RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 21:09, 04 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.12

- Po pierwsze, proponuję zachować odpowiednią postawę w obliczu legata - powiedziała lodowatym tonem Lyra - Skargi mogą pisać sankcjonowani współpracownicy Świętego Oficjum, wielebny został natomiast zatrzymany do dyspozycji legata.

- Zostałem aresztowany? - zdenerwował się ponowie Maisquin. Szczupła twarz nuncjusza pociemniała zauważalnie, gorączkowy blask oczu jeszcze przybrał na intensywności - Stawiacie mi wyssane z palca zarzuty, a potem informujecie, że zamierzacie mnie internować? To oburzające i na pewno nie puszczę tego płazem!

- Jeśli wielebny będzie miał pecha, do puszczania czegokolwiek płazem może wcale nie dojść - oznajmił chłodno Girwan - Mamy podstawy, by oskarżyć jego eminencję o niekompetencję w kwestii przeprowadzonych egzorcyzmów, a to samo w sobie niesie groźne konsekwencje. Nasz kapłan powtórzył obrządek dzisiejszego wieczoru i dopiero wtedy piętno Chaosu opuściło te mury. W jego opinii wcześniejsze egzorcyzmy zostały przeprowadzone w skandaliczny sposób. Jak wielebny zechce to skomentować?

W oczach Maisquina ponownie pojawił się ostrożny błysk. Mężczyzna milczał dłuższą chwilę, dopóki równie milkliwy Mir nie mruknął w końcu ponaglająco.

- Nie każdy duchowny jest szkolony w arkanach odpędzania złego - oznajmił opanowanym tonem nuncjusz, spoglądając wprost na Fedridańczyka - Wstąpiłem do Eklezjarchii po dziewięciu latach służby w Gwardii, otrzymując tytuł młodszego diakona w dziale administracji kościelnej. Ministorum kształciło mnie w kierunku administrowania, nie w sztuce zwalczania demonicznych mocy. To straszne słyszeć, że moje wysiłki spełzły na niczym i pozostaje mi tylko błagać legata o wybaczenie, że być może wskutek zwykłej niewiedzy zaniedbałem jakiegoś wersetu, który mógł się okazać kluczowy w obrządku egzorcyzmów.

- Kiedy brat Constantine przyjedzie z siedziby Administratum, będziemy mogli powrócić do tego tematu - zdecydował Mir - Lecz istnieją również inne zarzuty.

- Na przykład? - zadarł podbródek Maisquin.

- Na przykład utrudnianie śledztwa Świętego Oficjum - wtrąciła złowrogo Kara - Pomagałeś pisać list arcybiskupa do Konklawy, więc wiedziałeś, że Inkwizycja zajmie się sprawą, prawda? To dlaczego nie pozwoliłeś na przekaz astropatyczny donoszący o śmierci Dularka i innych? Skąd ten nakaz zachowania całkowitej tajemnicy?

- Zrobiłem to wyłącznie dla dobra śledztwa - odpowiedział Maisquin - Uznałem, że im mniej instytucji dowie się o tych zajściach, tym lepiej. Zabójstwa Hostermana, Garnera i arcybiskupa dowodziły istnienia głęboko zakonspirowanego spisku. Nie ufam tutejszym astropatom, nie zdziwiłbym się, gdyby byli w zmowie z zamachowcami i czcicielami demonów. Zresztą arcybiskup podzielał moje uprzedzenia, bo zdecydował się wysłać zwykły list za pomocą kupca Wolnej Floty, a nie przekaz mentalny.

- Tak, psionikom nie wolno ufać - wycedził przez zęby Ravion - W ich umysłach czai się zło, mają napiętnowane dusze.

- Umysł psionika to brama do wieczystej ciemności - odparł równie twardym tonem Maisquin - Co jeszcze macie mi do powiedzenia?

- Och, nas interesuje bardziej to, co ty nam możesz powiedzieć, wielebny - odpowiedziała Lyra - Im więcej powiesz, tym większa szansa na uratowanie się przed karą.

- Jaką karą? - uniósł brwi nuncjusz.

- Choćby mną, dla przykładu - odezwała się Kara, biorąc do ręki swój boltowy pistolet i odciągając z metalicznym trzaskiem jego bezpiecznik - A kara na chwilę obecną to pluton egzekucyjny, nuncjuszu. Niekompetencja twego rodzaju może być ukarana wyłącznie śmiercią.

- Nie możecie tego zrobić - Maisquin zagryzł wargi aż do krwi, mrużąc oczy - Eklezjarchia nigdy wam tego nie wybaczy! Moja krew obciąży was na zawsze!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:55, 04 Maj 2009
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir poprawił się na krześle.

- Taka jest niestety smutna prawda wielebny. W czasie gdy cała planeta zagrożona jest piętnem przeklętych potęg, mam prawo zrobić wszystko. Łącznie ze straceniem dowolnej ilości ludzi, bez względu na ich stan czy status społeczny. - Fedriańczyk panował nad głosem w tak jak uczył go Girwan. - Eklezjarchia jeszcze mi podziękuje za wyplenienie piętna zepsucia. Co ważniejsze, Twoja krew mnie nie obciąży bo wierzę w słuszność tego co czynię. I nawet gdybym się pomylił, Imperator w swej mądrości osądzi moje czyny jako szlachetne bowiem działam w imieniu całej ludzkości, choć zdaję sobie sprawę jak niewiele znaczę w obliczu całej wojny jaką toczymy z plugawym przeciwnikiem. Wierzę że dokładam jednak maleńki kamyk do naszego zwycięstwa.

Gdzieś we wnętrzu Mir sam zaskoczony był łatwością z jaką dobrał słowa, choć kosztowało go to przypomnienie sobie kazań wszystkich kapelanów jakich słyszał.

- Nadszedł czas byś powiedział wszystko o czym nie powiedziałeś do tej pory. Absolutnie wszystko... - Fedriańczyk przymrużył oczy, był już mocno zmęczony. - Zaczniemy od początku. Skoro wpisaliście astropatów na listę podejrzanych musieliście mieć jakieś przecieki i podejrzenia względem kultu i niepokojów na planecie. Opowiedz nam wszystko.

Listę pytań opublikuję jutro. Przepraszam za opuszczenia, ale zebrało nam się w pracy masę papierów z powodu długiego weekendu.

Bardziej podoba mi sie koncepcja Lyry. Nie będzie trudno wycisnąć z niego odpowiedzi jakich chcemy, przy odpowiednim traktowaniu zdenuncjuje całą planetę razem z drzewami. Myślę że lepiej spróbować po dobroci, ostatecznie spuścimy Karę i Constantina z łańcuchów
Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pon 22:02, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:06, 05 Maj 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Odnoszę wrażenie, ze nasz klecha mięknie.

Niech śpiewa, co wie o astropatach, na czym opiera swoje podejrzenia. Potem niech opowie nam o przystojniaku z kosmoportu (chyba nigdy nie zapamiętam jak sie nazywa).

A gdyby okazało się to astropaci tu mieszają? I nasz meldunek do Ordo wcale nie opuścił tej planety? Jeśli niedyspozycja psioników była spowodowana nie wstrząsem, jaki wywołało pojawienie się demonów lecz wysiłkiem, jaki musieli włożyć żeby je tu sprowadzić i zmusić do posłuszeństwa?
Chyba wpadam w paranoje, zaczynam podejrzewać wszystkich dookoła. Rozstrzelajmy Maisquina, kolegę z kosmoportu i psioników. Ktoś w tym gronie z pewnością jest winny. Dla pewności rozwalmy też chwilowego szefa Magistratum i wszytskich ważniejszych ludzi na planecie. Albo od razu poprośmy o Exterminatus.

Czy wszystkie komunikaty do =I= wysyłaliśmy przez tutejszych psioników czy coś poszło przez pokładowego astropatę naszego statku? Nie pamiętam już dokładnie...

Dzisiaj zdałem ustny niemiecki. Jeszcze tylko 4 egzaminy Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:45, 05 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Centralny kanton Orbell Quill, 22 martius 831.M41, godz. 22.20

Wahadłowiec podskakiwał w szaleńczym rytmie, uderzany co kilka sekund innym prądem powietrznym, miotany na wszystkie strony i ryczący przeraźliwym dźwiękiem przeciążonych silników. Piloci zwiększyli pułap lotu, ponieważ w ciągu ostatnich minut drastycznie wzrosło ryzyko runęcia mało sterownej w tych warunkach maszyny na ziemię. Duch preferował co prawda lot tuż przy powierzchni, bo zamierzał początkowo unikać jak ognia zainteresowania ze strony obsady stołecznego radaru, ale w opinii pilotów ekstremalne warunki pogodowe ekranowały wahadłowiec w doskonały sposób, czyniąc go niewidzialnym zarówno dla radaru w Sheaf jak i sensorów wiszącego na orbicie Corolisa.

Co oprócz ewidentych zalet miało również pewną wadę – gdyby uszkodzony piorunem prom spadł w tej chwili na mało uczęszczane pustkowia rolniczej prowincji, zapewne nikt nie miałby pojęcia, gdzie szukać wraku. Tylko dlatego zabójca wyraził zgodę na wejście na wyższy pułap, akceptując praktycznie zerowe ryzyko detekcji przez systemy radarowe Orbellan.

- Czas: sześćdziesiąt minut! – zgłosił przez interkom pierwszy pilot – Korekta przewidywanego zużycia zapasu paliwa. Wiatr wieje nam w ogon, zmiejsza opór powietrza. Promethium wystarczy na dwadzieścia minut zawisu przy Narbo.

- Nie możecie tam wylądować i zaczekać z wyłączonymi silnikami? – zasugerował zabójca.

- W tym błocie? – w głosie pilota pobrzmiewała stanowcza niechęć – Za duże ryzyko, że się utopimy pod ciężarem maszyny. Na dole porobiły się gigantyczne rozlewiska, Imperator jeden wie jak głębokie. Lądować mogę, ale jest prawie pewne, że już nie wystartujemy.

- Dobrze, w takim razie dam wam za chwilę odpowiedź co do sposobu lądowania – uciął dyskusję Duch, zdecydowany przemyśleć na szybko obiekcje pilota – Jak blisko Narbo możecie mnie zrzucić nie zwracając na siebie uwagi mieszkańców?

- Przy tej pogodzie pewnie wystarczy kilkaset metrów, pioruny walą jak oszalałe – zaśmiał się sarkastycznie lotnik – Ale nie będziemy niepotrzebnie ryzykować. Wytyczyłem na mapie dobry punkt, jakieś cztery kilometry w linii prostej od osady, łatwe dojście polami, żadnych zbiorników wodnych... żadnych normalnych zbiorników wodnych, ale będzie pan musiał uważać, sire, bo tam prawdopodobnie każda przestrzeń położona nieco niżej od reszty jest teraz podtopiona.

- Dam sobie radę – odparł mało przyjaźnie Duch, dając pilotowi do zrozumienia, że zwykł sobie radzić w podobnych warunkach bez dobrych rad amatorów.


Radziu, lądowanie nastapi za godzinę. Piloci wytyczyli punkt zrzutu pięć kilometrów od Narbo, ale możesz go dowolnie zmienić. Najważniejsza jest informacja o sposobie lądowania (zrzut czy siadacie na wysuniętym podwoziu) oraz dalszy los wahadłowca (ma czekać dwadzieścia minut, a potem odlecieć do Sheaf; ma od razu odlecieć, ma lądować i czekać na ziemi). Jeśli odleci, ma po tankowaniu wrócić? Gdzie czekać? Lądować czy krążyć? (to oczywiście znowu zużycie paliwa). Jeśli udzielisz mi szybko odpowiedzi, będę mógł przeskoczyć z Twoimi updatami od razu do rekonesansu w Narbo – nie znając planów co do promu nic w tym kierunku nie zdziałam!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 20:42, 06 Maj 2009
Raphael
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Holy Terra
Płeć: Mężczyzna





Drodzy, nie szargajmy tak kapłanem Eklezjarchii. Nawet jeśli wzbudza nasze podejrzenia i nie lubi osób mojego pokroju. Skan mentalny lepiej mi wyjdzie gdy atmosfera przesłuchań nie będzie taka jaką stosowała ubecja w stosunku do bohaterów Powstania Warszawskiego (Katody), gen. Fieldorfa (Nila) i innych naszych bohaterów (rotmistrza Pileckiego). Pamiętajmy o latach nienagannej służby dla Złotego Tronu i umiejmy uszanować w nim duchownego. Kościól na tej planecie poniósł juz i tak ciężkie straty. Niech dobry Imperator ma w opiece jego wierne sługi.


Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Śro 20:42, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:01, 06 Maj 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Nie chce mi się wierzyć w winę astropatów. Mimo iż to wiedźmy przeklęte to jednak nie potrafię sobie wyobrazić motywów, dla których przeszliby na stronę chaosu. Mogliby co prawda zostać opętani, ale Ravion chyba coś wyczuł.

Żałuję natomiast, że w swej paranoi nie wpadłem na to co el_imperatorro. No przecież szef kosmoportu pasuje idealnie, jako nasz kolejny podejrzany. Jego jednak trzeba przesłuchać nieco delikatniej, bo póki co jest nam bardziej potrzebny. Jestem za tym jego również przesłuchać.

@Mir - drzewa dobrze się palą Wink

Że zacytuję sławny cytat Razz : 'Nie pytaj czemu spalić całą planetę, zapytaj raczej czemu nie.' Wink

@Ravion - po pierwsze czemu czepiasz się UB, a nie np. inkwizycji? Ta druga miała chyba gorsze metody przesłuchań Wink No i mutant broniący klechy? Chwalebne, ale z uniesionej ironicznie powieki Sylvana wyczytasz co on o tym myśli Wink Nie po to próbowaliśmy go urabiać, żeby teraz się wycofywać - duśmy do końca. Jeśli zamknie się w sobie, to możemy go otworzyć, niczym hehe konserwę Very Happy

Lata nienagannej służby mogą być tylko przykrywką zdrajcy, a nie zasługą Wink

Zapuść mu jakiś skan - sprawdź jakie emocje towarzyszą odpowiedziom na konkretne oskarżenia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 22:25, 06 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Wnieście miękkie poduchy! Klecha napewno wymięknie Very Happy
Za przesłuchaniem kolegi z kosmoportu. Gość wygląda na ambitnego, dobry materiał na kultystę.
Zauważyliście, że na tej planecie każdy kompetentny osobnik ma związek z Gwardią? Śmierdzi mi to. I to niekoniecznie okopami.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:17, 08 Maj 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna







Śmierdzi, śmierdzi. A w połączeniu z tym, że giną tylko obcoświatowcy, jeszcze bardziej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:03, 08 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.20

Nuncjusz milczał dłuższą chwilę, wyraźnie walcząc z emocjami i dokładając wszelkich starań, by ponownie nie wybuchnąć gniewem. Spoglądający prosto w jego oczy Mir dałby przysiąc, że ich gorączkowy blask zgasł w ułamku chwili, zastąpiony chłodną kalkulacją.

- Widzę, że czcigodny legat nie pozostawia mi wyboru – wycedził przez zęby Maisquin – Albo śmierć pod zarzutem braku kooperacji albo pełna współpraca na zasadzie internowania, a potem... być może i tak śmierć. Nie powiem, abym był zachwycony takimi perspektywami.

- Wielebny nie musi być nimi zachwycony, wielebny musi się stać rozmowy – oświadczyła złośliwym tonem Kara, bawiąca się cały czas swoim Maulerem – Legat pytał o astropatów.

- Ani ja ani Jego Świątobliwość nie mieliśmy nigdy żadnych udokumentowanych podejrzeń wobec Saville i jej koterii – odparł wymijająco nuncjusz – Stwierdziłem tylko, że im nie ufam. Podejrzewam też, że nie ufał im arcybiskup, skoro wysłał list do Konklawy poprzez statek Wolnej Floty, a nie przekazem przez enklawę. Psionicy są mutantami najgorszego sortu i Mrocznym Potęgom najłatwiej ich właśnie skorumpować. Kto miałby największe predyspozycje ku temu, aby przywołać na świętą ziemię Imperium demona Chaosu?

- Dziki psionik? – zasugerował podchwytliwie Ravion – Niesankcjonowany mentat pozostający w ukryciu, nie mający żadnych powiązań z enklawą?

- Na Orbell Quill nie ma dzikich psioników! – uniósł się nuncjusz – Prowadzimy skrupulatne kontrole przy narodzinach, wszelkie podejrzane przypadki są poddawane eksterminacji. Ostatni Czarny Statek odwiedził tę planetę czterdzieści lat temu i wiecie, ilu więźniów stąd zabrał? Dwóch! Dwóch konkordialistów z enklawy, którzy posiadali bardzo słaby dar psioniczny, rzekomo tak słaby, że poprzedni astropaci nie zdołali go wychwycić swymi... zmysłami. Nie obrażajcie pamięci arcybiskupa wyssanymi z palca sugestiami jakoby miał on dozwolić na istnienie tutaj dzikiego mentactwa!

- Komendant Dregs, dowódca ochrony kosmoportu – zmieniała znienacka temat Kara – Co nuncjusz może powiedzieć na jego temat?

- Podejrzewacie, że jest mentatem? – Maisquin zdumiał się zauważalnie, nie spostrzegając, że dziewczyna zarzuciła już motyw ukrytej psioniki i podjęła całkowicie odrębny wątek – Nie sądzę...

- Swoje podejrzenia zachowamy dla siebie, jeśli nuncjusz pozwoli – syknęła zabójczyni dając duchownemu do zrozumienia, że ma wyłącznie odpowiadać na pytania, nie zadawać ich zaś samemu.

- Komendant Dregs to młody kompetentny funkcjonariusz z wojskową przeszłością – odparł ostrożnie Maisquin – Po śmierci Quinoi aktywnie wspierał komendanta Martensa, korygując wiele jego... przeoczeń i wykazując podziwu godną inicjatywę. Jeśli o kwestie wiary idzie, również nie mogę mu nic zarzucić, nigdy nie opuścił bez uzasadnienia żadnego obowiązkowego nabożeństwa.

- Czcigodny legacie – chrząknął Ravion zwracając na siebie uwagę zamyślonego Fedridańczyka – Być może powinniśmy okazać nieco wyrozumiałości wobec osoby duchownej. Skoro pragniemy szczerej współpracy ze strony dostojnego nuncjusza, zechciejmy nieco ocieplić ton tej zmierzającej ku jakże nieprzyjemnym torom rozmowy. Czy nuncjusz spocznie? Proszę, tu jest wolne krzesło.


Bestia, lista pytań... Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 17:57, 09 Maj 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Cholera...szczerze mówiąc nie wiem o co można by go jeszcze zapytać... może wie coś więcej o tej laleczce ?
I o tym, że rzekomo w Zachodnich kantonach od pewnego czasu dało się zauważyć inny sposób wyplatania tych laleczek ?

Czy próbowali badać tekst ? Sprawdzali charakter pisma ? Porównywali z jakimiś wzorcami ? A może sami wykonamy takie porównania ?
O ile pamiętam to ten tekst był napisany w sposób, który wyklucza prostych ludzi ? Może to naprowadzi nas na "piszącego" a jak już dopadniemy
piszącego dowiemy się po co to napisał...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:55, 10 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, siedziba Administratum, 22 martius 831.M41, godz. 22.25

Constantine wyskoczył z samochodu Magistratum, nim ten zdążył się do końca zatrzymać przed punktem kontrolnym blokującym wejście do strzeżonego pilnie gmachu Administratum. Czterej uzbrojeni i przemoczeni do ostatniej nitki regulatorzy wzięli obcego natychmiast pod lufy swych laserów, ale kierowca wozu i towarzyszący mu orbellańscy duchowni podnieśli z miejsca larum, domagając się od strażników stosownego traktowania osoby kościelnej. Ich protest oraz widok upoważnienia podpisanego przez Matensa odebrały wartownikom wszelką chęć do dyskusji, a przy tym wprawiły ich w stan zauważalnego lęku, toteż pomrukujący coś gniewnie Constantine został błyskawicznie przekazany w ręce dowódcy nocnej warty.

Proktor Magistratum Grit Moyo nie zwykł dyskutować z osobami posiadającymi dokumenty sygnowane pieczęcią komendanta Martensa. Rzekomy baraspiński kleryk został wprowadzony do głównego holu na parterze siedziby Administratum, gdzie odebrano od niego mokre wierzchnie odzienie wręczając w zamian ciepły wygodny płaszcz z owczej wełny. Kiedy strażnicy przebrali w podobny sposób ojca Vasana i Tenkara, Constantine dał proktorowi do zrozumienia, że życzy sobie jak najszybszego doprowadzenia na miejsce zgonu asesora Hostermana.

- Na rozkaz, sire - zasalutował Moyo przywołując do siebie straż honorową złożoną z dziesięciu uzbrojonych funkcjonariuszy służb porządkowych - Pojedziemy windą służbową asesora, to najkrótsza droga do jego gabinetu.

- Czy ktoś odwiedzał to miejsce po śmierci Hostermana? - zapytał kleryk Ordo wchodząc do wyłożonej drogimi drewnianymi panelami klatki windy. Kiedy tylko przekroczył próg, powietrze przeszył szczekliwy dźwięk alarmowych klaksonów.

- Upraszam wybaczenia! - krzyknął proktor uderzając ukrytą w skórzanej rękawiczce pięścią w panel kontrolny windy i uciszając z miejsca dźwięk alarmu - To detektory broni nie zarejestrowanej w gmachu Administratum. Czy wielebny posiada własną broń?

- Oczywiście, cóż to za pytanie? - skrzywił się Constantine odsłaniając ukryty pod płaszczem rewolwer, który Moyo wcześniej musiał przeoczyć - Jestem synem Kościoła wojującego, przyniósłbym sobie wstyd nie posiadając żadnego narzędzia kary Boga-Imperatora!

- Oczywiście - proktor zmieszał się zauważalnie, odwrócił czym prędzej wzrok od wielkiego rewolweru kapłana Ordo - Wracając do ojca pytania, po śmierci asesora w gabinecie było kilkanaście osób.

- Kto taki i w jakim celu? - zapytał Constantine podpierając się jednocześnie ręką o ścianę klatki, bo winda ruszyła nagle w górę nabierając z każdą sekundą prędkości.

- W dniu zabójstwa komendanci Quinoa i Martens, dyrektor Garner oraz wielebny Maisquin, a także grupka medyceuszy i adeptów mających uprzątnąć szczątki ofiar. Pomijając tę straszną rzeź, doszło tam potem do innego przerażającego wydarzenia. Jeden z adeptów na widok ciał stracił rozum i wyskoczył przez okno gabinetu, a dwaj inni oszaleli i trafili do izolatki. Nuncjusz nakazał wówczas zamknąć gabinet i sekretariat i nikomu nie pozwolił tam wchodzić. Komendant Quinoa podpisał odpowiedni rozkaz w tej sprawie.

- I nikt więcej tam nie zaglądał? - Constantine zerknął z ukosa na Vasana i Tenkara, bo trupioblade oblicza obu Orbellan nie wieściły łatwego przebiegu obrządku. Kleryk pożałował w duchu, że w ramach odwiedzin katedry po zapas sproszkowanego srebra nie wymienił obu wykończonych psychicznie duchownych na nowych, ale brak czasu nie pozwolił mu wtedy na zwrócenie uwagi na ową kwestię.

- Parę dni później wrócił nuncjusz, razem z jakimś diakonem - odpowiedział proktor Moyo - Przyjechali odprawić egzorcyzmy.

- Dam też od razu pomyślałem - wycedził przez zęby Constantine.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:36, 10 Maj 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Szaleją tak? Przydałyby się akta tych świrów, może byli krypto-psionikami. Raportuję o tym Mirowi, prawdę mówiąc faktycznie, przydałby się psionik do skanów. Fajnie by było, jakby Ravion jutro "przeskanował" pokój.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:22, 10 Maj 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Akta? A może spotkanie? Chętnie z nimi pogadam, jeśli są 'dostępni'. Czy może już ktoś od nas gadał? Nie chce mi się wertować ponad 50. stron Wink

Nie mieliście okazji do spotkania z parą oszalałych klerków, chociaż informacja na ich temat przewinęła się dwukrotnie przez forum: raz przy okazji lektury raportu śledczego dotyczącego śmierci Hostermana, raz zaś w rozmowie między Constantine i proktorem Moyo. Obaj mężczyźni przetrzymywani są w izolatce w gmachu Administratum, pod całodobową strażą i opieką jednego z miejscowych medyceuszy. O ich aktach nic nie wiadomo, ale zapewne istnieją jakieś teczki personalne, do których można się będzie dokopać przy wsparciu Moyo lub tymczasowego zastępcy zaginionego wicedyrektora Administratum.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:22, 11 Maj 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Jakim diakonem? Może ta osoba się powtarza częściej?

Był to rzecz jasna diakon Vesper, jeden z zauszników nuncjusza Maisquina, który przewija się dość często w wielu kontekstach śledztwa, a którego nie mieliście jeszcze okazji osobiście poznać.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:04, 11 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.25

Chociaż nikt tego nie potrafił później logicznie wyjaśnić, na dźwięk propozycji Raviona wszyscy akolici poczuli pewne uspokojenie i niemal jednogłośnie przyznali mu rację, pomrukując coś z aprobatą pod nosami lub kiwając przyzwalająco głowami. Mentat podszedł śpiesznym krokiem do wskazanego przez siebie krzesła, podstawił je Maisquinowi, ten zaś usiadł dziękując psionikowi przyjaznym skinięciem głowy.

- Porozmawiajmy może o tej laleczce ze zboża, wielebny – zaproponowała Lyra, potrząsając przy tym delikatnie głową; jakby chcąc pozbyć się owada, który wlazł jej skrycie do ucha – Czy zechciałby ojciec powiedzieć nam coś więcej na jej temat?

- Oczywiście, córko – odparł nuncjusz pozwalając sobie na uśmiech sympatii wobec uprzejmej Sepheryjki – Odkrył ją nowicjusz Tenkar, który poszedł przed świtem na targowisko po płody rolne. Była przybita do głównych drzwi świątyni. Młody Tenkar nie wiedział, co to takiego, ale miał dość oleju w głowie, żeby mnie zawołać. Poznałem natychmiast znaczenie zapisów na zwojach przyczepionych do laleczki, więc z pomocą arcybiskupa zdjęliśmy ją jak najszybciej z drzwi, by nikt inny jej nie ujrzał.

- Co dokładnie oznaczały zapiski na jej zwojach? – zapytała Lyra, korzystając z nieobecności Constantine, który na pewno zgromiłby ją za niezdrową ciekawość.

- Odrażające klątwy rzucone na Boga-Imperatora, zbyt plugawe, bym śmiał je głośno powtórzyć – rozłożył ręce Maisquin – Prócz tego ten heretycki pies wypisał na nich hymny pochwalne wobec Boga Krwi, jednej z Mrocznych Potęg Osnowy. Wierzcie mi, żaden pobożny człowiek nie powinien nigdy w życiu oglądać takiej rzeczy, jej sam widok mógłby skorumpować słabą w wierze duszę.

Wszyscy obecni w pokoju ludzie, w tym i sam nuncjusz, nakreślili na piersiach zgodnie znak Orła, odpędzając od siebie złe moce.

- A to prawda, że w zachodnich kantonach od jakiegoś czasu dało się zauważyć inny sposób wyplatania zbożowych laleczek? – ciągnęła przesłuchanie Lyra. Stojący obok Sylwan zaczął pocierać skronie, masując je czubkami palców w nadziei na usunięcie irytującego mrowienia pod kośćmi czaszki.

- Nic mi o tym nie wiadomo – wzruszył ramionami Maisquin – Zresztą co należy rozumieć przez inny sposób wyplatania, córko? Każda farmerska kolonia stara się co roku wypleść laleczkę zupełnie inną od tej z poprzedniego sezonu, to taka forma artystycznej rywalizacji pomiędzy osadami. Laleczka z zachodniego kantonu mieściła się w standardzie tego rodzaju ozdób.

- To jak doszliście do tego, że pochodzi właśnie stamtąd? – spytała Sepheryjka – Przecież przybito ją do drzwi niepostrzeżenie.

- Mamy w kongregacji wielu braci wywodzących się z kręgów farmerskich – wyjaśnił nuncjusz – Doszli do zgodnego wniosku, że do wyrobu tej kukiełki użyto między innymi łodyg pewnego gatunku kukurydzy hodowanej wyłącznie w okolicach Narbo. To stolica zachodniego kantonu... o ile można taką wioskę nazywać stolicą.

- Poproszę o chwilę ciszy – milczący dotąd Mir podniósł palce prawej dłoni do tkwiącej w uchu słuchaweczki modułu łączności – Tak, Constantine?

Fedridańczyk słuchał przez dłuższą chwilę, pokiwając lekko głową i trąc lewą dłonią skronie w bezwiednym naśladownictwie Sylwana.

- Dobrze, przesłuchamy ich jutro z samego rana... o ile będą w stanie coś składnie powiedzieć. Kiedy tylko skończysz obrzędy, przyjedź do Twierdzy, musimy porozmawiać. Powodzenia, Imperator strzeże. Bez odbioru.

- To Constantine – powiedział Mir po chwili namysłu, zaspokajając ciekawość błyszczącą w oczach członków sekcji – Sugeruje spotkanie z dwoma adeptami osadzonymi w miejscu odosobnienia gdzieś w gmachu Administratum. Podobno postradali zmysły w trakcie zbierania zwłok asesora i jego ochrony. Może będą nam mogli powiedzieć coś ciekawego.

- Nieszczęsne przypadki – potrząsnął głową nuncjusz – Całkiem stracili rozum.

- Niemniej jednak jutro z nimi porozmawiamy – zadecydował nienaturalnie spokojnym tonem Mir.

- Jak legat sobie życzy – zgodził się natychmiast Maisquin – Jak jeszcze mogę wam pomóc, synowie i córki?

Stojący nieco w tyle pokoju Ravion przygryzł nieco wargi, oparł się o ścianę. Nikt nie zwrócił uwagi na jego napięte mięśnie twarzy, skupiony wzrok i cieniutką strużkę krwi sączącą się z nosa.
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 54 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 53, 54, 55 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin