RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 10:28, 25 Kwi 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Mam nadzieję że nuncjusz nie będzie stawiał oporu. Wtedy można wprowadzić go do twierdzy oficjalnie.
Jeśli będzie stawiał opór to wspomniany już worek na głowę, do tego jakis długi płaszcza żeby zasłonić kapłańskie szaty. Nadamy Mirowi przez radio, żeby komendant ostrzegł ludzi, że nie wolno kontrolować naszej ciężarówki i jakoś go wprowadzimy.

Twierdza ma chyba jakieś przytulne lochy?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 10:42, 25 Kwi 2009
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Twierdza ma chyba jakieś lochy? Jeżeli tak, to ma też zapewne jakąś celę dla niebezpiecznych więźniów. Tam go zamkniemy.

Jeżeli nie, to maja z pewnością jakiś niewielki pokoik nez okien, do którego drzwi są wytrzymałe.

Skuć i tak będzie go trzeba - tak na wszelki wypadek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 12:26, 25 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dokładnie tak sobie pomyślałam Mistrzu Wink ale ponieważ wczorajszy wieczór spędziłam na pijaństwie to nie zdążyłam tego napisać Smile Oczywiście moją wtyczka przejmie rolę "przywódczą" w Katedrze.
Klecha podpisze odpowiednie papiery zanim wyjedziemy i "oficjalnie" przekaże obowiązki pod pretekstem...hmm...niech lepiej coś wymyśli..
Chociaż może to być równie dobrze "nieograniczona pomoc Inkwizycji" - w końcu o tym zarządzeniu Masquina muszą wiedzieć tylko na samej górze Katedry a reszta tej organizacji będzie działać tak jak do tej pory działała...


p.s. I lepiej, żeby chciał iść z nami po dobroci i współpracował... zabieram swoje noże i Hecutory a na pancerzyk zakładam mój szykowny, czarny płaszcz Smile


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Sob 12:27, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 18:23, 25 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra, 22 martius 831.M41, godz. 21.30

Półciężarówka zahamowała z piskiem opon przed tylnym wejściem katedry, drzwiczki kabiny trzasnęły donośnie. Lyra i Kara wyskoczyły prosto w strugi deszczu, poprawiając swoje płaszcze i naciągając szczelniej na głowy kaptury. Na zewnątrz panowała niemal absolutna ciemność, rozświetlana jedynie mdłym blaskiem reflektorów półciężarówki, nielicznymi świecami w oknach okolicznych domostw i bladą poświatą sączącą się zza witraży świątynnego kompleksu, zamieszkanego teraz przez kilka setek uchodźców.

Sepheryjka odsunęła brezent plandeki przy szoferce wozu, spojrzała na trzech przyglądających się jej w milczeniu żołnierzy Gatesa. Wszyscy byli w pełnym ekwipunku, z gotową do użycia bronią: czekali wyłącznie na rozkaz.

- Siedźcie tutaj cicho, dopóki nie wywołam was przez radio! - krzyknęła Lyra - W razie kłopotów posłużycie za wsparcie, ale broni używać tylko w ostateczności!

Nie czekając na potwierdzenie dziewczyna pobiegła po schodkach w ślad za Karą, tłukącą już pięścią w drewniane drzwi na tyłach katedralnego gmachu. Łowczyni zauważyła, że jej towarzyszka rozpięła płaszcz ułatwiając sobie dostęp do wiszących na szelkach pod pachami Hecuterów.

Drzwi uchyliły się po kilku ciągnących się niemiłosiernie minutach. Staruszek diakon Tesseus, którego obie akolitki miały już sposobność poznać, wytrzeszczył na nie oczy, potem spojrzał z nie mniejszym zdumieniem na stojący z włączonym silnikiem wóz.

- Pani VanErest? Sama, bez małżonka? - leciwy duchowny mógł mieć kłopoty z płynnym wysławianiem, a zapewne i z prostatą, ale nikt nie mógł mu odmówić niezłej jak na ten wiek pamięci - Co sprowadza szanowną panią w te progi o takiej porze?

Donośny huk pioruna wstrząsnął dachami Sheaf, a sinoblade światło nadało twarzy diakona przerażająco trupią barwę.

- Czy moja pani musi moknąć na tym deszczu?! - warknęła Kara, wyraźnie niezadowolona z konieczności dalszego udawania przybocznej strażniczki - Wejdźmy do środka.

Agentka naparła na duchownego całym ciałem, niejako siłą wymuszając na nim wpuszczenie za próg. Lyra odczekała, aż niespokojny starzec zamknie drzwi pozostawiając na zewnątrz szum ulewy.

- Musimy się zobaczyć z nuncjuszem Maisquinem, natychmiast - oznajmiła spoglądając wprost w niespokojne oczy diakona.

- Ależ to niemożliwe - zaprotestował Tesseus unosząc w obronnym geście obie ręce - Czcigodny nuncjusz odpoczywa, miał wyczerpujący dzień. Zabronił sobie przeszkadzać, nawet współbracia nie mają teraz dostępu do jego pokoju.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:31, 25 Kwi 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Hehe - Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji! Wparujcie mu do tego pokoju, pewnie robi tam coś nielegalnego Wink

W sprawie marynarzy.

Dwójka w pokoju nadawania.
Dwójka na dachu przy nadajniku.
Dwójka pod naszymi drzwiami (na zewnątrz).
Czwórkę mamy 'pod ręką' w naszych pomieszczeniach.

Jest jeszcze jakieś inne ważne miejsce, które pominąłem?

System rotacyjny. Dana dwójka pilnuje jednego miejsca, potem zmienia kolejną dwójkę w innym punkcie, w międzyczasie do służby wchodzą 'odpoczywający' w naszych pomieszczeniach, a schodzą ci, którzy służyli najdłużej (w jednej zmianie żadna dwójka nie może 'obsłużyć' więcej niż 3 punkty pod rząd). Zmiany pomiędzy punktami nie będą regularne (co 1-3h.). Po pierwszej dobie takiej służby zobaczymy co się wykluje w sprawie, w jakiej formie będą marynarze i zadecyduję co dalej. Wprowadzam system haseł i odzewów. Co 6h. je zmieniamy. Mogę je nawet wymyślić jeśli to ważne Wink System nie będzie równy dla każdego, ale niech dogadają się pomiędzy sobą co do długości zmian i ewentualnych drzemek.

Marynarze mają jakiś kompatybilny z naszym moduł łączności?


Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Sob 20:42, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:48, 25 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





OK - Kara myślę, że nie ma co straszyć staruszka. Niech tu wezwie natychmiast moją "wtyczkę" - sprawa pilna ! On nas zaprowadzi do Masquina... - załatwimy od razu przekazanie władzy...
Hmm...cholera wie...może demony przywołuje a może się tylko "zabawia" sam ze sobą i jakimś świerszczykiem...może weźmiemy chłopców z ciężarówki ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 21:01, 25 Kwi 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Myślę że "świerszczyka" to mu same utniemy Twisted Evil

Na pewno nie będziemy prosić o oficjalną audiencję, stuknięcie dziadka przy drzwiach czymś twardym też nie jest najlepszą opcją.

Jeśli Twoja wtyczka utoruje nam drogę do kwater nuncjusza to fajnie, jeśli nie to trzeba będzie ściągnąć armsmenów i zrobić ostre wejście. Tylko wtedy po mieście rozejdzie się, że heretycy uprowadzili Jego Świętobliwość, co grozi destabilizacja sytuacji w mieście. Więc jeśli skończy sie wywlekaniem za szmaty to wkrótce trzeba będzie oficjalnie rozgłosić że =I= przybyła i wprowadza porzadek a nuncjusz jest oskarżony o zdradę imperium, herezję 1go stopnia i molestowanie kleryków.

Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 22:53, 25 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dokładnie tak siostro Smile Zatem najpierw wariant a) moja wtyka bierze się do pracy a jak się nie uda...wariant b) wkraczamy w glorii i chwale =I= Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 18:19, 26 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra, 22 martius 831.M41, godz. 21.35

Lyra złapała Karę za ramię, osadziła zdenerwowaną towarzyszkę w miejscu spoglądając jednocześnie z uspokajającą miną na Tesseusa.

- W porządku, ojcze, kimże jesteśmy, byśmy mieli zakłócać spokój nuncjusza. Lecz ponieważ sprowadza nas sprawa niebywałej wagi, nalegam, abyś mnie doprowadził do sekretarza arcybiskupstwa, natychmiast. Myślę, że diakon Castor udzieli mi posłuchania bez względu na późną porę.

Stareńki duchowny nie oponował więcej, popędził w miarę swych sił ciemnymi korytarzami katedry prowadząc niezapowiedzianych gości do "kreta" Sepheryjki.

Castor znajdował się w swoim pokoju, odpoczywając widać po obfitującym w nerwowe wydarzenia dniu. Na widok stojących za progiem kobiet aż podskoczył w miejscu, załamując ręce i otwierając szeroko oczy.

- Czcigodna pani VanErest nalegała... - wybąkał Tesseus - Racz wybaczyć, bracie...

- Ależ oczywiście, że wybaczam - machnął natychmiast ręką Castor - Zaszczyt to móc przyjąć tak dostojnego gościa. Ojcze, zostaw nas samych, proszę.

Kiedy tylko stary diakon zamknął za sobą drzwi, Castor dał upust swemu przestrachowi, chowając za plecami trzęsące się lekko ręce.

- Siostry, co sprowadza was ponownie tutaj? - wybąkał wodząc wzrokiem od jednej twarzy do drugiej i z powrotem - Jak mogę pomóc?

- Bardzo prosto - odparła ostro Kara - Musisz nas wprowadzić do nuncjusza Maisquina, jak najszybciej. Musimy się z nim spotkać w dyskretny sposób. Gdzie teraz przebywa?

- O ile mi wiadomo, u siebie - Castor zawahał się na chwilę; jakby podejrzewał, że w pytaniu Kary ukrywa się jakiś haczyk - Mam was zaprowadzić?

- Tak, natychmiast - wtrąciła Lyra - Lecz musisz wiedzieć coś jeszcze, ojcze... nuncjusz Maisquin musi z nami wyjechać. Nie wiem, kiedy wróci do katedry, więc ktoś kompetentny będzie musiał zająć do odwołania jego miejsce. Jesteś gotów przyjąć na swe barki ten ciężar odpowiedzialności?

Diakon oniemiał w pierwszej chwili, przełknął bezwiednie ślinę, potem w jego oczach pojawił się na ułamek chwili dziwny błysk.

- Tak, czcigodna siostro - odparł powoli, z namysłem - Sororitas będą zadowolone ze swego wyboru.

- Prowadź zatem do nuncjusza, nie zwlekajmy ani chwili.

Opatulone płaszczami kobiety minęły w mrocznych korytarzach kilku zalęknionych nowicjuszy, ale zawzięta mina diakona Castora sprawiała, że żaden z nich nawet nie spojrzał w kierunku obcych, woląc błyskawicznie ulotnić się w bocznych nawach. Nuncjusz zajmował kilka połączonych ze sobą pomieszczeń w sercu budowli, przebudowanych na apartament podobny w rozkładzie pokoi do kwater Dularka.

Diakon zastukał w drzwi gabinetu Maisquina, oglądając się przy tym co chwila za siebie, uchylił je w odpowiedzi na krótkie wezwanie ze środka.

- Ojciec Castor? - do skrytych za progiem drzwi akolitek dobiegł poirytowany głos nuncjusza - Przecież prosiłem, żeby mi teraz nie przeszkadzać!

Kara odsunęła Castora na bok, weszła wraz z Lyrą do pokoju. Nuncjusz wlepił zdumiony wzrok w akolitki, podnosząc się jednocześnie zza swego biurka.

Zmierzając do katedry z zamiarem aresztowania kleryka, Kara i Lyra wyobrażały sobie na różne sposoby chwilę wejścia do pokojów Maisquina: włącznie z zakłóceniem swą obecnością jakiejś demonicznej orgii. To dlatego obie przekroczyły próg trzymając dłonie na kolbach Hecuterów.

Jak się okazało, całkiem niepotrzebnie.

Nuncjusz Maisquin, rozebrany do spodni i podkoszulka, siedział za wielkim drewnianym biurkiem, pisząc coś na arkuszach papieru listowego.

- Niezapowiedziana wizyta? - w głosie duchownego pobrzmiewała nuta narastającego gniewu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 19:30, 26 Kwi 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Ech, i nici z obcinania nuncjuszowi "świerszczyka". No chyba że w ramach przesłuchania...

Póki co kulturalnie - niech się ubierze i powiadomi kogo trzeba że wyjeżdża do Twierdzy na ważne spotkanie, nie jest pewien kiedy wróci. Niech oficjalnie powierzy pieczę nad Katedrą naszemu kretowi. A potem niech zakłada płaszczyk i wskakuje do naszej ciężarówki.

Jeśli będzie pyskował to Kara zastosuje zapewne środki przymusu bezpośredniego.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:13, 26 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Przepraszamy Wielebny nuncjuszu, że zakłócamy Twój spokój o tak późnej porze - w głosie Lyry nie dało się wyczuć nawet śladu zakłopotania
z powodu zakłócenia spokoju nuncjuszowi za to dało się wyczuć wyraźnie, że od reakcji na wizytę "szlachetnych dam" będzie zależało wiele w życiu nuncjusza...
być może nawet same życie - Jesteśmy zmuszone prosić Wielebny byś niezwłocznie udał się z nami do Twierdzy na pilne spotkanie z Komendantem
Martensem i... - Lyra zawiesiła głos - Legatem... Od tego spotkania zależy spokój i bezpieczeństwo mieszkańców tego miasta a może i planety.

Lyra obserwowała nuncjusza spod lekko przymrużonych powiek całą swoją postawą dając wyraźny znak, że od jego reakcji wiele zależy...być może
całą jego przyszłość...

Spokojnie. Damy mu szansę zebrać się z nami po dobroci - przy okazji niech powierzy obowiązki Castorowi... a jeśli nie zechce...
To pojedzie do Twierdzy w worku...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:21, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, katedra, 22 martius 831.M41, godz. 21.36

Nuncjusz Maisquin milczał przez dłuższą chwilę, spoglądając na Lyrę wzrokiem całkowicie pozbawionym sympatii lub szczątkowej chociaż chęci współpracy. Dziewczyna zesztywniała nieznacznie, godząc się powoli z alternatywnym sposobem dostarczenia nuncjusza do Twierdzy: w kajdankach i w worku na głowie.

Lecz tymczasowy przywódca orbellańskiego Kościoła potrafił trzeźwo myśleć i kalkulować, bo chociaż parsknął z nieskrywaną dezaprobatą, to jednak podniósł się z krzesła układając jednocześnie w niewielką pryzmę przeglądane dokumenty.

- Nie potrafię sobie wyobrazić okoliczności uzasadniających tak pozaprotokularne sposoby waszego działania, ale nie zamierzam dawać wam pretekstu do stawiania mi zarzutów o brak kooperacji – oznajmił duchowny – Mam nadzieję, że nie śpieszy się wam aż tak bardzo, bym nie mógł się ubrać?

- Nie, wielebny – odpowiedziała Lyra – Lecz w pierwszej kolejności nalegam na rozwiązanie kwestii przekazania zwierzchnictwa nad katedrą innej osobie.

- Czy to naprawdę konieczne? – wydął usta nuncjusz – Zakładam, że wrócę tu do paru godzin, kiedy już wyjaśnimy sobie wszelkie kwestie najwyższej wagi...

- Obawiam się, że rozmowy... mogą się przeciągnąć – Sepheryjka zmieniła nieco postawę ciała, wysunęła prawą nogę do przodu i odrzuciła połę płaszcza za ramię, by odsłonić obciążone bronią szelki – Nalegam.

Kara, z natury bardziej bezpośrednia i pozbawiona dyplomatycznego talentu, położyła swoje dłonie na obu Hecuterach, przekrzywiając głowę w bok i śląc nuncjuszowi bardzo nieprzyjemne spojrzenie.

- Cóż, w zasadzie mogłem się tego spodziewać – wycedził przez zęby Maisquin – W końcu to zwyczajowa praktyka: najpierw zbieranie informacji, a potem czystka, prawda? Tylko, że tutaj możecie połamać sobie zęby, czcigodne panie. Orbell Quill to prowincjonalna planeta, ale tytuł tymczasowego arcybiskupa ma tę samą wartość, co na Malfi, dla przykładu. Nawet wy nie macie prawa bez solidnego uzasadnienia pomiatać tak wysoko postawionym sługą Kościoła!

- Pełnomocnictwa dla pańskiego zastępcy, wielebny – powiedziała po chwili ciężkiej ciszy Lyra.

- Podpiszę upoważnienie dla diakona Vespera – Maisquin okręcił się na pięcie, sięgając po leżące na blacie biurka pióro.

- Dla diakona Castora – oświadczyła twardym tonem Sepheryjka. Nuncjusz zesztywniał w pierwszej chwili, po kilku sekundach odzyskał jednak władzę nad ciałem, czerwieniejąc po twarzy i zaciskając kurczowo pięści.

- Tego już za wiele, moja pani! – warknął wściekle – Składam oficjalny protest, na ręce legata! Nic was nie upoważnia do wpychania swoich paluchów w kwestie administracyjne Kościoła! Ja jestem tutaj osobą zwierzchnią i ja decyduję, kto będzie mnie zastępował podczas nieobecności! I zdecydowałem, że będzie to diakon Vesper! Czy się zrozumieliśmy?!

Lyra przygryzła bezwiednie wargi, usiłując zignorować ciche westchnienie grozy, które dobiegło zza jej pleców. Chociaż łowczyni nie obejrzała się przez ramię, jej wyobraźnia podsunęła kobiecie obraz bladego jak ściana Castora, który balansował właśnie na krawędzi zawału serca czując jak wściekłość nuncjusza niczym miecz wyrasta nad jego nieszczęsną głową, mającą zebrać w przyszłości wszelkie gromy za nieakceptowalną sugestię Sepheryjki.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:54, 27 Kwi 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Wszelkie protesty Jego Eminencja będzie mógł niebawem złożyć wprost na ręce legata. Tymczasem niech robi to, o co tak grzecznie prosimy. Tymczasowym biskupem chyba sam się mianował, inaczej dowiedzielibyśmy się od astropatów o jakimś przekazie od zwierzchników kościoła...

Nuncjusz dostanie pare minut na ubranie się i zebranie rzeczy osobistych,a le Kara będzie mu cały czas patrzyła an ręce. I żadnych narad w 4 oczy, szczególne z diakonem Vesperem.

Trzeba chronić swoich kretów. Jutro i tak będziemy mieli sporo pracy w mieście, można podskoczyć do Katedry z rozetą i Vespera też zwinąć do lochu. Jeśli nuncjusz ma do niego takie zaufanie to być może obaj są zamieszani w sprawę...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:00, 27 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Centralny kanton Orbell Quill, 22 martius 831.M41, godz. 21.36

Prom mknął poprzez ciemność nocy smagany potężnymi uderzeniami wiatru i strugami wody. Siedzący w kokpicie piloci musieli zaufać pokładowym instrumentom, ponieważ rozszalała aura ograniczała widoczność na zewnątrz do zera. Większość kontrolek na pulpitach pilotów świeciła na czerwono, sygnalizując ekstremalnie wysoki poziom zagrożenia dla bezpieczeństwa lotu.

Duch pozbawił pilotów złudzeń co do ewentualnego odwołania lotu w przeciągu jednej minuty, jeszcze przed startem, ściągając na chwilę swoją maskę i ukazując parze mężczyzn skryte pod nią prawdziwe oblicze. Obaj piloci od lat służyli w szeregach personelu pomocniczego Świętego Oficjum i zapewne wiele w tym czasie mieli możność zobaczyć, ale upiornie biała skóra albinosa i jego przerażające czerwone oczy i tak odjęły im na moment mowę. Wykorzystując tę chwilę Duch wręczył pierwszemu pilotowi pismo nakreślone pod dyktando Mira przez Girwana i opieczętowane rozetą dowódcy sekcji, oddające prom wraz z załogą do wyłącznej dyspozycji Ducha.

Siedzący samotnie w przedziale pasażerskim zabójca nie miał wątpliwości, że odgrodzeni od niego drzwiczkami kokpitu mężczyźni bluźnili pod jego adresem przy każdym uderzeniu wiatru, rzucającym wahadłowcem po czarnych przestworzach niczym piłeczką na falach smolistego oceanu. Sinobiały blask błyskawic przesączał się przez pancerne okienka kabiny zalewając jej wnętrze upiorną, gasnącą co chwila i pojawiającą się ponownie poświatą.

Duch wyciągnął z nieprzemakalnego pokrowca swój laserowy karabin, o charakterystycznie przedłużonej lufie i ciężkim module celowniczym. Nakręciwszy na lufę tłumik rozbłysku zabójca schował ją z powrotem do pokrowca, potem sprawdził równie starannie noszony w kaburze na biodrze pistolet. Mała dioda na obudowie broni płonęła zieloną poświatą sygnalizując pełną baterię.

Agent Ordo przebrał się na pokładzie wahadłowca, kilka minut po starcie. Swoje cywilne ciuchy oraz kuloodporną kamizelkę rzucił na sąsiednie siedzenie, wciągając na ciało ciasno przylegający do skóry kombinezon z czarnego polimeru, absorbujący dzięki mikroporom fotony padającego na zabójcę światła. Założony na kombinezon kamopłaszcz uzupełniał operacyjny strój akolity przeistaczając go w bezszelestny cień przemykający się niepostrzeżenie w mroku nocy.

Mężczyzna nacisnął palcem tkwiącą w uchu słuchaweczkę terenowego modułu łączności, otworzył połączenie z kokpitem.

- Mówi Duch. Nasz status? – rzucił suchym tonem w pełen statycznych trzasków eter.

- Przewidywany czas przylotu: półtorej godziny i trzynaście minut – padła odpowiedź jednego z pilotów – Pogoda bardzo zła i ciągle się pogarsza, sir. Muszę pana ostrzec przed zwiększonym zużyciem paliwa.

- Jak wysokim? – zapytał Duch mocując jednocześnie na głowie moduł noktowizjera.

- Przy takiej kompensacie mocą silników prądów powietrznych jak w tej chwili wystarczy nam na dolot do Narbo, kwadrans zawisu i powrót do Sheaf, ewentualnie na Corolisa. Turbiny żrą promethium jak szalone, ale to nic zaskakującego przy takiej pogodzie, sir. Kontynuować oryginalny plan lotu?

Przez wnętrze podskakującej szaleńczo kabiny wahadłowca przetoczył się ogłuszający łoskot pioruna, czerwone światło lamp awaryjnych zmieniło na ułamek chwili barwę na oślepiająco białą.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:09, 27 Kwi 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





"Ja jestem tutaj zwierzchnikiem kościoła" HA ! Ciekawe co powie Constantine jak mu opiszę tę sytuację... Może przydałby się
jakiś dodatkowy przekaz do Centrali z prośbą o weryfikację uprawnień Masquina...
Czy my mamy prawne możliwości go spalić ? Bo że fizyczne to w to nie wątpię...Zastanawiam się czy sam fakt nie odprawienia egzorcyzmów
daje nam podstawę do wykonania "czapy"...jeśli tak...to pan biskup powinien zatańczyć nieco inaczej...i albo będzie współpracował...albo...
Evil or Very Mad
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 51 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 50, 51, 52 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin