Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
30 stycznia 2309, godz. 22.50, orbital Wersal, system Ivendo
- A jakby tak poprosić o pomoc miejscowych stróżów prawa? – zasugerował Nathaniel wskazując dyskretnie na dwóch umundurowanych celników z paralizatorami przy pasach, kroczących powoli środkiem promenady.
Trzej wspólnicy i eskortowana przez nich kobieta zbili się w ciasną grupkę opodal wejścia do sklepu z cybernetyczną modą, na przemian to rozglądając się wokół siebie, to spozierając badawczo w kierunku wciąż nieruchomego sakkry, stojącego na górnym piętrze kompleksu handlowo-usługowego. Nathaniel czuł się bardzo dziwnie, bo ivendoński rezydent obcych – bez wątpienia pracujący dla ich miejscowego konsulatu – był pierwszym po Furghu osobnikiem swego gatunku, którego przyszło Nathowi widzieć od czterech lat.
Dokładniej rzecz ujmując - od dnia, kiedy wybuch taktycznego ładunku nuklearnego poczynił szeroki wyłom w federalnych fortyfikacjach na Zephyrze uśmiercając tysiąc dwustu żołnierzy 101. DPD i trwale okaleczając dalsze trzy tysiące. Porucznik Nathaniel Robinson nie widział zresztą niczego innego przez następne pół roku, ponieważ w wyniku eksplozji przenoszonej przez sakkrańskiego samobójcę bomby stracił wzrok i słuch, a jego ciało zostało porażone morderczą dawką promieniowania.
Po zakończeniu Wojen Sukcesyjnych Federacja potraktowała swych rannych żołnierzy niczym bohaterów i nikt nie szczędził nakładów na ich rehabilitację. Leczenie niewidomego, chorującego na białaczkę i raka skóry Robinsona trwało blisko dwa lata, pochłaniając niebywałe pieniądze i przysparzając mu ogromnych cierpień. Skomplikowane zabiegi na poziomie nanochirurgii i manipulacji genetycznej oraz liczne przeszczepy organów i transuzje krwi pozwoliły przywrócić byłemu oficerowi zdrowie, chociaż do teraz spoglądając w lustro nie mógł się przyzwyczaić do widoku swych brązowych oczu.
Urodził się z niebieskimi tęczówkami i ciągle jeszcze za nimi tęsknił.
- Moglibyśmy powiedzieć, że mieliśmy incydent z sakkrami i spodziewamy się agresji z ich strony – dokończył Nath – Tak by było najbezpieczniej.
- Nie ma opcji, żeby nas zaatakowali w takim miejscu – odpowiedział Oliver, trzymający własne ręce z daleka od ukrytej pod pachą broni, bo nader zaczepliwy gest mógłby niepotrzebnie sprowokować eskalację zatargu – Wiedzą, że jeśli tylko wykonają jakiś fałszywy ruch, rzuci się na nich cała obstawa orbitala – wzrok kapitana podążył w stronę kilku mundurowych w uniformach ivendońskiej straży celnej, stojących na górnym piętrze w pewnym oddaleniu od sakkry i pozornie pogrążonych w przyjacielskiej pogawędce, ale obserwujących obcego w dyskretny sposób. Podobnie jak na Equusie, widok wychodzącego pomiędzy ludzi gada był czymś szokująco rzadkim, albowiem sakkrowie czynili to nad wyraz niechętnie i zazwyczaj komunikowali się ze światem poza murami swych eklaw przy pomocy botów kurierskich.
- Wolałabym, żeby nie angażować w tę sprawę federalnych – powiedziała cicho Rigella; tak cicho, że słowa te momentalnie obudziły podejrzliwość wspólników – I tak mam już z nimi dość problemów.
- Ach tak? – Nath przeciągnął znacząco słowa – Przecież ta książka nie została wydana nielegalnie. Jeśli tak, to możemy wyłożyć przed miejscowymi siłami porządkowymi kawę na ławę, prawda? Dlaczego uważa pani, że oficjalna prośba o eskortę jest niewskazana?
- Cały nakład został wycofany – odparła nadal cichym głosem Rigella – Dwa miesiące po wydaniu, decyzją Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie podali uzasadnienia, ale ich nakaz miał podobno podłoże dyplomatyczne. Były też jakieś naciski na wydawnictwo ze strony Departamentu Operacji Konsularnych, Ron nie chciał mi zdradzić szczegółów, ale bardzo się tym martwił. Obawiam się... obawiam się, że federalne władze mogą chcieć mnie zatrzymać... na powierzchni Ivendo obowiązuje autonomiczna karta praw planetarnych, a ja się tutaj urodziłam, nawet władze Federacji będą musiały przejść skomplikowany proces ekstradycyjny, zanim zostanę wydana. Zyskam dzięki temu dość czasu, by z pomocą firmowych prawników przygotować mocną linię obrony, bez względu na to jak absurdalne zarzuty może mi postawić ABW.
Marynarze zrozumieli od razu, co Rigella dawała im do zrozumienia. Stawiając stopę na gruncie Asuanu umykała spod bezpośredniej jurysdykcji władz śledczych Federacji, bo tam zaczynał ją chronić ivendoński paszport. Orbital, nominalnie znajdujący się w strefie systemowej Ivendo i obsługiwany przez tutejszych obywateli, pozostawał wciąż terytorium federalnym.
Dopóki Rigella Nansey nie opuściła doków Wersalu, wciąż mogła zostać aresztowana. Pomyślnie zaliczona kontrola celna dowiodła, że nie ścigał jej żaden oficjalny list gończy, w przeciwnym bowiem razie zostałaby natychmiast zatrzymana przez funkcjonariuszy przy bramkach, ale ewidentnie bała się, że ponowne zwrócenie na siebie uwagi federalnych władz mogło ją w końcu zdemaskować. |
|