RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 57, 58, 59 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Nie 19:21, 17 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Gdyby spojrzenie Lyry mogło zabijać Vesper miałby już piękny,mały otwór między oczyma i wielką dziurę z tyłu głowy... ale ponieważ póki co jej spojrzenie
nie miało takiej mocy, Lyra odchyliła połę płaszcza wyjmując Hecutora i kierując go w stronę głowy Diakona. W absolutnej ciszy rozległo się kliknięcie bezpiecznika broni...

- Witamy szanownego diakona - głos Lyry ociekał zimną uprzejmością - Chyba nadeszła pora by poważnie porozmawiać...

Stop AKcja. Trochę mi MG pokrzyżował plany nie pozwalając ustalić z Karą jak zagramy i nie dając czasu na skontaktowanie się z Mir'em...
No nic - gramy jak możemy - Kara jeśli on zrobi cokolwiek podejrzanego to rozwalę go od razu...myślę, że w jego przypadku i tak nie mamy wyjścia
i trzeba się będzie przedstawić jaki =I= Rolling Eyes A potem zabrać do Twierdzy...ale może dowiemy się czegoś już teraz. Kara ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:55, 17 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Miałem nadzieję rozegrać to nieco inaczej. Kara miała złapać diakona za szaty, wciągnąć do pokoju, kilka razy uderzyć jego głową w ścianę i poczęstować jakimś przyjacielskim kopnięciem pod kolano. Ale jak kultura to kultura.

Kara sięgnie po Hecutera, zamknie drzwi. Jeśli ma czym, to skuje naszego gościa. Jedna z nas powinna cały czas mieć go na muszce. Gdyby próbował czegoś głupiego strzelamy, ale staramy sie nie zabijać. Wyjaśnijmy mu, kim jesteśmy i co mu grozi. Niech grzecznie siedzi i czeka, aż przeszukamy gabinet. W razie czego można go zakneblować.

Chcę zapytać kreta, czy ktoś wnosił coś z gabinetu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:45, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.10

Diakon Vesper okazał się postawnym mężczyzną tuż po czterdziestce, bardzo wysokim, o króciutko ostrzyżonych włosach, w których dawało się zauważyć pierwsze ślady siwizny. Miał też twarde badawcze oczy i doskonale panował nad swą mimiką, bo jeśli nawet widok wyciągniętego pistoletu Lyry zrobił na nim wrażenie, nie dał po sobie nic poznać.

- O czym chcecie porozmawiać? – wycedził przez zęby wodząc spojrzeniem od stojącej w miejscu Lyry do podchodzącej do drzwi Kary. Zabójczyni wyciągnęła własnego Hecutera, odbezpieczyła go teatralnym gestem, a potem zamknęła drzwi starając się nie odwracać plecami ani bokiem do diakona. Mężczyzna sprawiał wrażenie niebezpiecznego, a agentce Janderic niebezpieczni Orbellanie zaczynali się już nudzić i z trudem walczyła z chęcią strzelenia klerykowi prosto w ucho.

- O śmierci arcybiskupa dla przykładu – powiedziała Lyra – Albo o nuncjuszu, z którym łączą cię rzekomo bardzo zażyłe stosunki. Albo o utrudnianiu pracy obecnemu przełożonemu katedry.

Vesper odwrócił głowę w stronę Castora, nie wykonując przezornie żadnego innego ruchu.

- Ty mały żałosny szczurze – sarknął na skulonego pod ścianą kapłana – W co ty się wpakowałeś? Co to za konspiracja? Kim są te kobiety?

- Jesteśmy ludźmi, którzy mogą przesądzić o twoim życiu lub śmierci – odparła brutalnie Kara, wyciągając lewą ręką ukryte w kieszeni płaszcza kajdanki – Załóż ręce za plecy i grzecznie się zachowuj, bo zamierzam cię skuć.

- Nie ma mowy! – Vesper wykrzywił usta w gniewnym grymasie – Podnosicie brudne łapy na majestat Kościoła.

- Mamy pełne prawo odstrzelić ci ten zakuty łeb, jeśli nadal będziesz uważał, że nie rozumiesz otrzymywanych poleceń – Lyra pozwoliła sobie w końcu na pełne złości parsknięcie, dając upust swym kumulującym się od dłuższej chwili emocjom – Rób, co każe siostra Kara.

Vesper stał przez dłuższą chwilę nieruchomo i palec Sepheryjki nacisnął znacząco na spust jej Hecutera. Wyczuwając wiszącą w powietrzu groźbę diakon założył ręce za plecy, dając się skuć kajdankami Kary. Unieruchomiwszy jego dłonie dziewczyna przesunęła rękami po ciele więźnia, szukając ukrytej broni lub podsłuchu.

- No, proszę, co my tutaj mamy? – w jej dłoni pojawił się wyciągnięty spod pachy duchownego matowoczarny pistolet automatyczny – Holstec-5, z małymi usprawnieniami. Powiększony magazynek, integralny tłumik dźwięku. Ładna zabawka, ale raczej nie pasuje do wysokiego rangą ojca Kościoła na takim prowincjonalnym zadupiu.

- Nie wiem, z jakiego zadupia ty pochodzisz, siostro – burknął sarkastycznie Vesper – ale nie przykładaj do innych własnej miary.

- Stul gębę, bo po niej nazbierasz! – zabójczyni uderzyła kleryka z otwartej dłoni w kark, aż huknęło – Stań teraz grzecznie w tamtym kącie, twarzą do ściany, i czekaj, aż poprosimy cię o coś nowego.

Vesper nie wykonał najmniejszego ruchu mogącego zdradzać ochotę do wykonania polecenia Kary.

- Kim wy jesteście?! Co macie wspólnego ze zniknięciem nuncjusza? Jakim prawem weszliście do jego gabinetu?

Lyra położyła swój pistolet na blacie biurka Maisquina, przysiadła na krawędzi mebla.

- Skoro nalegasz, dostąpisz zaszczytu poznania prawdy – oznajmiła cynicznym tonem – Mamy prawo przestrząsnąć do góry nogami ten gabinet oraz całą katedrę, jeśli tylko zechcemy, a także zadecydować o losie twoim, Masiquina i wszystkich innych kleryków na tej planecie, ponieważ reprezentujemy tu władzę absolutną. Święte Oficjum.

- Inkwizycja? – Vesper zamrugał oczami dając do zrozumienia, że poczuł się głęboko zaskoczony. Lyra nie była pewna, czy mogła do końca tej reakcji ufać, bo podejrzewała, że zausznik nuncjusza potrafił zarówno swe emocje kontrolować jak i umiejętnie nimi manipulować. Z jednej strony, jeśli nie wiedział nic o wizycie Ordo na Orbell Quill, musiał nie do końca pozostawać w łaskach nuncjusza, który tym samym zataił przed nim tak znaczącą informację.

- Tak, Inkwizycja – odpowiedziała Lyra – Prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstw wysokich rangą dygnitarzy, przywoływania demonów, heretyckich kultów i podżegań do zbrodniczej secesji. Od tej chwili możesz się uważać za więźnia Świętego Oficjum i pozostaniesz nim do zakończenia naszego dochodzenia. Wymagamy od ciebie pełnej współpracy, a jeśli odkryjemy, że zatajasz istotne dla śledztwa fakty lub je utrudniasz, poniesiesz stosowne konsekwencje... przy czym natychmiastowa egzekucja jest tutaj jedną z mniej represyjnych sankcji. Czy rozumiesz, co do ciebie powiedziałam?

