RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Dark Harvest Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 70, 71, 72 ... 100, 101, 102  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 12:34, 08 Cze 2009
Bors
Mistrz Gry
 
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WarSaw/Venedia Sector/Segmentum Obscurus
Płeć: Mężczyzna





No i jest pierwszy spalony heretyk. Akcja wyraźnie przyspieszać zaczyna. Ciekawe czy posiłki przybedą na czas?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:44, 08 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Kawaleria zawsze się spóźnia...ale...Imperator Strzeże Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:59, 08 Cze 2009
SamboR
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Steinau an der ODER
Płeć: Mężczyzna





Tak się to robi, koledzy i koleżanki Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:08, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.02

Girwan rozdzielił się z resztą grupy na wysokości głównego archiwum, używając łokci i gniewnych okrzyków utorował sobie drogę pomiędzy grupą uzbrojonych regulatorów próbujących zabezpieczyć podejście do rozświetlonej blaskiem alarmowych lamp czytelni archiwum.

Skacząc po kilka schodów na raz Scintilliojczyk dotarł w końcu do kazamat, trzykrotnie zatrzymany po drodze przez obsadę ustawionych pośpiesznie punktów kontrolnych. Stawiany pod ścianę na muszkach laserów musiał za każdym razem wyciągać na nowo swe dokumenty, co znacząco podniosło jego poziom zdenerwowania – tym bardziej, że moduł łączności Mira milczał jak zaklęty, a Kara nie odbierała połączenia, najwyraźniej bezgranicznie zaaferowana inspekcją archiwum.

DeVayne nie miał pojęcia, co wywołało nagły alarm, ale instynkt zabójcy podpowiadał mu, że tym razem była to poważniejsza sprawa niż poranne zastrzelenie przez Lyrę Vespera. Brak kontaktu z legatem mógł oznaczać, że Mir był wciąż uwikłany w tajemniczą konfrontację albo nie mógł odebrać ze względu na swój nieaktywny status... a nieaktywny status mógł oznaczać również śmierć Fedridańczyka.

Myśl o ewentualnym zgonie legata Salvarro poraziła Girwana chłodnym dreszczem ekscytacji, ponieważ opcja taka wydawała się otwierać przed niektórymi członkami komórki zupełnie nowe perspektywy – zwłaszcza przed ambitnymi arystokratami w służbie Świętego Oficjum, którzy nie zamierzali całe życie wykonywać poleceń innych.

Celi Maisquina wciąż strzegli dwaj marynarze z Corolisa, co Girwana w znacznym stopniu uspokoiło. Mężczyźni wycelowali w agenta swe lasery, ale opuścili ich lufy rozpoznając członka świty legata.

- Coś się tutaj działo? – powiedział podniesionym głosem DeVayne – Ktoś próbował wtargnąć na ten poziom?

- Nie, sire! – odpowiedział natychmiast jeden ze strażników – Ci dwaj nowi trochę się miotali na dźwięk alarmu, ale kazałem im trzymać gęby na kłódkę i ucichli!

Girwan doskoczył do judaszów w drzwiach trzech cel, przyglądając się kolejno chodzącemu nerwowo od ściany do ściany Cullinowi, siedzącemu na skraju pryczy Pollardowi i stojącego pośrodku celi Maisquina, wsłuchującego się z niespokojną miną w odległe echo alarmowych klaksonów.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:33, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.02

- Co jest z tymi zasranymi drzwiami?! – wrzasnęła z dziką miną Kara, trącając najbliższego regulatora łokciem – Czemu nikt ich nie otwiera?!

- Zostały zamknięte! – odkrzyknął jeden z mocujących się z drzwiami archiwum funkcjonariuszy – Zamek nie chce puścić!

- Wywalić je, natychmiast! – zażądała zabójczyni – Taranujcie!

W powszechnym zamieszaniu żaden z funkcjonariuszy nie zamierzał kwestionować rozkazu wydanego przez nieznaną im kobietę w cywilnym stroju i pod bronią, krzyczącą z dziwnym akcentem i zachowującą się w zupełnie nieregulaminowy sposób – zwłaszcza, że towarzyszący jej starszy regulator Tanako zdawał się przyjmować polecenia cudzoziemki jako w pełni sankcjonowane rozkazy.

Czterech funkcjonariuszy runęło na drewniane drzwi niczym żywe młoty, napierając na nie wspólnymi siłami i wyłamując przeszkodę z futryny. Nim huk upadających na posadzkę przeminął, Kara i Lyra już były w środku, z Ravionem i Tanako za swoimi plecami. Wąski korytarz biegnący w głąb archiwum był zastawiony licznymi regałami, na których piętrzyły się grube segregatory oraz masywnymi obudowami maszyn kopiujących. Po obu stronach widniały otwarte drzwi prowadzące do ciemnych zakurzonych pomieszczeń wypchanych po brzegi starą dokumentacją. Obie agentki zaczęły posuwać się wzdłuż korytarza, omiatając lufami Hecuterów kolejno mijane puste pokoje, docierając po kilkunastu metrach do miejsca, w którym korytarzyk skręcał pod kątem prostym w bok.

- Ubezpieczaj mnie – syknęła Kara szykując się do skoku. Lyra przycisnęła się plecami do rogu ściany, dała ręką znak wstrzymując skradających się w tyle regulatorów, potem wychynęła do przodu wciąż przyklejona do ściany, wystawiła w odnogę korytarza uzbrojoną w Hecutera rękę.

Janderic wskoczyła na róg korytarza, przyklęknęła na jedno kolana spoglądając ponad lufami swych automatów.

- Kurwa mać! – wyrzuciła z siebie nie potrafiąc utrzymać na wodzy emocji.

Pośrodku korytarza leżał nieruchomo jeden z żołnierzy ochrony Corolisa, przekrzywiony nienaturalnie w bok, z rozrzuconymi rękami i przygniecionym pod własnym ciałem laserem. Zza progu najbliższego pokoju po lewej stronie wystawały czyjeś nogi w wojskowych butach i jeden rzut oka na nieruchome ciało pośrodku korytarza podpowiedział zabójczyni, że spogląda na drugiego z ludzi eskorty legata.

- Brak kontaktu! Są ofiary! – syknęła Lyra wciągając ze świstem powietrze. Osłaniana przez klęczącą w miejscu Karę dziewczyna posunęła się kilka kroków do przodu, ostrożnie stawiając stopy, gotowa w każdej chwili na pociągnięcie za spust. Zbliżając się do ciała marynarza dostrzegła w końcu osmalony okrągły otwór pośrodku jego karku, tuż pod krawędzią hełmu, znaczący miejsce, gdzie dosięgła go wiązka laserowej energii.

- Na Tron, nie! – jęknęła mimowolnie, kiedy jej wzrok odkrył kolejne ludzkie ciało, zasłonięte dotąd ustawioną pod jedną ze ścian kopiarką – Niech to szlag!

- Co jest?! – zdenerwowała się Kara, ale Lyra nie odpowiedziała od razu, przywołując zabójczynię ruchem ręki do siebie.

Na podłodze za urządzeniem kopiującym siedział mat Jorro Gates, oparty plecami o ścianę, z ręką wciąż zaciśniętą na pistolecie, którego nie zdążył odbezpieczyć. Dowódca sekcji ochrony spoglądał szklistymi oczami do wnętrza pokoju, zza którego progu wystawały nogi drugiego z jego podwładnych, z lekko przechyloną w bok głową i grymasem niedowierzania na twarzy.

U nasady jego nosa ział czernią otwór wlotowy będący śladem po postrzale z laserowej broni.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:45, 08 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Niech regulatorzy zablokują wszystkie wyjścia. NIKT nie ma rpawa opuścić Twierdzy bez mojej wiedzy i zgody.
Tymczasem do pokoju wrzucamy photon flasha i wpadamy do środka sekundę po jego wybuchu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 13:47, 08 Cze 2009
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna






Nadaję przez radio, że tutaj spokojnie.

Co raz mniej wierzę w winę Maisquina.
Gdzie jesteśmy potrzebni? Wezmę strażników i biegniemy. Gdzie mam biec? Kto ma najgorzej?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:40, 08 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Gdyby nie fakt, że może tam być Mir - wciąż żywy - to wrzuciłabym tam najpierw frag'a... No nic...Imperator strzeże...
Kara bierz pod uwagę, że koleś (kolesie) strzela z lasera jak snajper...w każdym razie z bliska... Nie bawimy się w zadawanie pytań - strzelaj żeby zabić.
Flash i skok do środka z ubezpieczaniem flank - graj muzyko !

STOP WRÓĆ ! A może po flashu wypuścimy tam mięso armatnie ? Twisted Evil
Zdaję się na osąd Kary Wink


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Pon 14:41, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:03, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.05

Kara wsadziła pod pachę jeden z Hecuterów, zerwała ze swej uprzęży granat błyskowy, wyciągnęła z niego zawleczkę spoglądając jednocześnie porozumiewawczo na Lyrę. Sepheryjka skinęła w odpowiedzi głową, mrużąc oczy i gotowiąc się do skoku za próg pomieszczenia.

Ciśnięty przez zabójczynię granat wpadł do środka pokoju, odbił się tam od czegoś z metalicznym szczękiem, poturlał po podłodze. Kara spięła mięśnie spodziewając się jakiegoś ostrzegawczego okrzyku lub dźwięku przemieszczających się wewnątrz pomieszczenia ludzi, zaalarmowanych nagłym pojawieniem się ładunku.

Panującą w środku ciszę przerwał głuchy niski huk, a intensywny rozbłysk zza futryny drzwi poraził na ułamek chwili obie dziewczyny oraz kucających za nimi Raviona i Tanako.

- Jazda, już! – zabójczyni runęła do przodu, wpadła do pokoju szukając lufami Hecuterów celu. Jej oczom ukazało się duże i pozbawione okien pomieszczenie, zastawione regałami tworzącymi metalowe przepierzenia pełne kartonów i pudeł. W jednym z kątów stał masywny terminal roboczy, połyskujący tarczami zegarów i chromowanymi pokrętłami. W ustawionym przed klawiaturą fotelu siedział jakiś klerk w mundurowej bluzie z naszywkami Magistratum, przewrócony na obudowę urządzenia. Kara spostrzegła na jego plecach dwie rany postrzałowe, usytuowane dokładnie między łopatkami, więc nawet nie traciła czasu na szukanie u mężczyzny oznak życia, sprawdzając resztę pokoju w poszukiwaniu śladu Mira.

I sekundę później znalazła taki ślad.

Na podłodze obok sterty pudeł leżał znajomy Karze Talon, ozdobiony malutką złotą ikoną pod postacią Oka Nawigatorów upamiętniająca akcję przeciwko renegatom Navis Nobilitae w Kopcu Sibellus. Dziewczyna rozpoznała z miejsca broń, z której Mir był tak dumny i z którą od tego czasu praktycznie się nie rozstawał.

Dwa kroki od automatu leżał na podłodze komendant Martens, oparty głową o pryzmę segregatorów, które spadły podczas wymiany ognia z najbliższej półki. Tors tymczasowego dyrektora Magistratum naznaczony był otworami ran postrzałowych, wypalonych na tyle intensywnie, że materiału munduru nie zabrudziła nawet jedna kropla krwi.

- Nie żyje?! – syknęła zza pleców Kary Lyra.

- Obaj sztywni, kurwa mać! – zabójczyni ponownie pozwoliła sobie na wybuch złości, konkludując z przerażającą pewnością, że w archiwum nie było śladu po legacie.

- Tanako, do mnie! – wrzasnęła natychmiast Sepheryjka – Czy tu jest drugie wyjście?!

- Tak, awaryjne! – krzyknął oficer spoglądając z przerażeniem w oczach na ciało swego dowódcy – Na przeciwnym końcu poziomu!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:58, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, gmach Administratum, 23 martius 831.M41, godz. 9.10

Sylwan pędził na złamanie karku w stronę głownego holu budowli, prowadzony przez wymachującego bronią funkcjonariusza Jensa. Syreny alarmowe milczały, ale cisza nie trwała długo, bo w tej samej chwili, kiedy agent znalazł się w połowie pełnego pokrzykujących urzędników holu, wszędzie wokół zaczęły terkotać dzwonki alarmu przeciwpożarowego.

Proktor Fastro wziął sobie do serca rozkazy agenta Ordo, najwyraźniej nie zwlekając z kremacją zastrzelonych w podziemiach więźniów.

- Z drogi, z drogi! Z upoważnienia proktora mam umożliwić temu człowiekowi opuszczenie budynku! – krzyknął regulator Jens dopadając przeszklonej dyżurki przy głównym wejściu do gmachu Administratum. Uzbrojeni funkcjonariusze zagradzali drogę wszystkim osobom wykazującym chęć pierzchnięcia na zewnątrz, zawracając przestraszonyc nieszczęśników do poczekalni. Sylwan dostrzegł masywne kratownice zagradzające drogę na schody budynku, opuszczone automatycznie w momencie ogłoszenia alarmu.

- Dźwignijcie kratę! – polecił Jens waląc pięścią w pulpit dyżurki – Dowódca zmiany kazał go wypuścić na zewnątrz!

- Takiego wała! – ryknął w odpowiedzi krótko ostrzyżony mundurowy obsługujący system zabezpieczeń budynku – Bez potwierdzenia proktora nie otworzę, regulamin zabrania!

Jens zmełł w ustach przekleństwo, wzruszył ramionami w stronę Sylwana wyciągając jednocześnie z kieszeni munduru swój komunikator. Akolita starał się zachować kamienną twarz, chociaż opóźnienie przy wejściu bardzo go zirytowało – nie miał pojęcia, co takiego działo się w Twierdzy, ale wyczuwał, że nastąpił właśnie jakiś katastrofalny w skutkach przełom w śledztwie.

Strażnik w dyżurce zaczął wywoływać proktora, potem wdał się z nim w ożywioną dyskusję powołując się na jakieś przepisy wymagające osobistej obecności dowódcy zmiany przy awaryjnym podnoszeniu kratownicy. Fastro musiał go zapewne nieźle objechać, bo w połowie wypowiedzi strażnik umilkł raptownie, poczerwieniał po twarzy, a potem rzucił w eter krótkie potwierdzenie i zaczął przyciskać jakieś guziki na swej konsolecie.

Przegroda wciąż tkwiła w swym miejscu. Sylwan zerknął z grymasem desperacji na przegub dłoni, szukając wzrokiem tarczy chronometru. Mijał kwadrans od chwili wybuchu alarmu, a on wciąż tkwił w tym przeklętym budynku.

- Sekcja, sekcja, niech się ktoś zgłosi! – krzyknął do swego modułu łączności ustawiwszy urządzenie na głównym kanale szyfrowanym – Co się dzieje w Twierdzy?!

Jego pytanie utonęło w nagłym metalicznym jazgocie podnoszonej kratownicy. Sylwan przerwał połączenie, rzucił się w stronę wyjścia, przetoczył przez ramię pod podniesioną dopiero do połowy przeszkodą.

Kiedy wyskoczył na pierwszy stopień szerokich marmurowych schodów, jego wzrok powędrował od razu w stronę parkingu, w poszukiwaniu samochodu. Fondeo stało w tym samym miejscu, kierowca wspinał się właśnie po schodach w stronę wejścia budynku, z laserem w ręku.

- Do wozu, do wozu! – krzyknął w jego stronę Sylwan – Jedziemy do Twierdzy, natychmiast!

- Tak jest, sire! – odkrzyknął szofer zawracając w stronę pojazdu. Sylwan rzucił się w dół schodów w ślad za nim, mknąc chyżo przez strumienie ulewnego deszczu.

Dopadał właśnie drzwiczek samochodu, kiedy ponad jego głową przetoczył się donośny huk, który w niczym nie przypominał gromu. Agent poderwał głowę taksując wzrokiem deszczowe przestworza.

Zrobił to dostatecznie szybko, by dostrzec znajomy kształt ciężko opancerzonego wahadłowca przelatującego nad dachami gmachu Administratum, tnącego powietrze na słupach niebieskich płomieni tryskających z turbin napędowych.

Prom Ordo przewalił się ponad jego głową z ogłuszającym hałasem, znikając w jednej chwili z pola widzenia akolity.

Zmierzał w kierunku zachodu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 16:09, 08 Cze 2009
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Niech natychmiast zablokują to drugie wyjście. I pod żadnym pozorem Dregs nie może opuścić Twierdzy. Od początku mi się nie podobał.
I niech któryś z regulatorów sprawdzi, czy ten postrzelony w plecy jeszcze żyje. Może szybka reanimacja postawi go na nogi? Jeśli nie dostał w serce ani aortę to powinien przeżyć co najmniej kilka minut. Może uda się do odratować...

Lyra: rozkazujemy strzelać do Dregsa bez rozkazu i pytań? Podejrzewam ze to on stoi za tą masakrą.

Tymczasem lecimy dalej. Skoro zabrali Mira ze sobą, anie sądze żeby poszedł z własnej woli, to muszą go nieść lub ciągnąć. Wobec tego przemieszczają się znacznie wolniej niż agentki.


Ech, no to pięknie. Dregs pod... prowadził nam prom. Jak się dowiem, który debil wypuścił go z Tweirdzy to osobiście wykastruję i nakarmie wyciętymi narządami.
Dobrze, ze drugi został na orbicie...

Keth: dlaczego nie umieściłeś w updacie rozkazu Kary, by nikogo nie wypuszczać z budynku?



Ostatnio zmieniony przez el_imperatorro dnia Pon 16:26, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:22, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.07

Kara wskazała dłonią postrzelonego w plecy klerka przy terminalu, zawracając jednocześnie w miejscu i biegnąc co sił na korytarz.

- Zablokujcie tylne wyjście! – huknęła na Tanako – Komendant Dregs pod żadnym pozorem nie może opuścić Twierdzy! I sprawdźcie tego faceta przy terminalu, może jednak żyje! Jeśli tak, wstrzyknijcie mu jakiś stymulator, potrzebujemy jego zeznań, choćby miał od tego wykitować!

- Tak jest, ma’am! – odkrzyknął starszy regulator, chociaż zabójczyni spostrzegła w jego oczach wyraz całkowitego niezrozumienia. Mężczyzna złapał komunikator, przycisnął go do ust rzucając w eter rozkazy.

- Tylne drzwi, za mną! – wrzasnęła Kara trącając Lyrę w ramię i ruszając korytarzem w jego głąb. Tym razem agentki nie zachowywały już równie skrupulatnej ostrożności, co na początku, podejrzewając, że zabójcy i porywacze w jednym uciekali teraz co sił, w dodatku spowolnieni Mirem.

Tylne wejście działu archiwalnego prowadziło na szeroką klatkę schodową biegnącą w pionie przez cały kompleks. Zabójczyni wyskoczyła na schody pierwsza, mierząc z Hecuterów wpierw w górę, potem zaś w dół schodów.

- Na pewno prysnęli na dziedziniec! – krzyknęła Lyra – Te schody muszą prowadzić do któregoś z bocznych wyjść!

Obie agentki zaczęły zbiegać w dół klatki, piętro niżej napotykając drużynę zmierzających w drugą stronę regulatorów.

- Święte Oficjum, z drogi! – ryknęła Kara nie bawiąc się już dłużej w ceregiele i kupieckie fałszywki – Widzieliście gdzieś komendanta Dregsa?!

- Na dole! – wyjąkał jeden z mężczyzn, wyraźnie pozostając pod wrażeniem tożsamości cudzoziemki – Razem z proktorami Zenobim i Fuchsem! Wyprowadzali na zewnątrz jakiegoś więźnia, w kapturze na głowie!

- Kurwa! Kurwa! Kurwa! – pod wpływem skrajnych emocji Kara nie przykładała już żadnej wagi do manier, skacząc po cztery stopnie na raz w dół schodów, ścigana przez Lyrę i grupkę funkcjonariuszy pchniętych śladem akolitek przez starszego regulatora Tanako – Czemu nikt go nie zatrzymał, czemu?!

Kopnięte z całej siły zewnętrzne drzwi odskoczyły na bok, huknęły w ścianę budowli. Janderic wypadła na deszcz, zeskakując zwinnie na płyty rozległego dziedzińca. Za sylwetkami przemierzających biegiem plac funkcjonariuszy, zmierzających w stronę wałów prefektury, dostrzegła rozpędzony samochód w barwach Magistratum, wpadający właśnie z piskiem opon w szeroki tunel bramy.

- Tanako! – wrzasnęła histerycznie Kara podnosząc do ust komunikator – Dregs ucieka! Zablokuj bramę!

- Nie mam uprawnień! – padła natychmiast równie histeryczna odpowiedź – Nie mogę go zatrzymać, ma’am! Zarekwirował samochód na mocy swojej odznaki, straże przy bramie nie mogą mu odmówić prawa do wyjazdu!

Zabójczyni wydała z siebie wizg wściekłości, rzuciła się pędem po śliskich od deszczówki płytach dziedzińca w stronę bramy, chociaż wiedziała, że nie ma większych szans na dogonienie samochodu, który zniknął chwilę wcześniej w tunelu. Dziewczyna miała jedynie nadzieję, że opuszczona automatycznie brama zatrzyma uciekinierów na tyle długo, by zdążyła posłać im kilka serii w opony wozu.

Nadzieja ta okazała się płonna, co porywczą akolitkę rozwścieczyło do granic możliwości. Dobiegając do wylotu tunelu usłyszała donośny huk opadającej kratownicy, dostrzegła za jej grubymi prętami oddalający się na pełnej prędkości samochód porywaczy.

- Jak on wyjechał?! – doskoczyła do najbliższego regulatora z obsady posterunku przy bramie, przystawiając mu do czoła lufę Hecutera – Były rozkazy, żeby go nie wypuszczać!

Pozostali funkcjonariusze zareagowali jak jeden mąż, błyskawicznie biorąc zabójczynię na celowniki swych przyłożonych do ramion laserów. Jeden z nich podszedł bliżej akolitki, spoglądając to na cudzoziemkę, to na skamieniałego z jej bronią przy głowie mundurowego.

- Jestem starszy regulator Darnell – powiedział ostrożnym, ale zdecydowanym tonem podoficer – Nie mam pojęcia, coś ty za jedna, ale jeśli natychmiast nie uwolnisz tego człowieka, poniesiesz ciężkie konsekwencje. Daję ci pięć sekund.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:26, 08 Cze 2009
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Mistrzu nas załatwił ? Razz A mówiłam, żeby Mir nie szedł na spotkanie sam... Ale jeden koleś uprowadził cały prom ?
Kto ma najbliżej do naszej radiowej kabinki ? Natychmiastowa łączność z Coriolisem i potem:

a) śledzenie toru lotu promu - gdzie leci, czy wylądował i takie tam
b) druga grupa z drugim promem NATYCHMIAST schodzą na dół ale:

b jeden) do kosmoportu z rozkazem zatrzymania Dregsa (żywego lub martwego) - jeśli tam leci prom
b dwa) do nas - żeby zabrać na pokład grupę pościgową. I ciągła łączność Coriolisa z promem nr 2

Wracam do wrocka - ważne rzeczy przez SMS !!


Edycja ! Aha czyli zwiali samochodem a nie promem ! Może prom wezwał nasz niedzielny zabójca...tak czy inaczej - śledzenie z orbity samochodu (o ile to możliwe) i drugi prom na dół - musimy być mobilni !

A co do kolesia to dla odmiany ja przystawiam jemu Hecutora do głowy z tekstem mniej więcej "Dregs właśnie zastrzelił twojego przełożonego. Jeśli zamierzasz powstrzymać członków Inkwizycji od pościgu za mordercą
i heretykiem o wystarczy, że mrugniesz teraz oczami...


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Pon 17:30, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:37, 08 Cze 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W przerwie pomiędzy ekscytującymi updatami fabularnymi pozwolę sobie wtrącić jeden malutki techniczny, za to bardzo ważny. Pomiędzy wątkami Peacemakera i głównym nastapiło pewne przesunięcie czasowe, w związku z czym muszę Was poinformować o całokształcie wydarzeń w porządku chronologicznym – zanim Sylwan wydostał się z gmachu Administratum, wybiła 9.19. Dregs zwiał za bramę o 9.08. W ciągu ośmiu minut szaleńczej jazdy dotarł do kosmoportu, gdzie czekał już gotowy do startu prom (jak piloci dali się do tego skłonić, musicie już sami odkryć). O 9.17 wahadłowiec wystartował, dwie minuty później śmignął nad głową Sylwana.

Mam nadzieję, że generalny poziom adrenaliny w żyłach graczy nieco się podniósł. Ciekawe, jaką minę zrobi Bestia po powrocie z urlopu! Najpierw przez pięć miesięcy gry nie dzieje się praktycznie nic, a potem on wyskakuje na dwa tygodnie wypoczynku i ci źli właśnie wtedy kradną mu jego ukochaną postać!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:38, 08 Cze 2009
Raphael
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Holy Terra
Płeć: Mężczyzna





Właśnie zdałem sobie sprawę, że docieramy do bramy grupą, widzimy Karę na muszce..ale nie mamy mozliwości jej pomóc inaczej niż:
a) zbrojnie
b) psionicznie-mogę próbować zastraszyć strażników, ale nie wiadomo czy akurat to ocali Karę

A musimy sie wydostać na zewnątrz by dorwać naszego legata. Nie mając rozety Mira, nie narzucimy swojej woli straznikom. Co robimy?
Zobacz profil autora
Dark Harvest
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 71 z 102  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 70, 71, 72 ... 100, 101, 102  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin