Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
29 stycznia 2309, godz. 22.30, FCS Aurora, dwie i pół godziny lotu od Sensero II
Towarowiec sunął bezszelestnie poprzez lodowatą czerń kosmosu, zdradzając swą obecność energetyczną sygnaturą na radarach innych jednostek, w trybie optycznym zaś niebieskimi gazami paliwowymi wydobywającymi się z dysz sekcji napędowej. Załoga przygasiła oświetlenie przechodząc w tryb nocny, toteż wszystkie pomieszczenia Arrowa tonęły w głębokim półmroku, jedynie na mostku było nieco jaśniej dzięki poświacie bijącej od komputerowych ekranów.
John prowadził statek przez pierwsze dwie godziny, przechodząc na sterowanie manualne natychmiast po opuszczeniu strefy grawitacyjnej orbitala. Pomimo zmęczenia nawigator uparł się, że wyprowadzi towarowiec na mniej zatłoczony szlak komunikacyjny wiodący w stronę punktu skokowego Ivendo.
Określenie „mniej zatłoczony” niezbyt zresztą pasowało do tego, co działo się wewnątrz systemu. Wszystkie w zasadzie punkty skokowe oprócz tego prowadzącego do Rhise były zapchane statkami, chociaż największy tłok panował w wektorze rhyladorskim. W ciągu dwóch godzin lotu Aurora minęła dwadzieścia siedem ciężkich frachtowców korporacyjnych lecących od strony Ivendo, wyładowanych po brzegi pomocą humanitarną, lekarstwami i sprzętem budowlanym. John przekalkulował ryzyko lotu związane z najkrótszą drogą wiodącą do strefy skoku i uznał w końcu, że może przekazać stery Nathanielowi.
Kiedy nawigator padł w końcu na łóżko, Robinson włączył ponownie automatycznego pilota, skalibrował na maksymalną czujność sensory alarmu zbliżeniowego, sprawdził odczyty radaru, a potem wdał się w przyciszoną, ale zażartą dyskusję z Maxem i Oliverem na temat Sylwii Martinez, zasad postępowania firmy wobec klientów wątpliwej reputacji oraz związanego z tym ryzyka.
Komunikator Arrowa ustawiony był na paśmie awaryjnym i chociaż Nath przyciszył go mocno, dyskutujący ze sobą mężczyźni przysłuchiwali się jednocześnie radiowym transmisjom, zainteresowani w głównej mierze informacjami o zakłóceniach w komunikacji wewnątrzsystemowej. Zgłoszona wcześniej kolizja na podejściu do punktu skokowego Rhylador okazała się znacznie dramatyczniejsza w skutkach, niż pierwotnie zakładano, bo uczestniczyły w niej trzy duże frachtowce typu Costrel latające dla Trans-Stellaru i według wstępnych szacunków służb ratowniczych w eksplozji dwóch z nich zginęło co najmniej trzydzieści osób: członków załóg i konsultantów sztabu kryzysowego z Belizo. Służby ratownicze zakładały, że ponowna pełna przepustowość szlaku komunikacyjnego w tamtym kierunku zostanie uzyskana po upływie dwóch dni, niezbędnych do utylizacji wszystkich wirujących w próżni mikroszczątków.
- Nie możemy jednocześnie udawać, że nic nas nie interesuje i węszyć za plecami każdego dziwnego pasażera – stwierdził Nath upijając z kubka łyk wystygłej w ferworze dyskusji kawy – Skaner i sejf to tylko półśrodki...
Ciche piśnięcie Simplexa zwróciło uwagę mężczyzny na ekran radaru. Nath przełączył odczyty z urządzenia na monitor swego komputera, przeskalował obraz w celu uzyskania pełniejszej kontroli.
Szerokopasmowe sensory Arrowa analizowały sferę o średnicy trzech godzin lotu wokół towarowca, toteż na zewnętrznych krawędziach podziałki Robinson wciąż dostrzegał gasnącą poświatę generowaną przez liczne orbitalne stacje Equusa. Oprócz nich na gładkiej powierzchni ekranu pulsowało blisko sto zielonych punktów sygnalizujących pozycje innych jednostek: frachtowców, promów orbitalnych, okrętów patrolowych marynarki, prywatnych liniowców. Obok każdej z tych sygnatur znajdowała się niewielka ikonka, która po kliknięciu rozwijała okienko z danymi transpondera wybranego statku.
Spojrzenie Nathaniela przykuł jednak jeden konkretny punkt, znajdujący się w odległości trzydziestu minut lotu za rufą Arrowa, lecący tym samym kursem i sukcesywnie zmniejszający dystans do Aurory.
W przeciwieństwie do setki zielonych sygnatur radaru ten jeden odczyt miał inną barwę.
Pulsował bursztynowym kolorem.
- Cholera! – syknął Nath. Max i Oliver natychmiast pochylili się nad swoimi komputerami, uruchamiając symultanicznie podgląd radaru.
Bursztynowy kolor, brak odczytu transpondera, dostępna wyłącznie analiza sygnatury energetycznej. Według przybliżonych szacunków Simplexa nadlatujący od strony Equusa statek miał co najmniej pięciokrotnie większą masę od Arrowa, a z miejsca stało się oczywiste, że przewyższał towarowiec również swą szybkością.
- John, wstawaj! – Oliver włączył interkom w lewej kabinie pasażerskiej, ponowił dwukrotnie wezwanie. Usłyszawszy pomruki wyrwanego ze snu nawigatora wyłączył komunikator, przez cały ten czas nie odrywając wzroku od ikonki zbliżającego się obiektu. |
|