Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Narbo, zespół Alpha, 23 martius 831.M41, godz. 12.40
Lyra Amosis miała wrażenie, że potworne targnięcie prawie wyrwało jej ze stawów ręce. Kiedy prom podrywał się z rykiem silników w górę, zdesperowana dziewczyna skoczyła w jego stronę, w ostatniej chwili łapiąc palcami za krawędź rampy. Maszyna wystrzeliła w górę z ogromną prędkością, unosząc ku dachowi wymachującą bezradnie nogami Sepheryjkę, zawieszoną nad coraz głębszą czeluścią silosu. Na głowy wyjących w bezsilnym szale kultystów sypał się grad drewnianych i metalowych odłamków, rozbijających ludzkie głowy, łamiących kości.
- Nie zamykaj rampy! - wrzasnęła Kara rzucając się płasko na brzuch i łapiąc za nadgarstki mogącej w każdej chwili runąć w dół Lyry. Żołnierz ochrony wylądował na klęczkach tuż obok, pomógł wciągnąć bladą jak ściana agentkę na rampę promu.
W tej samej chwili wahadłowiec wypadł z ciasnej przestrzeni budowli i jego ogłuszający ryk zmalał nieco, zastąpiony przeraźliwym łoskotem przecinających przestworza błyskawic.
- Mamy ją, mamy! - krzyknęła w stronę Raviona Kara. Solomonita kiwnął głową, doskoczył do kokpitu maszyny, klepnął w ramię pilota.
- Wal do drugiego promu! - rozkazał - Weźmiesz na pokład ocalałych z sekcji Bravo!
- Tak jest, sire! - pilot zawrócił maszynę w miejscu manewrując szaleńczo drążkiem sterowym i przepustnicą.
- Mało brakowało - wydyszała Lyra wyciągając się na podłodze przedziału desantowego i łapiąc łapczywie powietrze - Cholera, mój laser!
- I moja maczeta! - parsknęła Kara odwracając się w stronę leżącego pod jedną ze ścian przedziału Mira. Chociaż zabójczyni czuła irracjonalny lęk przed obmacywaniem zwłok swego dowódcy, zabitego w dodatku przez jedną z bliskich współagentek, przełamała swe obiekcje pomna faktu, że posiadanie inkwizytorskiej rozety mogło jej w tym momencie przynieść wymierne korzyści.
Lecz zaledwie kilka sekund wystarczyło, by na twarzy Kary pojawił się grymas wściekłej frustracji.
- Czego się spodziewałaś? - zapytał sarkastycznym tonem Ravion, stojący obok i trzymający się kurczowo zwisających spod sufitu pętli - Przecież jest nagi! Myślisz, że ją przed porwaniem połknął?
- Dulark musiał ją zabrać! - warknęła zabójczyni waląc pięścią w podłogę kabiny - Po stokroć przeklęty parszywiec!
- Tu pilot, przygotować się do lądowania!
Maszyna wytraciła błyskawicznie prędkość, przeszła w tryb zawisu, po dalszych kilku sekundach opadła zaś w grząskie błoto narbońskiej uliczki, lądując tuż obok drugiego wahadłowca Ordo i pary machających z desperacją rękami agentów, trzymających między sobą ujęte pod pachy ciało człowieka w szatach Ministorum. |
|