Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Sheaf, Twierdza Barleystone, 23 martius 831.M41, godz. 9.07
Kara wskazała dłonią postrzelonego w plecy klerka przy terminalu, zawracając jednocześnie w miejscu i biegnąc co sił na korytarz.
- Zablokujcie tylne wyjście! – huknęła na Tanako – Komendant Dregs pod żadnym pozorem nie może opuścić Twierdzy! I sprawdźcie tego faceta przy terminalu, może jednak żyje! Jeśli tak, wstrzyknijcie mu jakiś stymulator, potrzebujemy jego zeznań, choćby miał od tego wykitować!
- Tak jest, ma’am! – odkrzyknął starszy regulator, chociaż zabójczyni spostrzegła w jego oczach wyraz całkowitego niezrozumienia. Mężczyzna złapał komunikator, przycisnął go do ust rzucając w eter rozkazy.
- Tylne drzwi, za mną! – wrzasnęła Kara trącając Lyrę w ramię i ruszając korytarzem w jego głąb. Tym razem agentki nie zachowywały już równie skrupulatnej ostrożności, co na początku, podejrzewając, że zabójcy i porywacze w jednym uciekali teraz co sił, w dodatku spowolnieni Mirem.
Tylne wejście działu archiwalnego prowadziło na szeroką klatkę schodową biegnącą w pionie przez cały kompleks. Zabójczyni wyskoczyła na schody pierwsza, mierząc z Hecuterów wpierw w górę, potem zaś w dół schodów.
- Na pewno prysnęli na dziedziniec! – krzyknęła Lyra – Te schody muszą prowadzić do któregoś z bocznych wyjść!
Obie agentki zaczęły zbiegać w dół klatki, piętro niżej napotykając drużynę zmierzających w drugą stronę regulatorów.
- Święte Oficjum, z drogi! – ryknęła Kara nie bawiąc się już dłużej w ceregiele i kupieckie fałszywki – Widzieliście gdzieś komendanta Dregsa?!
- Na dole! – wyjąkał jeden z mężczyzn, wyraźnie pozostając pod wrażeniem tożsamości cudzoziemki – Razem z proktorami Zenobim i Fuchsem! Wyprowadzali na zewnątrz jakiegoś więźnia, w kapturze na głowie!
- Kurwa! Kurwa! Kurwa! – pod wpływem skrajnych emocji Kara nie przykładała już żadnej wagi do manier, skacząc po cztery stopnie na raz w dół schodów, ścigana przez Lyrę i grupkę funkcjonariuszy pchniętych śladem akolitek przez starszego regulatora Tanako – Czemu nikt go nie zatrzymał, czemu?!
Kopnięte z całej siły zewnętrzne drzwi odskoczyły na bok, huknęły w ścianę budowli. Janderic wypadła na deszcz, zeskakując zwinnie na płyty rozległego dziedzińca. Za sylwetkami przemierzających biegiem plac funkcjonariuszy, zmierzających w stronę wałów prefektury, dostrzegła rozpędzony samochód w barwach Magistratum, wpadający właśnie z piskiem opon w szeroki tunel bramy.
- Tanako! – wrzasnęła histerycznie Kara podnosząc do ust komunikator – Dregs ucieka! Zablokuj bramę!
- Nie mam uprawnień! – padła natychmiast równie histeryczna odpowiedź – Nie mogę go zatrzymać, ma’am! Zarekwirował samochód na mocy swojej odznaki, straże przy bramie nie mogą mu odmówić prawa do wyjazdu!
Zabójczyni wydała z siebie wizg wściekłości, rzuciła się pędem po śliskich od deszczówki płytach dziedzińca w stronę bramy, chociaż wiedziała, że nie ma większych szans na dogonienie samochodu, który zniknął chwilę wcześniej w tunelu. Dziewczyna miała jedynie nadzieję, że opuszczona automatycznie brama zatrzyma uciekinierów na tyle długo, by zdążyła posłać im kilka serii w opony wozu.
Nadzieja ta okazała się płonna, co porywczą akolitkę rozwścieczyło do granic możliwości. Dobiegając do wylotu tunelu usłyszała donośny huk opadającej kratownicy, dostrzegła za jej grubymi prętami oddalający się na pełnej prędkości samochód porywaczy.
- Jak on wyjechał?! – doskoczyła do najbliższego regulatora z obsady posterunku przy bramie, przystawiając mu do czoła lufę Hecutera – Były rozkazy, żeby go nie wypuszczać!
Pozostali funkcjonariusze zareagowali jak jeden mąż, błyskawicznie biorąc zabójczynię na celowniki swych przyłożonych do ramion laserów. Jeden z nich podszedł bliżej akolitki, spoglądając to na cudzoziemkę, to na skamieniałego z jej bronią przy głowie mundurowego.
- Jestem starszy regulator Darnell – powiedział ostrożnym, ale zdecydowanym tonem podoficer – Nie mam pojęcia, coś ty za jedna, ale jeśli natychmiast nie uwolnisz tego człowieka, poniesiesz ciężkie konsekwencje. Daję ci pięć sekund. |
|