RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 14:52, 16 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zachodni kanton Orbell Quill, 22 martius 831.M41, godz. 23.30

Nad drzwiczkami kokpitu zapaliła się znienacka czerwona lampka. Siedzący z przymkniętymi oczami Duch napiął mięśnie pojmując, że miotana dzikim wiatrem maszyna dotarła w końcu w rejon lądowania.

- Będziemy w strefie zrzutu za pięć minut – w interkomie zatrzeszczał głos pierwszego pilota – Skok z rampy czy mamy siadać na gruncie? Osobiście odradzam to drugie, możemy ugrzęznąć w błocie po kadłub.

- Skok – zdecydował albinos – Zejdź na kilka metrów, otwórz tylną rampę.

- Tak jest, sir – potwierdził pilot – Mamy czekać w powietrzu czy wracać do miasta? Paliwa starczy na co najwyżej dwadzieścia minut zawisu.

- Wracajcie do Sheaf, zatankujcie do pełna i czekajcie w gotowości do startu – rozkazał zabójca – Pod żadym pozorem nie próbujcie nawiązywać ze mną łączności na własną rękę. Komunikacja wyłącznie z mojej strony. Wtedy ustalimy zasady odbioru z punktu ewakuacji. Czy to jasne?

- Tak jest, sir!

Duch odpiął pas, wstał z fotela trzymając się kurczowo jedną ręką oparcia. Drugą zawiesił sobie na karku ukryty w wodoszczelnym pokrowcu karabin, na ramię zarzucił zaś niewielki, ale drobiazgowo zapakowany plecak. Wahadłowiec szybko zmniejszał pułap, Duch wyczuwał opadanie maszyny całym swym ciałem.

Tylna rampa przedziału desantowego otworzyła się z warkotem serwomechanizmów, który utonął natychmiast w przeraźliwym dźwięku szalejącej na zewnątrz burzy. Chłostany podmuchami zimnego powietrza i kroplami wody albinos wszedł śpiesznie na rampę, złapał obiema rękami za uchwyty w jej suficie.

Rozpalające nocne przestworza błyskawice oświetlały coraz bliższą powierzchnię ziemi, rozpościerając przed oczami agenta upiorną panoramę rozległych mokradeł, upstrzonych kępami szarpanych wiatrem drzew i nielicznymi wzgórzami o rozmiękłych, osuwających się co chwila błotnistymi lawinami zboczach.

- Możemy zejść na trzy metry, ale tylko na kilka sekund! - głos pilota rozległ się tym razem w słuchawce osobistego modułu łączności Ducha - Skok na mój sygnał! Trzy, dwa, jeden! Już!

Albinos odbił się od krawędzi rampy i zeskoczył na ugiętych nogach w dół, prosto w ciemność smaganej deszczem nocy. Piloci odczekali trzy sekundy, po czym jeden z nich pociągnął za dźwignię zamykającą rampę, drugi zaś zwiększył ciąg silników promu i ruszył w przód, nie ważąc się dokonać natychmiastowego zwiększenia pułapu w obawie, że targnięta podmuchem wiatru maszyna mogłaby pochwycić znajdującego się na ziemi pasażera w snop gazów napędowych wyrzucanych z silników wahadłowca. Przeleciawszy sto metrów pierwszy pilot dokonał gwałtownego zwrotu w lewo wznosząc się jednocześnie pod wysokim kątem w górę.

Drugi mężczyzna w kokpicie wyjrzał za ociekającą deszczem boczną szybę, ale mimo blasku błyskawic nie dostrzegł w dole ani śladu wysadzonego właśnie agenta.

- Imperator strzeże! - wymamrotał pod nosem kreśląc jednocześnie na piersi znak Orła - Nie wiem, kim był ten cholerny sukinsyn, ale już mi go żal. Wracajmy do domu.

Wahadłowiec przyśpieszył mknąc poprzez ciemność i ulewę w kierunku odległego o niecałe dwie setki kilometrów Sheaf.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 15:17, 16 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 0.50

Mir Salvaro budził się po pierwszym piśnięciu leżącego przy jego uchu modułu łączności. Zamrugał oczami, przekręcił się na boku i złapawszy aparat włączył palcem tryb odbioru.

- Salvaro, słucham? - rzucił w eter przyciszonym głosem, pocierając wolną dłonią zaspane oczy.

- Przepraszam za zakłócanie odpoczynku, legacie - w głośniku urządzenia rozległ się nieco niepewny głos komendanta Dregsa - Życzył pan sobie informacji na każdy ważny temat...

- Tak, życzyłem sobie - uciął wypowiedź Mir - O co chodzi?

- Pański wahadłowiec właśnie wrócił z powrotem. Piloci żądają natychmiastowego zatankowania maszyny.

- Chciałbym z nimi porozmawiać - zdecydował Mir - Jest pan w kosmoporcie?

- Oczywiście, sir - w głosie Dregsa pojawiła się leciutka nutka - Jeden z pilotów jest w moim biurze, przekazuję mu komunikator.

Po kilku sekundach ciszy w urządzeniu rozległ się zupełnie inny męski głos.

- Pilot pierwszej klasy Sagitter. Proszę legata o wybaczenie, ale ktoś musi autoryzować moje rozkazy dla personelu kosmoportu.

- Oczywiście, pilocie - odparł Mir - Zostaniecie zatankowani w trybie natychmiastowym. Jak tam nasza przesyłka?

- Dotarła do celu, sire. Mamy czekać w gotowości na sygnał do odbioru.

- Mieliście jakieś problemy po drodze?

- Tylko pogoda, sire. Fatalne warunki do latania.

- Jestem z was dumny. Przekażcie komendantowi, że ma zadbać o jak najszybsze napełnienie baków. Imperator strzeże.

- Imperator strzeże, legacie. Bez odbioru.

Mir wyłączył odbiornik i odłożył moduł łączności na skraj łóżka. W półmroku pokoju rozjaśnianym bladą poświatą małej nocnej lampki ujrzał błyszczące oczy Girwana spoglądające na niego z spod przeciwnej ściany.

- Duch dotarł na miejsce. Prom wrócił do Sheaf, tankuje paliwo. Śpij, jutro czeka nas ciężki dzień... nie jutro, to już dzisiaj.

Fedridańczyk wyciągnął się na posłaniu i podłożywszy ręce pod kark zasnął niemal natychmiast.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:04, 16 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.00

Wysłużony sześciokołowy Lucard Amarillo w ciemnozielonych barwach Magistratum skręcił z ulicy wjeżdżając na tylny dziedziniec świątynnego kompleksu. Siedząca na tylnym siedzeniu Lyra Amosis wyjrzała przez zlane deszczem boczne okienko, dostrzegając na ogrodzonym murami katedry placu całkiem spore poruszenie. Gromada nadzorowanych przez kleryków kobiet i mężczyzn pomagała przy rozładunku żywności przywiezionej do świątyni kilkoma konnymi zaprzęgami. Na widok podjeżdżającego samochodu wszyscy zaprzestali pracy, stojąc na deszczu i spoglądając podejrzliwie w stronę przybyszów.

Kara wysiadła sama, wprost na strugi deszczu lejącego się z ciemnych przestworzy. Lyra dopinała guziki swego przeciwdeszczowego płaszcza, co dało kierowcy dość czasu na wyskoczenie z szoferki i otworzenie jej drzwiczek. Sepheryjka podziękowała zdawkowym skinięciem głowy, nie dając po sobie poznać przyjemności, jaką sprawił jej ten gest.

- Czy mogę paniom jakoś pomóc? - zapytał jakiś duchowny w średnim wieku, o bladych niebieskich oczach i gładko wygolonej głowie; Lyra widziała go pierwszy raz w życiu.

- Proszę nas zaprowadzić do ojca przełożonego, niezwłocznie - oznajmiła władczym tonem Lyra.

- To niestety niemożliwe - złożył ręce duchowny - Nuncjusz Maisquin wyjechał w pilnych sprawach wczoraj wieczorem i jeszcze nie wrócił.

- Ktoś go przecież musi zastępować - Lyra postanowiła, że będzie grała rolę niezorientowanej cudzoziemki tak długo jak to tylko będzie możliwe - Nie zostawił chyba katedry bez opieki.

- Tak, to diakon Castor - zmitygował się kleryk - Proszę tu zaczekać, zaraz go odnajdę.

Pozostawione samym sobie na schodkach tylnego wyjścia, agentki obrzuciły wzrokiem swe otoczenie. Na zewnątrz było bardzo ciemno, bo burzowe chmury praktycznie nie przepuszczały słonecznego światła. Burza ustała, ale deszcz nadal padał, zmieniając swe natężenie do poziomu uciążliwej mżawki.

Lyra poczuła lekki dreszcz wyobrażając sobie kolejne dni spędzone na Orbell Quill. Upiorne krwawe deszcze budziły w dziewczynie uczucie wstrętu i odrazy oraz chęć jak najszybszego opuszczenia tego miejsca. Chociaż miała za sobą zaledwie jeden dzień śledztwa w Sheaf, nie potrafiła się opędzić przed wrażeniem jakby przebywała tutaj dobre pięć miesięcy z okładem.

Kara również nie sprawiała wrażenia zadowolonej. Kiedy tylko wyszły z budynku Twierdzy, od razu nakrzyczała na kierowcę Amarillo złoszcząc się, że ten nie podjechał wprost pod wejście narażając kobiety na krótki spacer na deszczu.

- Pani VanErest, witam - diakon Castor wychynął spod łuku wejścia katedry, składając w nerwowym geście dłonie - Proszę do środka, zapraszam.

Lyra odczekała, aż bladooki kleryk wróci z powrotem do wozów z żywnością, odezwała się dopiero wtedy, kiedy w zasięgu jej głosu pozostał jedynie Castor.

- Racz wybaczyć niezapowiedzianą wizytę, ojcze, ale musimy obgadać kilka spraw. Noc minęła spokojnie?

- Gdzie tam spokojnie! - machnął ręką zdenerwowany kapłan - Diakon Vesper szaleje. Bez przerwy domaga się ode mnie wyjaśnień w sprawie mojej nominacji i wyjazdu Maisquina! Nuncjusz z wami nie przyjechał?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:25, 16 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





No cóż, Vesper am prawo panikować.

Powinnyśmy chyba zacząć od dokładnego przeszukania gabinetu nuncjusza i wysłuchania szczegółowego raportu na temat Vespera. Potem zdecydujemy co dalej, ale myślę że zabranie diakona do Twierdzy byłoby wskazane.

Tak z ciekawości: kiedy legat ma zamiar ujawnić swą tożsamość przed prostym ludem? Póki co nie wypada nam paradować po mieście w pełnym uzbrojeniu i opancerzeniu, ale jak tylko =I= oficjalnie przejmie stery, Kara wskoczy w swój pancerz. Nigdy nie wiadomo na co wpadnie MG.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 5:48, 17 Maj 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Duch miękko wylądował na ziemi. Rozejrzał się po terenie, na którym się znajdował. Tak jak się spodziewał była to kompletna głusza. Uruchomił komunikator i przekazał wiadomość pilotom.
- Duch na ziemi, kontakt według rozkazów. Duch, bez odbioru.

Albinos wypakował karabin z pokrowca, poprawił maskę na twarzy i uruchomił noktowizor. Czekała go przechadzka po niezbyt przyjaznym terenie a czas gonił. Trzymając broń w pogotowiu ruszył w kierunku najbliższej osady. Starał się poruszać możliwie jak najszybciej zwracając jednak szczególną uwagę na otoczenie oraz idąc niemal bezszelestnie.

Radziu, przez wzgląd na ściśle tajne informacje zebrane w trakcie Twego rekonesansu ciąg dalszy tego wątku będzie musiał biec poprzez PW, aż do Twojego powrotu do Sheaf.

Zatem czekam na PW.


Ostatnio zmieniony przez Radziu dnia Nie 16:51, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:10, 17 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, dystrykt magazynowy, 23 martius 831.M41, godz. 6.00

Kawalkada samochodów różnego typu podjechała pod posterunek drogowy pilnujący wjazdu na teren będący własnością Administratum. Siedzący w pierwszym wozie Mir przycisnął twarz do mokrej szyby szacując wzrokiem ciemne bryły wielkich spichlerzy wznoszące się po obu stronach rozległej alei.

Jeden z ociekających deszczem wartowników podbiegł do prowadzącego kolumnę wozu, wyprostował się na baczność dostrzegając wewnątrz nie tylko kilka obcych twarzy, ale i komendantów Martensa i Dregsa.

- Niezapowiedziana inspekcja! - warknął przez uchylone okienko Dregs - Podnieście szlaban!

Regulator odwrócił się na pięcie i pomachał ręką towarzyszowi w strażniczej budce, ten zaś czym prędzej dźwignął w górę pomalowany na żółtoczarne pasy metalowy szlaban. Samochody ruszyły ponownie z miejsca, z rur wydechowych jadących w tyle ciężarówek buchały kłęby czarnych spalin. Krople deszczu łomotały miarowym rytmem w dachy szoferek i brezentowe plandeki pojazdów.

- Co to? - Fedridańczyk obejrzał się w drugą stronę, w głąb ulicy, z której właśnie zjeżdżał konwój - Jakiś problem?

Pomimo irytującej mżawki spora grupka cywilów ruszyła na kordon blokujących drogę regulatorów, poruszona widokiem samochodów zwiastujących przybycie znaczących person. W stronę funkcjonariuszy poleciały wyzwiska, kamienie i puste butelki.

- Demonstranci - wyjaśnił posępnym tonem Dregs - Domagają się od nas zapewnienia schronienia i zwiększonych przydziałów żywności.

- Kwestia żywności musi zaczekać, ale schronieniem zaraz się zajmiemy - odparł Mir łapiąc ręką za klamkę drzwiczek. Samochody zatrzymały się z piskiem opon przy najbliższym spichlerzu, z pak ciężarówek zaczęli się wysypywać mundurowi funkcjonariusze w pełnym oporządzeniu.

Mir wysiadł na deszcz, przywołał do siebie jadących w drugim wozie Raviona i Girwana. Martens, Dregs i kilku adiutantów trzymało się kilka kroków w tyle, podobnie jak piątka żołnierzy ochrony z Corolisa pod osobistą komendą mata Gatesa.

- Otworzyć wrota! - polecił Dregs wskazując ręką masywne wejście do najbliższego budynku. Grupka regulatorów podbiegła czym prędzej do rozsuwanej bramy, jeden z nich zaczął dopasowywać do wielkiej kłódki jeden z wielu trzymanych w dłoni kluczy.

- Ile tu jest tych silosów? - zapytał Ravion oglądając się przez ramię na Martensa.

- Dwadzieścia cztery - odpowiedział od razu Dregs, ściągając na siebie mało przyjazne spojrzenie przełożonego - Do tego cztery budynki administracji i kontroli celnej, obecnie również zamknięte.

Regulatorzy otworzyli w końcu wrota, rozsunęli je z zauważalnym wysiłkiem odsłaniając przepastne wnętrze wielkiego silosu. Mir wszedł do środka, obrzucił uważnym wzrokiem poprzedzielane ścianami ogromne boksy.

- Jest sucho - zauważył z wyraźnym zadowoleniem - Wentylacja też działa. Ile tu można wstawić polowych łóżek, tak na wasze oko?

- Spokojnie dwieście - jako pierwszy ponownie odezwał się Dregs - Oczywiście można jeszcze więcej, ale wtedy powstałby zbyt duży ścisk, no i skomplikowałoby to kwestie higieny osobistej.

- Mundurowi przygotują latryny po drugiej stronie silosów, w zasadzie mogą już zacząć kopać - oznajmił Mir - Te magazyny rozwiążą problem mieszkaniowy dla prawie pięciu tysięcy uchodźców.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:28, 17 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.05

- Nie, nie przyjechał - odpowiedziała ostrym tonem Kara - Źle się poczuł podczas rozmowy z legatem Ordo, więc udzielono mu dłuższej gościny w Twierdzy.

Lyra spostrzegła krótki błysk w oczach Castora, pojęła od razu, że stary diakon dokładnie tak zinterpretował słowa Kary jak ona sama sobie tego życzyła.

- Proszę nas zaprowadzić do pokojów nuncjusza - zażądała Kara oglądając się jednocześnie za siebie, na pracujących przy rozładunku wózków uchodźców. Chociaż niektórzy z nich wciąż rzucali ciekawe spojrzenia w stronę gości diakona, nikt nie próbował podejść bliżej, co Karę bardzo satysfakcjonowało.

- Diakon Vesper zamknął je na klucz, nie chce mi go oddać - rozłożył ramiona Castor.

- Jak to zamknął?! - Lyra zmarszczyła czoło, a jej wzrok stwardniał natychmiast - Poleciłam chyba meldować mi o wszystkich takich przypadkach, prawda? I jakim prawem to zrobił, skoro to ty jesteś teraz następcą nuncjusza?

Castor zgarbił się, w jego oczach zamigotała iskra bezradności.

- On nie chce zaakceptować tej nominacji - wymamrotał diakon - Zawsze był zausznikiem Maisquina, pod nieobecność nuncjusza i arcybiskupa to on komenderował resztą braci. Chciałem dzisiaj rano zakleić wejście do gabinetu Maisquina taśmą, ale mnie zauważył, zamknął drzwi na klucz i odmówił jego oddania.

- Podważył twój autorytet? - Kara wydęła usta w pełnym politowania grymasie - Ciekawe, dlaczego mnie to nie zdziwiło. Prowadź do środka, ojcze, nie zamierzam tu moknąć ani chwili dłużej.

Castor odwrócił się czym prędzej, wszedł do wnętrza katedry prowadząc obie kobiety kamiennym korytarzem.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ojcze - odezwała się lodowatym tonem Lyra - Poleciłam ci dzwonić do mnie w sytuacjach nadzwyczajnych, prawda? Ten przypadek z Vesperem do normalnych chyba nie należy!

- Tak, pani - Castor zgarbił się jeszcze bardziej - Tylko, że... tylko, że nie miałem jak.

- Zgubiłeś moduł łączności? - parsknęła Lyra - A może zepsułeś?

- Nie, pani - Castor sprawiał takie wrażenie, jakby się zaraz miał rozpłakać - Diakon Vesper mi go zabrał.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Nie 16:29, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:48, 17 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Ależ nam sie współpracownik trafił... Jedyne cenzuralne określenie jakie ciśnie mi sie na usta to "żałosny". Keth - zrobiłeś to specjalnie, prawda? Za dobrze nam szło Razz

Przezorna Kara ma multikey i nauczyła się nim posługiwać. Wejdziemy sobie do gabinetu nuncjusza bez wiedzy Vespera, przeszukamy, a potem zwinie się zausznika do ciężarówki i zabierze do Twierdzy na rozmowę... To nie będzie miła pogawędka.

Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 17:56, 17 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





No dobrze... Lyra postara się opanować wściekłość...ale tylko do pewnego momentu...
Kara co myślisz o tym, by udać się do diakona Vespera ? Nie wiem czy rozwalę go od razu czy tylko skopię mu tyłek i zabiorę do Twierdzy..
Przydałoby się chyba porozumieć przez radio z Mir'em w sprawie naszej tożsamości... przecież nie mogę rozmawiać na osobności
z każdym klechą i mówić mu "w tajemnicy" kim jestem albo zamykać ich po kolei... albo wystąpimy z otwartą przyłbicą albo problemy zaczną się mnożyć...Hmm ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:05, 17 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Proponuję rozwalić Vespera. Bez pytań. Gość zadarł, jego problem, że nie wiedział z kim. Najlepiej upozorować to na kolejny atak demonów Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:07, 17 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Chyba wolę zacząć od rewizji gabinetu nuncjusz, na spokojnie. Niech nasz kret zorientuje sie co robi Vesper i głośno krzyczy, jeśli ten będzie się zbliżał. W to, ze gdzieś go zatrzyma już nie wierzę, ale krzyczeć chyba da radę?

Potem wpadniemy do zausznika. Castor musi ściągnąć go w jakieś ustronne miejsce. Trochę nim porzucamy, skopiemy, a następnie zapakujemy na ciężarówkę i zawieziemy do Twierdzy. Tam wrócimy do tej konwersacji.

Przydałoby się wymienić kreta, bo ten jest bezwartościowy, ale chyba nie mamy lepszego na podorędziu.

Jestem za otwrtym działaniem. I tak wkrótce sie wyda, ze ktoś władny przybył na to zadupie i zaczął czystkę.
regulatorzy już coś podejrzewają, więc to kwestia dni, jeśli nie godzin...


Edit: Pomysł Sambora mi się podoba, ale Kara nie zabrała maczety. A bez niej ciężko byłoby rozwlec diakona po całej komnacie. Hecutery narobiłyby zbyt dużo hałasu i zostałyby dziury po kulach...


Ostatnio zmieniony przez el_imperatorro dnia Nie 18:10, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:27, 17 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dwie panie są za otwartym działaniem, ale Mir dowodzi więc musimy mieć jego zezwolenie Wink OK możemy się rozejrzeć po gabinecie
ale jeśli on zamknął go na klucz to równie dobrze mógł już stamtąd coś wynieść a jeśli się zorientuje, że przeszukujemy gabinet to może to
zniszczyć/ukryć. Moim zdaniem powinniśmy spaść na Vespera jak tona cegieł Evil or Very Mad A co do naszego "kreta" to nie wiem jak tu to wygląda w
Kościele ale może należałoby jakoś "umocować" jego władzę ? Pewnie te klechy nie posłuchają kobiet ale gdyby Constantine zrobił jakąś "szopkę"
w Katedrze (msza, zebranie, cokolwiek) i nakreślił klechom sytuację to mielibyśmy być może dodatkowe atuty

a) umocowanie Castora - w świetle kościelnej władzy
b) jeden drugiemu zacząłby się przyglądać uważniej i być może coś by komuś wpadło w oko lub się przypomniało...

Nie ma to jak poszczuć ludzi na siebie - można się wtedy dowiedzieć ciekawych rzeczy

Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:41, 17 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Constantine pisałby się na taką akcję (pomysł Kargana), wyłącznie pod warunkiem, że działamy otwarcie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:59, 17 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





oczywiście, ze taka akcja jest możliwa dopiero po podniesieniu przyłbicy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:01, 17 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra Eklezjarchii, 23 martius 831.M41, godz. 6.07

Lyra z trudem powstrzymała wybuch wściekłości, gryząc się w język i opuszczając wzdłuż ciała zaciśniętą pięść, spojrzała na Karę. Janderic nie odrywała swego wzroku od Castora i gdyby ludzkie spojrzenie mogło zabijać, nieszczęsny diakon już leżałby martwy na posadzce korytarza.

- Kara, co myślisz o tym, żeby się udać do diakona Vespera? - zapytała Sepheryjka przywracając panowanie nad swym głosem - Nie wiem, czy rozwalę go od razu czy tylko skopię tyłek i zabiorę do Twierdzy... sama nie wiem...

Kara oderwała mordercze spojrzenie od Castora, sięgnęła pod swój płaszcz, odpięła od pasa niewielki futerał, w którym coś pobrzękiwało metalicznie.

- Przezorne dziewczyny potrafią się o siebie zatroszczyć - powiedziała zabójczyni - To uniwersalny łamacz zamków, wersja mechaniczna, ale prawie doskonała. Sprawdzimy gabinet nuncjusza, a później zabierzemy się za Vespera. Sama mam ochotę go rąbnąć.

Struchlały Castor przysłuchiwał się rozmowie obu agentek z szeroko otwartymi oczami, chłonąc z grozą każde zasłyszane słowo i oddychając płytko.

- Nie wytrzeszczaj tak oczu, bo jeszcze oślepniesz - sarknęła na niego ze złością Kara, wciąż wściekła na cały świat, że niełaskawy los zesłał Lyrze tak bezwartościową i żałosną wtyczkę - Prowadź do gabinetu nuncjusza, a żwawo, bo cię pokarzę swoim butem, a taki kopniak potrafi zaboleć!

Diakonowi nie trzeba było polecenia powtarzać dwa razy, wystrzelił korytarzem z taką szybkością, że obie akolitki musiały nieźle nadkładać kroków, by za nim nadążyć. Szczęściem dla całej trójki prawie wszyscy klerycy uczestniczyli w porannym nabożeństwie, toteż mroczne pozbawione okien korytarze katedry były opustoszałe.

Kara zerwała taśmę klejącą z drzwi gabinetu nuncjusza, a potem wsadziła łamacz zamków w otwór na klucz, kręcąc pokrętłami urządzenia z pełną skupienia miną. Ledwie chwilę później zamek trzasnął donośnie, a pociągnięte za klamkę drzwi otworzyły się z cichym zgrzytem.

Lyra weszła bez zwłoki do pomieszczenia, Kara przystanęła zaś na chwilę w progu mrożąc demonicznym wzrokiem Castora.

- Słuchaj mnie uważnie, ojczulku - wycedziła przez zęby - Pilnuj tego wejścia jak oka w głowie i jeśli ten cały Vesper się tutaj pojawi, od razu krzycz. Nie wierzę, żebyś w jakiś sposób potrafił go zatrzymać, ale krzyczeć chyba potrafisz, co?

Przelękniony diakon pokiwał w odpowiedzi głową, nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku. Kara westchnęła ciężko i weszła do gabinetu w ślad za Lyrą.

Zdążyły otworzyć szuflady biurka Maisquina i wyciągnąć na jego blat wszystkie znalezione w środku papiery, kiedy stojący na czatach za progiem Castor wrzasnął wniebogłosy.

- To on!

- Jaki on?! Nuncjusz wrócił?! - z głębi korytarza dobiegły szybko się zbliżające kroki.

- To on! - Castor wycofał się za próg, rzucając w stronę akolitek rozpaczliwe spojrzenia.

W drzwiach gabinetu stanął diakon Vesper.
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 57 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 56, 57, 58 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin