Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Narbo, zespół Bravo, 23 martius 831.M41, godz. 12.39
- Cholera, rakiety! - zesztywniał znienacka Girwan, zrywając się ponownie z klęczek - W tym promie musi być komunikator!
Zostawiwszy Sylwana z nieprzytomnym Constantine, zabójca wpadł z powrotem do wnętrza wahadłowca, przemierzając błyskawicznie przedział pasażerski i lądując jednym skokiem w szeroko otwartych drzwiczkach kokpitu. Podłogę kabiny zaścielały wydarte z okładek książki szyfrów i inne wojskowe dokumenty, najwidoczniej zniszczone przez heretyków. Girwan podeptał część papierów siadając w fotelu jednego z pilotów i wsadzając sobie na głowę wielkie słuchawki modułu łączności dalekosiężnej.
- Komórka Salvaro do Corolisa, czy mnie słyszycie?! - krzyknął arystokrata przestawiając pokrętła urządzenia - Corolis, czy mnie odbieracie?!
- Bardzo kiepsko! - padła niemal natychmiastowa odpowiedź - Co tam się dzieje?! Astropata wpadł w szał, omal się sam nie okaleczył! Cały czas powtarza, że coś nadchodzi, że coś przebija się przez zasłonę! Podajcie swój status!
- Nie odpalać pocisków! - krzyknął z determinacją Girwan - Nie zaczynajcie bombardowania!
- To niemożliwe! - odpowiedź zmroziła arystokracie krew w żyłach - Proszę o weryfikację polecenia wstrzymania bombardowania! Weryfikacji może dokonać wyłącznie legat!
- Legat nie żyje! - wybuchnął DeVayne - Legat właśnie zginął próbując przerwać jakiś heretycki rytuał! Nie zdążymy się na czas ewakuować! Nie możecie zbombardować Narbo!
- Sire, mówi kapitan Wagner - w eterze rozległ się inny głos, twardy, zdecydowany, chociaż z wyczuwalną nutką żalu - Przykro mi, ale muszę zignorować ten rozkaz, jeżeli nie zostanie osobiście potwierdzony przez legata. Takie są procedury bezpieczeństwa w operacjach przeciwko kultom.
- A skąd możecie wiedzieć, że to nie ja jestem legatem?! - rozwścieczony Girwan trzasnął pięścią w pulpit kokpitu tak mocno, że roztrzaskał jakiś zegar - Skąd wiecie, że wydał wam rozkaz właśnie Mir?
- Podczas waszego transferu przez Osnowę zarejestrowaliśmy sekretnie próbki głosu wszystkich członków zespołu. Duch Maszyny zidentyfikował pana jako Girwana DeVayne, członka świty legata. Niestety nie posiada pan odpowiednio wysokich kompetencji, aby odwołać rozkaz bombardowania. Sugeruję jak najszybsze opuszczenie strefy ostrzału. Bez odbioru.
Wstrząśnięty Scintillijczyk siedział w kompletnym bezruchu w pustej kabinie pilotów, wsłuchany w radiowe szumy wypełniające nałożone na uszy słuchawki. |
|