Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
29 stycznia 2309, godz. 14.30, FCS Aurora, system Equus
- Dokowanie za cztery godziny – oznajmił John, kiedy Oliver postukał znacząco w swój noszony na prawej ręce zegarek – Będziemy w plecy o półtorej godziny, ale nic z tym nie zrobię. Zobacz na radar, czegoś takiego już dawno nie widziałem.
Kapitan nie skorzystał z propozycji Johna, bo śledził odczyty sensorów na własnym komputerze. W systemie panował ruch tak ożywiony, że chwilami Machado zaczynał powątpiewać w prawidłową pracę instrumentów. System śledzący jego konsolety ostrzegał przed dwoma tysiącami czterystu osiemdziesięcioma statkami kosmicznymi manewrującymi w przestrzeni Equusa po rhizeńskiej stronie planety, a przecież należało założyć, że po przeciwnej stronie, obejmującej punkt skokowy na Rhylador, musiało być jeszcze tłoczniej. Nakładające się na siebie sygnatury jednostek tworzyły na ekranie radaru niemalże jednolitą masę i dopiero na maksymalnym zbliżeniu można było odczytać indywidualne oznakowania obiektów.
- Wojskowi, rządowi, organizacje humanitarne, misjonarze, setki prywaciarzy – skomentował sytuację siedzący w drugim fotelu Nathaniel – Na Belizo musiało dojść do globalnego kataklizmu. Według programu astronawigacyjnego żyje tam dwa miliardy ludzi... a przynajmniej żyło do trzęsienia ziemi. Patrzcie, jaki konwój właśnie wali na Rhylanor! Czterysta dwanaście ciężkich frachtowców, połowa z nich z sygnaturami korporacyjnymi, pełna eskorta wojskowa! Wystarczy do wywiezienia dwóch metropolii razem z wyposażeniem zakładów i parkiem maszynowym! Doki towarowe i stacje przetwórcze na całej orbicie są zakorkowane, dobrze, że na cywilnych orbitalach ruch jest trochę mniejszy.
- Co robimy z ogniwami z ładowni? – zapytał John – Ceny musiały cholernie podskoczyć w górę, może da się je pchnąć po dwadzieścia od sztuki? Zostawilibyśmy tylko zapas na skoki do Ivendo i na Rhise, a tam kupimy nowy ładunek.
- I nie trzeba lecieć na żadną orbitalną fabrykę, na Sensero II też damy je radę sprzedać – stwierdził Max – Dokujemy, wywalamy Nortona, sprzedajemy Dextery, tankujemy i jazda dalej. Nie chciałbym tutaj utknąć tylko dlatego, że wojskowi zablokują na dzień albo dwa przestrzeń parkingową, bo im cywilny ruch przeszkadza. Im szybciej wylecimy, tym lepiej.
Oliver zastanowił się nad propozycją Maxa, spoglądając jednocześnie nad ramieniem w kierunku otwartego wejścia do kokpitu. Andreas Norton i Sylwia Martinez siedzieli w jednej z kabin pasażerskich, wiodąc długie rozmowy o wszystkim i niczym, ale kapitan wolał się upewnić, że nikt nie podsłuchuje prowadzonej na mostku rozmowy.
- Żadnych zbędnych przestojów – zdecydował – Max ma rację. Wyładunek, tankowanie i lecimy dalej. Chcę jak najszybciej dostarczyć panią Martinez na Ivendo. |
|