Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
29 stycznia 2309, godz. 19.15, orbital Sensero II, biuro Kaalakiota Corp.
- Dobrze, niech będzie – westchnął Max – Sprzedajemy dwieście trzydzieści sztuk, na fakturę. Rozładunek na wasz koszt?
- Wtedy naturalnie będę musiał wam urwać z dwadzieścia kredytek z kwoty końcowej – wzruszył ramionami Olson – Witajcie w świecie wielkiego biznesu. Ale pójdę wam na rękę. Za pół godziny do śluzy podjedzie firmowy transporter. Załadujecie go własnym sumptem, ok? Kierowca pokwituje odbiór i przeleje wam na konto cztery tysiące trzysta siedemdziesiąt kredytek.
- Niech będzie – powtórzył Max. Pośrednik wydrukował szybko dwie kopie faktury, podsunął je mężczyznom do podpisu. Pięć minut później Max i Nath stali już na tłocznej promenadzie strefy bezcłowej, obserwując uważnie kolorowy rozgadany tłum sunący w obu kierunkach. Wielkie holograficzne projekcje zachęcały podróżnych do wizyty w wolnocłowych sklepach, oferując najnowszą modę, ekskluzywne trunki i oprogramowanie do braindance’a. Max wskazał palcem jeden z telebimów, w odróżnieniu od reszty nie nadający wstrząsających reportaży z Belizo, w zamian zaś emitujący wybrane fragmenty meczy z pierwszego sezonu equusańskiego Mind Clasha.
- Ciągle mnie kusi, żeby kiedyś zagrać – przyznał inżynier patrząc na miotanego konwulsjami gracza, porażonego dawką wyładowań energetycznych emitowanych przez program bojowy przeciwnika – Zasady podstawowe są banalnie proste, a skoro mogę obrócić skrzynkę whangańskiego spirola i nie mam kaca, to coś takiego też mnie nie rozłoży.
- W czwartej lidze może nie – mruknął Nathaniel – Ale od trzeciej w górę ryzykujesz wysmażeniem mózgu, uwierz mi na słowo. Mind Clash wygląda zarąbiście na telebimie, ale tylko dlatego, że nigdy nie obejrzysz tam wstawek z przytułków dla emerytowanych graczy. Nie darmo w klauzuli do umowy jest adnotacja, że grasz wyłącznie na własne ryzyko.
- A skąd to wiesz? – zapytał zadziornie Max – Czytałeś?
- Czytałem – uśmiechnął się kącikami ust Nathaniel – Też kiedyś byłem młody... i lekkomyślny. Wracajmy na statek.
Blunt parsknął w odpowiedzi niczym kot, bo Robinson był od niego góra dwa lata starszy, ale też nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Obaj zaczęli sobie torować drogę przez ciżbę podróżnych, uważając przy tym na swoje portfele. |
|