Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
29 stycznia 2309, godz. 22.56, FCS Aurora
Mężczyźni siedzący w kokpicie Arrowa wymienili spojrzenia, gorączkowo rozważając swe opcje. Trzeźwo myślący John przycisnął natychmiast klawisz blokujący mikrofony na mostku, by śpieszna narada załogantów nie została przypadkiem przetransmitowana na pokład sakkrańskiego statku.
Widniejący na ekranach komputerów gad wyraźnie się irytował ciszą w eterze, nadymając rytmicznie skórny wór na gardzieli.
Po dzikiej wymianie zdań Max dał Johnowi znak, by ten ponownie uruchomił wokalizator.
- Na pierwszy plan zechcielibyśmy wysunąć zagadnienie ingerencji czynnej jednostki negocjacyjnej rasy sakkran w działanie osprzętu jednostki komunikat nadającej. Uprasza się o dezaktywacje pól zagłuszających nasze instrumenty – oświadczył podniesionym głosem inżynier Aurory - Na mocy praw federalnych cywilno-handlowego kodeksu postępowania karno-dochodzeniowego uznanego przez władze equis, czyli sektora aktualnego przybycia, jakakolwiek interwencja lub powodowanie wadliwego działania, czy też uszkadzanie nieodzownych do prawidłowego działania jednostki podzespołów interpretowane będzie jako czyn dalece niestosowny i nieakceptowalny, wykluczający dalszą konwersację na stopie dyplomatycznej. Mniemamy, iż całe zajście jest wynikiem błędnej analizy prawa federalnego obowiązującego na obszarze sektora kosmicznego planety Equis i ku obopólnej korzyści obu stron dojdziemy do satysfakcjonującego konsensusu.
Sakkra stał przez chwilę w bezruchu, czekając na przekład pracującego z zauważalnym opóźnieniem translatora. Mężczyźni słyszeli wyraźnie emitowane przez urządzenie piski, warknięcia i świergoty stanowiące naturalną formę komunikacji sakkrów. Z każdą mijającą sekundą gadzie oczy obcego stawały się większe, a obserwujący go uważnie Oliver mógłby przysiąc, że zaczynały wyłazić obcemu na wierzch. Kiedy translator zakończył przekład, skórny wór pod paszczą rozmówcy przypominał balon, tak był nadęty powietrzem.
- Człowieki. Furgh rozumieć nie – nieskoordynowane ruchy sakkry zdradzały jego rosnące rozdrażnienie, podobnie jak przybierające nieznacznie czerwoną barwę łuski na czaszkowym grzebieniu kostnym – Człowieki mówić bardzo bardzo złe słowo. Furgh rozumieć nie. One mówić prosty słowo. Oddać Rigella Nansey?
Nawigator mrugnął porozumiewawczo w stronę Olivera, tak by rzeczony Furgh tego nie zauważył, położył ręce na dżojstiku sterów i panelu obsługi silniczków korekcyjnych.
- Chcielibyśmy zaznaczyć, iż postępowanie waszmości wobec naszego gwiazdolotu jest wysoce niestosowne – rzucił w eter starając się jednocześnie z wszelkich sił powstrzymać szyderczy śmiech - Zwłaszcza słowne groźby i wytyki. Pragniemy zauważyć, iż ta rozmowa jest nagrywana i stanowczo żądamy zmiany waszego wobec nas postępowania. Jest ono naganne i zostaną przez nas przedsięwzięcie wszelkie środki, aby do waszego poselstwa dotarła nota oburzenia i sprzeciwu wobec tak nagannego zachowania.
Nie czekając nawet na kolejną odpowiedź sakkry, John odpalił w jednym momencie wszystkie prawoburtowe silniki korekcyjne i wyłączył jednocześnie na sekundę główną sekcję napędową. Arrow odsunął się wdzięcznym łukiem od sakkrańskiego dyplomaty, dając się obcym przestrzelić w wektorze lotu i pozostając nieznacznie w tyle.
- FCS Aurora! Mayday! Mayday! – Oliver przełączył się natychmiast na federalną częstotliwość alarmową – Padliśmy ofiarą napastowania ze strony obcych! Potrzebna asysta! Mayday!
- Hrrrr... szymy... sstt... was... nie... hrrr... – w głośnikach kokpitu rozległ się całkowicie niezrozumiały, rwany przekaz radiowy, w którym załoganci rozpoznali zaledwie strzępki ludzkich słów. John zaklął z pasją pojmując, że sakkrański emiter fal ekranujących musiał mieć znacznie większą moc, niż mężczyźni pierwotnie zakładali.
- Już nas mają – rzucił Nathaniel widząc błyskawicznie zwalniający statek obcych, który z minimalnym opóźnieniem skopiował manewr Arrowa ustawiając się ponownie burta w burtę z towarowcem.
- Nieważne! – warknął Oliver starając się ukryć własne rozczarowanie, zerknął na ekran radaru – Cobalt przejął poszarpaną transmisję, ale Zenobe na pewno się domyśli, że mamy problemy, nasz manewr widać przecież na radarze. Myśliwce będą tutaj za sześćdziesiąt trzy minuty. Trzeba bydlaka zagadać na śmierć.
Obraz wizualizatora uległ silnym zakłóceniom podczas nieoczekiwanego manerwu obu jednostek, ale po kilku sekundach przestał skakać oferując ponownie pełną czytelność.
Tym razem kostny grzebień Furgha miał barwę głębokiej czerwieni. Spomiędzy lekko rozwartych szczęk gada wysunął się gibki rozdwojony język. Sakkra wydał z siebie serię wysokich dźwięków, w pewnym momencie wykraczających poza zdolność słyszenia ludzkich zmysłów.
- Człowieki robić Furgh w bambuko! Furgh bardzo bardzo złe! Człowieki dużo szczęście Furgh konsulować, ambasadować, inaczej człowieki mieć dużo auuu! – chociaż to Nathaniel dysponował największymi zasobami wiedzy na temat sakkrów, pozostali trzej mężczyźni nie potrzebowali jego podpowiedzi, by wywnioskować z zachowania obcegi, iż balansuje on na granicy wybuchu wściekłości – Furgh w gniazdo Federacja, nie móc działać kodeksowo, ale długo pamiętać! Ono Rigella Nansey mocno zbrodzień, źle pisać, dużo sakkra śmiercić! Sakkra ono Nansey sądzić śmiercić! One ono oddawać szybko szybko, dużo łaska czekać! Furgh mówić człowieki jak ludź z ludź, dobrze? Człowieki nie myśleć prawo, honor, one myśleć kasiora. One dawać ono Rigella Nansey, Furgh dawać pięćdziesiąt tysięcy! Co one chcieć? |
|