RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 51, 52, 53 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 16:06, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 21.36

Mat Gates przypadł Sylwanowi do gustu – na tyle rzecz jasna, na ile może cynicznemu pesymiście przypaść do gustu zdyscyplinowany ponad wszelką miarę i fanatycznie lojalny wobec Ordo wojskowy. Lecz chociaż Sylwan nie przepadał generalnie za osobami o takich cechach charakteru, dowódca jednostki bezpieczeństwa zrobił na nim dobre wrażenie przez wzgląd na rzutki umysł i praktyczne podejście do życia.

- Skalibrowałem wszystkie nasze nadajniki z pańskim komunikatorem, sire, są całkowicie kompatybilne – oznajmił mat, kiedy razem z Sylwanem wyszli z pokoju radiowego – Sugeruję częstotliwość zeta B, to szyfrowane pasmo i bardzo rzadko ulega przypadkowym zakłóceniom, bo posiada podwójne ekranowanie.

- Popieram – odpowiedział zdecydowanym tonem Sylwan, chociaż nie specjalizował się w zagadnieniach związanych z komunikacją radiową; Gates nie musiał o tym wiedzieć.

- Jeśli chodzi o wartę na dachu, proponuję minimalne przedziały czasowe – kontynuował oficer ochrony – Pogoda jest paskudna. Proszę mnie źle nie zrozumieć, sir, moi ludzie to zaprawieni w takich sytuacjach weterani, ale nie chcę ich narażać na ryzyko, jeśli nie jest to konieczne. W deszczu koncentracja po trzydziestu pierwszych minut bardzo będzie spadać, a od spadku koncentracji do upadku z dachu droga niedaleka... za to z dachu do dziedzińca jest dość wysoko, jeśli pan rozumie, co mam na myśli.

- Doskonale rozumiem – kiwnął głową Sylwan – Ułożenie hermonogramu zmian oraz systemu haseł pozostawiam panu, proszę mi przedłożyć plan operacyjny w formie pisemnej, kiedy już zapnie pan wszystko na ostatni guzik.

- Jeśli wyrazi pan zgodzę, sir, chciałbym w czasie wolnym pojechać do enklawy astropatów, żeby na miejscu skontrolować status drugiej drużyny – zaproponował Gates przyjmując na poły rozluźnioną pozę, z rękami założonymi za plecy. Sylwan zauważył, że mat nosił cały czas rozpiętą kaburę pistoletu, by w razie zagrożenia nie tracić zbędnego czasu na wyciągnięcie broni. Niebezpieczny gość, pomyślał agent Ordo taksując żołnierza ukradkowym spojrzeniem.

- Nie widzę większego problemu, byle tylko pozostawał pan w bezpośrednim kontakcie radiowym ze mną lub w drugiej kolejności z legatem – od ustawicznego kiwania głową zaczynały Sylwana boleć mięśnie szyi – Jakieś dodatkowe sprawy na tę chwilę?

- Tylko jedna, sir – Gates przekręcił głowę spoglądając wprost na agenta, śmiertelnie poważnym i niepokojąco bystrym wzrokiem – Jakiego rodzaju zagrożenia mam się spodziewać? Zdaję sobie sprawę, że takie informacje są zapewne utajnione, ale nawet szczątkowa wiedza na temat nieprzyjaciela pozwoli tak zaplanować działania, by zminimalizować czynnik zaskoczenia i zbędnych strat.

Pytanie zawisło w powietrzu budząc u Sylwana poczucie drobnego dyskomfortu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:11, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Zanim napiszę update adresowany do Sambora, mam małe pytanko do Raphaela – ponieważ Constantine będzie za chwilę wyjeżdżał do gmachu Administratum odprawić egzorcyzmy w miejscu zgonu Hostermana, może Ravion zechciałby się wybrać razem z nim, dla dodania otuchy, wsparcia w modlitwie i zyskania nowych ciekawych doświadczeń (nasz etatowy psionik nie miał jak dotąd okazji uczestniczyć w prawdziwych kościelnych egzorcyzmach). I z drugiej strony – czy Constantine zechce, by Ravion mu towarzyszył: kwestia stosunków między tymi osobami nie została jeszcze do końca wyklarowana, ale generalnie można założyć, że duchowny pokroju naszego wielebnego powinien się niechętnie odnosić do towarzystwa mentata, bez względu na to jak lojalny jest on wobec Złotego Tronu.

Więc jak wygląda ta kwestia w praktyce, hę? Czy Ravion chce pojechać do Administratum? Czy Constantine ma coś przeciwko temu?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:34, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra, 22 martius 831.M41, godz. 21.38

Kara fuknęła niczym rozdrażniona kotka, absolutnie się nie przyjmując ostrym tonem nuncjusza i robiąc krok do przodu, by stojący za biurkiem duchowny mógł się lepiej przyjrzeć jej Hecuterom.

- Wszelkie protesty jego eminencja będzie mógł złożyć za chwilę wprost na ręce legata! – wycedziła przez zęby dziewczyna – A tymczasem proszę robić to, o co grzecznie prosi czcigodna pani VanErest... albo będziemy musieli całkowicie zmienić rodzaj rozmowy. Ma nuncjusz pięć minut, to powinno wystarczyć na spakowanie swoich rzeczy. Żadnych rozmów z diakonem Vesperem, pakowanie w mojej obecności, pokorna postawa i język za zębami, rozumiemy się?

Maisquin dosłownie się wściekł, chociaż nawet nie drgnął ze swojego miejsca. Spojrzawszy na jego napięte mięśnie i gorejące furią oczy Lyra zaczęła się zastanawiać w duchu, czy nie przyszedł już czas na wezwanie czekających w aucie żołnierzy Gatesa. Mina nuncjusza wskazywała na rychły wybuch, ale tym razem złe przeczucia szczęśliwie Lyrę zawiodły.

- Dobrze – wysyczał jadowitym tonem nuncjusz – Idę spakować swoje rzeczy, ale możecie być pewne, że wam tego nie podaruję. Synod Malfiański dowie się o wszystkim, moja w tym głowa. Nawet Ordo nie ma prawa wtrącać się z butami w wewnętrzne sprawy Kościoła!

- Święte Oficjum! – jęknął rozdzierającym głosem Castor, wciąż skulony za plecami akolitek – Inkwizycja!

- I co z nim teraz zrobicie? – zapytał złośliwie Maisquin, pocierając bezwiednie czarny tatuaż na prawym przedramieniu, przedstawiający symbol i motto gwardyjskiego regimentu, w którym nuncjusz miał okazję służyć w latach młodości – Bardzo jestem ciekawy jak zadbacie o jego dyskrecję, bo ja na waszym miejscu za grosz bym mu nie ufał, staremu krętaczowi. Zastrzelicie go? Wtrącicie do kazamat Twierdzy?

Z każdym kolejnym słowem duchownego Castor robił się mniejszy i mniejszy, niemalże rozpłaszczając się na futrynie drzwi i spoglądając na rzekome mniszki Sororitas zszokowanym wzrokiem.

- Wręcz przeciwnie, wielebny – odpowiedziała Kara – Uczynimy go na czas twej nieobecności osobą zwierzchnią tutejszego Kościoła. Podpisuj odpowiednie papiery i to szybko, bo legat nie słynie z cierpliwości i pobłażania wobec spóźnialskich... a możesz mi wierzyć, że on bardzo czeka na wasze spotkanie.

Maisquin nie odpowiedział nic więcej, chociaż jego wzrok wręcz zabijał. Za każdym razem, kiedy spojrzenie nuncjusza padało na mamroczącego coś bezrozumnie Castora, ten prawie mdlał ze strachu, dopiero teraz zdając sobie do końca sprawę z implikacji wydarzeń, które rozgrywały się na jego oczach. Lyra zaczynała się powoli złościć na samą siebie za postawienie na tak niepewnego czarnego konia jak Castor, ale nie miała w zasadzie zbyt dużego wyboru: w przypadku Castora w rękawie znajdował się as pod postacią doskonałego szantażu wobec tchórzliwego sekretarza arcybiskupstwa, natomiast inni duchowni w katedrze byli jej całkowicie nieznani.

Dziesięć minut później ściskający nominację Castor odprowadzał przerażonym wzrokiem odjeżdżający spod tylnego wejścia samochód, zabierający w mrok deszczowej nocy nuncjusza Maisquina i jego budzących paraliżującą grozę gości.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:45, 27 Kwi 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Nie sądziłem, że nasz kret jest tak słaby psychicznie. Mógł okazać nieco więcej zimnej krwi. Może Lyra powinna obyć z nim rozmowę w 4 oczy żeby podbudować go moralnie? Wystarczyłoby mu nakłamać, ż jesteśmy Sororitas współpracującymi z Ordo Hereticus i ochronimy naszego wiernego sługę przed wszelkimi zarzutami.
Jedna uwaga: niech Castor dopilnuje, żeby nikt nie kręcił się po pokoju nuncjusza, ani tym bardziej nic stamtąd nie wynosił. Nie mamy teraz czasu na dokładna rewizję, ale może jutro wpadniemy...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:57, 27 Kwi 2009
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Duch pomyślał chwilę po czym odezwał się przekazując pilotom rozkaz:
- Lecimy ile się da pierwotnym kursem. Meldujcie gdy znajdziemy się w punkcie bez powrotu, zrozumiano?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:41, 27 Kwi 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Wracając na chwilę do wart - chodziło mi o to, by zmiany nie były regularne - żeby spiskowcy nie mogli ustalić ewentualnego harmonogramu. System często (każdorazowo - co pełną zmianę) zmienianych haseł i odzewów jest po to, by ktoś nie zamordował wartowników i nie podkradł się w ich uniformach do naszych czterech liter. Do naszych pomieszczeń obcy mogą wchodzić tylko po uprzedniej autoryzacji przez jednego z akolitów znajdujących się w pomieszczeniu. A system czwórki i szóstki miał zapewnić strażnikom odpowiednią dozę odpoczynku przy zachowaniu środków ostrożności.

Co do zagrożeń, cóż, nie są to zwykłe gwardyjskie obszczymury, więc mogę im zasugerować dwojakie zagrożenie. Ze strony ludzi - spiskowców, zdrajców, może nawet rebeliantów (najmniej prawdopodobne). Drugi typ zagrożenia ma podłoże...hmm...nadnaturalne. W tej chwili nie mogę powiedzieć mu nic więcej. Przede wszystkim niech wystrzegają się zdrady i sabotażu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:20, 27 Kwi 2009
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Mir podświadomie kontrolował ruchy palców dopinające pancerz. Równie nieświadomie zarzucił na siebie czarny płaszcz bez rękawów. Co innego zaprzątało myśli dowódcy sekcji.

"Cała operacja wzięła w łeb i skomplikowała się zanim zdążyli postawić stopę na nękanej czerwonymi deszczami Orbel Quill. Najważniejsi dygnitarze byli martwi. Dulark'a bez wątpienia zabił człowiek, pozostałych demony. Najwyżsi rangą musieli zginąć jeżeli ktoś planował wywołać niepokoje. Ale dlaczego inspektor Chaff? Ktoś zadał sobie sporo trudu go wyeliminować. Choć Mir miał na ten temat bardzo nikłe pojęcie, domyślał się że wezwanie demona nie może być rzeczą łatwą. Chaff musiał dojść do czegoś co sprowadziło na niego śmierć. Musiał też o tym komuś powiedzieć. - Mir dopiął ostatnie paski i zatrzaski zbroi. - Mnóstwo tropów tylko utrudniało śledztwo: kult demoniczny, secesjoniści, Imperator wie kto jeszcze... Najgorsze co może się stać, to jeżeli jakiekolwiek nasze działanie jest na rękę ty, którzy stoją za tym wszystkim.

Fedriańczyka męczyła też świadomość, że w zespole znajdowali się ludzie, których nie miał okazji poznać i sprawdzić.

Mir przemył zmęczona twarz wodą, następnie dopił zimnawą już kawę.

Czekało go spotkanie z Maisquin'em. I Mir wiedział już że nie będzie ono przyjemne.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:51, 27 Kwi 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Constantine jest głęboko nieufny wobec psioników, lojalni mogą żyć, dopóki nie przejawiają symptomów herezji.
Co do zabrania ze sobą Raviona - jeśli jakoś przekona głęboko niezadowolonego z tego pomysłu Constantine'a, to spoko, niech jedzie. Niemniej jednak, jeśli Ravion umie używać swojej psykana mercy blade i jest pewny, że nie dopuści do swego umysłu plugastw Złego, to może się zabrać. Ale niech wie, że jeden podejrzany ruch i skończy z dymiącą dziurą w czole.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:22, 27 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Jeśli będzie sposobność Mistrzu to Lyra chciałaby zamienić słowo przez radio z tą galaretą Castorem...
Musze mu dać wyraźnie do zrozumienia, że ma przed sobą dwie drogi (nie ważne w tej chwili czy realnie czy teoretycznie Wink)... pierwsza z nich
to głowa Kościoła na Orbel...a druga to głowa oddzielona od tłowia.
Lepiej będzie dla niego jak weźmie się w garść i pokaże, że wykuto go ze stalowej wiary a nie ulepiono z ptasiego gówna
Evil or Very Mad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:36, 28 Kwi 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Uświadomiłem sobie, że Masquin ostatnimi słowy zaczął sam sobie układać stos. Narazie drobny chrust, ale on też jest potrzebny, żeby wzniecić większy ogień. Ordo ma prawo wtrącać się we wszystko, co mu się żywnie podoba. Ostatni, który gadał takie głupoty, tj. Goge Vandire skończył dość niesympatycznie. Warto będzie przypomnieć o tym naszemu nuncjuszowi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:16, 28 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 21.38

- Cóż – odpowiedział po chwili namysłu Sylwan – W normalnych okolicznościach musiałbym się powołać na najwyższą klauzulę tajności i zataić przed panem niemal wszystkie szczegóły tej operacji, ale zakładam, że mam do czynienia z prawdziwym zawodowcem, a nie gwardyjskim obszczymurkiem.

Oficer ochrony nie skomentował uszczypliwej uwagi agenta, nie uśmiechnął się, nie wzruszył ramionami. Z każdą mijającą sekundą Sylwan utrwalał się w przekonaniu, że przyszło mu pracować z autentycznym profesjonalistą w kwestiach bezpieczeństwa i świadomość ta zdecydowanie poprawiała akolicie nieco kiepskie samopoczucie. Lojalni i oddani sprawie podkomendni bywali cenniejsi od złota, bo Sylwan zawsze popierał stwierdzenie, że sztabką złota trudno się zasłonić przed wrogą kulą, zaś wiernym podwładnym dużo łatwiej.

- W obecnej chwili mogę sobie pozwolić jedynie na pewne sugestie – podjął konwersację agent – Z jednej strony musimy się wystrzegać potencjalnych spiskowców w strukturach tutejszych władz, zapewne planujących jakiś przewrót, być może nawet secesjonistyczny bunt.

- Rebelianci... – mat Gates pozwolił sobie na pierwszy przejaw emocji, krzywiąc usta w nienawistnym grymasie – Zdrajcy...

- Tak, niestety – pokiwał z udawanym żalem głową Sylwan – Podejrzewamy, że wieści o naszej obecności trafiły już w niepowołane uszy i ktoś może podjąć próbę zamachu na życie legata. Stąd taki właśnie rozdział straży. Lecz to nie wszystko, ponieważ istnieje jeszcze inny rodzaj zagrożenia niż spiskowcy. Chodzi tu o czynnik bardziej... nadnaturalny.

- Chaos! – nienawistny grymas na twarzy oficera natychmiast się pogłębił, a jego prawa dłoń bezwiednym ruchem spoczęła na kolbie ukrytego w kaburze pistoletu – Piętno Chaosu!

- Jest pan nad wyraz domyślny – skinął ponownie głową Sylwan, zastanawiając się w duchu, czy aby nie zdradził bystremu oficerowi zbyt wielu detali. Lecz po chwili namysłu uznał, że jednak nie przekroczył swych kompetencji; oficerami bezpieczeństwa w służbie Świętego Oficjum nie zostawali ludzie słabi i podatni na nienamacalne zło, wręcz przeciwnie, byli bezgranicznie wierni Złotemu Tronowi i gotowi do ostatniej kropli krwi walczyć za Ordo fanatycy.

- Proszę zachować te informacje dla siebie, to ściśle poufne – zaznaczył na wszelki wypadek agent.

- Tak jest, sir – przytaknął ruchem głowy Gates – Lecz czy nie byłoby w takim razie zasadne ściągnięcie do prefektury pozostałych dwudziestu żołnierzy z oddziału bezpieczeństwa? Moja dziesiątka warta jest pięćdziesięciu tutejszych regulatorów, ale mając pod rozkazami trzydziestu ludzi czułbym się dużo lepiej. Zapewnienie bezpieczeństwa legatowi to dla mnie najwyższy imperatyw!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:43, 28 Kwi 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Keth czuje klimat mojej postaci lepiej niż ja sam Wink

Póki co, legat życzy sobie zachować pozostałych marynarzy na orbicie, jako wsparcie na wypadek W Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:51, 30 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.05

Kiedy Constantine opuścił pokój narad, zapadła w nim ciężka cisza. Zauważalnie urażony ostrymi słowami duchownego, Ravion wbił wzrok w pryzmę dokumentów, decydując się kolejny raz z rzędu przewertować akta dotyczące śmierci komendanta Quinoi. Pozostali akolici zachowali dla siebie komentarze na temat bezpardonowego stosunku kleryka do mentatów, nie chcąc się wikłać w niebezpieczny wątek sankcjonowanych psioników.

- Warty rozstawione - oznajmił Sylwan wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Siedzący na krawędzi stołu Mir dostrzegł za progiem sylwetki wyprężonych na baczność żołnierzy ochrony, trzymających dłonie na przewieszonych przez torsy laserach - Ci goście sprawiają wrażenie konkretnych wymiataczy, musimy im tylko wydawać konkretne rozkazy. Mat Gates chce ściągnąć z Corolisa pozostałych żołnierzy, po to tylko, by móc zasnąć spokojnie ze świadomością, iż legatowi zupełnie nic nie grozi.

W ostatnie słowa Sylwana wkradł się leciutki sarkazm, ale Mir zaczynał się już do niego przyzwyczajać, toteż nie zareagował w żaden sposób, popukując palcami prawej dłoni w lakierowany blat stołu.

- Jakieś postępy w śledztwie? - zainteresował się Sylwan zmierzając w stronę mniejszego stolika, na którym zapobiegliwy regulator Tanako ustawił kilka butelek z napojami i tacę pakowanych w folię kanapek - Odkryliśmy źródło moralnego zepsucia czy też dzielny Constantine musi odprawić ostatnie egzorcyzmy?

Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć na ostatnie pytanie, drzwi pokoju narad otworzyły się ponownie, w progu stanął jeden z żołnierzy Ordo.

- Sire, przybyły dwie akolitki z pańskiej świty - oznajmił spoglądając w stronę Fedridańczyka - Jest z nimi człowiek nazywający się Maisquin. Zachowuje się agresywnie, mamy go nauczyć odpowiedniego stosunku do osoby legata Świętego Oficjum?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:59, 01 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.05

Pozostawiwszy nuncjusza Maisquina pod opieką Kary, Lyra odeszła w boczny korytarz skrzydła Twierdzy i wyciągnęła spod płaszcza ręczny komunikator ustawiony na częstotliwości identycznej z pasmem wybranym dla modułu łączności diakona Castora.

Sepheryjka była rozczarowana i zła budzącym niesmak zachowaniem swego agenta, bo w przypadku Castora gra szła o wysoką stawkę: świeżo nominowany „kret” Oficjum miał przecież doglądać porządku w świątyni i monitorować ewentualną działalność kleryckich popleczników Maisquina w czasie jego wizyty w Twierdzy – wizyty, która miała wszelkie powody ku temu, by się przeistoczyć w bezterminowe internowanie.

Moduł popiskiwał cichutko sygnalizując ponawiane próby nawiązania łączności, ale diakon Castor zwlekał z uruchomieniem Ducha Maszyny dobre parę minut, zapewne przerażony sygnalizującym coś urządzeniem.

- Tak? – usłyszała w końcu jego zalękniony głos Lyra.

- Posłuchaj mnie uważnie, wielebny, albowiem nie będę się powtarzać – sarknęła do mikrofonu Sepheryjka – Na wymioty mi się zbiera, kiedy wspominam twoją postawę w obliczu nuncjusza. Jesteś naszym wybrańcem, naznaczyło cię Święte Oficjum powierzając misję niebywałej wagi, a ty niemal tracisz przytomność na widok skrzywionej twarzy Maisquina?! Czy tak zachowuje się człowiek obdarzony zaufaniem Ordo?!

- Na Złoty Tron, racz mi wybaczyć, pani! – jęknął rozdzierająco Castor, pewnie zlany już potem albo i czym gorszym – Pani...

- Nie jęcz! – nie dała mu dojść do słowa Lyra – Bóg-Imperator nie ma wyrozumiałości wobec ludzkich słabostek! Masz przed sobą tylko dwie drogi, diakonie, tylko dwie. Pierwsza z nich to głowa orbellańskiego Kościoła. Druga to głowa... oddzielona od tułowia, najpewniej czymś bardzo ostrym i w bolesny sposób! Rozumiesz?!

- Ta... tak, pani...

- Weź się w garść, człowieku, i pokaż, że wykuto cię ze stali, a nie ulepiono z ptasiego gówna! Ordo Hereticus spogląda na twe czyny, ocenia i nagradza... lub karze. Nie chcę słyszeć żadnego więcej płaczu, bo osobiście odstrzelę ci głowę! A teraz do rzeczy... jesteś tam jeszcze czy już zemdlałeś, wielebny?

- Nie zemdlałem, pani – padła stłumiona odpowiedź. Lyra uśmiechnęła się kącikami ust, bo odniosła wrażenie, że głos Castora stężał nieznacznie, stwardniał nasycając się zrodzoną z rozpaczy desperacją – Uczynię wszystko wedle woli Świętego Oficjum.

- Doskonale. Przypilnuj, żeby nikt nie wchodził do gabinetu nuncjusza i nikt nic z niego nie wynosił. Dzisiejszej nocy mamy ręce pełne roboty, ale najpewniej odwiedzimy katedrę jutro rano, a wtedy chętnie obejrzymy apartamenty czcigodnego Maisquina. Czy to zrozumiałe?

- Tak, pani.

- Jeśli wydarzy się coś niezwykłego... ktoś zacznie podnosić głos, szukać Maisquina albo zachowywać się w dziwny sposób, masz do mnie natychmiast dzwonić. Twój moduł łączności ma wprowadzony do pamięci wzorzec Ducha Maszyny mojego komunikatora, więc nie będziesz miał problemów z wybraniem numeru. I powtarzaj sobie cały czas, że Ordo cię potrzebuje... lecz jeśli je zawiedziesz, będzie potrzebowało do tej roboty kogoś innego!

Nie czekając na odpowiedź Lyra zerwała połączenie i poszła szybkim krokiem w stronę korytarza wiodącego do pokoju narad.

W zasadzie nie musiała nawet pamiętać prowadzącej tam drogi, bo doskonale słyszała stłumione drzwiami krzyki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:42, 01 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 22.10

- To jest skandal! Pozwalacie sobie na coś absolutnie niedopuszczalnego i będę się domagał od Konklawy zadośćuczynienia!

Poczerwieniały z wściekłości nuncjusz Maisquin stał za progiem pokoju narad, trzymany w żelaznym uścisku dwóch żołnierzy Gatesa. Kara odsunęła się od duchownego na kilka kroków, wyjęła demonstracyjnym gestem swój boltowy pistolet, położyła broń na blacie stołu obok opartego o mebel Mira.

Fedridańczyk miał na sobie wypolerowany na błysk karapaks, założony bardziej na pokaz niż z potrzeby zachowania bezpieczeństwa, bo też i cóż takiego mógł zrobić nuncjusz w pomieszczeniu pełnym uzbrojonych i nieprzyjaźniej do niego usposobionych ludzi?

- Radzę uważać na swoje słowa – powiedział lodowatym tonem Girwan DeVayne – W obecności legata bardzo łatwo coś powiedzieć, ale nad wyraz trudno potem takie słowa cofnąć, kiedy powraca rozwaga. Stanąłeś właśnie przed sługami Świętego Oficjum, wielebny.

- Wiem, przed kim stoję! – odpowiedział wciąż rozzłoszczony Maisquin – Nie musicie mnie pouczać! Nie mam sobie nic do zarzucenia, dlatego domagam się natychmiastowego zaprzestania tej śledczej farsy! W przeciwnym razie złożę oficjalne zażalenie w Konklawie Calixiańskiej za pośrednictwem Synodu Malfiańskiego!

- Na skargi i zażalenia przyjdzie jeszcze czas – orzekł niepokojąco spokojnym tonem Mir – Zechce wielebny zaspokoić moją ciekawość i zdradzić, co też wprawiło jego osobę w tak ogromne wzburzenie?

- Zostałem niemalże uprowadzony z katedry – nuncjusz zacisnął dłonie tak mocno, że aż mu palce zbielały – Musiałem się ubierać w obecności tej... kobiety! Zmuszono mnie do podpisania pełnomocnictwa dla człowieka, którego siłą mi podstawiono! Odmówiono mi prawa do rozmowy z kompetentnym zastępcą!

Maisquin urwał na chwilę, bo przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Do środka weszła Lyra Amosis, która obrzuciła nuncjusza chłodnym spojrzeniem, po czym przeszła za Mira opierając się o pobliską ścianę i spoglądając na zastaną scenę z błyskiem zainteresowania w oku.

- To normalna procedura bezpieczeństwa – oznajmił beznamiętnie Sylwan, starannie skrywający rozbawienie grymasem duchownego – Jestem pewien, że Synod przeczyta z wypiekami na twarzach pańskie zażalenie, ale Konklawa chyba nie podzieli tej fascynacji synów Kościoła.

Maisquin odetchnął głęboko, rozluźnił palce, przestał się szarpać. Z jego twarzy zniknął powoli grymas wściekłości, ale Ravion potrafił doskonale czytać w ludzkich oczach.

Orbellański duchowny wciąż pozostawał w stanie dzikiej furii, płonęła ona gorączkowo w jego spojrzeniu.

- Jakimi zatem zarzutami ma mnie zamiar czcigodny legat obarczyć? – wycedził przez zaciśnięte zęby kleryk – Jakaż to zbrodnia usprawiedliwia stosowanie tak obcesowych procedur bezpieczeństwa?
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 52 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 51, 52, 53 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin