|
|
|
Wysłany: Pią 14:58, 17 Kwi 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Orbell Quill, nad Sheaf, 22 martius 831.M41, godz. 20.05
Wahadłowiec Corolisa wpadł w górne warstwy atmosfery niczym kometa, momentalnie znacząc rzadkie na tej wysokości powietrze smugami żywego ognia pozostawianego za mknącą z zawrotną prędkością maszyną. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później wytracający częściowo szybkość prom zaczął dygotać z wizgiem metalowych elementów i podskakiwać szaleńczo, targany coraz silniejszymi uderzeniami prądów powietrznych.
Opasani ciasno uprzężą antyurazową pasażerowie wsadzili w usta gumowe gryzaki, by przez przypadek nie odgryźć sobie języków. Obsługa techniczna zasłoniła przed startem wszystkie okienka w kabinie pasażerskiej zabezpieczając je przesuwnymi klapami, toteż wnętrze przedziału sprawiało wrażenie metalowej trumny ciśniętej w wody rozszalałego oceanu.
- Lądowanie za dwadzieścia minut – w głośnikach zatrzeszczał pełen statycznych zakłóceń głos pilota – Warunki pogodowe bardzo trudne. Nie odpinać bez zezwolenia uprzęży.
Mat Gates obejrzał się do tyłu słysząc jakieś stłumione przekleństwo i szczęk upuszczonego niechcący karabinu. Nie zdążył spostrzec nieostrożnego winowajcy, bo w tej samej chwili wahadłowiec niemal przewrócił się na burtę, spadając w niekontrolowany sposób dobre pięćdziesiąt metrów. Mat uderzył głową w oparcie sąsiedniego siedzenia, a impet tego uderzenia zamroczył go na chwilę. Nim odzyskał ostrość widzenia, oświetlenie w kabinie pasażerskiej zostało wyłączone, zastąpiła je wątła czerwona poświata sącząca się z lamp alarmowych, nadająca twarzom siedzących w fotelach ludzi demonicznego wyrazu.
- Nie bać mi się, psie syny! – ryknął Gates – Bóg-Imperator nad nami czuwa! Prawy syn Imperium nigdy Go nie zawiedzie, nigdy się nie zawaha, nigdy nie okaże lęku, albowiem wie, że nie śmierć jest najgorsza w jego życiu, lecz świadomość, że mógł zawieść Pana na Złotych Tronie! Módlcie się! I broni pilnować, nie wypuszczać z rąk! Karna służba dla każdego, który to raz jeszcze zrobi!
- Lądowanie za osiemnaście minut! – zatrzeszczał ponownie głośnik nad drzwiczkami kokpitu – Odbieram sygnał naprowadzający z lądowiska w Sheaf! |
|
|
|
|
|
Wysłany: Sob 17:45, 18 Kwi 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 20.08
Komendant Dregs milczał przez chwilę zbierając w myślach argumenty. Patrzył ponad ramieniem obserwującego go Mira, z wzrokiem wbitym w jakiś bliżej nieokreślony punkt na ścianie gabinetu Martensa.
- Mogę mówić otwarcie, sir? - powiedział po chwili przenosząc spojrzenie z powrotem na oblicze Fedridańczyka.
- Oczywiście - zapewnił go Mir - W obecności legata Świętego Oficjum otwartość jest wyjątkowo wskazana.
- Uważam, że arcybiskup Dulark, asesor Hosterman, dyrektor Garner i komendant Quinoa zostali zamordowania w ramach czystki najwyższych rangą imperialnych urzędników na Orbell Quill, sir. Ci sami zbrodniarze, a sądzę, że mówimy o pewnej ich grupie, ci sami sprawcy odpowiadają za zniszczenie moich pojazdów, zerwaną łączność z wioskami na zachodzie oraz zaginięciami diakona Oatmowa i dyrektora Flynta. To wszystko, co mogę powiedzieć, sir, ponieważ nie dysponuję dostępem do materiałów Sekcji Śledczej Magistratum.
- Dostęp dostępem, a intuicja intuicją - nie ustępował Mir - Co panu podpowiada rozum? Czy to akt dywersji heretyków czy może początek inwazji obcych?
- Heretyków? - Dregs przybrał nieco zdziwioną minę - Nic mi nie wiadomo o heretykach czy zakazanym kulcie, ja obstawiałbym raczej secesjonistów. Na każdej planecie znajdą się ludzie gotowi dla byle prywaty odwrócić twarz od Złotego Tronu.
- Secesjoniści - powtórzył mało znane słowo Fedridańczyk - A kim mogą oni być? I jak są powiązani z zaginionymi osadami?
- Myślę, że działają z podpuszczenia kleru - wyznał ostrożnym tonem Dregs - I myślę, że gdzieś w zachodnim kantonie znajduje się ich baza. W porozumieniu z komendantem Quinoą wysłałem tam 6 marca grupę pacyfikacyjną, dobrze uzbrojoną. Przepadli bez śladu, a to byli sprawdzeni, godni zaufania ludzie. Bardzo odczuwam ich brak. |
|
|
|
|
Wysłany: Nie 11:10, 19 Kwi 2009 |
|
|
Bestia |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 06 Wrz 2007 |
Posty: 610 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Sosnowiec Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Fedriańczyk siedział kilka chwil z kamienną miną, rozważając w myślach słowa Dregs'a. Po prawdzie nauczył się już nie rzucać na każdy nowy trop, niemniej nie mógł ignorować faktu że teoria ta miała pewne podstawy. Im dłużej znajdowali sie na Orbell Quill, im wiecej zbierali informacji, tym bardziej nabierali podejrzeń co do nuncjusza Maisquin'a. W tej właśnie chwili, siedzący przed nim człowiek dodawał kolejne elementy układanki, zdająca się te podejrzenia potwierdzać.
- Czyli tak... - Rozpoczął ostrożnie. - Idąc tym tokiem rozumowania, secesjoniści zamordowali arcybiskupa, gdyż ten był lojalnym sługą tronu. Następnie wysokich rangą urzędników by wywołać chaos. Zniszczyli też park maszynowy, by uniemożliwić dalsze działania militarne.
Nie czekając na potwierdzenie swoich domysłów, Mir zwrócił się bezpośrednio do Dregs'a.
- Proszę opowiedzieć mi więcej o Pańskich podejrzeniach i misji pacyfikacyjnej z 6 marca. - Mir wychylił się nieco do przodu, opierając łokcie o biurko i podpierając brodę. - I chciałbym by skonfrontował Pan swoją teorię z powszechną opinią, jakoby mordów tych dokonały demony.
Czyli dochodzi nam kolejny trop - secesjoniści (jednego tylko chwilowo nie rozumiem: za wszystkim stoi kler, będący secesjonistami/współpracujący z nimi, więc secesjoniści udają kult boga krwi, by wezwano świętą inkwizycję...). Dziwne to strasznie... |
|
Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Nie 11:13, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wysłany: Nie 17:21, 19 Kwi 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Nie wiem, czy Constantine Ci odpowie, bo biedak bardzo się teraz poci nad egzorcyzmowanymi rysami w posadzce, ale może odpowiem Lyrze własnymi słowami - tak dalece nie sposób zasymulować demonicznej inkursji! Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy demony faktycznie zstąpiły na Orbell Quill, teraz może się ich całkowicie wyzbyć!
Niestety, nikt w Waszej ekipie nie ma większego pojęcia na temat "naprowadzania" demonów (zdałaby się Zakazana Wiedza: Demonologia) - w tej kwestii nie pomoże ani Constantine (znający jedynie podstawowe egzorcyzmy) ani Ravion (bo demony to temat zupełnie mu obcy). Może astropaci z enklawy powiedzieliby na ten temat coś więcej?
Mir, bez względu na bieg rozmowy Dregs odbierze za chwilę ostrzeżenie z kosmoportu o nadlatującym nad Sheaf obiekcie. To Wasz prom, a w nim 20 armsmenów. Co komendant ma z nimi zrobić? Od razu rozwieźć po mieście (Twierdza i enklawa)? Otwarcie czy dyskretnie?
Sambor - egzorcyzmy w gabinetach Hostermana, Garnera i Chaffa będą wyglądały identycznie (patrz: pierwszy opis). Zużyjesz cały zapas sproszkowanego srebra i olejów, ale ostatecznie unicestwisz ślady pozostawione przez demony w Sheaf). Dodatkowo Twoja postać zdobyła 20 XP ekstra spoza puli przeznaczonej na tę przygodę (będziesz je mógł wydać w przyszłości na skille/talenty stricte kleryckie lub powiązane w jakiś sposób w demonami, np. Hatred: Daemons).
Radziu - zamierzasz startować na rekonesans jeszcze tej samej nocy? W zasadzie jest to możliwe - kiedy tylko armsmeni opuszczą wahadłowiec, będzie on do Twojej dyspozycji. |
|
|
|
|