 |
|
 |
Wysłany: Pon 12:13, 16 Lut 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Ike Wanabi klęczał na metalowym dachu maszynowni Grendela, mamrocząc pod nosem przekleństwa i grzebiąc w niewielkiej skrzynce narzędziowej, którą ukradł z warsztaciku Blunta. Odbezpieczonego Iactona oparł o prawe udo, gotów złapać za niego w każdej chwili. Rozkręcona głowica Moskita przyciągała mesmerycznie spojrzenie mężczyzny, ale mimo usilnych starań wciąż nie zdołał on zdjąć obudowy układu detonującego - co chwila przerywał bowiem pracę przyciskając do uszu moduł łączności albo omiatał rozgorączkowanym wzrokiem górną część pionu komunikacyjnego w poszukiwaniu nadciągających jego tropem marynarzy Grendela. Banda głupich sukinsynów w końcu się zorientowała, kto był głównym graczem w tej grze, ale on wciąż miał w rękawie wszystkie asy.
Wanabi był socjopatą i seryjnym mordercą, a także jednym z groźniejszych klanowych piratów podsektora, ale nie brakowało mu inteligencji i pomysłowości. Uknuty misternie plan przejęcia tendera i ucieczki do tajnej bazy wartym kilka milionów zaopatrzeniowcem marynarki mógł go nie tylko zrehabilitować w oczach klansterów Wanabi, ale i przynieść natychmiastowy awans w strukturze zbrodniczego syndykatu. I prawie się powiódł! Mężczyzna aż zgrzytnął zębami na myśl o zatrzaskujących się w ostatniej chwili śluzach frachtowca – gdyby nie był dość szybki, tylna gródź przedziału załogowego żmiażdżyłaby go wpół! Ileż oddałby teraz, żeby dostać w swe ręce chociaż jednego z marynarzy Grendela, wszystko jedno, którego! Wyłupiłby mu śrubokrętem oczy, a potem dźgał i dźgał i dźgał, dopóki nie ustąpiła czerwona gorączka furii zasnuwająca tak często myśli pirata.
Czubek śrubokręta ześlizgnął się zgrzytliwie po obudowie głowicy, wyrywając z ust Wanabi kolejne przekleństwo. Mężczyzna podniósł czujnie wzrok, zaczął nasłuchiwać odgłosu zbliżających się kroków. Co te skurwiele knuły? Nieważne co, potrzebował jeszcze paru minut, by dostać się do detonatora Moskita i dokonać zemsty. Nikt nie miał położyć łap na Ike Wanabim, dziedzicu syndykatu Wanabich, genialnym zbrodniarzu! Ten wybuch miał go unieśmiertelnić, uwiecznić jego imię pośród gwiazd jako wzór dla innych, by wiedzieli, że Ike nie schylił głowy przed psami, lecz zabrał je ze sobą do grobu...
Trzy płyty układu dekompresyjnego odleciały od ściany pionu komunikacyjnego z ogłuszającym hukiem mikroeksplozji, który w ułamku sekundy przeszedł w równie ogłuszający ryk uciekającego z przedziału powietrza. Ike Wanabi zdążył krótko wrzasnąć, nie godząc się na takie zakończenie swego planu, nie akceptując porażki w ostatniej chwili. Porwany w powietrze grzmotnął z ogromnym impetem o ścianę pionu, ściągany z potworną siłą ku jednemu z otworów, złapał kurczowo za jakieś łańcuchy stawiając dziki opór.
I wtedy wirujący w powietrzu pocisk typu Moskit trafił go prosto w skroń, miażdżąc kości czaszkowe mężczyzny i raz na zawsze rozwiewając jego sen o ponadczasowej pirackiej legendzie. |
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 12:19, 16 Lut 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 stycznia 2309, godz. 14.00, obrzeża systemu Rhise, dwanaście godzin po wyjściu z nadświetlnej
Systemowy monitor był jednostką o dobre dwie klasy większą od tendera, jego masywny szary kadłub wychynął bezszelestnie z czerni kosmosu niesiony płomieniami dysz napędowych, zwalniając opodal pozornie przytulonych do siebie statków, obracając się zgrabnie prawą burtą w stronę Grendela. Frachtowiec znalazł się pomiędzy dwoma wojskowymi jednostkami, tkwiąc w bezruchu z wyłączonymi komputerami bojowymi, lśniąc w zamian wszystkimi światłami pozycyjnymi jakie udało się uruchomić.
Ponieważ skrupulatne przeszukanie przedziału załogowego niczego marynarzom nie dało, Oliver musiał przyjąć za pewnik, że fałszywy Drake zginął gdzieś w zdehermetyzowanych częściach Grendela. Wywoływanie pirata przez ręczny moduł łączności nic nie dało, w eterze panowała cisza, toteż załoga frachtowca zajęła się sprzątaniem dostępnych segmentów statku w oczekiwaniu na przybycie federalnych marines. Max Blunt z pomocą Nathaniela Robinsona zdołał w tym czasie załatać wszystkie dziury w przedziale towarowym, używając reszty żelowych uszczelniaczy oraz palników acetylenowych i uniwersalnych płytek poszyciowych. Uruchomione przez Johna pompy w przeciągu godziny przywróciły normalne ciśnienie zarówno w towarówce jak i maszynowni, ale ze względów bezpieczeństwa przednia gródź towarówki pozostawała opuszczona: otwierano ją wyłącznie na czas tranzytu kogoś z personelu do maszynowni i z powrotem.
Kiedy Guardian nawiązał łączność radiową z Purcellem i Grendelem, kapitan Machado ściągnął wszystkich członków załogi na mostek. Instrukcje wojskowych były proste i nie podlegały żadnym negocjacjom: cała załoga miała przebywać na mostku jednostki, nieuzbrojona i biernie oczekująca na abordaż oddziału marines. Jakakolwiek próba oporu miała się spotkać z pełnymi konsekwencjami, również użyciem przez marines broni.
Z okien mostka niewiele można było dostrzec, ale na ekranie komputera Johna wszyscy widzieli wyraźnie elastyczny tunel komunikacyjny rozwijany pomiędzy śluzami monitora i frachtowca. |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 17:07, 16 Lut 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 stycznia 2309, godz. 14.15, obrzeża systemu Rhise, dwanaście godzin po wyjściu z nadświetlnej
Na pokład frachtowca weszło piętnastu marines w czarnych kombinezonach z matowymi elementami pancerza oraz w pełnotwarzowych hełmach z wbudowanymi respiratorami. Dwie sekcje zabezpieczyły pokład towarowy wraz z maszynownią, pokład załogi i obie wieżyczki, trzecia zaś nie tracąc czasu weszła na mostek. Dowodzący nią porucznik – niski czarnowłosy mężczyzna o migdałowatych oczach – profesjonalnie zabezpieczył centrum sterowania Grendela, nakazując skucie wszystkich czterech załogantów kajdankami i wyprowadzenie ich na dno pionu komunikacyjnego. Dwaj milczący złowieszczo marines pozostali na warcie przy siedzących na podłodze więźniach, pozostali zajęli miejsca w fotelach na mostku jednostki.
Grendel stał się przynajmniej tymczasowo pryzmem marynarki wojennej Federacji.
- Co z nami będzie? – odezwał się inżynier, siedzący w kącie przy schodach i nie odrywający wzroku od szybkostrzelnego automatu śrutowego wycelowanego w podłogę nieopodal jego stopy.
- Nie gadać! – warknął jeden z marines, zanim którykolwiek z marynarzy zdążył odpowiedzieć.
Co z nami będzie? Doświadczenie podpowiadało załogantom Grendela najbardziej prawdopodobną wersję: przeniesienie do brygu na pokładzie Guardiana, podróż na orbital Rhise i proces sądowy. Wyrok skazujący nie był stuprocentowo pewny, ale samej rozprawy należało się spodziewać w pełnej okazałości, tym bardziej, że zarzuty o uprawianie piractwa zwykła stawiać prokuratura wojskowa Federacji.
Jeden z marines pochylił do przodu głowę, w mimowolnym geście świadczącym o uruchomieniu wewnątrz hełmu modułu łączności. Mężczyzna słuchał przez chwilę niemo, potem przeniósł spojrzenie na czwórkę aresztantów.
- Więźniowie powstaną i przejdą do śluzy – powiedział przez elektroniczny wzmacniacz hełmu, który nadawał ludzkiemu głosowi robotycznego brzmienia – Iść pojedynczo, w odstępie metra, nie oglądać się. Wykonać.
Transfer na Guardiana stał się faktem. |
|
|
|
|
Wysłany: Pon 18:46, 16 Lut 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 stycznia 2309, godz. 18.30, obrzeża systemu Rhise, siedemnaście godzin po wyjściu z nadświetlnej
Czas spędzony w brygu monitora nie należał do specjalnie przykrych wspomnień załogantów frachtowca: rozkuto ich, wydano pachnące świeżością drelichy, dobrze nakarmiono i zaopatrzono w czasopisma. Nikt ich nie przesłuchiwał, nikt nie krzyczał ani nie świecił lampą w oczy – to wszystko miało dopiero nastąpić, najpóźniej po przejęciu więźniów przez służby sądownicze. Starszy wiekiem kapitan Guardiana, ubrany w nienagannie skrojony mundur federalnej marynarki i noszący na piersi baretkę Gwiazdy Ostermana, poinformował swych niecodziennych gości, że zostali „internowani z względów bezpieczeństwa i na czas tranzytu na Rhise pozostaną pod opieką jego personelu”. Żadnych zarzutów, żadnych pretencji, pełny profesjonalizm. Gdyby nie zakaz swobodnego poruszania się po pokładzie oraz uzbrojeni marines pod włazem brygu, postronny obserwator mógłby wręcz odnieść wrażenie, że czterej marynarze z frachtowca są na monitorze zwykłymi pasażerami.
Mężczyźni leżeli zatem na swych kojach czytając kolorowe pisma i próbując zabić krzykliwymi tytułami rosnący niepokój. Orbital Rhise był coraz bliżej, a wraz z nim przekazanie „internowanych” w ręce federalnych służb bezpieczeństwa.
Zainstalowany nad włazem cyfrowy zegar pokazywał nie tylko aktualny czas systemowy, ale i przewidywany czas dotarcia do celu podróży.
Trzydzieści dziewięć minut. |
|
|
|
|