Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Orbell Quill – kosmoport w Sheaf, 22 martius 831.M41, godz. 11.36
Turbiny wahadłowca milkły z każdą sekundą. Pilot przez prawie minutę przestawiał palcami rzędy przełączników, a z każdym jego ruchem we wnętrzu maszyny gasły kolejne światła i światełka. Kiedy skończył, przeszedł z kokpitu do kabiny pasażerskiej, wciąż nie zdejmując hełmu ani nie rozpinając swego grubego kombinezonu.
Stojący na zewnątrz ludzie chyba usłyszeli dźwięk jego kroków, bo przez wnętrze promu przebiegł hałas uderzających w blachę wahadłowca pięści, tonący w zlewającym się w nieustanny szum stukocie spadających na prom kropel deszczu.
- Otwierać w imieniu Magistratum! – wykrzyczane z dziwnym lokalnym akcentem słowa były mocno stłumione osłonami termicznymi promu, ale wszyscy doskonale zrozumieli ich znaczenie – Natychmiast otwierać albo wyłamiemy zamki!
Pilot złapał za dźwignię otwierającą boczny właz, zdehermetyzował izolatory drzwi, odsunął je w bok z metalicznym szczękiem. Do wnętrza wahadłowca wdarł się hałas ulewy: jednostajny szum, który już po chwili zaczynał swym brzmieniem przyprawiać o ból głowy.
Mir Salvarro i Kara Janderic wysiedli jako pierwsi, grając rolę osobistej ochrony delegata VanEresta. Dziesięciu stojących przed promem regulatorów Magistratum wycelowało w obcych laserowe karabiny; w opinii Fedridańczyka bardzo przestarzałe, ale wciąż potencjalnie mordercze. Wszyscy nosili hełmy z podniesionymi przyłbicami, dzięki czemu dowódca zespołu widział wyraźnie ich nerwowe oczy.
- Mają broń! – krzyknął jeden z orbellańskich funkcjonariuszy – Ręce do góry, z dala od spluw! Coście za jedni i czego tu szukacie?! |
|