gdzie /na czym znaleziono napisy w tym języku - na laleczce? w krypcie?

Na laleczce, wykonano je w formie przyczepionych do niej zwojów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:43, 03 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.47

- Z treści listu arcybiskupa do mistrza Zerbe wynikało, że na Orbell Quill działa kult oddający cześć Bogu Krwi - oznajmił Ravion - Jeśli powiążemy ów fakt z osobą Vespera, brutalnymi i krwawymi mordami dygnitarzy oraz przeszłością Dularka i 115 regimentem IG Vaxanide, to istotnie można dojść do wniosku, że Ułudny Krąg tworzyli czciciele tej właśnie Mrocznej Potęgi.

- Ja tam nie odrzucałabym tak całkowicie winy mistrza Zerbe - odezwała się Kara, nic sobie nie robiąc z karcących spojrzeniem Constantine i Mira - Może kultyście chcieli go z jakiegoś powodu ściągnąć na tę planetę, załatwić stare rachunki sprzed lat? Maisquin był szczerze zdziwiony, kiedy zobaczył nas, a nie mistrza.

- Wolałbym, abyś swe sformułowania ubierała w mniej... niebezpieczne określenia, Kara - powiedział poważnym tonem Girwan - Nigdy nie wiesz, czy jakieś ściany nie mają uszu. Sformułowanie w stylu "wina mistrza Zerbe" mogą ci napytać mnóstwa kłopotów... a przy okazji również nam.

- Girwan ma rację, uważaj na dobór słów - skinął głową Mir.

- Jak by tego nie powiedziała, jej hipoteza ma sens - Lyra uderzyła dłonią w blat stołu zwracając na siebie uwagę towarzyszy - Być może Ułudny Krąg postanowił się zemścić za poniesioną wcześniej klęskę i kultyści spróbowali ściągnąć tu mistrza Zerbe w celu wyrównania rachunków.

- Trzeba będzie wysłać następny komunikat na Scintillę - błysnęła oczami zabójczyni, ze zdeterminowaną miną świadczącą o tym, iż do upadłego będzie bronić własnej teorii - Masz rozetę, Mir, możesz zażądać bardziej szczegółowych danych. Niech nam wyślą dane na temat operacji na Tranchu, listę biorących w niej udział żołnierzy, którzy trafili potem na Orbell Quill i jakieś bliższe informacje na temat samego kultu: cele, powiązania, metody działania.

Legat skinął niemo głową, dając wyraz swej aprobacie dla ostatniego pomysłu zabójczyni.

- I jeszcze jedno - powiedziała Kara - Tutejsi astropaci nie wyglądają podejrzanie, ale to jednak wiedźmiarze... bez urazy, Ravion, to nic osobistego. Idzie o bardzo ważne rzeczy, lepiej byłoby chyba posłać ten komunikat przez naszego własnego astropatę, tego z Corolisa.

- Przydałoby się też dodać w raporcie informację o zastrzeleniu w trakcie ucieczki ważnego rangą więźnia oraz o artefakcie Chaosu - dodała Lyra - Pamiętajcie, że w drodze jest już brygada Sił Obrony Planetarnej i zgraja śledczych Ordo. Taka wiadomość uwiarygodni zasadność naszego wezwania o pomoc.

- W kwestii Vespera trzeba będzie bardziej przycisnąć Maisquina - odezwał się Constantine - Chłosta i kilka konkretnych gróźb skutecznie zachęciły go do współpracy.

Mir zmarszczył czoło słysząc słowa duchownego, a na jego twarzy pojawił się wyraz dezaprobaty wobec częstokroć drastycznych metod działania kleryka, lecz nie zdążył rozmówcy skarcić, bo uniemożliwił mu to Ravion.

Poczerwieniały z gniewu mentat wstał ze swojego miejsca i trzasnął zaciśniętą w pięść dłonią w blat stołu, tak silnie, że wszyscy drgnęli mimowolnie.

- Miejcie trochę opamiętania! Czuję, że ten człowiek jest niewinny. To praworządny kapłan! Jaką nagrodę otrzymuje od nas za lata wiernej służby Imperatorowi? Nie można wobec takiej osoby prowadzić procesu inkwizycyjnego, którego naczelna zasada mówi, że przyznanie się do winy wymuszone siłą jest królową dowodów! Protestuję!

Lyra zdumiała się skrycie wybuchem Solomonity, ale zdołała zachować kamienną twarz, w przeciwieństwie do gapiącego się na Raviona z otwartymi ustami Constantine.

- Póki nie udowodni niewinności, uważamy go za winnego - powiedział ostrożnym tonem Girwan. Słysząc te słowa mentat żachnął się i usiadł z powrotem na krześle, w demonstracyjny sposób gapiąc się za mokre od deszczu okno.

- Informacje o Ułudnym Kręgu mogą wiele wyjaśnić - wtrącił pośpiesznie Sylwan, zmieniając temat w nadziei na zażegnanie jeszcze ostrzejszego konfliktu. W normalnych okolicznościach agent z przyjemnością śledziłby zatarg pomiędzy członkami komórki analizując ich zachowania i zapamiętując dla własnych potrzeb linie argumentacji, teraz jednak czuł, że i tak skrajnie napiętej atmosferze nie wyszłaby na dobre eskalacja konfliktu - Niewykluczone, że nasz mentor narobił sobie poważnych wrogów, którzy teraz chcą się zemścić. Do tego celu wykorzystują tę planetę i tych zapewne po części niewinnych ludzi. Przeanalizujmy raz jeszcze tę hipotezę.

Sylwan przesunął wzrokiem po twarzach akolitów, odpowiedział im pełnym skupienia spojrzeniem.

- Mistrz Zerbe i arcybiskup walczą razem przeciwko Kręgowi. Nawiązują znajomość, może nawet przyjaźń. Być może dochodzi też do nielegalnych kontaktów z kultystami. Ktoś, dla kogo Krąg był ważnym przedsięwzięciem chce się zemścić. Podąża za arcybiskupem, infiltruje miejscowe struktury władzy, podrzuca laleczkę, wzywa demony, morduje oficjeli, napuszcza na siebie pozostałych przy życiu, pogrąża planetę w chaosie, wszystko po to, a być może przy okazji, żeby zwabić tu mistrza Zerbe. Być może zamachowcy już czekają. Arcybiskup mógł zginąć z podpuszczenia tych skorumpowanych i odsuniętych. Hmmm...

W pomieszczeniu zapadła cisza. Ravion gapił się dalej za okno, Kara gryzła paznokcie, Lyra kreśliła ołówkiem jakieś znaczki na okładce skoroszytu.

- Ciekawa koncepcja - stwierdził w końcu Mir - Warta tego, by nią podążyć, przemawia za nią wiele dowodów. Wyślemy nowy komunikat na Scintillę, poprzez komunikator w Twierdzy wprost na pokład Corolisa. Girwan, napisz wszystko ładnie i przedłóż mi do podpisania. A teraz podzielmy między sobie nowe zadania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 1:49, 03 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dobrze, wydaje mi się, że obie części kompilacji nie wyszły najgorzej. Zgodnie z zaleceniem legata pora ustalić nowe zadania.

Sylwan pojedzie do gmachu Administratum, aby przesłuchać dwóch adeptów, którzy postradali rozum po oględzinach miejsca zabójstwa Hostermana.

Girwan napisze szybko raport dla Konklawy (Kerth, nie musisz nic pisać, ja go skrobnę Wink ), Kara skoczy nadać komunikat z nadajnika przy dachu, a potem wyjazd do katedry. Sambor, daj odpowiedź Mirowi, czy uważasz za zasadne aresztowanie wszystkich tych kleryków, którzy znają HG w aspekcie liturgicznym. Kara, Lyra - przypomnijcie mi, co właściwie chciałyście zrobić w katedrze (przypominam sobie płomienną mowę Constantine do braci czy coś takiego)? Za chwilę do cel trafią dwaj nowi więźniowie: Cullan i Pollart, ktoś zamierza się nimi zająć? Sambor, masz jakiś pomysł na zniszczenie Holsteca i kiedy chcesz to zrobić, przed czy po wyjeździe do katedry?

Jeśli ktoś ma jakieś inne pomysły, niech śmiało pisze Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 8:10, 03 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





W Katedrze chcę namierzyć wszystkich kleryków z gwardyjską przeszłością. Żeby nikogo nie przeoczyć, akcję możemy przeprowadzić dwutorowo.
Kara i Lyra zażądają od kreta, żeby przygotował listę braci, którzy służyli w gwardii.
Constantine mógłby zebrać kleryków już jako kapłan Ordo, pogadać trochę o tym jakie ciężkie czasy nastały, zapewnić że =I= się wszystkim zajmie a potem poprosić o wystąpienie tych kleryków, którzy mają doświadczenie wojskowe żeby zrobić z nich dowódców Frateris Militia.
I lepiej dla klechów, żeby zgadzało się to z zawartością listy od Castora Twisted Evil

Potem pozostaje wypytać o regimenty, w jakich służyli. Możemy zrobić to na miejscu lub w Twierdzy, Karze nei robi to różnicy.
Jeśli któryś miał związek z 115 Vaxanide albo walczył na Tranchu to od razu ląduje w lochu. Resztę można wypuścić.

Nie zapominajmy o przeszukaniu gabinetu Vespera. Ravion mógłby od razu przeprowadzić tam jakieś skany mentalne, może znalazłby coś godnego uwagi.

Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 8:46, 03 Cze 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Keth:

Kto mógł zakląć broń na tej planecie... Do tego pewnie jest potrzebna jakaś większa wiedza.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:45, 03 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.20

Girwan układał na elektrokarcie treść listu Mira Salvarro do Antona Zerbe, wprowadzając do napisanego wpierw pobieżnie dokumentu kilka poprawek i wykasowując po chwili namysłu niektóre zdania. Obserwująca go w milczeniu Lyra z podziwem patrzyła na śmigające po klawiaturce urządzenia palce Scintillijczyka: długie, smukłe, iście kobiece, pozbawione piętna ciężkiej fizycznej pracy.

- Kto na tej planecie mógł przekląć broń Vernera? – zapytał nagle DeVayne, przerywając pisanie listu i spoglądając pytająco na Constantine – Do tego potrzeba chyba sporej wiedzy, prawda?

- Niekoniecznie – odrzekł z nienawistnym grymasem na ustach duchowny, demonstrując sporą odrazę do samego tematu wypowiedzi – Jeśli heretyk zaprzeda swą duszę Mrocznym Potęgom, często zyskuje zdolność korodowania plugawą aurą swego otoczenia. Niektórzy z nich robią to przez cały czas, w niekontrolowany sposób, plugawe mutanty, bezmyślne pomioty Chaosu. Inni działają z ogromną finezją, uwalniając tę bezbożną moc tylko dla realizacji swych ohydnych zbrodni. Heretyk odpowiedzialny za skażenie pistoletu należy zapewne do tej drugiej grupy, znacznie niebezpieczniejszej i trudniejszej do wytropienia.

Girwan podziękował ruchem głowy za objaśnienie, dokończył pisanie listu, po czym pchnął elektrokartę w ręce Mira.

- Jeśli zgadzasz się z tą formą i zawartością, Kara może puścić nagranie na Corolisa – rzucił w stronę Fedridańczyka.



Data: 82.831.M41
Lokacja: Orbell Quill
Autor: legat Mir Salvarro
Transmiter: Ordo #7/Corolis

Czcigodny mistrzu,

Ślę ten komunikat pozostając w przemożnej nadziei, że Bóg-Imperator obdarza Cię ustawicznie swymi łaskami, a heretycy drżą na sam dźwięk Twego imienia. Z niezmierną troską muszę przyznać, że nasza misja na Orbell Quill natrafiła na poważniejsze przeszkody niż początkowo zakładałem. Dowiedliśmy niezbicie namacalnego skażenia plugawą mocą Chaosu, również pod postacią heretyckiej broni, która zostanie doszczętnie zniszczona w najkrótszym możliwym terminie, by nie stanowiła dłużej zagrożenia dla prawych imperialnych dusz. Wiele poszlak wskazuje na pozaświatowe korzenie tego kultu, ze szczególnym wskazaniem na Tranch oraz heretycką organizację noszącą nazwę Ułudnego Kręgu. Zgromadzone przez nas informacje pozwalają wyciągnąć szokującą hipotezę, która jednakże wydaje się doskonale pasować do diabolicznych i przewrotnych chaotyckich konspiratorów – uważam, że arcybiskup Dulark został zamordowany w ramach aktu zemsty wymierzonego w niego samego oraz Twą czcigodną osobę, mistrzu, z pobudek nie innych jak zemsta za konfrontację na Tranchu. Pojawienie się na Orbell Quill zwykłej ekipy śledczej miast Twej szacownej osoby musiało wprawić spiskowców w zmieszanie i zachwiać ich planem, co zamierzamy wykorzystać przeciwko kultowi, z pomocą i łaską Złotego Tronu.

Byśmy jednak mogli skuteczniej zwalczyć ten zrodzony w łonie orbellańskiego Kościoła odrażający wrzód herezji i wypalić do do żywego ciała świętym ogniem sprawiedliwej kary, potrzebujemy szeregu informacji mających umożliwić sprawniejszą identyfikację konspiratorów oraz przewidzieć ich działania. Pokornie zabiegam zatem o wyrażenie zgody na dostęp do informacji związanych bezpośrednio z Ułudnym Kręgiem, a także z wymierzoną w niego operacją na Tranchu i listę byłych żołnierzy Imperialnej Gwardii, którzy w operacji tej brali udział, a później trafili z różnych przyczyn na Orbell Quill.

W załączeniu do niniejszego wniosku przesyłam szczegółowy raport operacyjny dotyczący pierwszych trzydziestu godzin śledztwa.

Pozostając w głębokim szacunku i trwając w wierze w boski majestat Złotego Tronu,

Legat Mir Salvarro



Pasuje Wam ten list czy chcecie w nim coś poprawić?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:36, 03 Cze 2009
Raphael
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Holy Terra
Płeć: Mężczyzna





Kerth-dawno sie juz tak nie uśmiałem Laughing Okazuje się,że to skuteczniejsze od litanii do Imperatora Wink

Chętnie pomogę przy penetracji gabinetu Vespera el.

Właściwie trochę się zdziwiłem,że nic nie zeskanowałem podczas tej sekcji zwłok Confused . Ale może mi coś umknęło i nie zadeklarowałem tego wyraźnie. Teraz już musztarda po obiedzie-gość spalony.

A do wszystkich wspóltowarzyszy przygody kieruję cytat wypowiedziany przez Marka Kondrata (w randze fikcyjnego ministra spraw wewnetrznych z UB): w "Pułkowniku Kwiatkowskim": (...) uczcie sie psychologii przesłuchań, Jajec!(,,,)"
Wink


Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Śro 22:37, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 10:24, 04 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 8.35

Sylwan wyjechał z prefektury jako pierwszy, dzięki czemu zdołał się wcisnąć do stanowiącego chlubę Magistratum Morta Fondeo, zaparkowanego wraz z trzema innymi samochodami pod bocznym wejściem do skrzydła zajętego przez delegację Świętego Oficjum. Rozmawiający z kolegami kierowca zasalutował sprężyście na widok wychodzącego z budynku cudzoziemca, po czym obiegł wóz i otworzył Sylwanowi tylne drzwi. Ukontentowany takim traktowaniem akolita usadowił się wygodnie na skórzanym siedzeniu i czekając na uruchomienie silnika wyglądał przez mokre od deszczu okno samochodu. Orbellańska aura działała mu na nerwy, chociaż na codzień nie zwracał większej uwagi na tak drobne uciążliwości. Deszcz padał nieprzerwanie od chwili lądowania w Sheaf i wedle słów regulatora Tanako stan ten miał trwać jeszcze dobre dwa tygodnie.

Sylwan z trudem potrafił to sobie wyobrazić.

Umundurowany szofer Magistratum przekręcił kluczyk w stacyjce, silnik Fondeo zaskoczył natychmiast, zaczął cicho warczeć.

- Dokąd jedziemy, sire? – zapytał funkcjonariusz spoglądając uważnie w tylne lusterko.

- Do dyrekcji Administratum – odpowiedział Sylwan poprawiając uciskającą go w bok kaburę.

Samochód zakręcił na rozległym dziedzińcu, wjechał w tunel głównej bramy, zatrzymał się na chwilę przy posterunku kontrolnym. Widząc okazaną przez pasażera przepustkę wartownicy podnieśli czym prędzej masywną kratownicę umożliwiając wyjazd z Twierdzy.

Pomimo wczesnej pory na ulicach stolicy panował porażający tłok. Gromady podekscytowanych uchodźców cisnęły się na chodnikach pokrzykując do patrolujących kwartały regulatorów albo słuchały odczytywanych przez megafony obwieszczeń Magistratum. Wieści o porannej deklaracji władz błyskawicznie rozeszły się po całym mieście, a żądni schronienia i medycznej opieki uchodźcy pakowali pośpiesznie swój rozłożony na ulicach i w zaułkach dobytek zmierzając długimi kolumnami ku dystryktowi magazynowemu.

Sylwan miał skrytą nadzieję, że nerwowi i podejrzliwi mundurowi nie spanikują w obliczu napływającego zewsząd wielotysięcznego tłumu i nie zrobią czegoś tragicznego w konsekwencjach. Agent wiedział, że w tak napiętej atmosferze i przy takim natężeniu ludzkiej desperacji i rozpaczy czasami za iskrę zapalną mogł posłużyć nawet niewłaściwy okrzyk lub niezamierzone popchnięcie.

Trąbiąc klaksonem i migając włączonymi światłami Fondeo przebił się przez ciżbę ludzkich ciał, pokonał zatopione po kostki ulice dojeżdżając do gmachu Administratum pośród fontann wyrzucanej spod opon wody. Budowli strzegli umundurowani i uzbrojeni regulatorzy, którzy na widok gościa i jego dokumentów wezwali natychmiast dowódcę dziennej zmiany. Proktor Cidel Fastro okazał się bystrym funkcjonariuszem o budzącej podziw muskulaturze i żywym spojrzeniu. Zapoznawszy się z plenipotencjami przybysza wprowadził go czym prędzej do głównego holu Administratum, gestem ręki przywołując jednego z adeptów i nakazując mu odebrać zmoczone deszczem odzienie akolity.

- Obaj więźniowie znajdują się na drugim poziomie podziemnym – oznajmił prowadząc Sylwana do windy – Musieliśmy zamknąć ich w osobnych izolatkach, ponieważ zachowywali się agresywnie w stosunku do siebie nawzajem. Medyceusz Vengo twierdzi, że całkowicie postradali zmysły. Nie komunikują się z nami w zrozumiały sposób, brudzą się, niewiele jedzą... mówią dziwne rzeczy, aż człowieka czasami ciarki przechodzą.

- Jakie rzeczy? – Sylwan okazał stonowane zainteresowanie, rozglądając się jednocześnie po opustoszałym holu, gdzie ciągi okienek dla petentów świeciły pustkami, a rozległą przestrzeń wypełniało zaledwie kilku pozbawionych zajęć klerków, przekładających z kupki na kupkę jakieś papiery.

- Okropne... – proktor Fastro zawahał się na moment, nie wiedząc widać, na ile szczerości może sobie w stosunku do tajemniczego gościa pozwolić – Oni... bluźnią. Zresztą sam pan zaraz usłyszy.

Winda zjechała z klekotem łańcuchów w dół, zatrzymała się ponownie po krótkiej chwili. Pilnujący korytarza funkcjonariusze stanęli na baczność na widok dowódcy zmiany, zasalutowali. Proktor doprowadził Sylwana pod pierwszą z izolatek, polecił otworzyć pomieszczeniu jednemu z regulatorów.

- To adept trzeciej klasy Prad Garcia, dwadzieścia osiem lat – oznajmił dowódca zmiany – Sire, chce pan z nim porozmawiać sam na sam czy w naszej asyście? Teraz trochę się uspokoił, ale parę dni temu miał atak szału, pogryzł medyka.

Sylwan odsunął w bok klapkę judasza, zerknął z nieskrywaną ciekawością na młodego człowieka o skołtunionych włosach i podartym drelichu, siedzącego w kucki pod przeciwną ścianą i kiwającego się rytmicznie na boki.
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 67 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 66, 67, 68 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin