|
|
|
Wysłany: Wto 19:44, 23 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sibellus – forteca Inkwizycji, sala obrad Ordo, 443.830.M41, godz. 8.55
- Cisza! Cisza! – lord Anton Zerbe uderzył kilkakrotnie w swój pulpit, przywołując do porządku rozgorączkowanych członków obrad – Brat Van Vuygens jeszcze nie skończył swej wypowiedzi!
W pomieszczeniu zrobiło się cicho, chociaż niektórzy inkwizytorzy nadal szeptali pomiędzy sobą, coś najwyraźniej konsultując lub sobie objaśniając.
- Bracia i siostry, przez wzgląd na obecność na sali kilku inkwizytorów nie znających zagadnienia Kasty Hexiańskiej, zwłaszcza goszczącej u nas delegacji Ordo Scarus, pozwolę sobie naprędce przybliżyć ten temat – Van Vuygens stuknął w pulpit mównicy i ponad jego głową zabłysnął znienacka wielki hologram, przedstawiający trójwymiarową mapę astralną Sektora Calixis. Prelegent wpisał coś na niewielkiej klawiaturce wycinając z holoprojekcji zewnętrzny fragment Podsektora Malfiańskiego i znacznie go powiększając – Oto mapa strefy pogranicznej sektora, a zarazem i całego Imperium. Znajdujemy się na krańcu wszechświata poznanego przez ludzi, dalej znajduje się już tylko Stellar Incognita. Lecz myliłby się ten, kto uznałby, że w tamtej pustce kosmosu niczego nie ma. Są tam samotne gasnące gwiazdy, niewielkie systemy słoneczne, pasy asteroidów: odległe tak dalece od imperialnej przestrzeni, że ich eksploracja mija się z celem, również przez wzgląd na pewne aspekty... religijnospołeczne. Ta strefa to raj wyrzutków, enklawa piratów i banitów, kryjówka czcicieli Chaosu. Powiada się, że blask Astronomiconu tam przygasa, że Nawigatorzy prawie już nie słyszą śpiewu terrańskich chórów, a astropaci tracą zmysły próbując dalekosiężnej komunikacji. Niektórzy twierdzą wręcz, że w obrębie Stellar Incognita ulegają zanikowi normalne prawa fizyki, a wszelka materia znajduje się pod przemożnym wpływem Immaterium.
Van Vuygens umilkł na chwilę, przyglądając się trójwymiarowej mapie i nad czymś intensywnie rozmyślając. W sali panowała całkowita cisza, bo chociaż większość calixiańskich inkwizytorów znała przedstawione zagadnienie, przez wzgląd na grzeczność wobec gości wypadało zachować spokój i okazać cierpliwość.
- Od setek lat w naszych archiwach pojawia się pewna nazwa związana nierozłącznie z Stellar Incognita. Jest to Kasta Hexiańska, wedle zamierzchłych opowieści astronautów stanowiąca diaboliczną społeczność zamieszkującą planetę Hex. Do tej pory nie dysponowaliśmy niezbitymi dowodami na faktycznie istnienie tego systemu oraz jego zdeprawowanych, wynaturzonych ponad wszelką miarę i bezgranicznie hedonistycznych mieszkańców. Istniały co prawda pogłoski, zawsze wnikliwie przez Oficjum badane i zawsze poddawane w wątpliwość, pogłoski mówiące o kulcie Mrocznych Potęg rezydującym na Hexie. Kult ten, niewyobrażalnie plugawy i zdegenerowany, składał się jakoby wyłącznie z psioników, z setek niekontrolowanych, pozbawionych dyscypliny i czczących Chaos mentatów!
Ponad rzędami foteli poniósł się ledwie słyszalny pomruk ludzkich głosów.
- Nie muszę chyba wyjaśniać, jak ogromnym zagrożeniem dla granic Imperium jest istnienie takiej społeczności – podjął swój wywód Van Vuygens – Do tej pory działaliśmy wyłącznie defensywnie, próbując określić domniemaną lokalizację tego legendarnego systemu i ponosząc za każdym razem porażkę. Lecz teraz już wiemy, że ktoś inny zakończył podobne poszukiwania sukcesem!
W komnacie ponownie rozbrzmiały szepty, tym razem znacznie głośniejsze. Lord inkwizytor Anton Zerbe postukał w swój pulpit przywołując słuchaczy do porządku.
- Dwadzieścia lat temu, na przełomie roku 809 i 810, kapitan Wolnej Floty Barabus Krane dokonał podróży tam i z powrotem na Hex. Dowodem jednoznacznie obciążającym jego osobę są zeznania naocznego świadka tego transferu, byłego lekarza pokładowego na jednostce Krane, znajdującego się obecnie w bloku więziennym Trójrożca. Krane posiadł w jakiś sposób koordynaty systemu Hex, musiał je zdobyć, albowiem statystycznie niemożliwe jest dokonanie ślepego skoku, który zakończyłby się precyzyjnym trafieniem do nieznanego wcześniej celu. Po co dokładnie poleciał na Hex, tego jeszcze nie wiemy, wiemy natomiast, co przywiózł ze sobą. Były to artefakty w postaci bransolet, omówione w wyczerpujący sposób w raporcie drogiej Astrid. Krane i jego przyboczna klika otrzymała je w charakterze prezentów, dostarczyła bowiem na Hex specjalną przesyłkę. Był nią jeden z dwóch Nawigatorów służących na pokładzie jednostki. |
|
Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Śro 21:32, 24 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Wysłany: Pią 13:39, 26 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sibellus – forteca Inkwizycji, sala obrad Ordo, 443.830.M41, godz. 9.00
- Wymienili członka Navis Nobilitae w zamian za heretyckie artefakty?! – nie wytrzymał inkwizytor Ryhekuss – Dla celów plugawej ofiary?
- Podejrzewam, że prawda jest jeszcze straszniejsza, bracie – odparł Van Vuygens – Ten Nawigator, Tyvan Lomb, powrócił po dwudziestu latach chcąc zemścić się za zdradę kapitana Krane i jego przybocznej koterii. Nie był sam, towarzyszył mu dużo młodszy mężczyzna posiadający psioniczny dar oraz trzecie oko. Nie do końca wykształcone trzecie oko. Dokonaliśmy sekcji obu ciał i analiza pobranych próbek pozwala nam jednoznacznie potwierdzić stopień pokrewieństwa obu heretyków. Młodszy był synem Tyvana Lomba.
- Wieść o niekontrolowanym rozpłodzie poza strukturą Navis Nobilitae będzie dla nich wstrząsem! – odezwał się inny inkwizytor, ale zasłuchany w wywód Van Vuygensa sawant zapomniał go agentom przedstawić – Nawigatorzy przykładają wręcz mistyczną miarę do mariaży swojej kasty!
- Tak, to prawda – pokiwał głową prelegent – Zakładamy, że Tyvan Lomb został sprzedany Kaście Hexiańskiej w celu uzyskania... aktywatora prokreacyjnego. Nie zamierzam wnikać w aspekty anatomiczne takiego zagadnienia, niemniej jednak pewien jestem, że ten nieszczęśnik był wykorzystywany w roli samca rozpłodowego mającego dostarczyć Kaście dzieci noszących w sobie gen Nawigatorów.
- Chcą opuścić Hex! – oświadczył podniesionym głosem Mercutio – Potrzebują własnych Nawigatorów, a wiedzą, że członków Navis Nobilitae ekstremalnie trudno skorumpować! Jeśli zyskają możność podróżowania poza swój plugawy system, poziom zagrożenia z ich strony wzrośnie w niewyobrażalnym stopniu!
- On już wzrósł – odezwał się lord inkwizytor Anton Zerbe – Tyvan Lomb i jego syn nie przedostali się na Scintillę na skrzydłach aniołów ani za pomocą transgalaktycznego teleportera. Skoro dotarli do serca Sektora Calixis, musimy przyjąć, że Hex posiada bezpośrednie połączenia z przestrzenią imperialną.
- Czarna magia? Demoniczna protekcja? – odezwał się ponownie Ryhekuss. Zerbe pokiwał w odpowiedzi pobłażliwie głową.
- Obstawiałbym raczej bardziej przyziemne wyjaśnienia – oznajmił lord inkwizytor, zanim Van Vuygens zdążył otworzyć usta – Pirackie statki, jednostki Wolnej Floty takie jak Nefrit Barabusa Krane. Co więcej, podejrzewam, że Kasta ma już na naszym terytorium swoich szpiegów i głęboko zakonspirowanych współpracowników. Barabus Krane przez długie lata korzystał z usług tego samego Nawigatora, Gerrita Verdella. W roku 810 wynajął drugiego członka Navis Nobilitae, Tyvana Lomba. Teraz już wiemy, że potrzebował jednego Nawigatora, by poprowadzić statek na Hex i z powrotem oraz drugiego dla celów barteru. Lekarz pokładowy Nefrita twierdzi, że statek był na Hexie tylko jeden raz, dostarczając tam Lomba. Gdzie zatem Krane zdobył koordynaty tego systemu? Czy raczej powinienem zapytać: od kogo? Z akt wynika, że Gerrit Verdell był wyjątkowo lojalnym wobec swego Domu Nawigatorem, należy więc zakładać, że po pierwszej wizycie w systemie Hex złożyłby obszerny raport w tej sprawie. Skoro tego nie zrobił, najwyraźniej faktycznie poleciał tam pierwszy raz w roku 810, a po doprowadzeniu Nefrita w przestrzeń wewnątrzsystemową Scintilli został z premedytacją zamordowany, aby prawda o zbrodni Krane nie wyszła na jaw. Van Vuygens?
- Czcigodny lord inkwizytor ukradł mi właśnie zakończenie – jęknął z udawanym żalem prelegent, budząc na obliczu Antona Zerbe nieznaczny uśmieszek – Bracia i siostry, musimy założyć najgorsze i uznać za pewnik, iż Barabus Krane otrzymał zarówno koordynaty systemu Hex jak i zlecenie na sprzedaż członka Navis Nobilitae od agenta Kasty działającego w obrębie Sektora Calixis. Co więcej, Hexianie posiadają cały czas kanały przerzutowe, najpewniej w postaci jednostek Wolnej Floty, za pomocą których rezydenci ich systemu opuszczają macierzysty świat przedostając się w naszą przestrzeń terytorialną. Rozważania nad konsekwencjami takiego stanu rzeczy pozostawiam wam.
Inkwizytor skłonił się w kierunku trybun i zszedł z mównicy.
- Jakie środki prewencyjne zamierza podjąć Konklawa? – sędziwy Ahmazzi z Ordo Malleus podniósł rękę wysoko w górę, głośnym tonem ucinając z miejsca gwar ludzkich rozmów.
- Rozliczne – odpowiedział Anton Zerbe – Po pierwsze, kwarantanna zewnętrznej krawędzi Sektora Malfiańskiego. Dowództwo marynarki kosmicznej już otrzymało stosowne wytyczne, osobiście je zatwierdziłem. Flota ma blokować dostęp do strefy Stellar Incognita z prawem stosowania najcięższych sankcji. Po drugie, działania zaczepne. Jedna z moich elitarnych komórek dokonuje właśnie zabezpieczenia biur Jewy na orbitalu. Jej zadaniem jest odnalezienie bloków pamięci Nefrita. Jeśli wciąż istnieją, a jestem przekonany, że tak, ponieważ tak wartościowych elementów statku nie złomuje się, tylko instaluje na nowych jednostkach; jeśli zatem wciąż istnieją, muszą zawierać koordynaty Hexu. Dostęp do nich pozwoli na chirurgiczne uderzenie z udziałem marynarki, Gwardii oraz Ordo, mające eksterminować to bluźniercze gniazdo herezji.
- Co, jeśli okaże się, że banki pamięci uległy zniszczeniu? – zapytała Astrid Stane.
- Spróbujemy określić kilka prawdopodobnych lokalizacji Hexu na podstawie zeznań Xandera Mandrigala oraz Edimandiusa Artrigida. Grupa wyjątkowo uzdolnionych telepatów Ordo prowadzi już prace nad przełamaniem zabezpieczeń bransolety Artrigida i uzyskaniem bezpośredniego z nim kontaktu. Za chwilę moi sawanci rozdają wszystkim uczestnikom spotkania kompletne materiały dotyczące bieżącego dochodzenia. Oczekuję skrupulatnego ich przestudiowania oraz propozycji dalszych działań, w formie pisemnej. Kolejne posiedzenie Konklawy odbędzie się jutro o tej samej porze. |
|
|
|
|
Wysłany: Pią 15:05, 26 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sibellus – forteca Inkwizycji, kwatera Antona Zerbe, 443.830.M41, godz. 10.00
- Pewnych błędów swego personelu absolutnie nie toleruję, inne wolno popełnić tylko raz! – głos lorda inkwizytora ciął niczym energetyczne ostrze. Piątka akolitów stała w bezruchu wbijając wzrok w kamienną posadzkę apartamentu pryncypała, nie ważąc się podnieść oczu wyżej niż do poziomu jego ciężkich ceramitowych butów – Niech to będzie dla was pamiętną lekcją, albowiem nie zwykłem się powtarzać! Od teraz zawsze podejmujecie kontakt ze mną, tylko i wyłącznie ze mną! Gdybyście się powołali w Sekretariacie Officio Planetia na moje imię zamiast konferować poufale z parą innych inkwizytorów, mógłbym zareagować znacznie szybciej! Nie życzę sobie czegoś takiego, rozumiecie?!
Odpowiedziały mu ledwie słyszalne pomruki, z trudem wykrztuszone przez zaciśnięte kurczowo gardła agentów. Lord inkwizytor Anton Zerbe był niezadowolony, oświadczył to wprost zaraz po sprowadzeniu komórki Varrisa do jego apartamentu; teraz zaś dawał upust coraz głębszej złości.
- Muszę starannie przemyśleć konsekwencje, jakie poniesiecie za swe niestosowne, za swe wręcz nielojalne działania, dowiecie się o nich we właściwym czasie – Zerbe urwał na chwilę, zaczął krążyć od ściany do ściany z założonymi za plecy rękami, przez co masywny karapaks nadawał mu groteskowego wyglądu. Agenci nie odezwali się ani słowem, chociaż w ich głowach mrowiło się mnóstwo argumentów na swą obronę: nikt zdrowy na umyśle nie ośmielał się wdawać w dyskusję z inkwizytorem o tak wysokim statusie.
- Dobrze, przejdźmy do spraw bieżących – przerwał ciężką ciszę Zerbe, zatrzymując się przed piątką stojących ramię w ramię akolitów – I przestańcie się gapić na moje buty, wyżej z głowami! Jestem waszym panem, a nie Imperatorem, czci nie musicie mi składać, zobowiązani jesteście wyłącznie do bezwzględnego posłuszeństwa.
Podnieśli nieznacznie spojrzenia, teraz dla bezpieczeństwa lokalizując je w okoliczach napierśnika pancerza.
- Gdybym był naprawdę rozgniewany, już byście siedzieli w kazamatach – brzmienie głosu Zerbe zmieniło się nieco, teraz przypominało nieco łagodniejszy w odbiorze arktyczny lód – Ratuje was jednak odkrycie, którego dokonaliście, całkowicie przypadkowo, ale jednak. Przeanalizowałem raporty Astrid Stane dotyczącego śledztwa i nie dopatrzyłem się w nich większych nieprawidłowości. Sprawiacie wrażenie obiecujących, aczkolwiek tragicznie wręcz niedoświadczonych agentów polowych, za co Varrisowi należą się zarówno pochwały jak i solidna reprymenda. Rzucił was z sobie tylko znanego powodu na głęboką wodę i ku memu zaskoczeniu jednak się nie potopiliście. Który z was to Thorn Slade?
- Ja, mistrzu – pobladły arbitrator z trudem wykrztusił dwa słowa.
- Nuncjusz Eleander przesyła pozdrowienia, również od łowczego Thaddeusa – w kącikach ust Zerbe pojawił się leciutki grymas rozbawienia, tak nieznaczny, że postronny obserwator pewnie by go nawet nie zauważył – Dużo sobie obiecywali po umówionym spotkaniu, do którego nie doszło. Tak czy owak, jestem pod wrażenie twego talentu dyplomatycznego, ponoć w konwersacji z tak ważnymi personami poradziłeś sobie bez zająknięcia. W ramach tego uznania pozwolę sobie wyróżnić cię w szczególny sposób.
Thorn patrzył prosto przed siebie, nie potrafiąc sobie wyobrazić nagrody z rąk samego pryncypała i myśląc gorączkowo, czy aby na pewno będzie to nagroda.
- Przenoszę cię do komórki śledczego Lassitera, weźmiesz udział w przygotowaniach do inwazji na Hex. Pójdziesz do depozytu bloku penitencjarnego, zabierz stamtąd swoje rzeczy i kopertę z dalszymi instrukcjami. Możesz odejść. |
|
|
|
|
Wysłany: Pią 15:27, 26 Gru 2008 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sibellus – forteca Inkwizycji, kwatera Antona Zerbe, 443.830.M41, godz. 10.05
Anton Zerbe odczekał, aż zdezorientowany i ewidentnie rozdarty emocjami arbitrator opuści pomieszczenie. Kiedy przebrzmiał już trzask metalowych drzwi, surowy wzrok lorda inkwizytora spoczął na twarzach pozostałych agentów, zastanawiających się gorączkowo, czy aby nie stanęli właśnie w obliczu formalnego rozwiązania całej komórki.
- Jeśli o was czworo idzie... narobiliście sporo szumu w pewnych kręgach, zwłaszcza wśród ortodoksyjnych członków Ordo. Wielu z nich sugeruje kasację waszej pamięci lub jeszcze dalej idące środki zapobiegawcze, albowiem weszliście w posiadanie specyficznej i bardzo niebezpiecznej wiedzy. Zignorowałem te sugestie, ponieważ zwykłem się kierować tylko i wyłącznie własnymi osądami, ale podzielam opinię niektórych braci inkwizytorów, że lepiej byłoby, gdybyście na jakiś czas opuścili Sibellus. Mógłbym was rzecz jasna internować w Trójrożcu, na rok albo dwa, gdzieś na dolnym poziomie, ale to nie byłoby rozsądne rozwiązanie. Bóg-Imperator chce, byśmy umiejętnie wykorzystywali instrumenty jego woli, a ja mam pewną sprawę, która wydaje się pasować do poziomu waszych raczkujących kompetencji. W pomieszczeniu obok znajdziecie koperty ze swoimi nazwiskami oraz swoje rzeczy prywatne. Zabierzcie je, udajcie się do swoich kwater i przeczytajcie zawartość kopert. Dowiecie się w ten sposób, co dalej. Imperator strzeże. Możecie odejść.
KONIEC |
|
|
|
|