RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 73, 74, 75 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 15:20, 10 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.30

Wahadłowiec spadał z mrocznych przestworzy niczym wielki metalowy żuk, połyskujący od deszczu, ziejący płomieniami gazów napędowych. Stojący na wałach prefektury funkcjonariusze spoglądali na pojazd z chorobliwą fascynacją – teraz, kiedy po Twierdzy lotem błyskawicy rozeszła się wieść o prawdziwej tożsamości przybyszów, śmierci komendanta Martensa i zdradzie Dregsa, wszyscy pozostawali w stanie głębokiego szoku, ale dzięki wieloletniemu treningowi wciąż wykonywali swe obowiązki.

Wyciągnięty z kazamat nuncjusz, odpowiednio poinstruowany przez Constantine i Girwana, z zauważalną gorliwością jął wypełniać postawione przed nim zadania. Sylwan nie omieszkał posłać Maisquinowi znaczącego spojrzenia, które tamten z miejsca zauważył, podziękował za nie nieznacznym skinieniem głowy. Sylwan wiedział, że jeśli nuncjusz był niewinny – a coraz bardziej zyskiwał pewność, że tak właśnie było – zapewne postawi teraz cały Orbell Quill na głowie, by tylko odzyskać swe wpływy i podbudować w oczach agentów Ordo nadszarpniętą znacznie reputację.

Awansowani w drodze polowej promocji Tanako i Hauser przyjęli z ogromnym zmieszaniem odznaki komendanckie oraz pośpieszne namaszczenie z rąk nuncjusza, po czym razem z nim i drugim matem kontyngentu marynarskiego zaczęli układać wspólnie plan zabezpieczenia miasta.

Girwan dopilnował wysłania na statek pełnej wiadomości o zajściach z ostatnich dwóch godzin, zobowiązując astropatę Corolisa do natychmiastowej transmisji danych na Scintillę, potem dołączył do reszty sekcji, rozpakowującej zawartość skrzyń z ekwipunkiem na schodach.

- Corolis ma namiar promu! – oznajmił Scintillijczyk dociągając paski swego pancerza osobistego – Są spore zakłócenia atmosferyczne, ale sygnał zanika na góra kilkanaście sekund!

- Gdzie ten skurczybyk leci?! – warknęła mokra od deszczu Kara, upychająca po kieszeniach zapasowe magazynki do Hecuterów.

- W linii prostej na Narbo – odparł DeVayne – Na Narbo.

Narbo – główny ośrodek farmerski zachodniego kantonu. Pierwsza osada, która zerwała łączność z Sheaf, piątego marca, w dniu śmierci arcybiskupa Dularka. Wszyscy przeczuwali w duchu od chwili lektury pierwszych raportów, że właśnie w zachodnim kantonie leży klucz do rozwiązania tej zagadki, a teraz zyskali tego całkowite potwierdzenie.

W tunel bramy wjechały cztery zdezelowane ciężarówki Magistratum, rzygające kłębami spalin. Przewożona nimi pięćdziesiątka regulatorów w pełnym oporządzeniu miała za zadanie spacyfikować kosmoport, przejmując kontrolę nad instalacją radarową i eliminując z użyciem siły ewentualnych popleczników Dregsa.

Ryk silników promu zagłuszał już wszystkie inne dźwięki, również konwersację pomiędzy agentami komórki. Maszyna opadła na masywne łapy, piloci zmniejszyli momentalnie obroty turbin. Tylna rampa promu opadła z trzaskiem na płyty dziedzińca, zadudniły w nią ciężki buty zbiegających w dół pięciu marynarzy.

Jeden z nich, noszący insygnia starszego mata, zasalutował na widok podbiegającego Constantine, nakreślił w powietrzu znak Orła.

- Piętnastu ludzi zostaje w środku, pięciu wysiada! – krzyknął ponad wizgiem pracujących silników wahadłowca – Jesteśmy gotowi do natychmiastowego startu!

- Piętnastka zostaje, pan w tej liczbie! – odkrzyknął duchowny – Nie mamy czasu do stracenia!

Lyra pierwsza wskoczyła na rampę, przebiegła błyskawicznie przez ciemny przedział desantowy, odprowadzona spiętymi spojrzeniami kilkunastu siedzących w fotelach żołnierzy Ordo. Obaj piloci zasalutowali na jej widok sprężyście, po czym wrócili szybko do przestawiania przełączników na swych konsoletach.

- Macie stałą łączność z Corolisem? – zapytała dziewczyna zarzucając na ramię przeciwdeszczowy płaszcz.

- O tyle, o ile, ma’am – odparł jeden z pilotów – Co chwilę się rwie, ale nie jest źle. Gorzej, jeśli trafi się nam jakaś burza.

- Czekajcie na rozkaz startu – poleciła mu Sepheryjka – Za parę minut musimy być w drodze.

Stojący u podstawy rampy nuncjusz Maisquin uniósł wysoko w górę ciężką księgę zawierającą podstawy imperialnego Credo, błogosławiąc nią wbiegających na pokład wahadłowca akolitów.

- Bóg-Imperator z wami! Niech was chroni i wiedzie! – krzyknął z emfazą nuncjusz.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:39, 10 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Jak widzicie powyżej, zdecydowałem się po krótkim namyśle przeskoczyć od sceny pod bramą od razu do sceny startu wahadłowca – może niezbyt to eleganckie, ale za to w ogromnym stopniu przyśpiesza bieg fabuły. Macie piętnastu armsmenów, dwóch pilotów, Was jest sześcioro (pełna obsada miejsc, Kara siedzi na kolanach Constantine!). Deszcz wciąż pada, ale nie ma burzy, więc sensory Corolisa radzą sobie nieco lepiej z namierzaniem uciekającego promu niż miałoby to miejsce zeszłej nocy. Dregs leci wprost na Narbo.

Komunikator Ducha sygnalizuje gotowość do otwarcia połączenia, ale zabójca milczy.

Ktoś chce wygłosić jakąś górnolotną myśl przed rozpoczęciem pościgu? (piloci już zwiększają moc silników).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 17:37, 10 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Od górnolotnych myśli jest Constantine Rolling Eyes Co do wywoływania Ducha...byłabym ostrożna - wyraźnie nie chciał, żeby
go wywoływać...jeśli akurat kogoś śledzi i odezwie się jego radio...poza tym nasz mocny nadajnik może zostać podsłuchany jeszcze przez kogoś...
Sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 18:55, 10 Cze 2009
Raphael
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Holy Terra
Płeć: Mężczyzna





Jak rozumiem kierujemy się za heretykiem do Narbo.

Ravion trącił czubkiem buta siedzącego naprzeciwko Constantine, rozanielonego słodkim ciężarem Kary.
-Wielebny-syknął-spójrz na tych młodych chłopców-rozejrzał się po twarzach uzbrojonych marynarzy. Niewielu z nich brało udział w walce. Wyczuwam w nich sporo strachu i niepewności, chociaż są gotowi do walki. Może bysmy odmówili wspólnie credo Imperialne?


Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Śro 18:57, 10 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 23:11, 10 Cze 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





W takich sytuacjach lepiej sprawdzało się proste "na pohybel skurwysynom" - uśmiechnął się do wspomnień Constantine. Niemniej jednak, faktycznie wyczuwał pewną niepewność w powietrzu. Przeprosił Karę, podniósł się z fotela i szukając oparcia dla ręki zaczął mówić.

- Bracia, nieprzyjaciel podniósł swój ohydny łeb. Oto kilkanaście minut temu sługusy plugawych bóstw wzniosły dłoń na przedstawiciela Inkwizycji. Nie muszę chyba mówić, jak wielkim grzechem jest to. W tej chwili prom, którym ucieka porywacz i morderca waszych towarzyszy - bo polegli oni w obronie legata Inkwizycji - jest już namierzany. Niech wasz gniew i chęć prawej zemsty was prowadzi, albowiem Nasz Pan na Złotym Tronie przychylnie spogląda na pałających nienawiścią do zdrajców, mutantów i obcych. Nie okazujcie litości. Dla tych, którzy odrzucają łaskę Imperatora Ludzkości, nie ma przebaczenia. Nie ma litości! Wiedzcie, że oni na nią nie zasługują. Jeśli się zawahacie, skorzystają z waszej słabości, by mamić na zatracenie! Nie możecie się wahać! - Constantine ostatnie słowa wykrzyczał, tak, by żołnierze usłyszeli je w huku silników. - Bracia, odmówmy wspólnie pierwszą Litanię Nienawiści. Niech jej święte słowa umocnią nas w naszej wierze i wspomogą w nadchodzącym trudzie!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:04, 11 Cze 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Co tu dodawać,
Wziąłem swój ekwipunek i w drogę. Jestem ciekaw, czy dane mi będzie wrócić w to miejsce.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 10:42, 12 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 10.00

Podniosła przemowa Constantine nie wzbudziła zbyt wielu okrzyków aprobaty, bo na pokładzie wahadłowca znajdowali się doświadczeni żołnierze Ordo, poddawani regularnej indoktrynacji religijnej i okresowemu czyszczeniu niektórych obszarów umysłu. Ludzie ich pokroju nie okazywali zbyt wielu emocji, doskonale panując nad swoimi reakcjami.

Jedynie ich oczy lśniły gorączkowym blaskiem, przepełnione czystą i niczym nieskażoną nienawiścią, a palce dłoni bielały na przygotowanych do strzału laserach. Constantine uśmiechnął się kącikami ust, wrócił na swe miejsce. Kara przeskoczyła w tym samym czasie na fotel zwolniony przez Lyrę, bo Sepheryjka zniknęła w kokpicie promu monitorując pracę pilotów i regularne przekazy radiowe z pokładu Corolisa.

- Nadal utrzymują ten kurs? – zapytała z tylnego fotela kokpitu, kiedy spod przesłony hełmu pierwszego pilota dobiegły jej uszu strzępki radiowego komunikatu.

- Nadal – potwierdził pilot nie odrywając wzroku od pokładowych instrumentów maszyny – Lecą prosto na Narbo.

- Przewidywalny czas lądowania?

- Za godzinę i siedem minut. Warunki pogodowe nieznacznie się poprawiły, brak turbulencji.

- Koniec deszczu? – zdziwiła się Sepheryjka.

- Nie, ma’am – pokręcił głową pilot – Leje jak z cebra, ale nie wieje, brak też wyładowań atmosferycznych.

Godzina lotu, pomyślała z niesmakiem Lyra, nie mając pojęcia, w jaki sposób mogła zabić uciążliwą monotonię oczekiwania na lądowanie. Jej myśli krążyły uparcie wokół nieuniknionej konfrontacji, prawa dłoń opadała co chwilę nieświadomym gestem na Hecutera. Orbellańscy heretycy odsłonili w końcu swe karty, zaczęli działać w otwarty sposób. Trwające dobę z okładem śledztwo doprowadziło do ujawnienia ich tożsamości, ale dziewczyna nie potrafiła się oprzeć wrażeniu, że jakieś elementy makabrycznej układanki wciąż jeszcze nie trafiły na właściwe miejsca. Komendant Dregs doskonale pasował na przywódcę kultu: mógł bez problemu zorganizować akt sabotażu w parku maszynowym Magistratum, posiadał dostęp do wszystkich materiałów śledczych swych kolegów mogąc na bieżąco kontrować ich poczynania, chociażby poprzez zabójstwo inspektora Chaffa, który ewidentnie musiał wpaść na trop zdrajcy we własnych szeregach. Nadto Dregs osobiście nadzorował selekcję regulatorów wyznaczonych do kontroli Narbo, co pociągało za sobą poważne inplikacje: albo ci ludzie już nie żyli wysłani przez przełożonego w zasadzkę albo – co gorsza – czekali właśnie teraz na jego przybycie.

Zagadką pozostawały wciąż motywy działania komendanta. Lyra wiedziała, że czciciele Chaosu zachowywali się w sposób nieobliczalny i często zdawający się przeczyć logice, ale komendant Dregs nie sprawiał wrażenia człowieka chaotycznego w swych działaniach, wręcz przeciwnie: ludzie jego pokroju zwykli dążyć wytrwale do konkretnego celu mającego przynieść im konkretne korzyści. Co takiego zyskiwał Dregs demaskując się nagle na własne życzenie? W przejrzanej naprędce tuż przed startem teczce personalnej komendanta Girwan odnalazł notę zaświadczającą o kilkuletniej służbie w 303 regimencie z Vaxanide, gdzie Dregs dosłużył się stopnia kapitana – czy komendant obawiał się, że dzięki temu dokumentowi śledczy Ordo powiążą go z Vesperem i Tranchem i aresztują prewencyjnie? Czy porwał Mira w tym samym czasie, kiedy Girwan i Kara studiowali teczki działając w akcie nagłej desperacji? A może kierowały nim zupełnie inne pobudki? Przecież grając umiejętnie swą rolę miał wielkie szanse wciąż pozostać w łaskach legata, szkodząc w dyskretny sposób śledztwu...

Sepheryjka sięgnęła do kieszonki płaszcza, wyciągnęła z niej zwitek papieru zawierający transkrypcję przechwyconego przekazu radiowego, w jej opinii nadanego przez Dregsa właśnie z jakiegoś zakonspirowanego w Sheaf komunikatora dalekiego zasięgu.

Orzeł w locie, jedno pisklę. Ku leżu słońca. Oddarte pióra? Matka troskliwa, dziecię ufne. Pierwszy nieobecny, drugi godny swego. Czas spełnienia?”.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:19, 12 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Pewnie chcą złożyć Mira w ofierze żeby przywołać jakiegoś wyjątkowo niemiłego demona. Bloodthirstera czy coś podobnego kalibru.

Kara skontroluje stan swojego sprzętu. Armageddon na plecach, Hecutery w kaburach na udach, Mauler pod pachą, granaty i zapasowe magazynki przy pasie. Broń załadowana man stopperami.

Chyba lepiej byłoby wylądować kilkaset metrów, może kilometr, od Narbo i resztę drogi przejść pieszo. Ta ulewa i tak ograniczy widoczność i hałas, więc to nie musi być jakaś poważna odległość. Przy godzinnym locie te kilka minut na dojście do celu gigantycznej różnicy nam nie zrobi...
Ile paliwa będzie miał jeszcze wahadłowiec? Mógłby zostać w okolicy żeby na nasze rozkaz udzielić wsparcia ogniowego.
Jeden pilot poradzi sobie z prowadzeniem maszyny? Drugi mógłby pójść z nami, może odbijemy pierwszy prom, mielibyśmy dodatkowy, solidny argument...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:39, 12 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Taaaak...trzeba sprawdzić sprzęt - mój Long Las, celowniki, amunicja, nóż, granaty, infra red googles itp.
Zastanawiam się - czy Coriolis ma możliwość wykonania uderzenia z orbity ? Nie mówię o Exterminatus, ale jakiś pocisk orbita-planeta ?
Można by ukuć jakieś hasło, po którym Coriolis wykona uderzenie na naszą pozycję w Narbo...w razie jakby nam coś totalnie nie wyszło...

Drugi godny swego to chyba Mir...Pierwszy to Zerbe...dziecię ufne - znaczy, że Mir dał się "omamić" Dregsowi...No trzeba będzie spróbować uratować jego dupsko... i gdzie do cholery jest Duch...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:42, 12 Cze 2009
Peacemaker
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów






Ja też sprawdzam sprzęt. Laspistol w kaburze, karapaks na klatce (o ile go wziąłem Razz ) i...tego...to już wsjo? Razz Mogłem chociaż wziąć parasol. W razie czego zabezpieczam tyły Wink

A w razie czego jakaś rakieta by się przydała, ale jak rozumiem nie damy rady nadać sygnału z naszych osobistych komunikatorów? Trzeba by za pośrednictwem promu? Keth?

Mir w ofierze...hmmm...a więc wyścig z czasem Wink



Ostatnio zmieniony przez Peacemaker dnia Pią 16:43, 12 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:39, 12 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Corolis ma na pokładzie dziesięć wieżyczek z turbolaserami dla obrony przeciwrakietowej, żadnych ciężkich laserów do ostrzału planetarnego. Być może byłyby użyteczne cztery masywne rakiety typu statek-cokolwiek załadowane do dwóch wyrzutni kuriera, ale są one dość niecelne, nie nadają się w żadnym przypadku do bombardowania precyzyjnego (dokładność trafienia w cel ostrzelany z orbity wynosi pół kilometra). Ale agent Ordo Hereticus MUSI być oczywiście przekonany, że Imperator strzeże i że Jego wola powiedzie wszystkie cztery rakiety wprost na dach wychodka, w którym schowa się niechybnie przerażony Waszym widokiem Dregs!

Peacemaker, koordynaty celu ostrzału musicie podać za pomocą komunikatora promu, ręczne moduły faktycznie nie podołają komunikacji z orbitą. Dziewczyny, Wy jesteście uzbrojone po zęby – nie pożyczyłybyście koledze jakiegoś lepszego gnata albo paru granatów, bo z tym laspistolem faktycznie zbytnio nie powalczy!

El, jeden pilot poprowadzi bez problemu wahadłowiec, poradzi też sobie z obsługą uzbrojenia. Pogoda jest dużo lepsza niż podczas nocnej eskapady Ducha, więc prom będzie mógł polatać prawie czterdzieści pięć minut po okolicy, zanim brak paliwa nie zmusi go do powrotu do Sheaf.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:53, 12 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





W taki razie proponuje wysiąść w jakiejś odległości od Narbo tak, żeby nie dowiedzieli się o naszym przybyciu i nie wchodzić do wioski do strony Shaef, tylko jakoś z boku, w razie, gdyby byli przygotowani na wizytację Ordo. Jeden pilot idzie z nami, drugi czeka w maszynie, w zawisie, lepiej niech nie ląduje. Czeka na rozkazy. Jeśli zacznie kończyć mu się paliwo niech wraca do stolicy, tankuje i wraca, chyba, że dostanie do nas inne rozkazy.
Złapiemy go naszymi komunikatorami z odległości kilometra lub dwóch?

Niech Coriolis przygotuje te rakiety. Kto wie, może okażą się przydatne. Jeśli znaleźlibyśmy się w sytuacji bez wyjścia możemy zażądać odpalenia przez pilota i zabrać ze sobą tylu heretyków, ilu tylko się da ściągając rakiety na nasze pozycje.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:25, 12 Cze 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Jeśli my namierzamy Ich, to oni nas pewnie też mogą.
Jeśli źle myślę, to Wasz pomysł jest lepszy. Jeśli dobrze, to szkoda czasu na podchody.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:43, 12 Cze 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





Maszyna 45 minut w zawisie to się prosi o kłopoty. Lepiej znajdźcie miejsce do lądowania, albo odeślijcie prom (ewentualnie niech krąży). Pomijając uciążliwośc dla załogi i maszyny 3 kwadransów w zawisie, to w razie np. ostrzelania rakietami jest równie zagrożona (albo i bardziej) jak na ziemi. POmijając możliwość zauważenia - rpom w zawisie to 45 minut huku i słupów ognia. nawet w deszczu ktoś może się skapować.

Poza tym akcja zajmie wam na pewno więcej niz 45 minut (w wariancie optymistycznym) i będzie wam potrzebny ten zapas paliwa), albo już na was czekają i dorwą was od razu (a wtedy też bez sensu ten zawis).

Już lepiej zlądować prom i wezwać w razie potrzeby szybkiej ewakuacji.

Szkoda że nie macie cięższej borni, bo można by go wykorzystac jako kanonierkę (no chyba że to Jakaś Valkyria i ze swej natury jest uzbrojony choć w cięzki bolter).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 18:58, 12 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





My ich namierzamy bo mamy Corolisa - skąd oni niby mieliby na tej planecie mieć sprzęt, żeby namierzyć nas ? Chyba, że to w pełni
wyposażony regiment 303... A co do zwisu - faktycznie lepiej niech pilot nas wysadzi i odskoczy na jakiś kilometr lądując w miarę bezpiecznym miejscu
zostawmy mu 2-3 ludzi na pokładzie - do ochrony promu - i niech będzie z nami w kontakcie radiowym. Z nami i z Coriolisem - na wszelki wypadek...

Zastanawiam się czy po lądowaniu nie próbować wywołać Ducha na naszych krótkodystansowych modułach łączności - o ile pamiętam ta łączność
jest kodowana ?

Prom jest uzbrojony i w razie czego można go użyć chociażby do rozwalenia porwanego promu - którego z kolei mogą użyć przeciw nam Heretycy.

A co do broni - ja nie zamierzam się rozstawać ze swoją, ale zapytam pilotów - może na pokładzie mają jakąś "zapasową" broń. Powinni coś mieć - chociażby broń ręczną...


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Pią 19:00, 12 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 74 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 73, 74, 75 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin