Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sheaf, Twierdza Barleystone, 22 martius 831.M41, godz. 19.00
Kiedy wstrząs wywołany widokiem parującej wody święconej już minął, Mir polecił Martensowi, by ten odesłał dwóch oficerów Magistratum za drzwi sekretariatu, zabraniając im jednocześnie z kimkolwiek rozmawiać, pod groźbą najwyższych sankcji. Obaj mundurowi wykonali polecenie z niebywałą szybkością, bladzi jak ściana i bardziej niż chętni do opuszczenia przerażającego miejsca.
Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się z donośnym trzaskiem, Mir przeszedł do opustoszałego sekretariatu, również czując ulgę z tytułu opuszczenia gabinetu Garnera. Natychmiast po nim wycofali się stamtąd wszyscy pozostali agenci.
- Komendancie, od tej chwili podlega pan bezpośrednio moim rozkazom, a odmowa ich wykonania lub opieszałość w realizacji będą kosztowały życie – oznajmił Mir – Po pierwsze, obowiązuje pana całkowita tajemnica co do naszej tożsamości. Nadal pozostajemy delegacją kupców z Baraspine, oferujących pomoc w ewakuacji znaczniejszych obywateli tego świata. Kim są ci dwaj oficerowie na zewnątrz?
- Starsi proktorzy Tanako i Hauser, sire – odparł czym prędzej Martens.
- Godni zaufania?
- Chyba... chyba tak – komendant zbladł jeszcze bardziej, rozdarty emocjonalnie – Chyba tak.
- Constantine, jeśli oprócz duchownych z katedry będzie ci potrzeba dodatkowych ludzi, weź tych dwóch oraz dowódcę warty z dziedzińca, Gargola czy jakoś tak się zwał. Skoro już wiedzą, kim jesteśmy, trzymajmy ich na smyczy. Komendancie, ustalimy teraz pewne działania, które muszą zostać natychmiast wdrożone w życie.
- Proszę mówić, legacie! Wszystko zostanie wykonane co do joty!
- Doskonale, wasza gorliwość w kooperacji pozwala żywić nadzieję, że może jednak wyniesiecie głowę cało z tego burdelu – uśmiechnął się z zamierzonym chłodem Mir – Po pierwsze, proszę dopilnować przydzielenia nam kilku sąsiadujących ze sobą pomieszczeń, odseparowanych od reszty kompleksu i pod strażą. Tam należy jak najszybciej przenieść całą dokumentację dotyczącą śledztwa w sprawie zabójstw, inkursji i wszystkiego innego, co wiąże się z naszą sprawą. Zrozumiałe?
- Tak jest, sire!
- Proszę przygotować do wyjazdu dwa samochody, jeden niech jedzie już teraz do katedry zabierając ze sobą wielebnego Constantine. Kierowca ma zabrać stamtąd parę moich agentów i nasz sprzęt, potem pojedzie drugi raz po nuncjusza Maisquina. Drugi samochód niech czeka na polecenie wyjazdu, dostarczy pewne pisma do enklawy astropatów – Mir spojrzał znacząco na Girwana, dając Scintillijczykowi do zrozumienia, że oczekuje od niego napisania tekstu kolejnej wiadomości dla Konklawy – Jeden z oficerów na zewnątrz ma zaprowadzić agenta Sylwana do waszego modułu łączności dalekosiężnej i udostępnić mu dyskretne połączenie z naszym statkiem na orbicie. Po wykonaniu tego połączenia pokój radiowy ma zostać wyłączony z użytku, będzie wolno z niego korzystać wyłącznie po uzyskaniu mojej zgody. Czy to jasne?
- Tak jest, sire!
- Właśnie, byłbym zapomniał! Proszę się pilnie skontaktować z komendantem Dregsem z ochrony kosmoportu. Niech tutaj przyjedzie, natychmiast! Nagła narada, ekspresowa odprawa, wszystko mi jedno, jaki podacie powód, ale nie może wiedzieć, kim jesteśmy.
- Tak jest, sire!
- Możecie odejść, komendancie, ale pamiętajcie. Od tej chwili waży się wasz los.
Kiedy kroczący sztywno, wciąż zszokowany Martens wyszedł z sekretariatu, Mir przeniósł wzrok na swych towarzyszy.
- Dokładne dyspozycje wydam niebawem, teraz najważniejsze sprawy – oznajmił – Constantine, jedź do katedry, zabierz Lyrę i Karę, nasz ekwipunek oraz duchownych, którzy będą ci potrzebni do odprawienia wszystkich obrzędów. Kazałem przywieźć Maisquina drugim rzutem, bo nie chcę, żeby widział, co ładujemy do wozu. Wracaj jak najszybciej, dobierz sobie paru mundurowych do pomocy i zaczynaj badać wszystkie miejsca zabójstw. Kto i jak zajmie się Maisquinem, zdecyduję po jego przyjeździe. Sylwan, skorzystaj z głównego radiokomunikatora, ściągnij z Corolisa jeden wahadłowiec. Będzie potrzebny dla Ducha, bo czas już najwyższy, żeby nasz przyjaciel wyskoczył na prowincję. Girwan, pomożesz mi napisać list do Konklawy, potem pojedziesz z nim do Raviona. Wyślecie przekaz i wrócicie tutaj.
Fedridańczyk urwał na chwilę, przesunął wzrokiem po niemych obliczach swych towarzyszy.
- Sprawa jest bardziej mroczna niż początkowo myśleliśmy. Cały ten świat jest zagrożony, a co gorsza, gra idzie nie tylko o życia tych wszystkich ludzi, ale i ich dusze. Obawiam się, że musimy zapomnieć o odpoczynku. Bierzemy się do roboty. Imperator strzeże.
- Imperator strzeże – odparli zgodnym chórem pozostali akolici. |
|