Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
Sibellus – Katedra Boskiego Oświecenia, 441.830.M41, godz. 12.20
- Śledztwo postępuje w niezwykłym tempie naprzód, ojcze – odpowiedział z szacunkiem w głosie Thorn – Obawiam się, że przez wzgląd na poziom utajnienia nie będę mógł zdradzić zbyt wielu szczegółów, zobowiązuje mnie do tego regulamin Arbites. Wiemy, że sprawca dokonał pięciu aktów zbeszczeszczenia zwłok i prawdopodobnie kończy już swój zbrodniczy proceder.
Nuncjusz uniósł pytająco brwi słysząc ostatnie słowa arbitratora.
- Chętnie usłyszę, skąd takie wnioski, mój synu? Czyżbyście mieli pewność, że ów heretyk nie stwarza groźby dla całej metropolii?
- Jesteśmy niemal pewni, że sprawcą kieruje żądza zemsty za osobiste krzywdy doznane przed laty z rąk pięciu skremowanych ofiar. Wytypowaliśmy szósty cel, jest nim pewien arystokrata pochowany kilka lat temu w Wieży Carlito...
- Zapewne Edimandius Artrigid, spoczywający w nekropolii Primus? – zapytał Eleander wchodząc Thornowi w zdanie.
- Tak – odpowiedział ostrożnie arbitrator – Jak widzę, jego miano jest już Kurii znane.
- A owszem – skinął głową nuncjusz - Prałat sprawujący pieczę nad tamtejszym Dominium Dusz złożył dziś rano pisemny protest w sprawie praktyk Adeptus Arbites, rzekomo naruszających nasze wewnętrzne protokoły i uświęcone od wieków obyczaje. Z przekazu emocjonalnego zawartego w tym piśmie można wywnioskować, że był nad wyraz poruszony, kilkakrotnie wspominał przy tym o fakcie ograbienia szczątków doczesnych zmarłego przez waszych funkcjonariuszy. Czy zechcesz przedstawić swoje wyjaśnienia w tej kwestii, synu?
- Dokonaliśmy regulaminowego zabezpieczenia miejsca potencjalnej zbrodni – odpowiedział zdecydowanym tonem Thorn – Musieliśmy pobrać pewne próbki z krypty ofiary, dla celów analizy. Postaramy się zwrócić wszystkie zarekwirowane przedmioty tak szybko jak to tylko będzie możliwe.
- To dobrze – skinął głową nuncjusz, udając, że wyjaśnienia arbitratora go zadowoliły – To bardzo ważne, by unikać tego rodzaju incydentów, a powstałe zdecydowanie łagodzić. Stosunki pomiędzy Kościołem i Arbites uległy pewnemu napięciu, zapewne już ci o tym wiadomo.
- Zamieszki w Wieży Cirro – powiedział wolno Thorn.
- Dając wiarę naszym świeckim braciom z Frateris Militia, nie tyle zamieszki, co prowokacja – uśmiechnął się bez cienia wesołości Eleander – Lecz nie odbieraj tego jako osobistej przygany, wszak Divisio Immoralis cieszy się nieposzkalowaną opinią również w oczach Kościoła i wierzę, że nie mieliście z tym nic wspólnego. Gotów jestem uznać, że była to nie tyle prowokacja, co niezamierzony i nieszczęśliwy wypadek, a oficjalne śledztwo w tej sprawie rychło odkryje prawdziwą wersję zdarzeń.
- Oby jak najszybciej tak się stało – odparł z głębokim przekonaniem Thorn, zastanawiając się jednocześnie, czy pacyfikujący zbuntowane dzielnice imperialiści znaleźli już dwie spreparowane odznaki Arbites czy też może je przeoczyli – Lecz pozwolę sobie wrócić do sedna naszego spotkania, albowiem czas popędza mnie nieubłaganie. Zważywszy na poruszenie prałata Severiusa muszę poprosić ciebie, czcigodny, abyś oficjalnie wyraził zgodę na ochronę krypty Edimandiusa Artrigida, albowiem wciąż spodziewamy się, że nasz kremator zechce dokonać na jego szczątkach zemsty.
- Obawiam się, że całkowite oddanie do waszej dyspozycji Dominium nie wchodzi w grę – nuncjusz wydął policzki w wyrazie zafrasowania – Stanowiłoby to jawne pogwałcenie zasad jurysdykcji terytorialnej, których muszą przestrzegać nawet czcigodni Arbites. Lecz wiedząc po lekturze listu prałata Severiusa, że taki problem może wyniknąć, przemyślałem sprawę i chętnie zaproponuję pewien kompromis.
Duchowny klasnął w dłonie i na dźwięk tego klaśnięcia drzwi komnaty rozwarły się szeroko. Thorn pokręcił leciutko głową zastanawiając się jak blisko drzwi musiał nadstawiać swych uszu nowy gość, skoro zareagował na to wezwanie tak szybko.
Był to wielki mężczyzna o ciemnej, niemalże czarnej skórze oraz twardych jak stal oczach. Miał na sobie pełny karapaks, który nadawał mu wyglądu człekopodobnego owada. Płyty pancerza pokryte były grawerowanymi po mistrzowsku fragmentami Credo oraz zwitkami pisanych ręcznie Litanii Wiary, umocowanymi na karapaksie za pomocą pieczęsci z czerwonego laku.
- Oto Thaddeus, osobisty łowca czarownic czcigodnego Eparchy – przedstawił gościa nuncjusz, kiedy olbrzym stanął w końcu przed duchownym i agentem Ordo – Z ogromną chęcią wesprze wasze wysiłki zmierzające do pojmania zbrodniarza, a zważywszy na jego ogromne doświadczenie w tej dziedzinie, w mej opinii nadaje się doskonale do przygotowania pułapki na terenie Dominium Dusz.
- Nie spocznę, dopóki stopa jakiegoś heretyka będzie kalac świętą ziemię Kościoła – powiedział łowca, dudniącym głosem wydobywającym się z jego przepastnej klatki piersiowej – Zbrodniarz musi spłonąć!
- Czy gotów jesteś omówić szczegóły waszej współpracy, synu? – nuncjusz przeniósł pytające spojrzenie na Thorna. |
|