RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K -> Beyond the Grave Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 1:31, 08 Gru 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Keth napisał:

I jeszcze jedno, misie-pysie! Co, myśleliście, że zapomniałem, co?! Że się cichaczem wzbogacicie bez mojej wiedzy?! GDZIE jest walizka zawierająca tysiące tronów zarekwirowanych Mandrigalowi?
Twisted Evil


Question Question Question Myślałem że oczywistym jest że zdałem ją wraz z pojmanym jako materiał dowodowy.

Keth: ten post był formą żartu-prowokacji, tylko tylko trochę źle dobrałem emotę Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 14:55, 08 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Forteca Inkwizycji – poziom dachowy, 441.830.M41, godz. 14.50

Mir Salvaro dociągnął starannie czarne skórzane rękawice, sprawdził czy Talon dobrze siedzi w przymocowanej do prawego uda kaburze, podobnie jak zawieszony przy drugim boku fedridański nóż. Piloci rozgrzewali turbiny dwóch aerodyn: większych i ciężej opancerzonych od pojazdu, którym przeszło agentom latać ostatnie półtora dnia, pomalowanych w złowieszczo wyglądające barwy miejskiego kamuflażu. Na ich krótkich strzedłach i statecznikach ogonowych widniały emblematy w postaci złotego Calixiańskiego Kielicha wpasowanego w stylizowaną literę I i na widok ten serce Mira rosło z dumy. Skończył się czas skrytego przemykania przez tylne zaułki, skończył się czas podszywania za innych – rozeta Fedridańczyka, przymocowana do gwardyjskiego karapaksu za pomocą silnych magnesów, dowodziła z miejsca każdemu, jaka potęga i autorytet stały za noszącym ją człowiekiem.

Kara Janderic sprawdziła starannie własne pistolety maszynowe, zawieszone na paskach uprzęży pod obiema pachami, potem obejrzała się z kpiarską miną na dwie drużyny szturmowców Ordo kontrolujących z zawodową wprawą swój ekwipunek. Mir nie skomentował wymownego wyrazu twarzy dziewczyny, chociaż wiedział, co chciała mu powiedzieć. Reszta komórki była najwyraźniej przekonana, że środki ostrożności podjęte przez Fedridańczyka były przesadne, a całą akcję mogła przeprowadzić wyłącznie sekcja Varrisa. Mir nie zgadzał się z ich opinią, doświadczenie nauczyło go bowiem, że ostrożni ludzie żyli dłużej. Poza tym posiadłość Oxmee okazała się dostatecznie spora, by w razie przeszukania sprawić małej sekcji agentów spore problemy – problemy, których Fedridańczyk unikał zabierając ze sobą szesnastkę zaprawionych w takich misjach żołnierzy Inkwizycji.

Sierżant Montesino podszedł do Mira salutując krótko. Miał podniesioną przyłbicę hełmu, toteż Fedridańczyk spojrzał prosto w jego pozbawione emocji szare oczy.

- Jesteśmy gotowi, sir – oświadczył niskim głosem – Start na rozkaz.

Mir oderwał spojrzenie od kilku starych blizn widocznych na linii krótko przyciętych włosów sierżanta, świadczących o zabiegu trepanacji czaszki. Chociaż domyślał się, że były one pozostałością po zabiegu czyszczenia pamięci, dość powszechnym wśród weteranów wojsk Ordo, wolał Montesino o nic nie pytać. Raz, że mógłby sierżanta tym urazić; dwa, że po takim zabiegu człowiek zazwyczaj niczego już nie pamiętał.

- Wsiadać na pokład, start za pięć minut – powiedział Mir spoglądając przy tym na swój chronometr.

- Powodzenia i nie naróbcie za dużo szkód – za jego plecami rozległ się rozbawiony dziewczęcy głos. Lyra stała z opartymi o biodra rękami, w eleganckim wełnianym płaszczu i z podróżną torbą przewieszoną przez ramię.

- Kiedy lecisz? – zapytał Girwan dołączając do dwójki agentów i spoglądając na Lyrę pytająco.

- Za kwadrans będzie mój pilot. Podrzuci mnie do kosmoportu, a stamtąd polecę cywilną linią na orbital – w pozornie spokojnym głosie Sepheryjki dało się wyczuć nutę lekkiego zdenerwowania i napięcia, co nikogo nie dziwiło: dziewczyna niewiele miała dotąd doświadczenia z lotami na orbitę i z powrotem, więc miała prawo się denerwować.

- Powodzenia tam na górze – Mir uderzył rękawicą w napierśnik w geście pożegnania – Na nas czas, bywaj zdrowa. Imperator strzeże.

Rozkręcające się rotory aerodyn wyły coraz głośniej, wieszcząc gotowość maszyn do startu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:06, 08 Gru 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Ładny opis Smile Malowniczy Smile Podobał mi się Smile ale WEŁNIANY PŁASZCZ ?? A gdzie mój czarny, skórzany, długi płaszcz z wysokim kołnierzem ? Evil or Very Mad Oj Keth chyba Ci będę musiała podesłać dokładny opis mojej postaci Wink

A jak Ci się wydaje, że co Ty tam masz w tej podróżnej torbie? Waciki? Wink Zapakowałem Ci kilka zmian odzieży, a wełaniany płaszcz jest przeznaczony na pierwszy etap podróży, gdzie przyjdzie Ci udawać zblazowaną bogatą karierowiczkę.

Lyra: ale ty potrafisz o mnie zadbać :-**


Ostatnio zmieniony przez Kargan dnia Pon 21:00, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:22, 08 Gru 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





Fedriańczyk naprawdę był dumny. Pierwszy raz czół że coś od niego zależało, że dowodzi operacją Inkwizycji.

Zajął miejsce w aerodynie.

Test systemu łączności. Meldować gotowość. - Rzucił do modułu. - Pilot, w jakim czasie osiągniemy posiadłość Oxmee?

Mir bardzo starał się by głos mu nie drżał. W czasie lotu wyjaśni jeszcze ewentualne ostatnie szczegóły. W duchu modlił się by Lomb był w posiadłości.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:58, 08 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sibellus – w drodze do Wieży Cirro, 441.830.M41, godz. 15.15

Mir siedział tuż przy otwartym wejściu do kokpitu maszyny, toteż słyszał każde słowo towarzyszące konwersacji pomiędzy pilotami aerodyn i kontrolą lotów Wieży Cirro.

- Zamykam przestrzeń powietrzną na wysokości dystryktu Arretium dla ruchu cywilnego – w przerywanym radiowymi trzaskami głowie dyspozytora dawało się wyczuć pewne napięcie, połączone ze sporą dozą lęku – Wasz wektor podejścia do celu został zarejestrowany w systemie monitoringu.

- Życzy pan sobie wspomagania kontroli lotów, sir? – drugi pilot odwrócił się w fotelu i spojrzał w stronę Mira. Górna część jego twarzy ukryta była za przesłoną hełmu, ale Fedridańczyk zauważył skrzywione w pogardliwym grymasie usta mężczyzny, interpretując je natychmiast jako profesjonalną niechęć do wsparcia tego rodzaju. Mir zdążył już spostrzec, że piloci Inkwizycji uważali się za odrębną kastę wśród lotniczej braci, zarówno wskutek przynależności do Świętego Oficjum jak i przekonania o swej zawodowej doskonałości.

- Potrzebujecie niańczenia? – odpowiedział pytaniem Fedridańczyk.

- Nie, sir – w głosie pilota zabrzmiała dla odmiany nuta urażonej dumy.

- Więc odmówcie, ale grzecznie i nie zapomnijcie podziękować za współpracę.

- Tak jest, sir.

Pierwszy pilot pstryknął przełącznikiem komunikatora, zaczął mówić do wiszącej przy ustach słuchawki.

- Aero 315 do kontroli lotów Cirro. Poradzimy sobie bez naprowadzania. Dziękujemy za wzorcową współpracę, Święte Oficjum docenia waszą dobrą wolę. Bez odbioru.

Mir wychylił się nieco ze swojego miejsca, spoglądając przez przednią szybę aerodyny na rosnącą w oczach bryłę Wieży Cirro. Nieco w dole spostrzegł rozciągającą się przy zewnętrznej powłoce Kopca kompozytową płytę o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych, pośrodku której wznosił się podupadający nieco pałacowy kompleks Wysokiego Domu Oxmee.

- Gdzie siadać, sir? – odezwał się ponownie drugi pilot – Na przednim dziedzińcu, na tylnym czy na lądowisku dachowym?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:17, 08 Gru 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- My na przednim. Trzeba będzie się przedstawić. - Mir uśmiechnął się lekko. - Oddział Hektor na tylnym.

Zdążył już poinformować żołnierzy o podziale na dwa podzespoły. On, Girwan, mentat i siedmiu szturmowców wchodziło w skład zespołu Achilles. Druga aerodyna wiozła ze sobą Hektora pod dowództwem sierżanta Montesino i Karę.

- Po zdesantowaniu nas krążcie nad pałacem. - Zważył słowa. - Jeżeli ktoś będzie próbował uciekać macie prawo go zestrzelić. Połącz mnie z Hektorem.

- Sierżancie. Niech wasi ludzie zabezpieczą teren. Wchodzicie od tyłu, my od frontu. Starajcie się wziąć wszystkich żywcem. Strzelać w razie oporu. - Westchnął. - Lady Oxmee potrzebujemy żywej. Heretyka w razie możliwości również. Meldować o wszystkich znaleziskach. Niech Światło Imperatora będzie z Wami.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Pon 21:25, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:22, 08 Gru 2008
Kerth
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Teraz żałuję, że wybrałem tą misję, zamiast dalszej podróży z Lyrą.
No cóż. Mam nadzieję, że tutaj też się przydam.
Może po tej misji dołączę do Lyry - zobaczymy jak z czasem.
Bawmy się na razie tutaj.


szeptam pod nosem. Jak nikt się nie wsłuchuje, to nawet nie usłyszy.


Lyra: nie zdążysz słonko bo ja już lecę na orbitę Wink Ale baw się dobrze Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:21, 09 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sibellus – dystrykt Arretium, posiadłość Domu Oxmee, 441.830.M41, godz. 15.20

Aerodyny rozdzieliły się błyskawicznie, piloci w mistrzowski sposób obrócili nimi w powietrzu wytracając prędkość i siadając z rozpędu na wyznaczonych miejscach lądowania. Kiedy tylna rampa maszyny Mira opadła z donośnym trzaskiem na kamienne płyty dziedzińca, siedmiu żołnierzy Ordo pod komendą kaprala Gravesa wyskoczyło błyskawicznie na zewnątrz, przyklękając wokół pojazdu i omiatając lądowisko lufami ciężkich laserów. Mir, Girwan i Flavion wyszli z kabiny tuż po nich, w bronią wciąż tkwiącą w kaburach, ale gotową w razie potrzeby do użycia.

- Sekcja Achilles, teren czysty, sir – w eterze rozległ się twardy głos Gravesa.

- Sekcja Hektor, tylne lądowisko zabezpieczone. Czekamy na dalsze rozkazy – zgłosił Montesino.

Rotory aerodyn zawyły na zwiększonych obrotach, obydwie maszyny poderwały się w powietrze i zaczęły zataczać ciasne kręgi ponad dachami pałacyku. Mir skinął z zadowoleniem głową, przesunął wzrokiem po zewnętrznych ścianach posiadłości, wciąż pyszniących się magnacką architekturą, ale silnie skorodowanych dekadami kwaśnych deszczy. Już na pierwszy rzut oka widać było, że rozległy, zwieńczony licznymi wieżyczkami pałacyk niszczeje coraz bardziej, że desperacko potrzebuje renowacji. Rodzina lady Roxany najwyraźniej skąpiła grosza na konserwację rodowej posiadłości, czekając widać, aż sędziwa arystokratka wyzionie w końcu ducha i umożliwi tym samym sprzedaż pałacyku.

Usytuowane u szczytu kilku szerokich marmurowych schodów drzwi wejściowe otworzyły się szeroko, na dziedziniec zstąpił sztywnymi krokami pękaty serwitor o chromowanym korpusie i mechanicznych nogach, skrywający górną część twarzy za przynitowaną do czaszki metalową maską w formie oblicza drapieżnego ptaka. Pilnujący lądowiska szturmowcy wycelowali w służbitę swe karabiny, na metalowym torsie serwitora zaświeciły się czerwone plamki laserowych celowników.

- Bądźcie pozdrowieni w imieniu Wysokiego Domu Oxmee – lokaj wychrypiał powitanie przez wszczepiony w gardło wzmacniacz – Czy byliście umówieni?

- Mir, słyszysz mnie? – w komunikatorze Fedridańczyka rozbrzmiał lekko poirytowany głos Kary – Z tyłu nikogo nie ma, stoimy tu sobie grzecznie i zapuszczamy korzenie. Walić w tylne drzwi czy czekać?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:51, 09 Gru 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Jestem Adept Inkwizytor Salvaro. Przybywam z ramienia Świętego Oficjum. - To mówiąc dał znak szturmowcom by weszli do budynku. - Wyłączcie wszystkie systemy zabezpieczeń. Prowadź do pani tego domu.

- Wchodźcie. Zabezpieczajcie teren. - Mir rzucił do komunikatora. - Imperator z Wami.

Nie ma na co czekać. To nie wizyta towarzyska. Niech Kara i jej szturmowcy zaczną zabezpieczać pałac od tyłu, moi od frontu. Ja, Girwan i nasz psionik idziemy po Panią Oxmee w asyście dwóch szturmowców. Niech psionik zacznie skanować w poszukiwaniu innych psioników.


Ostatnio zmieniony przez Bestia dnia Wto 13:55, 09 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:30, 09 Gru 2008
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Dobra chłopaki, ruszać się! - rzuciła Kara patrząc w stronę szturmowców - Wpadamy do środka i zabezpieczamy budynek.

Dziewczyna ruszyła w stronę tylnych drzwi budynku, trzymając w rękach Talony załadowane amunicją przeciwpancerną.

Ciekawe jak nas przyjmą. Jeśli będą próbowali stawiać opór to tym gorzej dla nich Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 16:44, 09 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sibellus – dystrykt Arretium, pałacyk Domu Oxmee, 441.830.M41, godz. 15.25

Serwitor milczał przez krótką chwilę, zastygając w bezruchu niczym posąg i nic sobie nie robiąc z wycelowanych w siebie laserów. Mir uznał, że służbita komunikuje się drogą radiową z odbiornikiem wewnątrz pałacyku, toteż nie czekając dłużej ruszył dostojnym krokiem ku wejściu.

- Graves, dwóch ludzi do asysty, reszta dokonuje standardowego zabezpieczenia budynku – rzucił do komunikatora – Flavionie, poczyń z łaski swojej skan mentalny, chciałbym wiedzieć, czy w tym budynku skrywają się jacyś psionicy.

Mentat spojrzał na Fedridańczyka z ukosa, nieco chyba urażony pewnym siebie tonem Mira, nie ważący się jednak rzucić żadnego komentarza. Eks-gwardzista nosił na karapaksie rozetę Astrid Stane, a to czyniło go przynajmniej tymczasowo jej prawą ręką. Flavion podniósł jedną dłoń do czoła, zmarszczył je, przymknął nieznacznie oczy.

- Czcigodna pani Oxmee przyjmie adepta inkwizytora Salvaro – oświadczył znienacka donośnym głosem serwitor, zawracając w miejscu i doganiając kaczym chodem Fedridańczyka – Proszę za mną.

- Wyczuwam pewne niewyraźne echo – oznajmił Flavion – Trudno je jednoznacznie zinterpretować. To może być psionik skrywający rozmyślnie swą obecność albo cień po pobycie psionika jakiś czas temu... powtórzę zabieg w środku, pewne rodzaje budulca potrafią zniekształcać lub całkowicie ekranować takie skanowanie.

Mir rozejrzał się uważnie wokół siebie. Girwan DeVayne szedł tuż obok, z prawą dłonią na kolbie wsuniętego w olstro lasera, lewą opartą zaś o biodro. Szlachcic spoglądał czujnym okiem na rzędy ciemnych okien ciągnących się rzędami na piętrach pałacyku, skrywających za warstwą brudnego szkła zimne opustoszałe apartamenty. Dwaj wyznaczeni przez kaprala Gravesa szturmowcy trzymali się za Mirem, flankując z obu stron Flaviona, pozostałych pięciu żołnierzy szło w bardziej rozproszonym szyku rozglądając się na wszystkie strony przez celowniki swych przyłożonych do ramion laserów.

Mir uśmiechnął się skrycie, zyskując ostatecznie potwierdzenie swych podejrzeń. Psionik odpowiedzialny za bluźniercze kremacje był w tym pałacyku, albo wciąż jeszcze albo całkiem niedawno. Fedridańczyk pewien już był, że stara rezydencja Domu Oxmee stanowiła bazę operacyjną zbrodniarza, spełniała ku temu wszelkie podręcznikowe założenia: dyskretne ubocze, znikoma liczba świadków, brak zainteresowania sąsiadów.

Lecz tym razem szykowała się konfrontacja na równych prawach, tego Mir był pewien. W Coscarli komórce Varrisa przyszło zmagać się samotnie z przeważającymi siłami wroga, w dodatku na dwóch frontach. Powtórki z Coscarli gwardzista nie miał w planie: towarzyszyły mu dwie drużyny wojskowych weteranów i dysponował ciężkim wsparciem z powietrza, a w roli osobistej ochrony widział Flaviona. Lomb czy nie Lomb, dziki psionik nie mógł oczekiwać zmiłowania.

- Wyłamaliśmy tylne drzwi, sir – w radiu zgłosił się sierżant Montesino – Zabezpieczamy zaplecze kuchenne. Kilka nieaktywnych serwitorów. Brak bezpośredniego zagrożenia.

Prowadzący Mira serwitor wysforował się nieco do przodu, rozsunął drzwi głównego wejścia do końca, przekroczył próg. Fedridańczyk zaczął się wspinać po szerokich marmurowych stopniach, naznaczonych odpryskami i żyłkami pęknięć.

- Wciąż tylko echo... – mamrotał przykładający dłoń do czoła Flavion – Brak wyraźnego odczytu... bardzo słaby sygnał…
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:26, 09 Gru 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Sibellus – Trójrożec, sekcja Magenta 85, 441.830.M41, godz. 15.25

Thorn przerwał na chwilę stukanie w klawiaturkę elektrokarty, upił nieco zimnej wody ze szklanki, zastanowił się nad treścią ostatniego akapitu raportu. Pomimo zastrzeżeń Lyry arbitrator nie zamierzał niczego w swym meldunku pomijać ani zatajać – gra szła o zbyt wielką stawkę. Adresatem raportu był przecież lord inkwizytor Anton Zerbe, jeden z przełożonych Konklawy Calixiańskiej, niewyobrażalnie wpływowy członek Świętego Oficjum, a przy okazji również pryncypał komórki Varrisa.

Thorn żałował coraz bardziej, że Varris nie zostawił akolitom żadnej opcji dyskretnej komunikacji ze sobą; żałował też, że Sand poleciał na Fenkworld. W ten sposób jedyni godni względnego zaufania łącznicy pomiędzy komórką i Zerbe znaleźli się poza zasięgiem agentów, skazując ich całkowicie na własne siły. Arbitrator lubił Astrid Stane i darzył ją sporym szacunkiem, ale nie ufał kobiecie bezgranicznie, zdając sobie sprawę, że inkwizytorka mogła rozgrywać gry w grach, pomagając ludziom Zerbe pozornie bezinteresownie, a w rzeczywistości realizować własne cele. Co gorsza, Slade nie mógł się oprzeć niepokojącymu wrażeniu, że współpraca z Astrid posunęła się nieco zbyt daleko, co samo w sobie mogło wzbudzić niesmak i dezaprobatę lorda inkwizytora. Thorn nie miał pojęcia, czego można się było spodziewać po obrażonym Antonie Zerbe, ale wyobraźnia podsuwała mu całe multum perspektyw, coraz gorszych i bardziej bolesnych. Żaden inkwizytor nie akceptował gładko podzielonej lojalności swych sług.

I to nie było jeszcze wszystko. Prędzej czy później prawda o dochodzeniu prowadzonym przez Ordo mogła wyjść na światło dzienne, przynajmniej w wysokich kręgach władz. Lord marszałek Goreman zlecił wymianę elektronicznych podzespołów w odznakach wszystkich funkcjonariuszy Arbites w systemie, więc z każdą godziną rosło ryzyko, że posługujący się nimi wciąż agenci varrisa wpadną podczas rutynowej kontroli. Zamieszki w Wieży Cirro wciąż trwały, podobnie jak wymiana wzajemnych zarzutów pomiędzy Arbites i Kościołem. Thorn modlił się w myślach, by opcja awaryjna w postaci odznak podrzuconym klansterom zadziałała, w przeciwnym bowiem razie trzeba było liczyć się również z konsekwencjami ewentualnego oskarżenia o sprowokowanie rozruchów. Ze strony Eklezjarchii czyhało też inne zagrożenie – chociaż nuncjusz Eleander i naczelny łowczy Thaddeus wydawali się akceptować rzekomą tożsamość Thorna, nie ustawali w naciskach na wspólne śledztwo, a wspólne dochodzenie mogło w każdej chwili ujawnić prawdziwą przynależność „arbitratora”.

Thorn westchnął głośno, uderzył palcami w klawisze zmieniając brzmienie nietrafnie ułożonego zdania. Papierkowa robota, pomyślał z nagłym rozdrażnieniem, Lyra wybrała się na wycieczkę po orbitalu, Kara z Mirem dręczą tę starą arystokratkę, a ja muszę się paprać w tych cholernych raportach i jeszcze dwa razy układać w myślach każde zdanie, żeby się przypadkiem nie podłożyć. Dlaczego to oni zawsze muszą mieć zabawę...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 18:58, 09 Gru 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Upssss Embarassed chyba zostałam opacznie zrozumiana Wink Moje zastrzeżenia odnosiły się do raportowania o wszystkim temu Łowcy Czarownic
a nie naszemu chlebodawcy Very Happy No ale niech już zostanie...Lyra tajemnicza i nieufna
Laughing
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:55, 09 Gru 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Kara, Flavion wykrył słabe emanacje psionika. - Może ciągle tu być i się maskować. Zachowajcie ostrożność. - Mir szybko przekazywał informacje. - Idziemy po kobietę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:28, 09 Gru 2008
el_imperatorro
Mistrz Gry
 
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 1125
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wolsztyn / Poznań
Płeć: Mężczyzna





Sierżancie! - zawołała Kara, przywołując do siebie podoficera - Gdzieś tu może ukrywać się psionik. Zachowajcie szczególną ostrożność. - dodała dużo ciszej

Zastanawiam się czy moja drużyna powinna wybrać się na wycieczkę po budynku, zostawiając powiedzmy 2 ludzi do pilnowania tylnych drzwi czy lepiej poczekać na wynik rozmowy Mira z panią Oxmee?
Zobacz profil autora
Beyond the Grave
Forum RPG online Strona Główna -> Warhammer 40K
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 36 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 35, 36, 37 ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin