Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Sibellus – dystrykt Arretium, pałacyk Domu Oxmee, 441.830.M41, godz. 15.32
Któryś ze znajdujących się na parterze szturmowców zaczął strzelać, dołączyli do niego inni, ale wiązki laserowego ognia zdawały się omijać Nawigatorów lub wręcz się o nich ocierać, eksplodując bez większej dla ofiar szkody na ścianach holu. Flavion wciąż przeraźliwie krzyczał, tym razem już niezrozumiale, niczym śmiertelnie ranione zwierzę. Nienaturalne płomienie – zielonkawoniebieskie, rzucające chorobliwą poświatę – ogarnęły pozostałych dwóch żołnierzy na schodach, topiąc ich karapaksy niczym wosk, trawiąc mięśnie i kości wyjących w koszmarnej agonii mężczyzn.
Powtarzając niczym mantrę imię Imperatora, klęczący na posadzce Mir sięgnął rękami do pasków swej uprzęży, zerwał z niej dwa niewielkie przedmioty, wsunął palce wskazujące obu dłoni pod zawleczki i wyrwał je jednocześnie. Leżący tuż obok Girwan deVayne, próbujący dosięgnąć czubkami palców upuszczonego pistoletu, na widok dzierżonych przez Mira przedmiotów zacisnął kurczowo powieki i wsadził sobie palce w uszy.
Fedridańczyk cisnął granatami z całej siły, po jednym na każdą nitkę schodów, mierząc z grubsza pod nogi renegackich psioników. Były to ładunki szokowo-błyskowe produkowane na specjalne zamówienia przez zakłady Angelusa na Fenkswordzie, niedostępne na normalnym rynku przez wzgląd na swą cenę i specjalistyczne zastosowanie. Mir natrafił na nie podczas drugiej wizyty w zbrojowni i znając tę broń ze słyszenia nie omieszkał natychmiast zaopatrzyć się w kilka sztuk na własny użytek.
Granaty nie zdążyły upaść na marmurowe stopnie, bo Mir nacisnął ich detonatory trzykrotnie palcami ustawiając w ten sposób w sekundach czas do wybuchu – eksplodowały jeszcze w powietrzu, zaraz po tym jak Fedridańczyk zamknął oczy i zatkał sobie uszy, żywiąc desperacką nadzieję, że szturmowcy zorientują się w sytuacji i pójdą na czas w jego ślady.
Mir nie znał dokładnie zasad działania ładunków szokowo-błyskowych; nie wiedział tego praktycznie nikt prócz nadzorujących ich produkcję techkapłanów. Lecz wiedza taka była zbędna dla większości obywateli Imperium – grunt, by wiedzieli jak je odbezpieczyć i jak nimi rzucić.
I jak się przed ich działaniem zabezpieczyć. Nawigatorzy albo tego nie wiedzieli albo nie zdążyli się zorientować, co takiego leci w ich stronę.
Soniczny impuls przeniknął przez całe pomieszczenie, rozsadzając na drobne kawałeczki wszystkie okna w holu, zwalając z nóg każdego człowieka, który na czas nie zatkał uszu oraz solidnie ogłuszając tych, którzy zdążyli to zrobić. Symultaniczny z dźwiękiem rozbłysk okazał się oślepiający niczym miniaturowa supernowa, dosłownie wypalając białe plamy na siatkówkach Nawigatorów i Flaviona. Mir i Girwan przycisnęli twarze do posadzki, a mimo to krótkotrwała emisja fotonów zaatakowała nawet ich oczy, przenikając przez cienką skórę powiek.
Przesłony na hełmach szturmowców złagodziły wstrząs w przypadku żołnierzy, chociaż soniczny atak i tak wyeliminował na dłuższą chwilę prawie wszystkich z akcji.
Mir podniósł się błyskawicznie na kolana, wciągając w płuca ostry zapach ozonu, spalenizny i krwi. Hol posiadłości Oxmee sprawiał wrażenie pobojowiska, wypełniały go gryzące kłęby dymu, wszędzie poniewierały się nieruchome lub ruszające się niemrawo ciała.
Również na schodach.
Fedridańczyk zerwał się na równe nogi wiedząc, że ma niewiele czasu. Obaj Nawigatorzy drgali konwulsyjnie, co świadczyło o walce ich układu nerwowego z przeciążeniem wywołanym detonacją ładunków. Mir spodziewał się, że ich genetycznie odmienne organizmy szybko pokonają chwilową niedyspozycję.
Nie zamierzał dać psionikom ani sekundy więcej.
Pochwycony kurczowo Talon rzygnął ogniem i stalą, strzelając ogniem ciągłym. Pociski zaczęły stębnować ciało młodszego Nawigatora wyrywając okrągłe dziury w jego ubraniu, nasiąkającym momentalnie krwią. Ciemna posoka bryznęła na białe schody, pociekła strumyczkami w dół. Mir nie przerywał ognia, zbliżając się do mentata szybkimi krokami i wciąż przeszywając ofiarę kulami.
Automat umilkł w końcu wieszcząc wyczerpany magazynek. Mir stał dwa stopnie przed młodszym Nawigatorem, wpatrując się z upiorną fascynacją w jego zdeformowaną twarz i szeroko otwarte, smoliście czarne oczy. |
|