Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
28 stycznia 2309, godz. 11.25, elektrownia solarna Azurre X-15, orbita Rhise
Wnętrze śluzy transakcyjnej rozświetlały lodowate jarzeniowe lampy wkomponowane w ściany i sufit prostokątnego pomieszczenia. Po sprawdzeniu autentyczności klucza kredytowego kierownik zmiany Vepucci i towarzyszący mu magazynier poprosili klientów, by ci zaczekali na niewielkim okolonym barierkami podwyższeniu, sami zaś zeszli po schodkach o poziom niżej wstukując zamówienie do zawieszonego na ścianie terminala magazynowego. Oliver i John odprowadzili pracowników elektrowni badawczym wzrokiem, odnotowując w pamięci ich wszczepione pod skórę karków gniazda czipowe, klanowe tatuaże oraz pokryte grubą warstwą syntetycznej skóry ręce. Machado domyślał się, że syntoskóra miała minimalne właściwości przewodzące i aplikowana była pracownikom stacji jako pewien środek bezpieczeństwa na wypadek porażenia prądem... co nie zmieniało faktu, że cierpiała na tym niepomiernie estetyka ludzkich ciał: ręce mężczyzn, zwłaszcza zaś ich dłonie, sprawiały wrażenie nieproporcjonalnie grubych i zrogowaciałych. To tłumaczyło dla odmiany instalację gniazd neuralnych: mając tak niezgrabne i mało ruchliwe palce pracownicy stacji pozwalali wykonywać więkoszość skomplikowanych czynności manualnych robotom, sprzęgając się z nimi na ten czas za pomocą gniazd.
Od chwili wejścia do śluzy parkingowej i chemicznej dezynfekcji gości Oliver i John nie spotkali nikogo oprócz dwóch mężczyzn odpowiedzialnych za wydanie towaru i zainkasowanie należności. Machado pewien był, że stację obsługiwało co najmniej sto osób, a dodatkowo zamieszkiwały na niej również ich rodziny, ale miejscowy regulamin najwidoczniej restrykcyjnie ograniczał kontakty pracowników z obcymi. Kierownik Vepucci i magazynier nosili na twarzach plastikowe maski podłączone do przytroczonych przy pasach butli tlenowych, profilaktycznie zabezpieczając się przed przypadkowym wdychaniem nieznanych hermetycznej społeczności zarazków mogących przybyć na stację wraz z gośćmi. Wszystko to razem wzięte: milkliwa postawa „elektronów”, ich maski, pozorny bezruch na stacji i chłodna atmosfera śluzy transakcyjnej sprawiały, że po dziesięciu minutach John nie marzył o niczym innym jak tylko powrocie na swój wygodny, elektronicznie regulowany i podgrzewany fotel w kokpicie Arrowa.
Rozsuwany właz w jednej z bocznych ścian śluzy otworzył się z przeciągłym zgrzytem. Do środka wszedł szczękający metalicznie łador: człekokształtna maszyna służąca do przenoszenia ciężkich ładunków, obsługiwana przez siedzącego w jej wnętrzu operatora, który za pomocą ruchów rąk i nóg – powielanych przez serwomechanizmy ładora – poruszał jej mechanicznymi kończynami. Wielkie chwytaki maszyny dzierżyły opiętą taśmami paletę, na której spoczywało kilkaset prostokątnych ogniw zasilających oznakowanych niewielkimi żółtymi plakietkami z logo elektrowni.
- Czterysta osiemdziesiąt pięć ogniw typu Dexter Mk III – oznajmił kierownik Vepucci wracając z powrotem na podwyższenie – Zgodnie z obowiązującą wersją cennika należność wynosi pięć tysięcy osiemset dwadzieścia kredytek. Załadunek na koszt własny.
Oliver kiwnął niemo głową czując nieprzyjemny dreszcz na dźwięk zniekształconego maską głosu gospodarza, podał mu klucz kredytowy. Kierownik wsunął urządzenie do portu USB w swoim palmtopie, za pomocą kilku klawiszy przelał zawartość nośnika pieniędzy na konto stacji. Operator ładora umieścił w tym czasie paletę na niewielkim elektrycznym wózku i wyszedł z hali.
- Użyjcie wózka do przewiezienia towaru do śluzy parkingowej – poinstruował gości Vepucci – Po przeniesieniu ogniw na pokład statku zostawcie wózek w śluzie.
- Zrozumiałem, dziękujemy za współpracę – Oliver w ostatniej chwili powstrzymał się przed wyciągnięciem ręki z zamiarem uściśnięcia dłoni kierownika, nie chcąc stawiać go w niezręcznej sytuacji – Miłego dnia.
Przeładowanie ogniw do towarówki Aurory zajęło czwórce załogantów dobry kwadrans. Nie chcąc przedłużać postoju na stacji Oliver zdecydował, że blisko setka ogniw niezbędna do skoku na Equusa zostanie umieszczona na bocznych korytarzykach obiegających przedział towarowy: od punktu skokowego dzieliło Arrowa jedenaście godzin lotu, co dawało Maxowi wystarczająco dużo czasu, by przygotować napęd nadświetlny do działania.
Kwadrans przed południem FCS Aurora odsunęła się za pomocą silniczków korekcyjnych od wysięgnika parkingowego Azurre X-15 i żegnana chłodno przez dyspozytora elektrowni skierowała się ku przestrzeni na obrzeżach systemu Rhise, lecąc ku boi sygnalizacyjnej wyznaczającej punkt skokowy na Equusa.
Pilnujący sensorów John odnotował obecność w przestrzeni kilku innych statków, emitujących kody wywoławcze korporacji. Dwa z nich nadlatywały od strony boi sygnalizacyjnej zmierzając na Rhise, jeden właśnie podchodził do wysięgnika parkingowego Azurre X-15, czwarty ledwie migotał na krawędzi pokładowego radaru Arrowa oddalając się coraz bardziej w stronę punktu skokowego Incendo.
Jedenaście godzin beznadziejnej nudy, pomyślał John przynosząc sobie z korytarza kawę i uruchamiając na swym komputerze Total War: Ekspansja Marsjańska. Trzeba było jakoś zabić ten czas. |
|