Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.31
Skarcony ostrymi słowami dziewczyny, diakon Castor wręcz zapadł się w sobie, blednąc jeszcze bardziej i garbiąc się niczym gnom.
- Pani, zechciej mi wybaczyć tę nadmierną ciekawość! - duchowny złożył dłonie niczym do modlitwy - Zawsze wiernie służyłem Imperium i nigdy nie przestanę tego czynić, przysięgam na Złoty Tron! To było niewybaczalne z mej strony, ale nie powtórzę tego błędu!
Usatysfakcjonowana pokorą kleryka, Kara machnęła w końcu dłonią dając mu do zrozumienia, że ma się uciszyć. Agentka pochodziła chwilę po pokoju, potem postała kilka minut w sypialni Maisquina rozważając dalszy tok postępowania.
- Nie ma tu nic ciekawego - oznajmiła na głos, godząc się w końcu z porażką - Wielebny, życzyłabym sobie obejrzeć kwaterę diakona Vespera.
- Tak jest, pani - Castor ukłonił się nisko, po czym otworzył drzwi pokoju roboczego Maisquina, a kiedy Kara wyszła na korytarz, zamknął je cicho.
Chwilę później oboje stali już pod drzwiami wejściowymi gabinetu Vespera, ponieważ pokoje wszystkich najwyższych rangą duchownych katedry znajdowały się w tym samej części rozległej budowli. Po drodze minął ich jakiś kleryk, ale ofuknięty przez Castora wycofał się natychmiast w stronę nawy świątyni, zapewne nie zdążywszy wcześniej nawet rzucić okiem na idącą w tyle akolitkę Ordo.
Zabójczyni nie odebrała diakonowi podczas przeszukania klucza, ale niespecjalnie się tym przejęła. Kilkanaście sekund operowania łamaczem zamków pokonało ostatnią barierę dzielącą agentkę od pokoju Vespera.
Castor otworzył usłużnie drzwi i wpuścił dziewczynę do środka, wymacawszy dłonią włącznik elektrycznej lampy.
- Właź do środka i zamknij drzwi - poleciła Kara rozglądając się po skromnie, iście po wojskowemu urządzonym gabinecie - Nigdy cię nie korciło, by poszperać w szufladach kolegi Vespera? Na pewno cię kiedyś łapki świerzbiły, na pewno.
Przez szacunek i lęk wobec rzekomej mniszki Sororitas Castor nie odezwał się ani słowem. |
|