Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.55
Siedzący wokół stołu akolici rzucili się z iście zwierzęcą żarłocznością na przeniesione przez kilku regulatorów jedzenie, rozrywając bochenki chleba gołymi rękami, pochłaniając wielkie łyżki gorącej zupy i mlaskając donośnie: z rytuału tego wyłamał się jedynie Girwan, spożywający kolację w sposób dystyngowany i wytworny, nie mniej jednak równie śpieszny jak pozostali.
Kiedy wszystkie naczynia zostały już opróżnione, a w dzbankach z mocną herbaą zaczęło prześwitywać dno, wszyscy rozparli się wygodnie na krzesłach czekając, aż regulator Tanako uprzątnie stół. Nikt nie potrafił już stłumić ziewania, a każdy co chwila przecierał piekące powieki, bo zmęczenie dawało się we znaki wszystkim pospołu – pierwszy dzień śledztwa przyniósł komórce Salvaro sporo jeżących włosy na głowie wrażeń, z którymi agenci Ordo nie byli jeszcze do końca za pan brat: namacalne ślady demonów Chaosu, szokujące swą brutalnością morderstwa imperialnych dygnitarzy, mętne i tajemnicze powiązania elit władz, pozakulisowe rozgrywki i liczne dowody na istnienie nie do końca zidentyfikowanych spisków.
Sylwan nie wrócił jeszcze z kazamat Twierdzy, dokąd odprowadził pod strażą nuncjusza Maisquina, toteż Mir upewnił się przez radio, że nic mu się nie stało i że więzień siedzi zamknięty na cztery spusty.
- Sylwan przyjdzie za chwilę – oświadczył Fedridańczyk cofając dłoń od słuchawki modułu – Chce dogadać z Gatesem szczegóły zmian wart. Nie będziemy czekać ani na niego ani na Cosntantine, więc dogadajmy raz jeszcze plan działania na jutro. Nastawcie dobrze chronometry, wstajemy o piątej, nie zamierzam nikogo zwlekać osobiście z materaca, więc lepiej wstańcie przede mną.
Pomimo zmęczenia agenci Ordo pozwolili sobie na krótkie parsknięcia śmiechu odgadując w locie drobny żart skryty w pozornie chropowatych słowach lidera.
- Skoczymy z samego rana do katedry – zaproponowała Lyra – Sprawdzimy jak się czuje Castor i czy dalej trzęsie gaciami. Jak będzie trzeba go przywołać do porządku, to się go trochę przyciśnie. Sprawdzimy, co może powiedzieć na temat tego drugiego diakona, Vespera. Facet wydaje się dziwnie blisko związany z Maisquinem, może łączy ich coś więcej niż tylko klerycka profesja.
- Łóżko? – prychnęła przez nos Kara.
- Nie, heretyckie upodobania – skarcił dziewczynę wzrokiem Girwan – Kwestie łóżkowe interesują nas w drugiej kolejności, aczkolwiem gromadźcie skrupulatnie wszelkie informacje. Im bardziej pękate dossier podejrzanego, tym łatwiej złamać mu kręgosłup.
- Girwan ma rację, pociągnijcie Castora porządnie za jęzor – kiwnął głową Mir – Vesper może mieć brudne ręce. Ja wezmę jutro z samego rana Raviona i Girwana, pojedziemy na miasto rozejrzeć się w sprawie tych schronów dla uchodźców, godziny policyjnej i bezpieczeństwa na ulicach.
- A Constantine i Sylwan? – Kara beknęła głośno, a potem poklepała się po zaokrąglonym po obfitym posiłku brzuchu.
- Niech pomęczą trochę nuncjusza, może do rana zmięknie – orzekł Mir – Za dwadzieścia minut nie chcę tu widzieć nikogo na nogach. Regulatorzy przygotowali polowe łóżka w pokojach po prawej stronie korytarza, po dwa na pokój. Ludzie Gatesa będą nas pilnowali przez cały czas, więc możecie spać spokojnie... o tyle, o ile. Koniec odprawy. |
|