- Tak, pani – diakon wypowiadał każde słowo z wyraźnym namysłem, uświadomiwszy sobie widać, z kim właśnie zadarł, ale kolejne jego pytanie dowiodło, że był twardym i wymagającym przeciwnikiem – Domagam się, byście okazały mi swe pisemne plenipotencje lub inkwizytorską rozetę. Ze względów bezpieczeństwa nie mogę okazać wiary oraz zapewnić współpracy osobom, których tożsamość wciąż pozostaje mi niegodna zaufania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:06, 18 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Wiedziałem, wiedziałem że o to zapyta... A Mauler chyba został w Twierdzy (nie mam pewności). Rozetę będzie mógł zobaczyć później, jeśli legat będzie łaskaw mu ją pokazać. Jak nie uwierzy na słowo, to się go zaknebluje. Nie będzie nam tu klecha planów krzyżował.

Dokończymy porządki w gabinecie i zwiniemy go do Twierdzy. Lepiej dla niego, żeby nie stawiał oporu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:15, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 6.10

Sylwan upewnił się, że dociągnął wszystkie paski swej ochronnej kamizelki, sprawdził raz jeszcze magazynek noszonego przy pasie pistoletu. Wiedział co prawda doskonale, że jego broń znajduje się w nienagannym stanie i jest gotowa do użytku, ale odegrał tę scenę dla potrzeb Constantine, starannie oglądającego własne odzienie. Duchowny sekcji sprawiał opłakane wrażenie: miał potargane zmierzwione włosy i sine wory pod przekrwionymi oczami, świadczące o ogromnym wysiłku włożonym w odprawione minionej nocy egzorcyzmy.

Kierowca spytał kleryka z grzeczności o wynik nocnych obrzędów, uzyskawszy w odpowiedzi bardzo enigmatyczne zapewnienia o ich cakowitym sukcesie, sformułowane pod postacią ciągu burkliwych ogólników. Uznawszy swój obowiązek za spełniony akolita przestał się interesować tym drażliwym tematem, przyjmując do wiadomości zły humor niewyspanego i zmęczonego, a przez to bardzo rozdrażnionego Constantine.

Siedzący w ciasnej celi w podziemiach Twierdzy mógł się spodziewać najgorszego, ponieważ przecierający na błysk swój złoty łańcuch duchowny nie sprawiał wrażenia ani na jotę miłosiernego, a Sylwan już wcześniej zdążył zauważyć jak wielką awersją Constantine darzył Maisquina.

Zeszli bez zbędnych słów do podziemi Twierdzy, mijając po drodze kilku odwracających śpiesznie głowy pisarczyków i mundurowych funkcjonariuszy Magistratum. Pomimo nakazu zachowania ścisłej tajemnicy po prefekturze bez wątpienia rozeszły się już wieści, że jacyś wpływowi obcy zaprzątnęli niepodzielnie uwagę komendantów Martensa i Dregsa, toteż wszyscy napotykani urzędnicy skrzętnie udawali, że nie dostrzegają na korytarzu niczego prócz czubków własnych butów.

Pilnujący celi dwaj żołnierzy ochrony z Corolisa wyprężyli się na baczność na widok akolitów, kładąc dłonie na swych laserach. Sylwan polecił im niemym ruchem ręki otworzyć drzwi lochu. Constantine przekroczył próg pierwszy, wsparł ręce na biodrach spoglądając z góry na leżącego na pryczy nuncjusza. Sylwan wszedł do środka w ślad za klerykiem, polecił ochronie zamknąć drzwi, oparł się plecami o ścianę krzyżując ramiona na piersiach.

W klaustrofobicznie ciasnym pomieszczeniu zapadła ciężka cisza. Maisquin usiadł powoli na krawędzi łóżka, spojrzał na Constantine, później zerknął w stronę Sylwana.

- Żadnego rozpalonego żelaza? – powiedział po chwili, nienaturalnie spokojnym tonem – Żadnych obcęgów do wyrywania paznokci?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:28, 18 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.15

Lyra zmrużyła oczy przyglądając się diakonowi i rozważając czy ewentualne zastrzelenie go na miejscu będzie dużą szkodą dla śledztwa...

- Nasze plenipotencje zobaczysz już wkrótce diakonie - warknęła rezygnując chwilowo z rozstrzelania Vespera na miejscu - Dostojny legat Mir Salvano
pokaże Ci je osobiście...i porozmawia z Tobą.

Lyra przeciągnęła się zmysłowo próbując rozluźnić napięte mięśnie karku i sięgnęła na powrót po leżącego na blacie biurka Hecutora.

- Ostrzegam Cię diakonie, że od tej rozmowy będzie zależało czy znajdziesz się w celi obok oskarżonego nuncjusza - Lyra zawiesiła głos - Czy wrócisz na łono Kościoła...i w jakim ewentualnie charakterze wrócisz...

Łowczyni podniosła w górę pistolet i mrużąc jedno oko wycelowała w głowę diakona uśmiechając się paskudnie...

- Oczywiście możesz odmówić zeznań i współpracy a wtedy ja...będę musiała wytłumaczyć legatowi dlaczego musiałam Cię zastrzelić -
Lyra zawiesiła głos po czym opuściła broń - Mogę też powiedzieć mu, że byłeś skory do współpracy i opowiedziałeś mi wiele ciekawych rzeczy...wiele zależy od Ciebie diakonie...


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Pon 18:30, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:59, 18 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





- Nuncjuszu, ironia nie jest odpowiednia do położenia, w którym się znalazłeś. - zaczął spokojnie Constantine. Doskonale wiedział, że jego wygląd nieszczególnie wzbudza szacunek czy strach. - Jeśli jednak brat życzy sobie zastosowania tychże utensyliów, da się to załatwić. Wolałbym jednak, by nasza rozmowa przebiegała w bardziej przyjazny sposób. - tu Constantine przerwał na chwilę, rozejrzał się po celi. - Jak brat nuncjusz znajduje swoje nowe komnaty? Czy czegoś nie brakuje?

Keth, trochę przesadziłeś z tą antypatią. Fakt, ojczulek Constantine jest raczej w nienajlepszym humorze (żeby oszczędzić sobie grubszych słów Wink), ale będzie się starał możliwie miło prowadzić rozmowę z nuncjuszem. Niemniej jednak, jeśli nuncjusz nadal zamierza być butnym i nieskruszonym, zastosujemy sprawdzone metody. Miejmy nadzieję, że da się jednak nabrać na haczyk związany z miłym doń nastawieniem Constantine i choć chwilę da się z nim porozmawiać o tematach nie związanych ze śledztwem. Może podpyta, dlaczego Constantine jest w tak marnej formie?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:13, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 6.15

Słysząc przyjaźnie brzmiące pytanie gościa nuncjusz zrobił bardzo dziwną minę, spojrzał szybko na Sylwana jakby chciał go zapytać wzrokiem czy to aby nie jakiś przewrotny żart.

- Chyba się przesłyszałem - powiedział cedząc słowa przez zęby - Czy mi czego nie brakuje? A może chciałby się wielebny ze mną zamienić? Serdecznie zapraszam.

Constantine nic nie odrzekł w pierwszej chwili, wodząc wzrokiem po poskrzypującej nędznej pryczy, samotnej zakratowanej żarówce pod sufitem i małym otworze w kamiennej podłodze pełniącym rolę toalety. Ciasna podziemna cela pozbawiona była okien, a jej niewielkie rozmiary praktycznie uniemożliwiały nawet tak prostą czynność jak spacer.

- Cóż, nie są to zbyt komfortowe warunki, ale widywałem gorsze - oznajmił po chwili milczenia - Słudzy Kościoła muszą znosić wiele przykrych doświadczeń w służbie Złotemu Tronowi. Mam nadzieję, że szybko nuncjusz o tych wszystkich niedogodnościach zapomni.

Maisquin nic nie powiedział, patrząc na Constantine z jawną niewiarą.

- Jeśli to poprawi humor nuncjusza, ja również nie spędziłem nocy w miękkiej pościeli - dodał kleryk Ordo próbując zainteresować więźnia tematem odbiegającym nieco od motywu przewodniego śledztwa.

- Och, tak, widzę - burknął Maisquin sarkastycznym tonem - Bez urazy, ale fatalnie ojciec wygląda. Te podbite oczy, że o fryzurze nie wspomnę. Pracowicie spędzona noc? Darł ojciec komuś skórę z grzbietu czy tylko przypiekał żelazem stopy? I przejdźmy może do sedna tej wizyty, bo żaden z nas nie jest idiotą.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:12, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.16

Diakon Vesper po raz kolejny okazał zdumienie na dźwięk słów Lyry, a na jego twarzy pojawił się na ułamek chwili grymas konsternacji.

- Nuncjusz został aresztowany? - powiedział powoli, patrząc wprost na Sepheryjkę, i chyba dopiero po chwili dotarło do niego znaczenie jej pozostałej wypowiedzi - Pani, nie odmawiam pod żadnym pozorem współpracy ze Świętym Oficjum. Jeśli odniosłaś takie wrażenie, głęboko zresztą niesłuszne, upraszam wybaczenia. Groźba użycia broni była niepotrzebna, albowiem prawy syn Kościoła nie musi być przymuszany do kooperacji z Inkwizycją. Jestem do waszej dyspozycji.

- Skoro tak, racz wreszcie wleźć w tamten kąt i nie odzywaj się więcej niepytany - sarknęła Kara pokazując diakonowi lufą pistoletu oddalony od mebli róg pokoju - Mamy tu parę spraw do załatwienia i nie życzymy sobie, aby nam przeszkadzano.

Vesper nie odezwał się ani słowem, stanął we wskazanym mu miejscu twarzą do ściany, przekrzywiając nieco głowę i posyłając złowrogie spojrzenia przelęknionemu Castorowi. Obie agentki przeszukały szybko gabinet Maisquina, starając się nie spuszczać przy tym z oczu więźnia i ograniczając w trosce o bezpieczeństwo śledztwa własną konwersację.

W biurku nuncjusza i jego szafach odkryły mnóstwo segregatorów i teczek, pełnym starannie wypisanych formularzy związanych z rozmaitymi ceremoniami religijnymi, kwestami na rzecz katedry, statystykami pielgrzymek i kopiami ksiąg parafialnych poszczególnych farmerskich społeczności. Lyra próbowała czytać przynajmniej pobieżnie większość tej dokumentacji, ale po pół godzinie poddała się w końcu czując, że od nieporadnego składania literek zaczyna jej się mieszać w głowie. Kara, równie mało wprawna w czytaniu, przezornie unikała tej męczącej czynności zadowalając się podawaniem towarzyszce tych teczek, które przez wzgląd na swe opasłe rozmiary lub kolorowe okładki wydawały jej się bardziej interesujące od innych.

- To nie ma sensu - szepnęła konspiracyjnym tonem Lyra składając ostatecznie broń - Bierzemy to wszystko ze sobą, niech to Girwan czyta razem z Constantine, oni się powinni znać na takich aktach, zwłaszcza kościelnych. Ojcze Castorze, czy ktoś coś stąd wynosił pod nieobecność nuncjusza?

- Chyba nie - złożył nieporadnie ręce diakon - Nie zauważyłem.

- A ty, Vesper? - wtrąciła natychmiast Kara - Szperałeś tutaj?

- Nie, pani - zaprzeczył twardym tonem skuty diakon.

- A gdzie schowałeś radio Castora? I po co ci było potrzebne? - dociekała dalej zabójczyni, wyraźnie znudzona przeglądaniem akt i żądna bardziej ekstremalnych wrażeń.

- Po nic - potrząsnął głową Vesper ryzykując szybkie spojrzenie nad ramieniem. Widząc to Kara pogroziła mu natychmiast lufą Hecutera - Skonfiskowałem, bo w świątyni wolno używać wyłącznie konsekrowanych wytworów Omnissiaha. Jest w moim gabinecie, w górnej szufladzie biurka.

- Znajdziesz go? - Kara przeniosła zniesmacznione spojrzenie na Castora, ten zaś pokiwał gorliwie głową zapewniając akolitkę, że bez trudu utracony komunikator odzyska.

- Masz więcej takich zabawek? - akolitka podniosła z blatu stołu zarekwirowanego diakonowi Holsteca-5 - Skąd masz tę broń?

- Kupiłem parę lat temu od marynarza Wolnej Floty, podczas sezonu handlowego. Pełno ich się wtedy kręci po mieście. Arcybiskup osobiście pobłogosławił ten pistolet. Zawsze powtarzał, że prawdziwi synowie Kościoła muszą mieć smykałkę do broni, bo stanowią pierwszą linię obrony przed złem materialnym i duchowym.

- Pani, późno już - powiedział szybko Castor - Nabożeństwo się kończy, tylko patrzeć jak bracia rozejdą się po katedrze. Co to będzie jak was tutaj przyuważą razem z diakonem w kajdanach?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:18, 18 Maj 2009
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Fedriańczyk patrzył na otwierane silosy. Omiótł wzrokiem stojących ludzi, starając się jednocześnie ignorować deszcz spływający mu po twarzy.

- Podaj mi megafon. - Polecił jednemu z towarzyszących im mundurowych. - Chcę przemówić do tych ludzi...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:25, 18 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Może Lyra zabierze teczki i więźnia do ciężarówki, a Kara dokończy przeszukanie? Tym razem bez zagłębiania sie w papiery, szuka tylko jakichś skrytek/ukrytych przejść. Pewnie nie łatwo będzie je znaleźć, ale może w posadzce jest jakiś luźny kamień czy coś takiego. Chodzi o miejsce, w którym Maisquin mógłby ukryć coś cennego. Zausznik pewnie nic nie wie, ale i tak zapytam Wink


Ostatnio zmieniony przez el_imperatorro dnia Pon 21:28, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:27, 18 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





No dobra...zwijam się - przyślę auto po Karę. Niech w tym czasie popracuje nad naszą wtyczką by nie trząsł się jak galareta.
I jak mu ktoś znów odbierze radio...odstrzelę mu dupsko
Evil or Very Mad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:44, 18 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Constantine stwierdził, że będąc miłym, nic tu nie wskóra.
- Masz rację. Problem jest jednak w tym, że jeden z nas już wkrótce będzie mógł przekonać się na własnej skórze, jak ciężko jest żyć, mając okrąglutką dziurę w środku czoła, i chciałbym nadmienić, nie będę to ja. Nuncjuszu, ciążą na tobie poważne zarzuty. Zdecydowanie nie jesteś w mocy, by sugerować mi, co mam robić. Na mocy władzy, danej mi przez Święte Oficjum, zobowiązuję cię, do odpowiadania zgodnie z prawdą na moje pytania. Jeśli zostaniesz złapany na kłamstwie, czeka cię kara śmierci i wieczne potępienie twej duszy. - kapłan przerwał, spojrzał na Sylwana, przeniósł wzrok na Maisquina - Nuncjuszu, czy w wyniku rytuałów odpędzania, oraz egzorcyzmów, przeprowadzonych przez ciebie, w miejscach zbrodni pozostał jakiś ślad po złych duchach, które miałyby się tam objawić?

Dziewczyny, weźcie klamkę na skan psychiczny. Jeśli arcybiskup był ok, aura po jego błogosławieństwie będzie ok. Jeśli zaś broń została wypaczona, czy załatwiono z niej kogoś z podejrzanych, psionik może to wykryje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:50, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, dystrykt magazynowy, 23 martius 831.M41, godz. 6.15

Komendant Dregs powtórzył swojemu adiutantowi polecenie legata, ten zaś rzucił się pędem do jednego z samochodów. Mir przesunął w międzyczasie wzrokiem po masywnych kształtach spichlerzy i ściekającej z ich dachów deszczówce tworzącej krwawe morze obmywające buty Fedridańczyka. Wysokie progi silosów tworzyły dostatecznie szczelną barierę, by woda nie wlewała się do środka magazynów.

- Legacie - chrząknął cicho Dregs - Czy mogę coś powiedzieć?

- Tak - zgodził się Mir - Słucham?

- Nie wiem, czy pomysł z kopaniem latryn jest do końca trafny - komendant podszedł do nuncjusza mówiąc dostatecznie cicho, by pozostali funkcjonariusze go nie słyszeli, chociaż Martens wyraźnie marszczył czoło widząc ów objaw braku szacunku wobec przełożonego - Ulewa zatopi je w ciągu pół godziny, o ile nie szybciej. Nie mamy też dostatecznej ilości łóżek w Twierdzy. Myślę, że będziemy musieli zarządzić rekwizycję części łóżek u mieszkańców miasta.

- Słuszna uwaga - zgodził się z kamienną twarzą dowódca sekcji - Miło mieć pod ręką kompetentnego współpracownika. Oficjum jest z ciebie dumne, synu.

- Dziękuję, sir - będący rówieśnikiem Mira "syn" wyprostował się nabaczność, po czym zabrał wracającemu od ciężarówki adiutantowi megafon i osobiście podał go legatowi.

Fedridańczyk ujął oburącz ciężki aparat, włączył jego wzmacniacz i ruszył szybkim krokiem w kierunku ogrodzenia dystryktu magazynowego. Tłum pokrzykujących gniewnie uchodźców gęstniał na jego oczach, coraz więcej ludzi w mokrych nędznych odzieniach ściągało z sąsiednich ulic dołączając do pierwszej grupy demonstrantów. Widząc rosnącą przewagę liczebną cywilów tworzący kordon przed bramą regulatorzy odbezpieczyli broń, co nieco spacyfikowało nastroje gniewnego motłochu, Mir wiedział jednak jak szybko mogły się one zmienić na gorsze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:06, 18 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 6.16

Nuncjusz zesztywniał nieco słysząc wygłoszoną złowróżebnym tonem tyradę Constantine, jego wzrok zaczął skakać od twarzy duchownego do oblicza stojącego w tyle i milczącego cały czas Sylwana.

- Więc to są te stawiane mi zarzuty? - powiedział w końcu przerywając milczenie - Mogłem się domyślić, wszak czcigodny legat również raczył zakwestionować poprawność moich obrzędów podczas wczorajszej, jakże krótkiej i pełnej emocji rozmowie. Wiedz zatem, dostojny bracie, że gotów jestem świadczyć prawdę i tylko prawdę, więc nie musisz się lękać o potępienie mej duszy.

- Wciąż hardy - Constantine ściągnął gniewnie usta, położył prawą dłoń na kolbie swego wsuniętego w olstro rewolweru - Wciąż butny i nie znający zasadnej w takich okolicznościach pokory. Powtórzę raz jeszcze pytanie, ostatni raz. Czy po przeprowadzonych przez ciebie obrzędach w miejscach zbrodni pozostał jakiś ślad po złych duchach, który mógłby doprowadzić do ich ponownej materialnej inkursji?

- Nie sądzę - potrząsnął głową Maisquin, mówiąc głosem tak szczerym, że ktoś inny niż Constantine pewnie od razu wziąłby to oświadczenie za pewnik - Dokonałem ceremonii podług obrządku galathamorskiego, zgodnie z wskazaniami siedemnastej edycji Księgi Wypędzeń Wieczystych napisanej przez czcigodnego kardynała Erika Steinbacha...

- Wiem, kto napisał Księgę Wypędzeń i kim był błogosławiony Erik Steinbach - przerwał Maisquinowi Constantine - To był pierwszy rytuał egzorcyzmów w twej kleryckiej karierze?

- Tak - przyznał nuncjusz podnosząc hardo podbródek.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pon 22:08, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 58 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 57, 58, 59 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin